– Gabriel, naprawde sadzisz, ze to mozliwe?
– Wlasciwie to jedyne logiczne wytlumaczenie.
– Boze swiety, niedobrze sie czlowiekowi robi. Chce wyjechac z tego kraju.
– Ja tez.
– Jesli twoja teoria jest sluszna, wciaz jeszcze pozostaje jedna kwestia do wyjasnienia.
– Mianowicie?
– Gdzie sa teraz obrazy?
– Caly czas w tym samym miejscu.
– To znaczy gdzie?
– Tutaj. W Szwajcarii.
31
Piec kilometrow od granicy z Niemcami, na koncu waskiej doliny pelnej malych wiosek, lezy bezbarwna miejscowosc Bargen, znana w Szwajcarii tylko z tego powodu, ze jest najdalej wysunietym na polnoc miasteczkiem kraju. Tuz przy autostradzie znajduja sie stacja benzynowa i sklep z parkingiem o zwirowej nawierzchni. Gabriel zgasil silnik. Zamarli w oczekiwaniu, skapani w sinym swietle popoludniowego slonca.
– Kiedy tu dotra?
– Nie wiem.
– Musze isc siusiu.
– Postaraj sie powstrzymac.
– Zawsze bylam ciekawa, jak sie zachowam w takiej sytuacji, i prosze, znam juz odpowiedz. W obliczu niebezpieczenstwa, w sytuacji zagrozenia zycia, ogarnia mnie niekontrolowana potrzeba oddania moczu.
– Masz niezwykla zdolnosc koncentracji. Zrob z niej uzytek.
– A tobie sie to udaje?
– Ja nigdy nie oddaje moczu.
Uderzyla go w reke, lekko, aby nie sprawic mu bolu.
– Slyszalam cie, gdy byles w lazience, w Wiedniu. Wymiotowales. Zachowujesz sie tak, jakby nic cie nie obchodzilo… a jednak jestes czlowiekiem.
– Zapal sobie, to ci pomoze skoncentrowac sie na czyms innym.
– Co czules, kiedy zabijales tych ludzi w domu mojego ojca?
Gabriel pomyslal o Elim Lavonie.
– Nie mialem czasu zastanawiac sie nad moralnymi kwestiami zabijania ani rozmyslac o konsekwencjach tego, co robie. Gdybym ich nie zlikwidowal, oni zrobiliby to ze mna.
– Mozliwe, ze wlasnie oni zamordowali mojego ojca.
– Tak, to mozliwe.
– Wobec tego dobrze, ze ich zabiles. Czy to zle, ze tak mysle?
– Nie, to zupelnie naturalne.
Skorzystala z jego rady i zapalila papierosa.
– Zatem znasz juz wszystkie wstydliwe tajemnice mojej rodziny. Dzis rano uswiadomilam sobie, ze wlasciwie nic o tobie nie wiem.
– I niech tak pozostanie.
– Daj spokoj, Gabriel. Naprawde jestes taki zimny i zdystansowany czy tylko udajesz?
– Podobno mam problemy z koncentracja.
– Aha! To dobre na poczatek. Powiedz mi cos jeszcze.
– Co chcesz wiedziec?
– Nosisz obraczke. Jestes zonaty?
– Tak.
– Mieszkasz w Izraelu?
– W Anglii.
– Masz dzieci?
– Mialem syna, ale zginal od bomby podlozonej przez terrorystow. – Popatrzyl na nia zimno. – Chcesz jeszcze cos wiedziec na moj temat?
Uznal, ze naleza sie jej wyjasnienia za to, co mu wyznala o sobie i ojcu. To jednak nie wszystko. Nagle poczul, ze wlasciwie chcialby jej opowiedziec wiecej. Dlatego wyjawil szczegoly tamtej nocy w Wiedniu, sprzed dziesieciu lat, kiedy jego wrog, palestynski terrorysta Tariq al-Hourani podlozyl mu bombe pod samochodem. Ladunek mial zabic jego najblizszych, bo Palestynczyk dobrze wiedzial, ze taka kara wymierzona wrogowi jest dla niego najbardziej bolesna. Gabriela nie musial zabijac.
To sie stalo po kolacji. Przez caly czas Leah sie denerwowala, gdyz w telewizorze umieszczonym nad barem widziala zdjecia rakiet Scud spadajacych na Tel Awiw. Leah byla dobra Izraelka; nie potrafila zajadac sie makaronem w sympatycznej wloskiej restauracyjce w Wiedniu i jednoczesnie myslec o tym, ze jej matka tkwi w mieszkaniu w Tel Awiwie, z oknami oblepionymi tasma klejaca i maska przeciwgazowa na twarzy.
Po kolacji poszli spacerem do samochodu Gabriela. Przypial Daniego pasami do jego fotelika, pocalowal zone i oswiadczyl, ze bedzie pracowal do pozna. Na zlecenie Shamrona mial unieszkodliwic oficera irackiego wywiadu, odpowiedzialnego za smierc Zydow. Tego jednak Gabriel nie wyjawil Annie Rolfe.
Potem ruszyl przed siebie, a Leah usilowala uruchomic silnik, ktory nie chcial zaskoczyc, gdyz zapalnik bomby Tariqa czerpal energie z akumulatora. Zorientowawszy sie, ze Leah ma problemy z rozruchem, odwrocil sie do niej i krzyknal: “Poczekaj!”. Pewnie go nie uslyszala, bo po raz drugi przekrecila kluczyk w stacyjce.
Pierwotny instynkt, nakazujacy chronic wlasne potomstwo, kazal mu biec najpierw do Daniego, lecz chlopczyk juz nie zyl, zginal rozerwany na strzepy. Gabriel rzucil sie wiec ku Leah i wyciagnal ja z plonacego wraku. Przezyla, choc chyba lepiej by bylo, gdyby zginela wraz z synem. Teraz leczono ja w szpitalu psychiatrycznym na poludniu Anglii. Cierpiala na polaczenie psychicznych zaburzen pourazowych oraz depresji psychotycznej. Od tamtej nocy w Wiedniu nie odezwala sie do Gabriela ani slowem.
Tego tez nie powiedzial Annie Rolfe.
– Powrot do Wiednia musial byc dla ciebie bardzo trudny.
– Znalazlem sie tam po raz pierwszy od wypadku.
– Gdzie ja poznales?
– W szkole.
– Tez byla artystka?
– Znacznie lepsza ode mnie.
– Ladna?
– Piekna. Teraz ma blizny.
– Wszyscy ludzie maja jakies blizny.
– Nie takie jak Leah.
– Dlaczego ten Palestynczyk podlozyl bombe pod twoim samochodem?
– Bo mu zabilem brata.
Zanim zdazyla zadac nastepne pytanie, na parking wjechala ciezarowka Volvo i blysnela swiatlami. Gabriel pojechal za nia na skraj sosnowego lasku poza miastem. Kierowca wyskoczyl z kabiny i szybko otworzyl tylne drzwi. Gabriel i Anna wysiedli z samochodu. Anna sciskala w dloniach mniejsza skrzynke, a Gabriel wieksza, te z obrazami. Zatrzymal sie na chwile, by z calej sily cisnac kluczyki w glab lasu. Skrzynie ladunkowa ciezarowki zapelnialy meble biurowe: biurka, krzesla, polki, regaly.
– Idzcie jak najblizej kabiny, polozcie sie na podlodze i przykryjcie kocami.
Gabriel ruszyl pierwszy. Z trudem przeciskal sie miedzy meblami, dzwigajac nieporeczna skrzynke. W jego slady poszla Anna. Znalezli tylko jedno wolne miejsce, w ktorym mogli usiasc z nogami podkulonymi pod broda. Gdy Anna sie usadowila, Gabriel przykryl ja i siebie kocem. Zapadly egipskie ciemnosci.