zgorzkniala.

– Ty rowniez, jak widze – odparl don Carlos. – Nie moge cie jednak o to winic. Ja tez nie czulem nic oprocz goryczy, od chwili gdy odkrylem, co ukrywal przede mna moj wuj.

– Nie wiedziales, ze matka jest w ciazy? – spytal z wyraznym niedowierzaniem Chase.

– Chlopcze, jest jeszcze gorzej, niz sadzisz. Przez siedemnascie lat bylem przekonany, ze Mary igrala tylko z moim uczuciem. Nie mialem pojecia o podstepie, dopoki Francisco, lezac na lozu smierci, nie przyznal sie do zla, jakie mi wyrzadzil. Chcialem poslubic Mary Beckett, ale nie poprosilem jej o reke, gdyz uznalem, iz najpierw musze wtajemniczyc we wszystko wuja, ktory byl moim opiekunem, gdy przebywalem w Ameryce.

– Nie udzielil ci zgody?

– Niezupelnie. Nie wydawal sie ucieszony, ale nie sprzeciwial sie. Wowczas nie zdawalem sobie jednak sprawy z tego, ze ogranicza moje spotkania z Mary. Bez przerwy obarczal mnie jakimis zajeciami na hacjendzie, tak ze nie moglem sie z nia widywac, a kiedy przyszla do nas, odeslal ja z kwitkiem. Nigdy nie wspomnial o tej wizycie. Sadzil, ze jestem zbyt mlody, by wiedziec, co jest dla mnie dobre, a co nie. Wierzyl, ze wystarczy nas rozdzielic, gdyz mlodzi podobno szybko zapominaja.

– Potem poznal przeciez prawde o stanie mamy. Podobno przyszla do niego z ojcem, ktory zazadal slubu.

– To prawda. Wuj byl tak wstrzasniety ta nowina, ze powiedzial im pierwsza rzecz, jaka mu przyszla do glowy. Plotl o moim wyjezdzie i o tym, jakobym uznal za mezalians malzenstwo z Amerykanka. Dodal, ze jestem zareczony i udalem sie do swej ojczyzny, aby ozenic sie z pania swego serca.

– Nie probowales sie skontaktowac z Mary?

– Nie sadzilem, ze tak szybko wyjedzie. Wszystkie decyzje podjeto w ciagu zaledwie paru dni. Nie martwilem sie tym niecalym tygodniem spedzonym bez niej, mielismy przeciez przed soba cale zycie. Jej ojciec tak sie jednak rozzlosci! na mojego wuja, ze wyruszyl w droge powrotna zaraz po rozmowie. Kiedy sie dowiedzialem o odplynieciu statku, nie rozumialem zupelnie, co sie stalo. Bylem gotow wyruszyc za moja ukochana kolejnym rejsem. Wuj jednak klamal dalej. Stwierdzil, ze widzial Mary z jakims mezczyzna i probowal z nia rozmawiac. Podczas tego spotkania wspomnial jakoby o moich planach matrymonialnych w stosunku do niej. Posluzyl sie tym samym obrzydliwym lgarstwem, do jakiego sie uciekl podczas rozmowy z twoja matka. Naklamal, ze Mary go wysmiala, ze nie zamierza wyjsc za cudzoziemca, ze od dawna planowala slub ze swoim rodakiem, a ze mna chciala sie po prostu zabawic. Niestety, uwierzylem. Popelnilem fatalny blad, ale wuj byl przeciez bratem ojca i laczyly nas naprawde zazyle stosunki. Francisco nie dochowal sie wlasnych dzieci, traktowal mnie jak syna. Nie przyszlo mi do glowy, ze klamie. Po tym wszystkim wpadlem w depresje, totez wuj odeslal mnie do domu. Pozwolilem, by matka ozenila mnie z pierwsza odpowiednia – w jej mniemaniu – dziewczyna. Bylo mi wszystko jedno.

– Ale dlaczego twoj wuj w ogole wtracil sie, na milosc boska?!

– Przejal sie za bardzo rola opiekuna. Uwazal, ze postepuje slusznie, gdyz jestem zbyt mlody, aby podejmowac powazne decyzje. Bal sie rowniez, ze moja matka nie wyrazi zgody na malzenstwo z Mary. Napisal do niej list z prosba o rade, ale wszystko potoczylo sie za szybko. Na wiesc o ciazy Mary wuj wpadl w panike i zaczal klamac jak najety, bo kompletnie sie w tym pogubil.

– Bronisz go? – spytal ze zloscia Chase.

– Nie – odparl don Carlos. – Sam go przeklalem i odmowilem przebaczenia, o ktore blagal. Teraz jednak rozumiem go lepiej. Poza tym on probowal odkupic swoje winy. Nie mialem potomstwa, a wuj wiedzial, ze gdzies w Ameryce zyje moje dziecko. Zostawil mi wiec fortune, abym mogl prowadzic poszukiwania. Wydalem na ten cel prawie polowe majatku, niestety, bez powodzenia. Teraz, gdy wreszcie jestes, moge postapic zgodnie z jego wola. Reszta spadku nalezy' do ciebie.

– Nic podobnego! – odparl Chase. – Nie tkne jego parszywych pieniedzy.

– Musisz. Zostaly zapisane dziecku Mary Beckett. To spora suma, a ja rowniez mam dlug do splacenia.

– Nie przyjechalem po pieniadze, a juz na pewno nie po pieniadze twojego wuja.

– Juz to mowiles – wtracila Jessie, zirytowana takim uporem. – Przyjmiemy jednak spadek, don Carlosie.

– Akurat! – prychnal Chase.

– Ja z pewnoscia nie odmowie. Nie zamierzam wyrzucac majatku w bloto.

– Potrafie cie utrzymac.

– Dobrze, porozmawiamy o tym pozniej – rzekla wykretnie. – Teraz zostawie was samych. W koncu tak wspaniale przelamaliscie lody.

Juz po chwili pozalowala swego sarkazmu, lecz nie rozumiala, dlaczego Chase'a nie stac na okazanie bodaj odrobiny wdziecznosci. Potem jednak przypomniala sobie natychmiast, jak ona sama traktowala wlasna matke i przestala sie dziwic. Wrocila do pokoju i zaczela chodzic nerwowo tam i z powrotem.

Pukanie do drzwi zaniepokoilo ja, lecz na widok Rodriga odetchnela z ulga.

– Myslalam, ze to moj maz – wyznala.

– A ty nie chcesz go widziec?

– Skad… Po prostu troche sie posprzeczalismy. Rodrigo wszedl do pokoju.

– Nie musisz niczego tlumaczyc. Slyszalem was na schodach.

– Ach tak! – O tej klotni juz zapomniala.

– Nie rozumialem slow, ale z tonu wynikalo az nadto jasno, ze to niemila rozmowa.

– Nita tez podsluchiwala?

– Chyba nie. Nie powinnas sie niczym martwic. Ja na przyklad bardzo sie ciesze.

Wyciagnal reke, ale jessie sie cofnela.

– Cieszysz sie? To chyba jakies nieporozumienie jezykowe. A ja sadzilam, ze swietnie znam hiszpanski.

Rodrigo potrzasnal glowa.

– Moze sadzisz, ze jestem bezduszny, ale naprawde bardzo sie ciesze z nieporozumien miedzy toba a twoim mezem. Zaluje, ze nie wyznalem ci wczesniej swoich uczuc. Teraz nie musialbym ich ukrywac.

– O czym ty mowisz?! Usmiechnal sie.

– Juz pierwszego dnia zrozumialem, ze cie kocham.

– Przeciez nie mozesz mnie kochac! – jeknela Jessie. – Dopiero przyjechalam, prawie mnie nie znasz.

– Jakie znaczenie ma czas, gdy chodzi o serce? Jessie omal sie nie rozesmiala.

– Rodrigo, naprawde uwazam cie za uroczego mezczyzne, ale nie moge traktowac powaznie twego wyznania. Ty zreszta tez na pewno nie podchodzisz do tego w ten sposob.

– Watpisz? – Nie wydawal sie zraniony, lecz zdecydowany na wszystko. – Marzylem, aby odslonic przed toba dusze. Marzylem…

Porwal ja w ramiona. Pocalunek byl nagly, ani przyjemny, ani odstreczajacy. Jessie myslala jedynie o tym, ze jest mezatka i nie powinien calowac jej nikt oprocz Chase'a. Fakt, iz ma przed oczyma wylacznie meza, choc caluje ja inny, skadinad przystojny, mezczyzna, wydal sie jej naprawde niepokojacy.

Odwrocila glowe, gotowa zganic Rodriga, slowa jednak zamarly jej w gardle. Stala na wprost drzwi. W progu zobaczyla Chase'a. Na jego twarzy malowal sie wyjatkowo odpychajacy wyraz. Nigdy przedtem nie widziala go w takim nastroju.

– O tym wlasnie marzylem, kochanie – mowil Rodrigo radosnie, nieswiadomy obecnosci Summersa. – O tym i o czyms jeszcze. Ale po slubie.

– Przestan! – krzyknela i odwrocila glowe, aby spojrzec na Rodriga. – Wyobraziles sobie stanowczo zbyt duzo po jednej klotni. Mam meza, a teraz bede musiala sie przed nim tlumaczyc.

– Powiesz mu? Cudownie!

– Nie zamierzam od niego odchodzic – oznajmila. -Powinnam mu jednak wyjasnic twoje zachowanie. Widzisz, on stoi za toba.

Rodrigo odwrocil sie na piecie. Na policzki wystapily mu rumience. Jessie byla wdzieczna losowi, ze Chase nie rozumie po hiszpansku. Mogla dzieki temu zbagatelizowac ten incydent.

– Idz juz, Rodrigo – westchnela. – Czeka mnie chyba kolejna malzenska klotnia.

Rodrigo niechetnie usluchal. Nie potrafil jednak spojrzec Chase'owi w oczy, totez ostroznie go

Вы читаете Dziki wiatr
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату