Nastepna uwaga Knota, rowniez wypowiedziana szeptem, zaskoczyla go:

– Czy to prawda, ze cala ta zabawa sie konczy? Ze policja szykuje sie do skoku i tak dalej?

– Oficjalnie nic mi nie wiadomo.

Fala czerwieni oblala jego twarz.

– Przepraszam, nie powinienem byl tego mowic. – W glosie mlodego czlowieka brzmiala skrucha. – Popelnilem nietakt, jeszcze raz przepraszam. Ale, ale, dobra kolezenska rada, niech pan unika tego zoltego plynu.

. Campion podziekowal mu z cala powaga i zaczal torowac sobie droge wsrod gosci.

Nastepna prawdziwa przeszkoda byla panna Jessica w kapeluszu z tektury. Zapewne nie zdazyla sie rozebrac po spacerze. Rozmawiala z doktorem. W jej wysokim glosie brzmiala nuta entuzjazmu.

– Powiada pan, ze mu to dobrze zrobilo? Jakiez to interesujace, przeciez Herbert Boon twierdzi, ze to najstarszy sposob na puchline wodna, znany jeszcze z czasow lecznictwa saksonskiego. Zbiera sie paczki krwawnika, kiedy wschodzi Wenus – obawiam sie, ze ja tego nie przestrzegalam – uciera sie je z maslem, ja uzywalam margaryny, i po prostu robi sie oklad. Sprobuje pan? Ach, Jakaz bylabym dumna, gdyby pan sprobowal.

– No, coz, sam nie wiem. – Slaby usmiech przewinal sie przez waskie wargi doktora. – Najpierw chcialbym wiedziec, jaka jest przyczyna puchliny wodnej.

– Uwaza pan, ze to takie wazne? – Byla wyraznie rozczarowana, a on wpadl w irytacje.

– Oczywiscie, ze tak. To niezmiernie istotne! Trzeba byc bardzo ostroznym. Jesli skora nie jest uszkodzona, nie moze pani zaszkodzic, ale, na milosc boska… – Spojrzal ponad jej glowe i spostrzegl Campiona. – Witam, witam, milo spotkac pana tutaj. Czy jest tu gdzies panski kolega?

– Nie widzialem go… – zaczal Campion, kiedy czyjas drobna dlon spoczela na jego ramieniu.

– Ach, to pan. – Jessica byla wyraznie ucieszona ze spotkania. – Czyz to nie cudowne? Zrobilam oklad na kolano wlascicielowi sklepu kolonialnego i swietnie sie teraz czuje. Sam doktor przyznal to. Przygotowalam tez herbate z pokrzyw i napar z wrotycza. W szklankach. Pozna go pan, bo jest zolty. Musi pan sprobowac. O tam stoi. – Skinela glowa w dziwacznym kapeluszu w strone odleglego kata pokoju, gdzie na stole zaslanym pieknym koronkowym obrusem rozstawiono baterie nalanych do pelna szklanek, filizanek i dwa wielkie emaliowane dzbany. – Nigdy w zyciu nie- pil pan nic podobnego. – Nie mowila tego calkiem niewinnie, najwyrazniej, zartowala sobie z niego.

– Sprobuje, jak tylko zloze wyrazy uszanowania pani siostrze – obiecal.

– Jestem tego pewna -odparla. – Pan jest zawsze bardzo uprzejmy.

Zanim zdolal umknal, zlapal go za guzik doktor Smith. Byl wzburzony i nadal zirytowany.

– Slyszalem, ze czeka pan na odpowiednia chwile, zeby aresztowac winnego. – Chodzi tylko o dowod winy. Czy to prawda?

– Bardzo mi przykro. – Campiona zaczelo denerwowac ustawiczne prostowanie tej plotki. – Obawiam sie, ze nie. – Wymawiajac ostatnie slowa zrobil krok do tylu, zeby uniknac zderzenia z Lawrence'em Palinode, ktory ze szklanka w reku, bez slowa przeprosin szedl ciezko przez pokoj, roztracajac wszystkich, nie zatrzymujac sie, prosto zmierzajac do drzwi, za ktorymi zniknal.

– Lawrence zawsze mial malo wdzieku – zauwazyla panna Jessica, kiedy falowanie tlumu znowu ja zblizylo, do Campiona. – Nawet jako dziecko. Poza tym zle widzi. Dlatego wszystko jest dla niego takie trudne. – Czy panu wiadomo – ciagnela znizajac glos – ze Klytia ma goscia?

Rozbawiony patrzyl na jej widome zadowolenie.

– Pana Dunninga? – spytal.

– Ach, to pan wie. Mieszka na poddaszu, a ona go pielegnuje. Bardzo sie zmienila z tego powodu, zdumiewajaco wprost. Byla takim nieopierzonym piskleciem, a teraz nagle wyglada zupelnie inaczej. Ledwie ja poznalam dzis rano. Jest taka czujna i skupiona.

Dopiero po tych slowach zorientowal sie, ze nie ma na mysli zmiany w jej wygladzie, ale jej przemiane wewnetrzna. Byl jeszcze oszolomiony swym odkryciem i tym wszystkim, z czym ono sie wiazalo, kiedy wreszcie znalazl sie przed obliczem panny Evadne, ktora przerwala rozmowe z jakims gosciem,i wyciagnela do niego lewa reke.

– Prawa strasznie mi; sie zmeczyla – wyjasnila, usmiechajac sie z laskawoscia krolowej.- Tyle osob przyszlo!

– Z pewnoscia wiecej niz zwykle – wtracil z boku pan Henry James. Mowil jak zawsze bardzo wyraznie, a doskonala wymowa podkreslala wage kazdego slowa. Przez chwile zastanawial sie nad tym, czy udzielic oczywistego wytlumaczenia tego zjawiska, ale zrezygnowal i dodal z przekonaniem: -O wiele wiecej.

Po czym obrzucil Campiona zmartwionym spojrzeniem i wzrokiem zadal mu pytanie wieczoru. Ale gdy przekonal sie; ze nie pora na to, milczal i patrzyl ze smutkiem, jak nowo przybyly zostal przedstawiony aktorowi, ktory usmiechnal sie teatralnie, ze znuzeniem, i spytal go, czy ma ochote na jablko.

– Chyba nie – rozesmiala sie panna Evadne porozumiewawczo, dajac do zrozumienia, ze Campion wie dobrze, co ona robi, i ze to maly zawodowy sekret pomiedzy dwojgiem detektywow. – Obawiam sie, ze moje jablka… Co to ja takiego chcialam powiedziec?

– Nie na wiele sie zdadza – palnal bez namyslu Campion i spotkal sie z milczeniem, na ktore w pelni zasluzyl. Zaklopotany spojrzal na stolik stojacy tuz obok. Panowal na nim nieporzadek taki sam jak za pierwszym razem, bylo jedynie wiecej kurzu. Tym razem jednak – jak zauwazyl – znajdowala sie tylko jedna waza z niesmiertelnikami. Zastanawial sie wlasnie nad tym, kiedy tok jego rozmyslan przerwala zaskakujaca uwaga panny Evadne:

– Jednak nie przyprowadzil pan ze soba swego milego przyjaciela, sir Williama Glossopa?

Tak sie zdumial tym, ze w pierwszej chwili nie byl pewien, czy sie nie przeslyszal, i oslupialy spojrzal na nia, stojaca z triumfalna i rozbawiona mina wsrod tlumu.

W klopotliwej ciszy, jaka zapadla, z odsiecza pospieszyl pan James, czlowiek dobrze wychowany, umiejacy sie znalezc w kazdej sytuacji.

– Czy to ten Glossop z trustu PAEO? – spytal z namaszczeniem. – Niezwykle blyskotliwy czlowiek.

– Tak, istotnie – zgodzila sie panna Evadne. – Zrobil bardzo ciekawa kariere, sprawdzilam dzis jego nazwisko w „Who's Who'. Absolwent Cambridge. A ja sobie wbilam w glowe, ze Bristolu, sama nie wiem czemu. Fotografia, jaka zamiescili, jest bardzo mlodziencza. W. takich sprawach mezczyzni sa o wiele prozniejsi niz kobiety. Czyz to nie interesujace?

– On byl tutaj? – Pan James byl wyraznie przejety.

– Nie wydaje mi sie… – zaczal Campion, ale panna Evadne przerwala mu:

– Alez tak – powiedziala – wczoraj wieczorem. Czekal na tego oto madrego czlowieka, zreszta tak jak i ja, i ucielismy sobie mala rozmowke. Zapomnial sie przedstawic, ale… – zwrocila sie do Campiona z nuta lagodnego triumfu – przeczytalam jego nazwisko na kapeluszu, ktory lezal na krzesle, na wprost mnie. Tak sie sklada, ze jestem dalekowidzem. To bardzo madry czlowiek, ale nie potrafi reperowac garnkow elektrycznych. – Rozesmiala -sie wyrozumiale i zwrocila sie do aktora, ktory stal tuz obok: – Adrianie, a moze bys tak nam cos zadeklamowal?

Po mistrzowsku zmienila temat. Mlody czlowiek zostal zaskoczony, natomiast pan James jak za dotknieciem rozdzki czarodziejskiej wyciagnal z kieszeni zegarek.

: – Sadze, ze rowniez za tydzien bede mial przyjemnosc posluchania pana – powiedzial szybko. -Tusze, ze tak bedzie, bo dzisiaj doprawdy nie moge dluzej zostac. Dobre nieba! Nie wiedzialem, ze juz tak pozno. Pani jest doprawdy zbyt dobra gospodynia, panno Palinode. Coz za, cudowny wieczor. Czy wpadnie pani jutro do mnie, czy ja mam sie tu zglosic do pani?

– O, prosze niech pan przyjdzie do mnie. Taka jestem leniwa – poprosila i skinela mu reka z wdziekiem, a on klaniajac sie i mrugajac do innych gosci spiesznie torowal sobie droge przez tlum.

– Czlowiek dobry z kosciami – zauwazyla stara dama, jak gdyby od niechcenia rzucajac za nim roze. – Mam nadzieje, Adrianie, ze to ciebie nie zniecheci. To nie jest intelektualista. No co, zaczniemy, jak myslisz? Jak na Ibsena troche za duzo ludzi, ale w odwodzie mamy zawsze Mercutia. Chyba ze wolisz cos nowoczesnego?

Campion szukajac drogi ucieczki ze zdumieniem zobaczyl kolo siebie doktora.

– O ile dobrze zrozumialem, to pan wie, kto pisal do mnie anonimy – zaczai polglosem, z powaga, wpatrzony w okulary Campiona. – Chcialbym o tym z panem porozmawiac. Widzi pan, ona nie byla moja pacjentka. -To znaczy ja jej nie leczylem. Nie byla chora – chyba tylko na umysle – i wprost jej to powiedzialem. – Te szeptane

Вы читаете Jak najwiecej grobow
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату