babcia zgadza sie, ze ja kupuje rozmaite produkty, gdybym jednak mieszkala osobno, przynosila jej artykuly spozywcze i kladla je na stol, a nastepnie wracala do swojego domu, babcia uznalaby moje postepowanie za objaw dobroczynnosci, ktora by ja rozwscieczyla.
– Jaki rodzaj wybrales? – spytalam ot tak, dla okazania zainteresowania.
Az sie palil, by mi opowiedziec. Jason ma fiola na punkcie rozmaitych urzadzen i pragnal szczegolowo opisac swoje poszukiwania nowego grzejnika. Sluchalam z najwieksza uwaga, do jakiej potrafilam sie zmusic.
Nagle moj brat sam sobie przerwal.
– Hej, Sookie, pamietasz Maudette Pickens?
– Pewnie – przyznalam zaskoczona. – Skonczylysmy te sama klase.
– Ktos ja zabil w jej mieszkaniu ubieglej nocy.
To stwierdzenie przykulo uwage babci i moja.
– Kiedy? – spytala babcia, zaskoczona, ze jeszcze nikt jej o tym fakcie nie powiadomil.
– Znalezli ja dzis rano w sypialni. Jej szef probowal sie do niej dodzwonic i spytac, dlaczego nie zjawila sie w pracy ani wczoraj, ani dzisiaj, a poniewaz nie odbierala telefonu, podjechal do niej i sklonil gospodarza domu do pomocy. Ten otworzyl drzwi i weszli. Wiesz, ze mieszkala naprzeciwko DeeAnne?
Bon Temps ma tylko jeden kompleks mieszkaniowy z prawdziwego zdarzenia, zlozony z trzech dwupietrowych budynkow ustawionych w ksztalt litery „U”, totez wiedzielismy dokladnie, ktore domy Jason ma na mysli.
– Tam ja zabito? – Poczulam sie zle.
Doskonale pamietalam Maudette. Miala wydatna szczeke, klocowaty tylek, ladne, czarne wlosy i krzepkie ramiona. Byla guzdrala, ktora niemal nigdy nie bywala bystra czy ambitna. Przypomnialam sobie, ze pracowala chyba w Grabbit Kwik – sklepie ogolnospozywczym na stacji benzynowej.
– Tak, przypuszczam, ze pracowala tam przynajmniej od roku – potwierdzil Jason, gdy go spytalam.
– Jak to sie stalo? – Moja babcia miala ciekawska, wrecz natarczywa mine, z jaka mili ludzie pytaja o zle wiadomosci.
– Na… hmm… na wnetrzu jej ud znaleziono kilka ugryzien… Wampirzych ugryzien – oswiadczyl moj brat, wpatrujac sie w swoj talerz. – Jednak nie od nich umarla. Uduszono ja. DeeAnne twierdzi, ze kiedy Maudette miala kilka dni wolnego, lubila jezdzic do tego wampirzego baru w Shreveport, moze wiec wlasnie tam ktos ja ugryzl. Moze wcale nie zrobil tego wampir Sookie.
– Maudette nalezala do milosniczek klow? – Poczulam naplyw mdlosci, wyobraziwszy sobie te flegmatyczna, przysadzista dziewczyne wcisnieta w egzotyczne czarne sukienki, ktore uwielbiaja wampiry.
– A coz ten termin oznacza? – spytala babcia. Pewnie tesknila za starym programem
– Tak sie nazywa mezczyzn i kobiety, ktorzy kreca sie wokol wampirow i lubia byc przez nich… gryzieni. Milosnicy wampirow. Sadze, ze nie zyja zbyt dlugo, gdyz zbyt czesto daja sie kasac, totez predzej czy pozniej szkodzi im jedno ugryzienie za duzo.
– Ale ugryzienie przez wampira nie zabilo Maudette. – Babcia chciala sie upewnic, czy dobrze zrozumiala.
– Nie, Maudette zostala uduszona. – Jason zabral sie za dokonczenie lunchu.
– Czy ty nie tankujesz zawsze na Grabbit? – rzucilam.
– Jasne. Podobnie jak mnostwo osob.
– A nie spotykales sie przypadkiem kiedys z Maudette? – spytala babcia.
– No coz, mozna to tak ujac – odparl ostroznie moj brat.
Uznalam, ze pewnie sypial z Maudette, jezeli akurat nie mogl znalezc innej panienki.
– Mam nadzieje, ze szeryf nie bedzie cie chcial przesluchac – mruknela babcia, potrzasajac glowa, jakby sugerowala, ze prawdopodobnie niestety jednak do tego dojdzie.
– Co takiego?! – Jason zarumienil sie, patrzac spode lba.
– No wiesz, widujesz Maudette w sklepie podczas kazdego tankowania, potem… ze tak powiem… umawiasz sie z nia, a w koncu dziewczyne znajduja martwa w jej mieszkaniu, ktore znasz – podsumowalam.
Fakty nie byly szczegolnie obciazajace, ale laczyly sie w logiczna calosc, a poniewaz w Bon Temps dokonywano naprawde niewielu zbrodni, sadzilam, ze podczas sledztwa policja obroci kazdy kamien i przepyta kazdego podejrzanego.
– Nie ja jeden sie z nia spotykalem. Wielu facetow kupuje tam benzyne i wszyscy znaja Maudette.
– Tak, lecz w jakim sensie? – spytala babcia otwarcie. – Chyba nie byla prostytutka, co? Policja na pewno dokladnie sprawdzi, z kim sie widywala.
– Nie byla prostytutka, po prostu lubila sie zabawic. – Milo ze strony Jasona, iz bronil tej dziewczyny, szczegolnie ze znalam jego samolubny charakterek. Zaczelam myslec nieco cieplej o swoim starszym bracie. – Przypuszczam, ze byla troche samotna – dodal. – W tym momencie spojrzal na nas obie i odkryl, ze jestesmy zaskoczone i wzruszone. – Skoro mowa o prostytutkach – dorzucil pospiesznie – jest w Monroe taka jedna, ktora specjalizuje sie w wampirach. Ma ochroniarza, na wypadek gdyby ktorys posunal sie za daleko. Dziewczyna pija syntetyczna krew, by sie nie nabawic anemii.
Zgrabnie i jawnie zmienil temat, totez babcia i ja zadumalysmy sie nad pytaniem, ktore moglybysmy zadac bez posadzenia o nieprzyzwoitosc.
– Zastanawiam sie, ile bierze? – zaryzykowalam, a kiedy Jason wypowiedzial zaslyszana sume, obie przez chwile lapalysmy oddech.
Odkad porzucilysmy kwestie morderstwa Maudette, lunch potoczyl sie jak zwykle. Jason popatrywal na zegarek, az w koncu oswiadczyl, ze musi juz jechac – dokladnie wtedy, gdy trzeba sie bylo zabrac za zmywanie.
Pozniej okazalo sie, ze moja babcia nadal mysli o wampirach. Weszla do mojego pokoju, kiedy malowalam sie przed pojsciem do pracy.
– Ile lat mial twoim zdaniem wampir, ktorego poznalas?
– Nie mam najmniejszego pojecia, babciu. – Malowalam rzesy tuszem, wytrzeszczalam wiec oczy i usilowalam siedziec nieruchomo, zeby nie wbic sobie w oko spiralki. Z tego tez wzgledu moj glos zabrzmial zabawnie, jakbym brala udzial w zdjeciach probnych do horroru.
– Sadzisz… ze moglby pamietac wojne?
Nie musialam pytac, o ktora wojne jej chodzilo. Ostatecznie, babcia byla czlonkinia klubu o nazwie Potomkowie Wybitnych Poleglych.
– Mozliwe – odparlam, odwracajac twarz z boku na bok i porownujac w lustrze oba urozowane policzki.
– Myslisz, ze moglby przyjsc i porozmawiac z nami o niej? Zorganizowalibysmy specjalne zebranie.
– W nocy – przypomnialam jej.
– Och, tak, musialoby sie odbyc w nocy. – Potomkowie zwykle zbierali sie w poludnie w bibliotece. Na spotkania przynosili torebki z lunchem.
Zastanowilam sie. Niegrzecznie byloby sugerowac wprost wampirowi, ze powinien porozmawiac z klubem babci, poniewaz uratowalam jego skore przed osuszaczami, moze jednak zaproponuje mi to sam, jesli mu o tym wzmiankuje? Pomysl nie bardzo mi sie podobal, ale postanowilam zrobic babci przyjemnosc.
– Spytam go, gdy sie nastepnym razem pojawi – obiecalam.
– Moglby przynajmniej porozmawiac ze mna. Moze nagram na tasme jego wspomnienia? – Babcia sie zamyslila, podniecona tym smialym posunieciem. – Taki wywiad bylby interesujacy dla pozostalych czlonkow klubu – powiedziala powaznie.
Musialam mocno nad soba panowac, aby sie nie rozesmiac.
– Podsune mu te mysl – obiecalam. – Zobaczymy.
Wyszlam, zostawiajac babcie w stanie kompletnego rozmarzenia.
Nie przyszlo mi do glowy, ze Rene Lenier pojdzie do Sama i opowie mu o mojej ubieglonocnej potyczce na parkingu. A przeciez wiedzialam, ze straszny z niego plotkarz. Gdy tego popoludnia weszlam do baru, uznalam, ze niepokoj, ktory wyczulam w powietrzu, wiaze sie z zabojstwem Maudette. Okazalo sie jednak, ze przyczyna jest inna.
Kiedy moj szef mnie zobaczyl, natychmiast zaciagnal mnie do magazynu. Niemal podskakiwal z gniewu. Zmierzyl mnie ostrym spojrzeniem od stop do glow.