– W porzadku – westchnela. – Rozumiem pani intencje.
– Poprosilam o to szczegolnie w przypadku pana Swana – dodala Berenson. – Wszyscy bardzo go lubilismy.
– A co z tymi, ktorych nie darzyliscie sympatia?
– Bylo ich niewielu. Nigdy nie zatrudnilibysmy czlowieka, do ktorego nie mamy zaufania.
– Wczoraj zadzwonilem do Swana i nikt nie podniosl sluchawki – oznajmil Reacher.
Berenson jeszcze raz skinela glowa, w dalszym ciagu cierpliwa i profesjonalna.
– Musielismy zwolnic takze czesc personelu administracyjnego. Sekretarki, ktore pozostaly, musza teraz obslugiwac piec lub szesc aparatow. Czasami nie udaje sie im odpowiedziec na jakis telefon.
– Co sie stalo z waszym biznesplanem? – zapytal Reacher.
– Nie moge tego wyjasnic w szczegolach. Jestem jednak pewna, ze zrozumiecie. Sluzyliscie w armii?
– Oboje.
– W takim razie wiecie, ile nowych systemow uzbrojenia od razu zyskuje akceptacje dowodztwa.
– Niewiele.
– Zadne. Procedura przetargowa dotyczaca naszego sprzetu przeciagnela sie nieco dluzej, niz sadzilismy.
– Co to za bron?
– Nie moge powiedziec.
– Gdzie jest produkowana?
– Tutaj.
Reacher potrzasnal glowa.
– Nieprawda. Macie ogrodzenie, ktore zdolalby pokonac trzylatek, nie zauwazylem tez budki wartownikow ani ochroniarzy w holu. Tony Swan nie pozwolilby na to, gdyby cos tu produkowano.
– Nie moge rozmawiac na temat procedur bezpieczenstwa, ktore stosujemy.
– Kto byl bezposrednim przelozonym Swana?
– Pyta pan o naszego dyrektora ochrony? To emerytowany porucznik policji z Los Angeles.- Zatrzymaliscie go i zwolniliscie Swana? Nie stosowaliscie zadnych wyjatkow od przyjetej zasady?
– Wszyscy nasi pracownicy sa wspaniali. Ci, ktorzy pozostali, ci, ktorzy odeszli. Zdecydowalismy sie na redukcje personelu z ogromnym bolem. Byla to absolutna koniecznosc.
Dwie minuty pozniej Reacher i Neagley znalezli sie ponownie w mustangu, na parkingu New Age Defense Systems. Silnik pracowal na wolnych obrotach, a ich oboje przytlaczala swiadomosc katastrofy.
– Fatalny zbieg okolicznosci – podsumowal sytuacje Reacher. – Wlasnie wtedy, gdy Swan stracil robote, Franz zadzwonil do niego ze swoimi problemami. Co zrobil Swan? Przyjechal wprost do niego. Biuro Franza jest oddalone o dwadziescia minut drogi stad.
– I tak by przyjechal. To, ze stracil prace, nie mialo zadnego znaczenia.
– Wszyscy postapiliby podobnie. Sadze, ze wlasnie tak sie stalo.
– I wszyscy nie zyja?
– Mam nadzieje, ze nie, lecz jestem gotow na najgorsze.
– Jest tak, jak chciales, Reacher. Zostalismy dwoje.
– Chcialem tego z zupelnie innego powodu.
– Nie moge w to uwierzyc. Zalatwili wszystkich?
– Ktos bedzie musial za to zaplacic.
– Tak uwazasz? Nie mamy zadnego sladu. Pozostala nam tylko jedna szansa z haslem. Jestesmy zbyt zdenerwowani, aby ja wykorzystac.
– Nie czas na nerwy.
– Powiedz mi, co napisac. Reacher nie odezwal sie.
Wrocili ta sama droga. Neagley prowadzila w milczeniu, a Reacher wyobrazal sobie Tony’ego Swana jadacego tymi ulicami trzy tygodnie wczesniej. Byc moze ze swoimi rzeczami z biurka w New Age Defense Systems w bagazniku – dlugopisami, olowkami i kawalkiem sowieckiego betonu. Szprychami niewidzialnego kola do Franza zmierzali pozostali starzy kumple. Sanchez i Orozco jechali Pietnastka z Vegas. O’Donnell i Dixon lecieli samolotem ze Wschodniego Wybrzeza, taszczac bagaz, lapiac taksowke i dolaczajac do pozostalych.
Wyobrazil sobie, jak sie witaja i pozdrawiaja wzajemnie, i wpadaja na jakis ceglany mur.
Po chwili obraz wyblakl i Reacher znalazl sie ponownie z Neagley w jadacym samochodzie. Zostalismy we dwoje. Trzeba zaakceptowac fakty, zamiast z nimi walczyc.
Neagley oddala samochod obsludze parkingu hotelowego i razem z Reacherem przedostali sie do holu tylnym wejsciem prowadzacym przez krety korytarz. W milczeniu wsiedli do windy i pojechali na gore. Neagley wyciagnela klucz i otworzyla drzwi.
Chwile pozniej stanela jak wryta.
W fotelu obok okna siedzial mezczyzna w garniturze, czytajac raport z autopsji Franza.
Wysoki, jasnowlosy, arystokratyczny i zrelaksowany. David O’Donnell.
17
O’Donnell podniosl glowe i spojrzal na nich ponurym wzrokiem.
– Musialem poznac przyczyne tych nieuprzejmych i obelzywych wiadomosci, ktore nagraliscie na mojej automatycznej sekretarce. – Po tych slowach uniosl raport z sekcji zwlok w gescie, ktory mial wszystko tlumaczyc. – Teraz rozumiem.
– Jak sie tu dostales? – zapytala Neagley.
– Daruj mi to – O’Donnell westchnal.
– Gdzie sie, do diabla, podziewales? – zapytal Reacher.
– Bylem w New Jersey – wyjasnil. – Moja siostra zachorowala.
– W jakim byla stanie?
– Powaznym.
– Umarla?
– Nie, wyzdrowiala.
– W takim razie powinienes tu przyjechac dwa dni temu.
– Dzieki za wasza troske.
– Martwilismy sie o ciebie – powiedziala Neagley. – Sadzilismy, ze dopadli takze ciebie.
O’Donnell skinal glowa.
– Slusznie, ze sie o mnie martwiliscie. Sam jestem zmartwiony. Czekalem cztery godziny na samolot. Wykorzystalem ten czas, aby wykonac kilka telefonow. Oczywiscie, Franz nie odpowiedzial. Teraz wiem dlaczego. Zadnej odpowiedzi od Swana, Dixon, Orozco i Sancheza. Pomyslalem, ze jeden wezwal na pomoc pozostalych i wszyscy wpakowali sie w jakies tarapaty. Z wyjatkiem ciebie i Reachera. Ty jestes zbyt zajeta w Chicago, a Reachera nikt nie zdolalby odnalezc. Ani mnie, bo przez jakis czas bawilem w New Jersey.
– Nie bylam zbyt zajeta – zaprzeczyla Neagley. – Jak mogliscie tak sadzic? Rzucilabym wszystko i przyjechala.
O’Donnell ponownie skinal glowa.
– Poczatkowo byla to jedyna rzecz, ktora dostarczala mi nadziei. Sadzilem, ze nie zadzwoniliby do ciebie.
– Dlaczego tego nie zrobili? Nie lubia mnie?