w jego glosie. Bylo to niewielkie miasteczko, w ktorym panowal osobliwy porzadek. Prawie wszyscy mieszkancy mieli czarny kolor skory. Miejscowosc zyskala nieco rozglosu dzieki pisarstwu Zary Neale Hurston, bedacej najznamienitsza osobistoscia Eatonville. Mimo to Eatonville pozostawalo malym miasteczkiem dla czarnych, rzadzonym przez czarnych.

Po krotkim milczeniu Lucious Harris powiedzial:

– Przestales do mnie dzwonic. Teraz trudno nas nawet nazwac przyjaciolmi. Oczywiscie zauwazylem, ze zyskales sporo rozglosu, lecz nie takiego o jaki zwykle sie zabiega.

– To prawda.

– Teraz mija troche czasu, a ty dzwonisz, ale nie bedziesz chyba gadal o tym, dlaczego tyle czasu nie dawales znaku. I nie bedziesz chyba gadal o niczym innym jak o czyms specjalnym, co?

– Trafiles w sedno, Luke. Pomyslalem, ze moze bedziesz potrafil mi pomoc.

– No to wal smialo. Caly zamieniam sie w sluch.

Tanny Brown wzial gleboki oddech i zaczal:

– Nie wyjasnione znikniecia. Zabojstwa. Caly ubiegly rok. Dzieciaki, nastolatki, dziewczyny. I do tego czarni. Czy na twoim terenie miales podobne sprawy?

Policjant milczal, jakby zastanawial sie nad odpowiedzia. Brown wyczul cos w rodzaju tlamszenia czegos po drugiej stronie linii.

– Tanny, czemu pytasz mnie o takie rzeczy?

– Po prostu…

– Powiedz mi zupelnie szczerze, Tanny. Czemu dzwonisz z tym do mnie akurat teraz?

– Luke, lapie sie wszystkich mozliwosci. Mam pewne zle przeczucia i po prostu wesze wszedzie gdzie sie da.

– Wyweszyles tu cos duzego, stary.

Brown zesztywnial w jednej chwili.

– Powiedz mi – poprosil miekko. Wyczul, jak grzmiacy glos po drugiej stronie sluchawki naprezyl sie, zawibrowal, jakby slowa nabraly nagle wiekszego znaczenia.

– Szalony dzieciak – powiedzial powoli Harris. – Dziewczynka o imieniu Alexandra Jones. Lat trzynascie. Z tych co to czasami wydaja sie osmioletnim dzieckiem, a czasami osiemnastoletnia panna. Raz slodka i grzeczna przychodzi popilnowac dziecka pani Harris i mojego, a chwile pozniej widze, jak pali papierosa przed sklepem, zachowujac sie jak dorosla i otrzaskana z zyciem kobieta.

– Podobnie jak moje wlasne corki – wtracil Brown mimowolnie.

– Nie. Twoje corki cos juz osiagnely, a ta mala nie. W kazdym razie cos jej sie pomieszalo i zaczela szalec, rozumiesz, o co mi chodzi. Zaczyna myslec, ze to miasteczko jest dla niej zbyt male. Pewnego razu ucieka i ojciec znajduje ja przy drodze wlokaca mala walizke. Tatus jest jednym z moich patrolowych, a wiec wiemy o wszystkim. Ucieka po raz drugi i tym razem znajdujemy ja tuz za Landerdale na Alei Aligatora czekajaca na okazje. Trzy miesiace temu ucieka po raz trzeci. Matka i ojciec objezdzaja wszystkie mozliwe drogi, poszukujac swego dziecka. Przypuszczaja, ze tym razem jedzie na polnoc do Georgii, gdzie maja krewnych, a miedzy innymi kuzyna, w ktorym dziewczynka sie podkochuje. Rozmawiam ze wszystkimi wydzialami stanowymi. Rozsylamy jej rysopis, czujesz to? Ona nigdy jednak nie pojawia sie w Georgii ani Landerdale, Miami, Orlando czy w innym pieprzonym miejscu. Pojawia sie natomiast na Wielkim Cyprysowym Bagnie, gdzie jacys lowcy znalezli ja trzy tygodnie temu. Znalezli to, co z niej zostalo, czyli kilka kosci. Obrobione do czysta przez male zwierzeta, ptaki i slonce. Niezbyt przyjemny widok. Trzeba bylo robic identyfikacje przez badanie zebow, ale nawet to nie bylo do konca przekonujace. Nie znalezlismy nawet zadnych szczatkow odziezy w poblizu. Ktokolwiek to zrobil, musial ukryc ciuchy w jakims innym miejscu. Widzisz, nietrudno, do cholery, stwierdzic, co jej sie przytrafilo, co? Dojsc jednak, kto za tym stoi, to juz zupelnie inna sprawa.

Brown nie odezwal sie ani slowem. Slyszal, jak Harris bierze gleboki oddech.

– … Nigdy nie zakonczymy tej sprawy, stary. Czy wiesz, Tanny, ile wywiadow przeprowadzilismy w zwiazku z nia? Ponad trzysta. Robilem to osobiscie wraz z moim szefem detektywow, Henrym Lincolnem, ktorego przeciez znasz. Pracowalo nad tym rowniez kilku najlepszych facetow z kryminalnej z tego okregu. Nie kadze. Zadnych swiadkow, bo nikt nie widzial, jak wsiadala do jakiegos samochodu. Zadnych dowodow z laboratorium, bo nic z niej nie zostalo. Zadnych podejrzanych, chociaz rozeslalismy rysopis i postawilismy na nogi mnostwo ludzi. I nic. Jak sie tak dobrze zastanowic, to mozemy jedynie pomoc jej rodzinie zrozumiec. Chyba sam powinienem poswiecic troche czasu i pojsc do kosciola, bo moze jakas modlitwa czy dwie pomoga. Wiesz, o co sie modle, Tanny?

– Nie – odparl ochryple Brown.

– Tanny, nie modle sie, zebysmy znalezli tego faceta. Wcale nie o to, poniewaz nie sadze, zeby sam Bog potrafil rozwiazac te zagadke. Modle sie o to, zeby ten, kto to zrobil, przejezdzal kiedys przez Eatonville zmierzajac do jakiegos innego miasta, gdzie ktos by go zauwazyl, gdzie maja swietne ekipy i sprzet w laboratoriach. Moze wlasnie tam facet popelni jakis blad i wtedy wpadnie. O to sie wlasnie modle.

Kapitan umilkl, zdajac sie rozmyslac nad czyms.

– … Bo mysle, ze ta dziewczyna przezyla koszmar. Bol i strach, Tanny. Bol, strach i przerazenie, a tak naprawde malo kogo to interesuje. – Przerwal ponownie. – A potem dzwonisz do mnie nagle z tym pytaniem, a ja zachodze w glowe, dlaczego dzwonisz i zadajesz takie pytanie wlasnie mnie.

Na chwile zapanowala glucha cisza.

– Slyszales o facecie, ktory wyszedl z celi smierci? – spytal Brown.

– Pewnie, ze tak. Robert Earl Ferguson.

– Byl kiedykolwiek w Eatonville?

Lucious Harris wzdrygnal sie. Brown slyszal, jak kapitan lapie powietrze w pluca, po czym mowi:

– Myslalem, ze jest niewinny. Tak przynajmniej twierdza w gazetach i telewizji.

– Czy byl kiedykolwiek w Eatonville? Mniej wiecej w tym czasie kiedy zniknela ta dziewczynka?

– Byl tutaj – odparl wolno Harris.

Z ust Browna wydobyl sie dzwiek przypominajacy troche charczenie, troche warczenie. Zdal sobie nagle sprawe, jak mocno zaciskal zeby.

– Kiedy? – rzucil krotko.

– Nie tak dawno. Moze trzy lub cztery miesiace przed zniknieciem Alexandry. Prawil kazanie. Do diabla, sam poszedlem, zeby go zobaczyc. Calkiem ciekawie gadal. Mowil o Jezusie, ktory stoi przy nas i oswietla nasze drogi bez wzgledu na to, jak ciemny wydawalby sie swiat dookola.

– A co…

– Zostal tu przez kilka dni. Chyba przez sobote i niedziele, a potem wyjechal. Slyszalem, ze wrocil do jakiejs szkoly. Nie sadze, zeby tu byl, kiedy Alexandra Jones uciekla. Sprawdze wszystkie hotele i motele, ale nie wiem, czy to jeszcze mozliwe. To prawda, ze mogl tutaj wrocic. Dlaczego jednak sadzisz, ze…

Brown pochylil sie nad stolem, czujac nieprzyjemne walenie w skroniach.

– Sprawdz to dla mnie, Luke. Upewnij sie, czy przebywal w tym rejonie, w czasie gdy zniknela dziewczyna.

– Sprobuje. Nie sadze jednak, zeby cos z tego wyszlo. Naprawde nie podejrzewam. Mowisz, ze nie jest niewinny?

– Nic nie mowie. Po prostu sprawdz, co?

– Nie ma sprawy, Tanny. Sprawdze. A potem sobie pogadamy, bo nie podoba mi sie cos, co slysze w twoim glosie, przyjacielu.

– Mnie tez sie nie podoba – odparl Brown i odlozyl sluchawke. Przypomniala mu sie Pachoula tuz po zniknieciu Joanie Shriver. Slyszal odglos syren radiowozow, widzial ludzi zbierajacych sie w grupki i wyruszajacych na poszukiwania. Pierwsze kamery przybyly juz w nocy, niedlugo po tym jak telefony z gazet zaczely zalewac biuro. Mala biala dziewczynka znika w drodze powrotnej ze szkoly. To koszmar, ktory uderza we wrazliwy punkt znajdujacy sie w kazdym czlowieku. Jasne wlosy. Niewinny usmiech. Nie minely cztery godziny, a twarz dziewczynki znalazla sie w telewizji. Kazda uplywajaca minuta pogarszala sytuacje.

Czego sie nauczyl? – zastanowil sie Brown. Nauczyl sie, ze podobne wydarzenie zostanie zignorowane; zadnych kamer ani mikrofonow, zadnych harcerzykow ani Gwardii Narodowej przeszukujacych moczary, jesli zmieni sie jeden jedyny szczegol sytuacji: biale zamieni sie w czarne.

Walczac z soba o przywrocenie wewnetrznej rownowagi, wstal i poszedl szukac Cowarta. W biurze wisiala na

Вы читаете W slusznej sprawie
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату