— Nie, ja sie nie obrazam, rozumiem, ze jestem smieszny — powiedzial grubas placzliwym glosem. — Mnie milosc tej kobiety byla potrzebna nie dla niskich korzysci, lecz dla uzyskania spokoju i zachowania delikatnych roslinek w moim ogrodku.

— Roslinkom nic teraz nie grozi. Koziol nie zrobi wam krzywdy.

— Ach, jeszcze i ten koziol! — Grubasowi zabulgotalo w gardle, a glowa opadla mu na blat biurka.

„Dziala — myslal Misza. — Lubczyk dziala! I bede mogl jutro wyprobowac jego skutecznosc”. Na duszy bylo mu trwoznie i wesolo. I znow przed oczami Miszy Standala zamajaczyla twarz Aleny opromieniona swiatlem ksiezyca. Ale tym razem jej wargi szeptaly cos czulego. Zanim Misza zdolal zrozumiec ten szept, obok niego ciezko przemaszerowal grubas z kozlem radosnie podskakujacym do gory, a Glumuszka zadala Miszy pytanie:

— A wy, mlody czlowieku, w kim sie zakochaliscie?

— W dziewczynie — powiedzial Misza. — W Alenie. Ona przyjechala w odwiedziny, mieszka u swojej ciotki. Wybaczcie mi z laski swojej klopot, ktory wam sprawiam.

— Nie szkodzi, nie szkodzi, to moj obowiazek — powiedziala Glumuszka. — Jaka uczelnie konczyliscie?

— Uniwersytet Leningradzki. Wydzial Filologiczny. A tutaj pracuje w gazecie jako nieetatowy publicysta. Mam dyplom uznania.

— Bardzo mi milo. A nie wstyd wam, mlody czlowieku, prosic zacofana staruszke o milosne ziele? Przesiadzcie sie tutaj, na krzeslo, bo przez cala izbe niewygodnie sie rozmawia.

Misza przesiadl sie blizej biurka i poczul sie od razu nieswojo, jak na egzaminie albo w dziale kadr.

— Jestescie podobni do mlodego Gribojedowa — powiedziala w zadumie staruszka.

— Juz mi to mowili — zgodzil sie Standal.

— Namietnosc opanowala was nieoczekiwanie, czy tez narastala stopniowo?

— Chyba nieoczekiwanie — powiedzial Standal. — Ujrzalem ja i juz.

— Chce was uprzedzic — powiedziala Glumuszka — ze wzajemnosc spowodowana sztucznymi srodkami moze z czasem zaniknac, co doprowadzi do tragicznych nastepstw.

— Wiem. Ale dluzej juz nie zniose pogardy i obojetnosci. Wy, pewnie, nigdy sie nie kochaliscie.

— Ja? Kochalam i to nie raz — odparla Glumuszka.

— Przepraszam. Nie chcialem was dotknac.

— Moze jednak uciekniecie sie do bardziej konserwatywnych metod? — powiedziala czarownica. — Moze otoczycie dziewczyne troska, uwaga i czuloscia, wykazecie swa odwage, uczciwosc i szlachetnosc? Wtedy Alena was pokocha.

— Kiedy? — zaoponowal Standal. — Za dziesiec dni moja ukochana wyjezdza na zgrupowanie do Kalugi i nigdy wiecej juz jej nie zobacze.

— Jak chcecie — powiedziala Glumuszka. — Zostaliscie uprzedzeni. Wobec tego musze was strofografowac i zrobic analize krwi.

— A nie mozna bez formalnosci? Dajcie mi po prostu lubczyk.

— Och, moj Boze — westchnela staruszka. — Czyzbyscie wy, czlowiek kulturalny, wierzyli w takie brednie?

— Niby dlaczego mam nie wierzyc? Przeciez widzialem rezultaty.

— Pleciecie glupstwa, Standal. Nie chcecie chyba powiedziec, ze o dwa kilometry od miasta Wielki Guslar mieszka czynna czarownica, innymi slowy wiedzma?

— A jak mam was nazywac?

— Jak chcecie; eksperymentatorka, filantropka, przybyszka z sasiedniego ukladu gwiezdnego, ktora spoznila sie na swoj statek, wreszcie laureatka Nagrody Nobla w dziedzinie genetyki.

— Ale nie zaprzeczacie, ze jestescie czarownica?

— Wcale nie chcialam, zeby ludzie tak o mnie mowili. Stancie pod sciana, zaraz wlacze oswietlenie. Przesuncie sie troche w lewo. Wcale tego nie chcialam. Zylam sobie cicho i spokojnie, prowadzilam wyrywkowe obserwacje, zbieralam w lesie puste butelki i sprzedawalam je po dwanascie kopiejek sztuka. Reszta byla dzielem czystego przypadku. Wystarczy, mozecie siadac. Dajcie mi serdeczny palec lewej reki. Gdzie to sie spirytus zapodzial? Nie wiecie przypadkiem, czy do apteki przywiezli wreszcie wate? Tak, na czym to stanelam? Aha, wszystko bylo dzielem przypadku. Pokochalam mieszkancow tego miasta i nie potrafilam odmowic im pewnych drobnych uslug. Skoro wiem wiecej niz oni, umiem wiecej od nich i moge pomoc w nieszczesciu, czy mam moralne prawo odmowic? Nie wyrywajcie palca! Bede zmuszona ukluc was jeszcze raz. Wstydzcie sie! Dorosly czlowiek, beznadziejnie zakochany, a boi sie zwyczajnej

— A po co wam moja krew? — zapytal Standal.

Czarownica wycisnela kilka kropelek do probowki, zatkala ja tamponem z waty, potrzasnela i obejrzala pod swiatlo.

— Grupa B — powiedziala. — Grupa B ze zwiekszona zawartoscia bialych cialek.

— Nic nie rozumiem — powiedzial Standal.

— Wcale nie musicie rozumiec. Ludzie uwierzyli, ze jestem osoba dosyc tajemnicza, moze nawet wiedzma. Nie chcialam wyprowadzac ich z bledu. A wasza krew potrzebna jest do przygotowania substancji, ktora nazywacie lubczykiem. Substancja ta, zawierajaca wasz kod genetyczny, po zmieszaniu z pozywieniem obiektu waszej namietnosci, nieznacznie przebuduje jego strukture nerwowa. Innymi slowy staniecie sie jakby bliznietami o identycznej krwi. Nie, zle to sformulowalam. Staniecie sie bliscy duchem. Ona nabierze do was sympatii tego samego rodzaju, jaka wy odczuwacie do niej. Moglabym wytlumaczyc to dokladniej za pomoca wzorow, ale z waszym humanistycznym wyksztalceniem nic z tego nie zrozumiecie. Moj Boze, jak ja sie stesknilam za inteligentnym, wyksztalconym czlowiekiem! Nawet przed wami zaczynam otwierac dusze. Najwyzszy czas wracac do domu!

— A wiec to jednak czary?

— Masz ci los! Tlumaczy czlowiek, tlumaczy, a on znow swoje. Czarow i cudow nie ma. Jest chemia. A dlaczego macie zwiekszona zawartosc bialych cialek? Zeby nie dokuczaja?

— Prawie nie. A jak wytlumaczycie historie ze zlodziejami w tartaku albo odszukiwanie zagubionego sprzetu pozarniczego, albo wreszcie zab Udalowa? To wszystko tez chemia?

— Nie wierzycie mi. Widze, ze nie wierzycie. Sprzet odszukalam przy pomocy zwyklego detektora. Trzymam go na piecu. Zlodziei wykrylam lokatorem telepatycznym, ktory zreszta zepsul mi sie i nie da sie naprawic z powodu braku czesci zamiennych. To wszystko jest takie proste, ze nawet wstyd o tym mowic. Musze zreszta przyznac, ze bez telepatolokatora pracuje sie znacznie trudniej. Przyjelam zasade, aby pomagac wylacznie tym ludziom, ktorych intencje sa czyste i szlachetne. Do pewnego stopnia. A jaka moge miec pewnosc, ze nie popelnilam bledu?

— Ale moje intencje sa zupelnie czyste.

— Watpie. Chcecie zawrocic w glowie niewinnej dziewczynie. No i dobra. Ja i tak niedlugo wyjezdzam.

Glumuszka ustawila na biurku najrozmaitsze sloiki i flakoniki, cos mieszala, wywolywala w naczyniach syk i zmiany barwy.

— Wolalabym, zebyscie przyszli jeszcze raz, ale obawiam sie, ze nie bedziecie mieli dosc odwagi. Wstyd wam nie pozwoli. Przeciez nie spodziewaliscie sie zastac u mnie takiej klienteli? Nie bojcie sie, zaraz dostaniecie ten swoj lubczyk.

Udalow odprowadzil Misze niemal do samego domu. Szef przedsiebiorstwa budowlanego nie zrobil tego z sympatii do Standala, lecz po-prostu dlatego, ze lekal sie samotnie wracac przez ciemne miasto. Udalow byl gadatliwy, jak czlowiek, ktory nieoczekiwanie pozbyl sie klopotu.

— Wezmy tego kozla — mowil — zadziwiajaca historia! Taka milosc ze strony cuchnacego zwierzaka. A ona mi nawet do ust nie zagladala, tylko przylozyla cos do policzka i juz. Kanal, powiada, oczyszczony, pluczcie usta dwa razy dziennie cieplym roztworem sody. Sody, powiada, a ja tej sody zupelnie nie znosze. Mam zbyt rozwinieta wyobraznie…

Ksiezyc zaszedl, latarnie swiecily czerwonym blaskiem. Kiedy przechodzili obok domu Aleny, Standal usilowal nie patrzec w jej okna. Butelke z lubczykiem zaciskal w kieszeni, aby przypadkiem nie wypadla albo sie nie wylala jej zawartosc.

— No i widzicie — kontynuowal tymczasem Udalow, zagladajac w twarz Standalowi. — Zadziwiajaca historia… Zyjemy w drugiej polowie dwudziestego wieku, w dobie elektroniki i rakiet. A pod bokiem niczym relikt przeszlosci mieszka sobie staruszka, ktora potrafi dokonywac niektorych cudow. Nigdy bym nie uwierzyl, gdybym sam nie zobaczyl. Z jednej strony zabobon, z drugiej zas jeszcze nie do konca wyjasnione mozliwosci ludzkiej

Вы читаете Ludzie jak ludzie
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату