WSTAL wczesnym rankiem, przeplukal ubranie i wlozyl mokre na siebie. Wyschlo, nim dotarl do kancelarii adwokackiej. Rozgrzane pustynne powietrze wchlonelo cala wilgoc, material stal sie sztywny jak wykrochmalone plotno.

Alice juz siedziala za biurkiem, ubrana w czarna sukienke w ksztalcie litery A, bez rekawow. Stazysta z biura Walkera stal przed nia z przesylka FedExu w reku. Gdy Reacher podszedl blizej, polozyl paczke na biurku.

– Dokumentacja choroby Carmen Greer – wyjasnil. – To sa oryginaly, pan Walker wzial kopie. Zaprasza panstwa na spotkanie o wpol do dziesiatej.

– Przyjdziemy – powiedziala Alice.

Stazysta zostawil przesylke, Reacher usiadl na fotelu dla petentow. Paczka byla znacznie chudsza, niz sie spodziewal.

Alice wysypala jej zawartosc na blat. Byty tam zdjecia rentgenowskie oraz cztery osobne diagnozy, najstarsza sprzed szesciu lat. Alice wziela najpierw najstarsza.

– Zobaczmy, co tu mamy.

Raport dotyczyl narodzin Ellie. Byly tam rozne informacje ginekologiczne, ale zadnej konkretnej wzmianki o siniakach na twarzy czy rozcietej wardze.

W drugiej diagnozie znalazla sie informacja o dwoch peknietych zebrach. Pochodzila z wiosny, pietnascie miesiecy po porodzie. Lekarz dyzurny zapisal, ze pacjentka zglosila, iz kon ja zrzucil z grzbietu i upadla na gorna barierke plotu.

– I co o tym myslisz? – spytala Alice.

– Moze to jakis trop – zasugerowal Reacher.

Trzecia diagnoza pojawila sie pol roku pozniej. Opisano w niej powazne stluczenie prawego podudzia. Ten sam lekarz zapisal, ze spadla z konia, uderzajac golenia w przeszkode, ktorej kon nie zdolal prze skoczyc.

Czwarta diagnoza zostala sporzadzona dwa i pol roku pozniej, czyli dziewiec miesiecy przedtem, nim Slup trafil do wiezienia. Dotyczyla zlamanego obojczyka. Pojawily sie zupelnie nowe nazwiska lekarzy. Najwyrazniej zmienil sie personel na izbie przyjec. Nowy lekarz dyzurny pozostawil bez komentarza to, ze Carmen zglosila upadek z konia na kamienie. Niezwykle szczegolowo odnotowal obrazenia pacjentki.

– Cos malo tego, Alice – powiedzial, krecac glowa Reacher. – Mamy tu zebra i obojczyk, a ona mowila, ze zlamal jej tez reke. I szczeke. Twierdzila, ze wstawiono jej trzy zeby Wytlumaczenia sa dwa. Pierwsze, ze w aktach choroby panuje balagan.

Alice potrzasnela glowa.

– Malo prawdopodobne.

– Zgadzam sie – przytaknal. – A to by z kolei znaczylo, ze ona, niestety, klamie.

Alice nie odzywala sie przez dluzsza chwile.

– Powiedzmy, ze troche koloryzowala. Wiesz, zeby cie usidlic. Zeby miec pewnosc, ze jej pomozesz.

Kiwnal niepewnie glowa i spojrzal na zegarek.

– Sprawdzmy, co mysli o tym Hack.

W BIURZE Walkera czekal mezczyzna okolo siedemdziesiatki. Walker, bez marynarki, siedzial calkowicie nieruchomo na fotelu, podpierajac glowe rekoma. Mial na biurku przed soba kopie diagnoz lekarskich jedna obok drugiej, wpatrywal sie w nie, jakby napisano je w obcym jezyku. Spojrzal na nowo przybylych obojetnie i wskazal jakby od niechcenia swojego goscia.

– Oto profesor Cowan Black – powiedzial. – Wybitny przedstawiciel medycyny sadowej.

Alice uscisnela mu dlon.

– Milo pana poznac.

Przedstawila Reachera i oboje przystawili sobie krzesla do biurka.

– Karte choroby przyslano z samego rana – powiedzial Walker. – Wszystko, co mieli w aktach teksanskich, czyli dokumenty z jednego tylko szpitala. Osobiscie zrobilem kserokopie i przeslalem wam oryginaly. Doktor Black przybyl przed pol godzina i przestudiowal juz wszystkie kopie. Chcialby teraz obejrzec zdjecia rentgenowskie, ktorych nie dalo sie skopiowac.

Reacher podal Blackowi paczke FedExu, doktor wyjal ze srodka trzy zdjecia: zeber, nogi oraz obojczyka. Patrzyl na nie pod swiatlo, studiujac kolejno. Potem wlozyl je do odpowiednich kopert.

Walker wysunal sie na skraj fotela.

– Doktorze Black, czy jest pan juz gotow podac nam swa wstepna opinie? – Glos mial oficjalny, slychac w nim bylo napiecie.

Black siegnal po pierwsza koperte.

– To rutynowy porod.

Przeszedl do obrazen zeber. Wyjal ponownie zdjecie i wskazal na nim pewne obszary.

– Widac tu wszedzie naciagniete i porozrywane sciegna. Uderzenie bylo silne, zadane szerokim tepym narzedziem.

– Jakim dokladnie narzedziem? – spytal Walker.

– Bylo to cos dlugiego, twardego i zaokraglonego, o srednicy okolo trzynastu-pietnastu centymetrow. Mogla to byc na przyklad porecz od balustrady lub ogrodzenia.

– Na pewno nie byl to kopniak?

Black potrzasnal glowa.

– Nie – odparl. – W czasie kopniecia wielka sila uderza w niewielki rejon, z ktorym styka sie noga. Widac by bylo peknieta kosc, ale na pewno nie porozrywane sciegna.

– A co z obrazeniami goleni? – dopytywal Walker.

Black otworzyl trzecia koperte.

– Ksztalt potluczenia znow wskazuje na uderzenie dlugim, twardym i zaokraglonym przedmiotem – rzekl. – Znowu mogla to byc barierka, a moze rura, ktora uderzyla z ukosa w przod goleni.

– Czy moglo to byc uderzenie zadane kawalkiem rury?

Black znow wzruszyl ramionami.

– Jesli napastnik stal za kobieta i jakims sposobem udalo mu sie uniesc rure nad nia i uderzyc prawie rownolegle do nogi. Cios musialby zostac zadany oburacz, bo nikt nie utrzyma w jednej dloni rury o srednicy pietnastu centymetrow. Musialby prawdopodobnie stac na krzesle i niezwykle skrupulatnie ustawic kobiete przed soba. Nie brzmi to zbyt przekonujaco, prawda?

Walker nie odzywal sie przez chwile.

– A co z obojczykiem? – spytal.

Black wzial do reki ostatnia diagnoze.

– Opis jest niezwykle szczegolowy – powiedzial. – Od razu widac, ze badal ja doskonaly lekarz.

– Co wynika z opisu?

– To typowa kontuzja – ocenil Black. – Obojczyk jest jak wylacznik automatyczny. Osoba w czasie upadku odruchowo podpiera sie rekoma. Padamy calym ciezarem ciala, ktory wyzwala sile wedrujaca poprzez rece i staw barkowy. Gdybysmy nie mieli obojczykow, sila ta dotarlaby do szyi i najprawdopodobniej zlamala kark, powodujac paraliz. Jednak ewolucja zawsze wybiera mniejsze zlo. Obojczyk sie lamie i rozprasza sile uderzenia. Malo to przyjemne i dosc bolesne, ale na pewno nie zagraza zyciu.

– Upadek to na pewno tylko jedna z mozliwosci – zasugerowal grzecznie Walker.

– Najbardziej prawdopodobna – odrzekl Black, – I prawie zawsze jedyna.

Nikt nic nie mowil.

– No dobrze – zmierzal do podsumowania Walker. – Ujmijmy to tak: potrzebuje dowodu na to, ze owa kobieta byla bita. Czy widzi pan tu taki?

Black potrzasnal glowa.

– Nie. To tylko pechowa amazonka. Nic wiecej tu nie widze.

– Bez zadnej watpliwosci? – pytal dociekliwie Walker. – Chocby najmniejszej?

– Przykro mi, jestem tego absolutnie pewny.

Gosc zebral diagnozy i wlozyl je ponownie do paczki FedExu. Wreczyl ja Reacherowi, ktory siedzial najblizej. Potem powstal i niespiesznym krokiem opuscil gabinet.

NA KLATCE schodowej panowal zaduch, na dworze skwar. Reacher dotknal ramienia Alice.

Вы читаете Plonace Echo
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату