sadze, aby postapil tak ktokolwiek na swiecie.
– Wlasnie dlatego byloby to dobre haslo.
– Jaki byl jego pierwszy woz?
– Pewnie jakis wrak.
– Faceci lubia samochody, prawda? Jakie bylo auto jego marzen?
– Ja nie lubie samochodow.
– Postaraj sie myslec jak on, Reacher. Czy Franz lubil samochody?
– Zawsze chcial miec czerwonego jaguara XKE.
– Sadzisz, ze warto sprobowac?
– Byc moze – odparl. – Z pewnoscia chodzi o cos, co mialo dla niego wyjatkowe znaczenie. Cos w rodzaju talizmanu budzacego w nim cieple skojarzenia. Bohater z wczesnej mlodosci, obiekt dlugotrwalego pozadania lub uczuc. Jaguar XKE moze pasowac.
– Mam sprobowac? Zostalo nam jeszcze szesc mozliwosci.
– Gdybym mial szescset, na pewno bym sprobowal.
– Poczekaj – przerwala mu Neagley. – Pamietasz co powiedziala Angela? Franz stale powtarzal „Nie zadzieraj ze specjalna grupa sledcza”.
– Byloby to cholernie dlugie haslo.
– Rozdzielmy to zdanie na czlony. „Specjalna grupa sledcza” i „nie zadzieraj”.
– To byl dobry okres w naszym zyciu, nieprawdaz? Wspominanie tamtych dni moglo budzic w nim przyjemne skojarzenia. Szczegolnie gdy siedzial w swoim biurze w Culver City zajety dyrdymalami. Ludzie lubia ulegac nostalgii, nie sadzisz? Jak w piosence
– Nakrecono film pod tym samym tytulem.
– A widzisz. To powszechne uczucie.
– Od czego powinnam zaczac?
Reacher uslyszal w myslach cienki glosik Charliego: „Nie zadzieraj”.
– Nie zadzieraj – powiedzial. – Dwanascie liter. Neagley napisala: „niezadzieraj”, a nastepnie wcisnela klawisz „enter”.
„Bledne haslo”.
– Cholera.
Wpisala „specjalnagrupasledcza”, wstrzymujac palec nad klawiszem.
– Bardzo dlugie – zauwazyl Reacher.
– Tak czy nie?
– Tak. „Bledne haslo”.
– Cholera – rzucila Neagley, by natychmiast ucichnac. Reacher nie przestawal myslec o Charliem. I jego malenkim krzeselku z imieniem wypalonym na oparciu. Niemal czul zapach palacego sie drewna. Widzial Franza wykonujacego napis pewna reka. Moze krzeselko mialo byc pierwszym z wielu przedmiotow wyrazajacych milosc, dume i poswiecenie.
– Lubie Charliego – powiedzial.
– Ja rowniez – odparla Neagley. – Uroczy dzieciak.
– Chodzilo mi o haslo.
– To zbyt oczywiste.
– Franz nie traktowal takich zabezpieczen serio. Stwarzal pozory. Wolalby uzywac starego hasla, niz wprowadzac do systemu nowe.- Nadal to zbyt oczywiste. Mysle, ze mial powazny stosunek do zycia, a przynajmniej do tej sprawy. Znalazl sie w duzych tarapatach, dlatego wysylal listy na wlasny adres.
– Mogl zastosowac podwojny blef. Takie haslo moze sie wydac oczywiste, lecz jest ostatnia rzecza, jaka przyjdzie ci do glowy. Wlasnie dlatego jest bardzo skuteczne.
– To mozliwe, lecz malo prawdopodobne.
– Nawiasem mowiac, co moze byc w srodku?
– Cos, co jest nam bardzo potrzebne.
– Sprobuj „Charlie”. Zrob to dla mnie. Neagley wzruszyla ramionami i napisala „Charlie”. Nacisnela klawisz „enter”.
„Bledne haslo”.
Twardy dysk zawirowal i zawartosc pendrive’a zostala wykasowana.
– Dziewiec prob – oznajmila Neagley. Wrzucila trzecia pamiec do kosza i umiescila w gniezdzie czwarta. Ostatnia.
– Zostaly nam jeszcze trzy.
– Angela – powiedziala. – Nie, to zbyt oczywiste.
– Sprobuj.
– Jestes pewien?
– Mam dusze hazardzisty.
– To trzy ostatnie mozliwosci.
– Zaryzykuj. Wpisala „Angela”. Wcisnela „enter”. „Bledne haslo”.
– Dziesiata proba – przypomniala. – Zostaly nam jeszcze dwie.
– A moze Angela Franz?
– To jest gorsze od poprzedniego.
– Moze jej nazwisko panienskie?
– Nie znam go.
– Zadzwon i zapytaj.
– Mowisz powaznie?
– Przynajmniej bedziesz je znala.
Neagley wyciagnela notatnik, odnalazla numer Angeli i zadzwonila. Przedstawila sie i przez chwile rozmawialy o innych sprawach. Pozniej Reacher uslyszal, jak zadaje Angeli to pytanie. Odpowiedzi nie uslyszal, dostrzegl jednak, ze zrenice oczu Neagley rozszerzyly sie na ulamek sekundy, co u niej odpowiadalo zwaleniu sie na ziemie wskutek doznanego szoku. Odlozyla sluchawke.
– Pfeiffer – powiedziala.
– Interesujace.
– Nawet bardzo.
– Sa ze soba spokrewnione?
– Nie wspomniala o tym.
– Sprobuj „Pfeiffer”, to jak kupon pozwalajacy nabyc dwa przedmioty za cene jednego. Franz mogl poczuc sie podwojnie dobrze, nie majac zadnych wyrzutow sumienia.
Neagley napisala „Pfeiffer”. Wcisnela „enter”. „Bledne haslo”.
16
W pokoju Neagley zapanowala goraca, duszna atmosfera. Jakby ktos wypompowal zen powietrze. Jakby nieoczekiwanie sie skurczyl.
– Jedenasta proba – rzekla Neagley. – Pozostala jeszcze jedna mozliwosc. Teraz albo nigdy. Nasza ostatnia szansa.
– Co sie stanie, jesli sie nie uda? – zapytal Reacher.
– Nie dowiemy sie, co jest w srodku.
– Musimy robic to teraz? Moze powinnismy po prostu zatrzymac te pamiec?
– To nam niczego nie da.
– W takim razie zrobmy sobie przerwe. Wrocimy do tego pozniej. Pojedzmy do wschodniego Los Angeles i