– Jestes chodzaca encyklopedia?

– Pamietam to, co czytam. I pamietam cos, co Bobby Greer powiedzial mi na temat pancernikow. Spojrzala na niego.

– Chyba oszalales.

Kiwnal glowa.

– Na razie to tylko domysly. Musze znalezc dowody.

– Jak?

– Zaczekamy i przekonamy sie, kto po nas przyjedzie.

PRZESZLI do budynku sadowego, gdzie zastali Walkera w jego gabinecie, wygladal na przemeczonego.

– No to zaczelo sie – powiedzial. – FBI i policja stanowa, wszedzie blokady drog, helikoptery, ponad sto piecdziesiat osob na ladzie. A przy tym wszystkim nadciaga burza, co utrudni akcje.

– Czy jestesmy jeszcze panu potrzebni? – spytal Reacher.

Walker potrzasnal glowa.

– Niech sie tym teraz zajma zawodowcy. Jade do domu, musze zlapac kilka godzin snu.

– My tez musimy sie przespac – przyznal Reacher. – Jedziemy do domu Alice. Prosze dzwonic, gdyby nas pan potrzebowal. Albo gdyby dowiedzial sie pan czegos nowego, dobrze?

Walker kiwnal glowa.

– Bede dzwonil – powiedzial. – Obiecuje.

– ZNOW przebieramy sie za agentow FBI – powiedziala kobieta. – To polglowek.

– Czy wszyscy jedziemy? – spytal kierowca. – A co z tym cholernym dzieciakiem?

Kobieta zastanowila sie. Ona musi jechac, bo bedzie strzelala, chciala zabrac ze soba wysokiego faceta. Kierowca nie byl jej potrzebny.

– Ty zostaniesz z dzieciakiem – zdecydowala.

– Jak dlugo mam czekac? – spytal kierowca.

Zawsze, gdy zespol sie rozdzielal, kobieta ustalala granice czasowa. Jesli minela okreslona godzina, a zespol sie nie zebral, kazdy uciekal na wlasna reke.

– Niech bedzie cztery godziny – odparta kobieta. – Masz posprzatac i pozamiatac.

Przygotowali sie tak samo jak do zabojstwa A1a Eugene’a, tym razem jednak poszlo szybciej, bo crown victoria stala zaparkowana przed motelem, a nie ukryta na zakurzonym rozjezdzie. Przymocowali do klapy wszystkie anteny. Nalozyli granatowe bluzy na koszule. Wlozyli czapki ze sklepu z pamiatkami. Sprawdzili, czy pistolety kaliber 9 mm sa nabite, i schowali bron do kieszeni. Wysoki blondyn siadl za kierownica. Kobieta przystanela przed drzwiami pokoju.

– Cztery godziny – powtorzyla.

– Posprzataj i pozamiataj.

Kierowca spojrzal na dziewczynke w lozku. Posprzataj i pozamiataj znaczylo: Nie zostaw po sobie zadnego sladu, a zwlaszcza zywych swiadkow.

REACHER wzial z samochodu pistolet Alice oraz przesylke FedExu i zaniosl do czesci kuchennej w domu prawniczki.

– Gdzie masz wage? – spytal.

Otworzyla szafke i wystawila wage kuchenna na blat.

– W porzadku, idziemy – powiedzial. – Masz srubokret?

– Pod zlewem.

Znalazl skrzynke z narzedziami i wybral odpowiedni srubokret.

– Wracamy do sadu. Musze cos stamtad wziac.

Zamknela dom i wsiadla za nim do garbusa. Skierowali sie na wschod, Alice zaparkowala na tylach gmachu sadowego. Obeszli budynek i sprobowali wejscia od ulicy. Bylo dobrze zamkniete.

– Wywaze drzwi – powiedzial. – Wiem, ze wlaczy sie alarm.

– Gliny tu przyjada.

– Ale nie od razu. Bedziemy mieli jakies trzy minuty.

Odsunal sie dwa kroki, rozpedzil i uderzyl podeszwa powyzej klamki. Drewno popekalo i drzwi odskoczyly. Rozdzwonil sie natarczywy alarm.

– Wlacz silnik w samochodzie i czekaj na mnie w alejce – rzucil.

Wbiegl po schodach i wywazyl kopniakiem drzwi gabinetu Walkera. Z miejsca podszedl do szafek na akta. Znalazl szafke oznaczona litera G i wepchnal srubokret w dziurke od klucza. Zlamal zamek i wyciagnal szuflade.

Slyszal juz w oddali syreny. Przejrzal pospiesznie daty na zakladkach akt i znalazl to, czego szukal, prawie na koncu szuflady. Byla to teczka o grubosci pieciu centymetrow. Wyjal ja i wlozyl pod ramie. Przebiegl przez pomieszczenie sekretarek i zbiegl po schodach. Wyskoczyl w alejke, prosto do garbusa.

– Ruszaj! Na poludnie, do Czerwonego Domu.

– Co? Co tam jest?

– Wszystko – odparl.

Odjechala predko, a po jakichs piecdziesieciu metrach Reacher zauwazyl czerwone swiatla pulsujace za nimi w oddali. Wydzial Policji w Pecos zjawil sie w budynku sadu zaledwie minute za pozno. Usmiechnal sie do siebie i odwrocil glowe, dostrzegajac w ulamku sekundy duzego forda, ktory dwiescie metrow przed nimi skrecil do domu Alice. Wygladal jak policyjna crown victoria. Reacher wpatrywal sie uwaznie w ciemnosc, w ktorej znikl samochod, a kiedy mineli to miejsce, odwrocil glowe.

– Jedz pelnym gazem – polecil Alice.

Polozyl ukradzione dokumenty na kolanach i zapalil swiatelko.

„G” oznaczalo patrol graniczny, akta zawieraly materialy dotyczace zbrodni popelnionych przez jego czlonkow przed dwunastu laty oraz krokow podjetych w zwiazku z tym. Byla to ponura lektura.

Granica miedzy Meksykiem a Teksasem jest bardzo dluga, w wielu miejscach calymi kilometrami ciagnie sie tylko wysuszona na wior pustynia. W tamtych latach za dnia lub w nocy jezdzily po niej samochody patrolowe, ktore wylawialy emigrantow podczas ich beznadziejnej, wyczerpujacej wedrowki przez pustkowie, ktora trwala trzy, cztery dni. Metoda byla skuteczna. Czesto emigranci poddawali sie bez oporu. Czasem zaloga samochodu udzielala chorym i padajacym z pragnienia piechurom pierwszej pomocy

Ktoregos dnia cos sie jednak zmienilo.

W ciagu pewnego roku wozy patrolowe mogly przyniesc zarowno pomoc, jak i aresztowanie lub gwaltowna smierc. Nieregularnie, ale zawsze noca, strzelano z karabinow, woz patrolowy pedzil z rykiem i tak dlugo kluczyl, az jakis uciekinier oderwal sie od swojej grupy. Potem jeszcze prowadzono przez ponad kilometr poscig za samotnym zbiegiem, w koncu do niego strzelano i polciezarowka znikala.

Zadna z rodzin, ktore dotknela taka tragedia, nie zlozyla skargi, ale pogloski zaczely krazyc. W koncu zajeto sie oficjalnie ta sprawa i okazalo sie, ze dokonano w sumie siedemnastu mozliwych do udowodnienia morderstw. Na liscie zabitych znalazl sie miedzy innymi mlody Raoul Garcia.

Akta zawieraly mape. Wiekszosc zasadzek miala miejsce na obszarze w ksztalcie gruszki, liczacym okolo dwustu piecdziesieciu kilometrow kwadratowych. Z reguly nie wykraczaly jednak poza granice hrabstwa Echo.

Sledztwo na szeroka skale w sprawie patroli granicznych zaczelo sie w sierpniu, jedenascie miesiecy po tym, gdy pojawily sie pierwsze pogloski. Pod koniec miesiaca zginela jeszcze jedna osoba, ale potem zapanowal spokoj. Oficerowie przykladali sie do retrospektywnego sledztwa, jednak sprawa byla beznadziejna, bo jedyni swiadkowie zajsc zaprzeczali, jakoby kiedykolwiek znalezli sie w poblizu granicy. Morderstwa ustaly, ci, ktorzy przezyli, zaczynali nowe zycie. Dochodzenie utknelo w miejscu. Zamknieto je cztery lata pozniej.

– I co? – spytala Alice.

Reacher zamknal akta i odlozyl je na tylne siedzenie.

– Teraz juz wiem, dlaczego sklamala na temat pierscionka.

– Dlaczego?

– Nie klamala. Mowila prawde.

– Powiedziala, ze to podrobka warta trzydziesci dolcow.

Вы читаете Plonace Echo
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату