– Sachs! – Rhyme podniosl wzrok znad ekranu komputera. – Zgadnij, czym Duch wysadzil statek.

– Poddaje sie – odparla pogodnie.

– Fabrycznie nowym ladunkiem Composition cztery pierwszej klasy – powiedzial Mel Cooper.

Wprawilo to Rhyme'a w dobry nastroj, poniewaz C4 byl wlasciwie bardzo rzadki. Dzieki temu szanse odnalezienia zrodla, w ktorym zaopatrywal sie Duch, byly duzo wieksze, niz gdyby uzywal innych powszechnie dostepnych na rynku materialow.

Cooper przeslal wyniki do Quantico.

Chwile pozniej pojawil sie Eddie Deng.

– Przyjechalem zaraz po twoim telefonie, Lincolnie – oznajmil.

– Doskonale, Eddie. Zaloz okulary do czytania. Musisz nam cos przetlumaczyc. Amelia znalazla list w marynarce Ducha.

Deng pochylil sie nad listem i zaczaj go studiowac.

– Jest do Ducha. Czlowiek, ktory go napisal, nazywa sie Ling Shuibian. Zawiadamia Ducha, kiedy wynajety samolot wyleci z Fuzhou i kiedy jest spodziewany w Rosji. Nastepnie pisze, ze przesyla pieniadze na konto w Hongkongu… nie podaje jego numeru ani nazwy banku. Czesc pieniedzy zalacza… w dolarach. Na koniec jest tu lista ofiar… pasazerow „Fuzhou Dragona”.

– Niech nasi ludzie w Chinach sprawdza tego Linga – powiedzial Rhyme do Lona Sellitto. – Ile tam masz pieniedzy? – zapytal Amelii Sachs.

– Duzo. Moze tysiac.

– Falszywe?

Cooper zbadal jeden banknot.

– Nie.

Juany, ktore znalazla, byly zblakle i pogniecione.

– Bylo tam okolo trzydziestu paczek tej wielkosci – wyjasnila.

Deng przeliczyl pieniadze w paczce.

– Trzydziesci takich paczek daje wedlug kursu wymiany mniej wiecej dwadziescia tysiecy dolarow.

Zadzwonila komorka i Sachs wyciagnela swoj aparat z futeralu przy pasku. Kiedy rozpoznala glos Johna Sunga, scisnelo ja lekko w dolku.

– John.

– Zastanawialem sie, czy nie moglabys dzisiaj do mnie wpasc.

– Chyba mi sie uda. Ale na razie mamy tu urwanie glowy. Zadzwonie do ciebie pozniej.

Rozlaczywszy sie, spostrzegla, ze Sellitto piorunuje ja wzrokiem.

– Moge zamienic z panem kilka slow na osobnosci, detektywie? – zapytala i wyszla na korytarz. Sellitto ruszyl za nia, glosno stapajac wielkimi stopami. Sachs odwrocila sie i spojrzala mu prosto w twarz, opierajac dlonie na biodrach.

– Dlaczego od dwoch dni stale sie mnie czepiasz?

Zwalisty Sellitto podciagnal do gory pasek spodni.

– Chyba zwariowalas. Ponosi cie wyobraznia.

– Gowno prawda. Jesli masz mi cos do powiedzenia, wal smialo.

Detektyw przez chwile milczal.

– Wiem, gdzie bylas zeszlej nocy – wyrzucil w koncu. – Gliniarze opiekujacy sie Sungiem powiedzieli mi, ze po wyjsciu stad pojechalas do niego.

– Moje zycie osobiste to moja sprawa – odparla chlodno.

– To nie jest tylko twoja sprawa – syknal. – Takze jego.

– Jego? To znaczy czyja? – zapytala, marszczac czolo.

– Rhyme'a. A o kim myslalas? Jesli bedziesz dalej podazala ta droga, to go zniszczy.

– Nie wiem, do czego zmierzasz – rzekla skonsternowana.

– Nie wiesz? Dla mnie to calkiem jasne. Dla Rhyme'a stanowisz centrum jego swiata. Jesli bedziesz dalej spotykala sie z tym facetem i on sie o tym dowie, nie przezyje tego. To… z czego sie smiejesz?

– Mowisz o mnie i o Johnie Sungu?

– Tak, o facecie, do ktorego sie stad wykradasz.

Sachs zaczela sie trzasc ze smiechu.

– Och, Lon… – powiedziala i szybko sie odwrocila, bo smiech zamienil sie w lzy.

Sellitto dal krok do przodu.

– Co jest…

Sachs zlapala w koncu oddech.

– To nie jest to, co myslisz – rzekla sucho.

Detektyw znowu podciagnal pasek.

– Mow.

– Wiesz, ze Rhyme i ja rozmawialismy o tym, zeby miec dzieci. – Sachs gorzko sie rozesmiala. – Nic z tego nie wyszlo. Nie zachodzilam w ciaze. Martwilam sie, ze cos jest nie w porzadku z Lincolnem. No i przed kilkoma tygodniami zrobilismy sobie oboje badania.

Wrocila myslami do rozmowy w poczekalni.

– „A, tu pani jest, pani Sachs.

– Dzien dobry, doktorze.

– Wlasnie rozmawialem z lekarzem Lincolna Rhyme'a.

– Mam wrazenie, ze nie przynosi pan od niego dobrych wiesci.

– Moze usiadziemy tam w rogu?

– Tu jest dobrze. Niech mi pan powie. Bez owijania w bawelne.

– No coz. Lekarz Lincolna oswiadczyl, ze jego nasienie jest jak najbardziej w normie. Ma nieco zmniejszona liczbe plemnikow, co jest typowe dla kogos w jego stanie, ale obecnie nie stanowi to wiekszego utrudnienia przy zajsciu w ciaze. Obawiam sie jednak, ze pani ma powazniejszy problem.

– Ja?”.

Powtorzyla teraz Lonowi Sellitto przebieg rozmowy z doktorem.

– Choruje na cos, co nazywa sie endometrioza – dodala. – Zawsze mialam z tym problemy, ale nie sadzilam, ze sa takie powazne.

– Nie moga tego wyleczyc?

– Moga to zoperowac lub zastosowac terapie hormonalna, ale tak naprawde nie pomoze to odzyskac plodnosci.

– Przykro mi, Amelio.

Sachs zasmiala sie nieszczerze.

– To wlasnie robie z Johnem Sungiem. Wczoraj wieczorem zbadal mnie i zastosowal akupresure. Dal mi tez kilka ziol, ktore jego zdaniem moga pomoc. Okazuje sie, ze wielu zachodnich lekarzy poleca stosowanie chinskiej terapii przy endometriozie. – Sachs na chwile umilkla. – Tyle jest wokol mnie smierci, Lon – powiedziala w koncu. – Chcialam, zebysmy stworzyli zycie… Lincoln i ja. Tak bardzo chcialam naprawic to, co jest we mnie nie w porzadku.

– Nie wiedzialem – baknal zawstydzony Sellitto, podnoszac w gore dlonie.

– Bo to nie powinno obchodzic nikogo poza Lincolnem i mna – zakonczyla gniewnie. – Wiesz, kim dla siebie jestesmy? – zapytala, wskazujac glowa pokoj Rhyme'a.

– Przepraszam, agentko Sachs. Powinienem byl pomyslec o tym wczesniej. – Sellitto wyciagnal do niej reke, a ona z ociaganiem uscisnela jego wielka dlon.

Potem otarla sobie oczy i oboje wrocili do Rhyme'a.

– Ale nas nastraszyles – powiedzial Rhyme do Freda Dellraya, kiedy ten pojawil sie w zamienionym w kryminalistyczne laboratorium salonie.

– Wyobrazcie sobie, co sam czulem, parkujac tylek na kilku laskach wynalazku pana Nobla. – Dellray rozejrzal sie dookola. – Gdzie jest Dan? – zapytal.

– Dan? – zdziwil sie Rhyme.

– No, facet, ktory przejal po mnie te sprawe. Dan Wong.

Rhyme i Sachs spojrzeli po sobie.

Вы читаете Kamienna malpa
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату