nawet, jakiego koloru bylo. Jakies ciemne.

– Uratowales mnie – zauwazylam z nadzieja, ze doslyszy w moim glosie prawdziwa wdziecznosc, ktora odczuwalam. Ogarnela mnie fala wielkiej milosci dla Billa, i ktory zapewnil mi taka ochrone. Sam Bubba zas prezentowal sie teraz w moich oczach znacznie lepiej niz wczesniej. – Dzieki, Bubba.

– Och, to nie bylo nic takiego – stwierdzil laskawie, wyprostowujac sie; odrzucil glowe w tyl i przywolal ten marzycielski usmiech na twarz… O rany, to naprawde byl on! Juz otworzylam usta, by wypowiedziec jego imie lub nazwisko, przypomnialam sobie jednak ostrzezenie Billa i zrezygnowalam.

* * *

Nazajutrz Jason wyszedl za kaucja. Zazadano od nas fortuny. Podpisalam papiery, ktore podsunal mi Sid Matt, chociaz na zastaw skladal sie glownie majatek Jasona: jego dom, pikap i lodz rybacka. Gdyby moj brat zostal kiedykolwiek wczesniej aresztowany – chocby za nieprawidlowe przejscie przez ulice – prawdopodobnie nie otrzymalby teraz zgody na wyjscie za kaucja.

Stalam na schodach sadu i w poznoporannym goracu pocilam sie w moim okropnym, powaznym, granatowym kostiumie. Pot splywal mi po twarzy i skapywal z warg w ten paskudny sposob, ktory sprawia, ze natychmiast masz ochote znalezc sie pod prysznicem. W koncu Jason zatrzymal sie przede mna. Nie bylam pewna, czy zechce rozmawiac. Jego twarz wydawala sie o kilka lat starsza. Na swoich barkach niosl prawdziwy ciezar – klopot, ktory nie zniknie ani sie nie ulotni, jak na przyklad smutek.

– Nie moge z toba rozmawiac o sprawie – powiedzial tak cicho, ze ledwie moglam go uslyszec. – Ale wiesz, ze to nie ja. Nigdy nie bylem gwaltowny… poza moze jedna czy dwiema walkami na parkingu o jakas babke.

Dotknelam jego ramienia, lecz gdy nie zareagowal, opuscilam reke.

– Nigdy nie uwazalam, ze to zrobiles. I nigdy nie bede cie podejrzewac. Przepraszam, ze wczoraj zachowalam sie tak glupio i zadzwonilam na pogotowie. Gdybym zrozumiala, ze pokrywa cie krew kogos innego, zataszczylabym cie do przyczepy Sama i umyla, a kasete spalila. Po prostu sie balam, ze to twoja krew… – Poczulam, ze w oczach zbieraja mi sie lzy. Pora nie byla jednak najlepsza na placz, totez napinajac miesnie twarzy, ostro walczylam z naplywajacymi lzami. W mozgu Jasona panowal balagan niczym w umyslowym chlewie. Wrzala tam niezdrowa breja zlozona z zalu, wstydu za publiczne rozgloszenie wlasnych seksualnych nawykow, poczucia winy, ze moj brat nie czuje sie jeszcze gorzej z powodu smierci Amy oraz przerazenia, ze ktos w miescie moze pomyslec, iz Jason zabil wlasna babcie zamiast siostry.

– Przejdziemy przez to – zapewnilam go bezradnie.

– Tak, przejdziemy – przyznal, probujac nadac swojemu glosowi stanowczy i pewny ton.

Bylam jednak pewna, ze minie troche czasu… duzo czasu, zanim tupet Jasona, ten wielki tupet, ktory czynil go mezczyzna o tak nieodpartym wdzieku, wroci do jego postawy, rysow twarzy i mowy.

Moze nigdy nie wroci.

Tam, w sadzie, rozstalismy sie. Nie mielismy sobie nic wiecej do powiedzenia.

Przesiedzialam w barze caly dzien, patrzac na wchodzacych ludzi i czytajac im w myslach. Zaden z mezczyzn nie pomyslal, ze zabil cztery kobiety i jak dotad nie poniosl za te zbrodnie kary. W czasie lunchu weszli Hoyt i Rene, lecz na moj widok pospiesznie opuscili lokal. Przypuszczam, ze z mojego powodu poczuli sie skrepowani.

W koncu Sam kazal mi znikac. Powiedzial, ze wygladam tak strasznie, iz odstraszam klientow, z ktorych moglabym wydobyc przydatne informacje.

Powloklam sie wiec na zewnatrz, w oslepiajace slonce, ktore powoli zaczynalo zachodzic. Myslalam o Bubbie, Billu i wszystkich innych stworzeniach budzacych sie z glebokiego snu, by pochodzic po powierzchni ziemi.

Zatrzymalam sie w Grabbit Kwik z zamiarem kupienia mleka do porannych platkow. Nowy sprzedawca byl pryszczatym chlopakiem z ogromnym jablkiem Adama. Gapil sie na mnie niecierpliwie, jakby chcial uwiecznic w swojej glowie moja odbitke, zdjecie siostry mordercy. Odkrylam, ze ledwie moze sie doczekac, az opuszcze sklep, gdyz pragnal bezzwlocznie zadzwonic do swojej dziewczyny. Zalowal, ze nie dostrzega na mojej szyi sladow ugryzien.

Zastanawial sie tez, w jaki sposob moglby mnie wypytac o techniki seksualne wampirow.

Tego rodzaju smieci musialam wysluchiwac dzien w dzien. Bez wzgledu na to, jak intensywnie koncentrowalam sie na czyms innym, obojetnie, jak wysoko postawilam wokol siebie mentalny mur i jak szeroki przybralam usmiech, czesc umyslowego chlamu trafiala do mnie bez trudu.

Dotarlam do domu tuz przed zapadnieciem zmroku. Odstawilam mleko, zdjelam kostium, wlozylam pare szortow i czarny podkoszulek z napisem „Garth Brooks” i sprobowalam wymyslic sobie jakies zajecie na wieczor. Nie moglam czytac, bo nie potrafilam sie wystarczajaco skupic. Zreszta, musialabym pojsc do biblioteki wymienic ksiazki, co zmieniloby sie w tych okolicznosciach w prawdziwa wyprawe. Zaden program w telewizji mi nie odpowiadal, przynajmniej tego wieczoru. Przemknelo mi przez glowe, ze moglabym znow obejrzec Braveheart – Waleczne serce, gdyz Mel Gibson w kilcie zawsze poprawia mi nastroj. Film jednak wydal mi sie zbyt krwawy na moj dzisiejszy stan umyslu. Nie potrafilabym ponownie zniesc sceny, w ktorej podrzynaja dziewczynie gardlo, chociaz dokladnie wiedzialam, kiedy trzeba zakryc oczy.

Weszlam do lazienki, by zmyc rozmazany od potu makijaz, gdy spoza dzwieku plynacej wody doslyszalam z zewnatrz chyba odglosy wycia.

Zakrecilam kurki i stalam przez chwile nieruchomo, cala zmieniona w sluch.

„I co…?”.

Woda z mokrej twarzy kapala mi na koszulke.

Kompletnie zadnego dzwieku. Ani jednego.

Przekradlam sie do drzwi frontowych, poniewaz znajdowaly sie najblizej lesnego punktu obserwacyjnego Bubby. Uchylilam drzwi. Wrzasnelam:

– Bubba?

Zadnej odpowiedzi.

Sprobowalam znowu.

Odnosilam wrazenie, ze nawet szarancze i ropuchy wstrzymaly oddechy. Noc byla cicha, jak makiem zasial. Cos grasowalo – tam, w ciemnosciach.

Usilowalam zebrac mysli, lecz moje serce walilo tak mocno, ze przeszkadzalo mi w tej czynnosci.

Zadzwonic na policje, po pierwsze.

Natychmiast odkrylam, ze te mozliwosc moge skreslic. W sluchawce panowala cisza.

Coz, moglam czekac w swoim domu na klopoty, ktore na mnie spadna albo moglam wyjsc do lasu.

Ta druga ewentualnosc przerazala mnie. Przygryzlam dolna warge i przez kilka minut chodzilam po domu, wylaczajac lampy i probujac ustalic plan dzialania. Dom dostarczal pewnej ochrony: byl wyposazony w zamki, sciany, rozne zakatki i kryjowki. Wiedzialam jednak, ze jesli jakas naprawde zdeterminowana osoba zdola wejsc, wtedy znajde sie w pulapce.

W porzadku. Jak moge sie wydostac na zewnatrz przez nikogo nie zauwazona? Na poczatek wylaczylam zewnetrzne swiatla. Wybralam tylne drzwi, poniewaz wychodzily na las. Las znalam dosc dobrze, wiec sadzilam, ze zdolam sie w nim ukryc do samego rana. Moze pobiegne do domu Billa… Pewnie jego telefon dzialal, a ja mialam klucz.

Moglam tez sprobowac dostac sie do mojego samochodu i uruchomic go. Wtedy wszakze na dobre kilka sekund utknelabym w jednym malenkim pomieszczeniu.

Nie, postanowilam wybrac las.

Do jednej kieszeni wlozylam klucz od domu Comptonow i scyzoryk dziadka, ktory babcia trzymala w szufladzie stolika, w salonie, gdzie przydawal sie do otwierania przesylek. W druga kieszen wsunelam mala latarke. W szafie na ubrania przy frontowych drzwiach babcia przechowywala stara strzelbe, ktora nalezala do mojego taty, kiedy byl mlody. Babcia uzywala jej glownie przeciwko wezom; no coz, nawet mnie namowila, zebym do nich strzelala. Nienawidzilam tej przekletej broni, nienawidzilam nawet mysli o uzyciu jej… lecz teraz najwyrazniej nadeszla na nia pora.

Nie bylo jej!

Ledwie moglam zawierzyc wlasnym zmyslom. Obmacalam cala szafe.

Zabojca byl w moim domu! Niczego wszakze nie rozbil…

Czyli chodzilo o osobe, ktora sama zaprosilam do srodka. Kto byl tutaj? Sprobowalam wymienic w myslach wszystkich mezczyzn. Rownoczesnie szlam do tylnych drzwi. Wczesniej zawiazalam tenisowki, nie chcialam sie

Вы читаете Martwy Az Do Zmroku
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату