Wyznalam prawde… Nie widzialam w tym zreszta nic zlego. Chyba mi wtedy podziekowal, ale, oczywiscie, moglam sie przeslyszec. Stalam dosc daleko, a on mowil bardzo cicho.

– A moze on sie wszystkiego domyslil, lecz wcale nie byl zszokowany?

– Niewykluczone. Zapadla cisza.

– Chodzmy. Chodzmy sie spotkac z moim ojcem – rzekl w koncu Chase.

Rozdzial 45

Niepotrzebnie sie spieszyli. Don Carlos spal. Ledwo staneli w progu, zastapil im droge stary sluzacy. Trzeba bylo jeszcze troche zaczekac.

Lunch jedli w towarzystwie swoich mlodych gospodarzy. Dokonano prezentacji. Choc panowie mogli poprosic Jessie o tlumaczenie, woleli milczec. Nita z kolei nie chciala zostawic Chase'a w spokoju. Lasila sie do niego, a to, czego nie mogly wyrazic slowa, mowily jej oczy. Jessie patrzyla na to z niesmakiem.

Zapewne nic by sobie z tego nie robila, gdyby Chase jedynie tolerowal umizgi Hiszpanki; on jednak byl wyraznie zadowolony. Sadzil zapewne, ze dokonal kolejnego podboju. I to pod nosem zony.

Zanim podano kolejne danie, Jessie odeszla od stolu, mamroczac przeprosiny. Chase dogonil ja na podescie. Na jego twarzy malowalo sie rozbawienie.

– Juz nie jestes glodna?

– Mam dosc.

– Wiedzialem, ze zwrocisz uwage na te komedyjke.

– Klamca! – syknela Jessie. – Mam uwierzyc, ze to nedzne przedstawienie odegrales dla mnie?

– Oczywiscie. Musza nakarmic don Carlosa. Nie bedzie juz spal.

– No jasne. I nie cieszyles sie wcale z zalotow Nity? Postanowila odbic mi ciebie, bo wie, kim jestes. Liczyla na majatek twego ojca, i stanowisz dla niej zagrozenie.

– Jestes zazdrosna, kochanie?

– O te… hiszpanska latawice? Nie schlebiaj sobie. To bylo po prostu obrzydliwe.

– Przestan, Jessie. Nita jest moja kuzynka.

– Zupelnie o tym zapomniala, ale ostrzegam, cie, Chase…

– Wiem, wiem – przerwal z kpiacym usmieszkiem. -Jesli kiedykolwiek zerkne na inna kobiete, odstrzelisz pewna czesc mojego ciala. Te szczegolnie mi droga. Tak?

– Mozesz sobie kpic – odparla sztywno. – Ale wlasnie dlatego nie chcialam za ciebie wyjsc. Nie wierze, ze potrafisz byc wierny.

– Postaraj sie obdarzyc mnie troche wiekszym zaufaniem – powiedzial powaznie. – Nigdy przedtem nie mialem powodu, by dochowywac komukolwiek wiernosci. Ale poslubilem ciebie i traktuje malzenstwo powaznie, nawet jesli ty podchodzisz do niego inaczej. Nie ja wpadlem na pomysl, abysmy mieszkali osobno. Bylem gotow sie ustatkowac juz w chwili, gdy wychodzilismy z kosciola. Jak sadzisz, dlaczego nie wyjechalem, mimo iz czulem sie przeciez znacznie lepiej?

– Senora Summers, don Carlos pyta o pania.

Oboje podniesli glowy. Ze szczytu schodow patrzyl na nich surowo stary sluzacy.

Don Carlos siedzial w lozu, wsparty o gore poduszek. Obok stala do polowy oprozniona taca z jedzeniem. Sluzacy wszedl do pokoju, by ja zabrac. Ku wielkiemu zadowoleniu Jessie, kotary rozsunieto i pokoj zalewalo swiatlo. Jessie cieszyla sie bardzo, ze Chase czeka w hallu. Gdyby don Carlos ujrzal go bez uprzedzenia, moglby doznac szoku.

Jessie stanela w nogach lozka, ale don Carlos przywolal ja do siebie.

– Balam sie, ze rozmowa ze mna zmeczyla pana – zaczela.

– Nonsens. – Gdy sie usmiechnal, Jessie odzyskala spokoj. – Nie czulem sie tak dobrze od miesiecy.

– Bardzo sie ciesze.

– Przyjechal pani maz?

– Juz panu powiedzieli?

– Nikt mi niczego nie mowil, ale pani promienieje.

Wprawil ja w zaklopotanie. Rumience na jej policzkach pojawily sie zapewne w trakcie klotni. Nie mogla jednak wspomniec o tym don Carlosowi.

– Bardzo sie ciesze z jego przyjazdu – powiedziala niepewnie.

– Nie musisz sie mnie wstydzic. To dobrze, ze kochasz meza. Tak byc powinno. Jaki to czlowiek? Pewnie nie powinienem pytac. Czy… – Umilkl i Jessie dostrzegla, ze bardzo jest przejety.

– A wiec pan wie – rzekla.

– Szukalem mego dziecka przez wiele lat, Jessico. Niestety, bez powodzenia. Moglem sie tylko ludzic, ze ono rowniez zapragnie mnie odnalezc i dopisze mu szczescie. W twoich slowach znalazlem to, co tak bardzo pragnalem uslyszec. Najpierw podejrzewalem, ze jestes moja corka, az do chwili, gdy stwierdzilas, iz kogos ci przypominam. W naszej rodzinie podobienstwo w linii meskiej jest naprawde ogromne. Wygladam jak moj ojciec, dziadek, i tak jest od wiekow. Zmienia sie kolor wlosow i oczu, lecz rysy Silvelow uwydatniaja sie w kazdym pokoleniu.

– Odnalazl sie panski syn, a wkrotce zostanie pan dziadkiem.

Otwarl szeroko oczy i dotknal jej reki.

– Dziekuje, moja droga. Wlala pani we mnie zycie.

– Musi pan wyzdrowiec! Ja nie znalam swych dziadkow, a chce, by moje dziecko mialo duza rodzine. Ale Chase na pewno juz sie niecierpliwi.

– Wydaje mi sie, ze na to spotkanie czekalem cale zycie. Przyprowadz go tutaj.

Jessie usmiechnela sie do meza, a on juz wiedzial, ze wszystko jest w porzadku. Do pokoju wchodzil jednak niepewnym krokiem. Bal sie. Dotarl wlasnie do kresu bardzo dlugiej podrozy.

Mezczyzni przez dluzsza chwile patrzyli na siebie z tepymi minami.

– Zostawie was samych.

– Nie! – powstrzymal ja don Carlos. – Bedzie nam latwiej, jesli pani zostanie.

Jessie dziekowala Bogu choc za to, ze don Carlos mowi tak swietnie po angielsku. W przeciwnym bowiem wypadku, cala ta sytuacja wydawalaby sie jeszcze bardziej niezreczna.

– Don Carlosie, to moj maz, Chase Summers. Chase…

– Daj spokoj, Jessie – przerwal nerwowo Chase.

– Twoja matka ci o mnie opowiadala? – Glos chorego zalamal sie lekko.

– Niewiele – odparl chlodno Chase.

Jessie miala ochote go kopnac. Co sie z nim dzialo?! Najpierw marzyl o podrozy do Hiszpanii i odnalezieniu ojca, a teraz traktowal go tak ozieble!

Don Carlos nie wiedzial, co mowic dalej. Czy ten mlody czlowiek go nienawidzi?

– Mysle, ze najpierw powinnismy sobie wszystko wyjasnic – rzekl. – Na pewno chcesz mnie zapytac o wiele rzeczy, a ja nie pozostane ci dluzny.

– Wiec jednak sie mna interesujesz?

– Chase! – jeknela Jessie.

Don Carlos zignorowal sarkazm.

– A ten caly Summers? Byl dla ciebie dobry?

– Nazwisko matki brzmialo Ewing. Zaden Summers nie istnial. Mama wyszla zreszta za maz za Ewinga, gdy skonczylem dziesiec lat. Przedtem podawala sie za wdowe o nazwisku Summers, by ukryc hanbe. Nie nalezala do kobiet, ktore potrafilyby scierpiec upokorzenie.

– Nie. Mary Beckett na pewno by tego nie zniosla -rzekl smutno.

– Czy tak nazywala sie mama?! – wykrzyknal Chase.

– Nie wiedziales?

– Mowila mi jedynie, ze pochodzi z Nowego Jorku. Nie wspominala przeszlosci. Byla bardzo

Вы читаете Dziki wiatr
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату