calkiem wygolone tuz nad uszami. Silna opalenizna stanowi ostry kontrast dla jego bladych oczu i siwych wlosow. Jego oczy maja dziwny szarawy kolor przywodzacy na mysl brudna okienna szybe. Trzeba sie niezle nameczyc, aby sprawic, ze te brudnoszare oczy rozpromienia sie, ale tak wlasnie bylo w tej chwili. Bert praktycznie szczerzyl sie do mnie. To byl zly znak.

– Anito, coz za mila niespodzianka. Usiadz. – Machnal w moja strone nieduza koperta. – Dostalismy dzis czek.

– Czek? – spytalam.

– Za zajecie sie przez ciebie sprawa zabojstw tych wampirow.

Zapomnialam. Na smierc zapomnialam, ze w ktoryms momencie obiecano mi za to pieniadze. To wydawalo sie absurdalne i obrzydliwe, ze Nikolaos wszystko probowala zatuszowac pieniedzmi. Sadzac po wyrazie twarzy Berta, byla to spora suma.

– Ile?

– Dziesiec tysiecy dolarow. – Powiedzial to przeciagle, aby ta chwila trwala jak najdluzej.

– To za malo.

Zasmial sie.

– Anito, robisz sie chciwa na starosc. Sadzilem, ze to moja domena.

– To za malo, jezeli w gre wchodzi zycie Catherine i moje.

Jego usmiech nieznacznie przygasl. W oczach pojawilo sie niedowierzanie, jakby wlasnie przed chwila dowiedzial sie ode mnie, ze zajaczek wielkanocny nie istnieje. Nieomal uslyszalam jego glos, gdy pyta mnie, czy bedzie musial odeslac czek.

– O czym ty mowisz, Anito?

Powiedzialam mu, pomijajac pare drobiazgow. Chocby Cyrk Potepiencow. Niebieski plomyk. A takze moj pierwszy wampirzy znak.

Kiedy doszlam do tego, jak Aubrey wyrznal mna o sciane, mruknal:

– Zartujesz.

– Chcesz zobaczyc since?

Dokonczylam moja opowiesc i wlepilam wzrok w jego powazne kanciaste oblicze. Dlonie o duzych, niezgrabnych palcach spoczywaly plasko na blacie biurka. Obok, na stercie manilowych kopert, lezala ta nieduza, z czekiem. Twarz mego szefa byla skupiona, zatroskana. Nie potrafil ukryc targajacych nim emocji. Zawsze potrafilam go przejrzec i zorientowac sie, co dzialo sie w jego wnetrzu. Nieomal widzialam te poruszajace sie trybiki. Musze przyznac, ze mial glowe nie od parady.

– Nie przejmuj sie, Bert, mozesz zrealizowac czek.

– Naprawde, Anito, nie sadzilem…

– Oszczedz sobie.

– Mowie serio, Anito, nigdy celowo nie przyjalbym zlecenia, ktore mogloby narazic twoje zycie na niebezpieczenstwo.

Zasmialam sie.

– Bujac to my, ale nie nas.

– Anito! – Wydawal sie wstrzasniety, jego male oczka rozszerzyly sie, dotknal jedna reka piersi. Uosobienie szczerosci.

– Nie kupuje tego, mozesz wciskac kit klientom, ale nie mnie. Daruj sobie. Za dobrze cie znam.

Wtedy sie usmiechnal. To byl jego jedyny naprawde szczery usmiech. Mialam przed soba prawdziwego Berta Vaughna. Jego oczy blyszczaly, ale nie bylo w nich ciepla, a raczej wewnetrzne zadowolenie. W usmiechu Berta jest cos przemyslanego i obrzydliwie wyrachowanego. Jakby znal twoj najmroczniejszy, najbardziej wstydliwy sekret i byl gotow zatrzymac go dla siebie, oczywiscie za odpowiednia cene. Bylo cos przerazajacego w czlowieku, ktory mial swiadomosc, ze jest szuja, i nic sobie z tego nie robil.

To przeczy wszystkiemu, co jest drogie sercu kazdego przecietnego Amerykanina. Przede wszystkim uczy sie nas, jak byc milymi, lubianymi i popularnymi. Czlowiek, ktory odrzuca to wszystko z wlasnej woli, jest buntownikiem i potencjalnym zagrozeniem dla swoich bliznich.

– W jaki sposob Animatorzy spolka z o.o. mogliby pomoc w tej sprawie?

– Skaptowalam juz Ronnie; pomaga mi rozwiazac te zagadke. Mysle, ze im mniej jest osob zaangazowanych, tym mniejszy jest krag potencjalnych zagrozonych.

– Zawsze masz na wzgledzie dobro innych.

– W przeciwienstwie do paru osob, ktore moglabym tu wymienic.

– Nie mam pojecia, o co im chodzi.

– Nie, ale wiesz, co mysle na temat wampirow.

Usmiech, jaki mi poslal, zdawal sie mowic: „Znam twoja tajemnice. Znam twoje najmroczniejsze sny”. Oto caly Bert. Stary, dobry szantazysta, ktory nie cofnie sie przed niczym.

Usmiechnelam sie do niego przyjaznie.

– Jesli jeszcze raz przyslesz mi wampira bez wczesniejszego porozumienia ze mna, rzuce te robote.

– I dokad pojdziesz?

– Zabiore z soba moich klientow, Bert. Kto z ramienia firmy udziela sie w wywiadach radiowych? O kim traktuja artykuly prasowe? Osobiscie dopilnowales, abym znalazla sie w swietle jupiterow, Bert. Uznales, ze z nas wszystkich to ja jestem najbardziej medialna. Najmniej grozna z wygladu i zarazem najbardziej atrakcyjna. Jak szczeniaczek nad brzegiem stawu. Kiedy klienci dzwonia do firmy, o kogo zwykle pytaja?

Usmiech znikl z jego ust, oczy staly sie zimne jak lod.

– Beze mnie nie dalabys sobie rady.

– Pytanie brzmi, czy ty dalbys sobie rade beze mnie.

– Ja na pewno.

– Ja rowniez.

Patrzylismy na siebie nawzajem przez dobrych pare chwil. Zadne z nas nie chcialo pierwsze odwrocic wzroku ani nawet zamrugac. Bert zaczal sie usmiechac, wciaz wpatrujac sie w moje oczy. Poczulam, ze kaciki moich ust takze zaczynaja sie unosic. Oboje wybuchnelismy smiechem i na tym cala sprawa sie zakonczyla.

– W porzadku, Anito, zadnych wampirow wiecej.

Wstalam.

– Dziekuje.

– Naprawde odeszlabys z firmy? – Jego twarz byla uosobieniem rozbawionej szczerosci, maska nieklamanego zadowolenia.

– Nie rzucam slow na wiatr, Bert. Przeciez wiesz.

– Tak, wiem – przyznal. – Naprawde nie wiedzialem, ze ta robota okaze sie dla ciebie tak niebezpieczna.

– Czy gdybys wiedzial, cokolwiek by to zmienilo?

Zamyslil sie nad tym przez chwile, po czym rozesmial sie.

– Nie, ale zazadalbym znacznie wyzszej sumy za twoje uslugi.

– Rob dalej pieniadze, Bert. W tym akurat jestes dobry.

– Amen.

Zostawilam go, aby mogl w samotnosci nacieszyc sie czekiem. Niech sobie nawet nad nim chichocze, jesli zechce. To byly krwawe pieniadze, doslownie i w przenosni. Watpilam, aby Bert choc troche sie tym przejal. W przeciwienstwie do mnie, nic jednak nie moglam na to poradzic.

18

Drzwi do drugiego gabinetu otworzyly sie. Pojawila sie w nich wysoka blondynka. Miala czterdziesci pare lat. Doskonale skrojone zlote spodnie podkreslaly jej szczupla talie. Bluzka bez rekawow w kolorze skorupki jajka zwracala uwage na jej opalone ramiona, zlotego rolexa i pierscionek zareczynowy z brylancikami. Kamien posrodku pierscionka musial wazyc z pol kilo. Zaloze sie, ze nawet nie mrugnela, kiedy Jamison powiedzial jej cene.

Chlopak, ktory szedl za nia, takze byl wysoki i szczuply. Wygladal na pietnascie lat, ale wiedzialam, ze musial

Вы читаете Grzeszne Rozkosze
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату