Trzymala sie znakomicie do ostatniej chwili. Odprowadzila H~erona do drzwi, zartujac sobie z jego eskorty.

– Jestes prawdziwie wytworny, obywatelu – rzekla, patrzac z udanym zachwytem na dwoch szpiegow, stojacych w pogotowiu na korytarzu. – Jestem dumna, ze tylu obywateli odwiedzilo mnie dzisiaj. Przyjdz koniecznie do teatru. Nie zapomnij o zielonym gabinecie – bedzie dla ciebie otwarty.

Uklonila mu sie nisko i zamknela sama za nim drzwi. Poczekala chwile, poki ciezkie kroki nie ucichly na debowych schodach; gdy zadzwieczaly na kamiennym podworzu, powrocila powoli do salonu.

Rozdzial X. Grozne cienie

Musiala przyjsc nieunikniona reakcja. Kolana trzesly sie pod nia i sily ja opuszczaly. Ale juz Armand stal przy niej i podtrzymywal drobna slaniajaca sie postac, podobna do bialego narcyza, smaganego wiatrem.

– Armandzie! Musisz opuscic w tej chwili Paryz – szepnela wsrod placzu, ktorego powstrzymac nie byla w stanie. – On powroci, wiem, ze powroci. Wyjezdzaj co predzej do Anglii

Ale on nie myslal o przyszlosci! Zapomnial o H~eronie, o Paryzu, o calym swiecie – myslal tylko o niej.

– Zawdzieczam ci zycie! – zawolal z uniesieniem. – Jakas ty piekna i odwazna! Kocham cie!

Zdawalo mu sie, ze zawsze ja kochal od chwili, gdy w chlopiecym sercu wymarzyl sobie ideal kobiecosci, a zwlaszcza od zeszlego wieczora, gdy jej glos zatrzymal go w teatrze. Nie wiedzial wowczas, ze milosc zarzucila juz na niego swe sieci. O jakze byl zaslepiony! Calowal ze czcia rabek jej sukni, jak pielgrzym przyciska do ust relikwie swietego, ktory uczynil zdumiewajacy cud.

Armand, ten wielki idealista, znalazl ideal kobiety. Skupiala w sobie wszystkie zalety, tak wysoko cenione przezen u wodza, ktory dotad byl jedynym wcieleniem jego idealu. Przypomnial sobie jej pomyslowosc i przytomnosc umyslu wobec grozacego niebezpieczenstwa. Czym sobie zasluzyl na tak wielkie poswiecenie z jej strony?… Janka sama nie umiala na to odpowiedziec, ani okreslic, kiedy milosc odezwala sie w jej sercu. – Zeszlego wieczora moze, w chwili rozstania, gdy uczula, ze musi go jeszcze zobaczyc; a dzis?… moze zapach fiolkow ja odurzyl?… pachnialy tak cudnie… Moze rozmowa o Anglii?… Ale gdy nadszedl H~eron, wiedziala, ze musi ratowac zycie Armanda za wszelka cene.

W ten sposob filozofowalo tych dwoje dzieci, usilujac zglebic tajemnice milosci. Nie rozumieli dostatecznie, ze wspolne niebezpieczenstwo zwiazalo ich nierozerwalnie. Instynkt kobiecy zawsze gotowy do poswiecenia, dodal mlodemu dziewczeciu sil do wziecia na siebie ciezkiego zadania. Teraz kochala go za niebezpieczenstwa, z ktorych go wyrwala, a on uwielbial ja za to, ze narazila sie dla niego.

Godziny mijaly, wieczor nadchodzil, pokoj, obicia i ciezkie kotary zapadaly w mrok. Ciocia Maria, wciaz jeszcze sparalizowana trwoga, nie smiala wyjsc z kuchni i nie wnosila lampy, ale ciemnosci odpowiadaly nastrojowi Armanda. Janka zas zadowolona byla, ze zmierzch ukrywal nieustanny rumieniec jej twarzy.

Wiednace kwiaty roztaczaly silna won. Armand upojony byl zapachem fiolkow i szeptem jej glosu, drzacego wsrod lez.

Ani szmeru od zewnatrz – na malym placu przed domem zapalono latarnie i jej slaby blask wkradal sie do salonu przez koronkowe firanki okna. Oswiecal drobna sylwetke dziewczecia, igrajac lokami jej wlosow, i zlocac kontury szyi i ramion.

Armand powstal z kleczek.

– Kochasz mnie?… – szepnal.

Jak dziecko sklonila glowe na jego piersi, a on pocalowal jej wlosy, pachnace narcyzami. Lzy na jej policzkach blyszczaly jak ranna rosa.

Ciocia Maria weszla w koncu, przynoszac swiatlo. Zastala ich siedzacych obok siebie jak dwoje dzieci, reka w reke, milczacych z nadmiaru szczescia. Zyli jakby w zlotym snie, wiedzac jedynie, ze sie kochaja.

Lampa przerwala sen, a ciocia Maria spytala wciaz jeszcze lekliwym glosem:

– Ach, kochanie! Jakim sposobem pozbylas sie tych zbojow?

Ale nie zadawala dalszych pytan nawet wowczas, gdy swiatlo odkrylo jej wyraznie rumience Janki i plomienne oczy Armanda. W swym sercu nosila drogie wspomnienia, starannie zachowane w zakatku duszy i te wspomnienia sprawily, ze stara kobieta zrozumiala.

Tymczasem rzeczywistosc stawala im coraz wyrazniej przed oczyma i strach powoli powracal.

Cos spowodowalo ten lek. Moze czyjes ciezkie kroki na ulicy, moze odglos bebnow lub brzek naczyn w kuchni cioci Marii?

Nagle Janka zerwala sie na rowne nogi z szalonym niepokojem o ukochanego.

– Twoje zycie jest wciaz zagrozone – rzekla – zapominam o tym… twoje cenne, drogie zycie…

– Podwojnie drogie – odparl – od czasu, gdy zawdzieczam je tobie.

– Wobec tego prosze cie, blagam, strzez go dla mojej milosci. Opusc co predzej Paryz. Zrob to dla mnie – dodala blagalnie – kazda godzina moze sprowadzic na ciebie nieszczescie!

– Nie moglbym opuscic Paryza, poki ty tu jestes.

– Alez nic mi nie grozi! – mowila – nic a nic! Jestem tylko biedna artystka, i rzad nie zwraca na mnie uwagi. Ludzie musza sie bawic, nawet w chwilach wolnych od rzezi. Jestem pewna, ze bede o wiele bezpieczniejsza, czekajac tutaj cierpliwie. Nagly moj wyjazd w tych okolicznosciach pogorszylby tylko nasza sprawe.

Byla pewna slusznosc w tym twierdzeniu, ale czyz mogl ja opuscic i pozostawic w tym okropnym Paryzu, wsrod takich ludzi jak H~eron, ktorzy przychodzili zagrazac jej zyciu w jej wlasnym mieszkaniu?

– Posluchaj mnie, droga – rzekl po chwili namyslu – czy pozwolisz mi naradzic sie wpierw z moim wodzem „Szkarlatnym Kwiatem”, ktory obecnie bawi w Paryzu? Jestem pod jego rozkazami i nie moglbym teraz opuscic Francji. Ja i moi towarzysze mamy mu pomoc w wielkim przedsiewzieciu, ktorego nam jeszcze nie wyjawial, ale zdaje mi sie, ze ma na celu uwolnienie delfina.

Ale ona przerwala z rozpacza:

– Nie, nie, w obecnej chwili jest to niepodobienstwem, Armandzie. Ktos zdradzil cie, sa w pogoni za toba. Jestem przekonana, ze ten wstretny de Batz ma cos wspolnego z dzisiejsza wizyta H~erona. Udalo nam sie zmylic pogon tych szpiegow, ale tylko na pewien czas; za pare godzin, a nawet moze predzej, H~eron pozaluje swej latwowiernosci; powroci, wiem, ze powroci. Byc moze, ze mnie zostawi w spokoju, ale juz bedzie na twoim tropie. Zawlecze cie do Conciergerie dla sledztwa i tam wyjdzie na jaw twoje nazwisko. Jezeli „Szkarlatny Kwiat” zatrzyma cie w Paryzu, jestes zgubiony.

Glos jej stal sie twardy i zawistny. Po kobiecemu juz byla gotowa znienawidziec czlowieka, ktorego niezwykla indywidualnosc tak bardzo przedtem podziwiala, widzac, ze zycie i bezpieczenstwo Armanda zalezalo od woli tego nieuchwytnego bohatera.

– Nie potrzebujesz sie o mnie obawiac, Janko – zapewnial. – „Szkarlatny Kwiat” ma piecze nad swoimi towarzyszami i nigdy nie narazalby mnie bez potrzeby.

Nie przekonal jej. Zazdrosna byla o jego przywiazanie do wodza. Wziela Armanda w swe posiadanie, okupila drogo jego zycie, a on dal jej milosc. Nie chce dzielic swego skarbu z bezimiennym wodzem.

– Chodzi tu jedynie o krotka chwile, najdrozsza – powtarzal wciaz. – Nie moglbym za nic opuscic Paryza, wiedzac, ze jestes tutaj bez opieki. I znow zaczeli rozmawiac o Anglii, o szczesciu i spokoju, ktore beda ich udzialem.

– Pojedziemy razem do Anglii – szepnal – tam bedziemy szczesliwi. Zamieszkamy w gorach, w malenkim domku, obroslym pnacymi rozami i bluszczem. Za domem rozciaga sie sad i w maju, gdy za powiewem wiosennego wiatru opadaja kwiaty z drzew owocowych, wonny deszcz z bialych platkow zasypywac nas bedzie w cieniu drzew. Pojedziesz ze mna, droga?

– Jezeli sobie tego zyczysz, Armandzie, to pojade z toba.

Czy on sobie tego zyczyl!… Jutro pojechalby, gdyby chciala! Ale ona tego nie moze uczynic. Ma umowe z teatrem, ktora zerwac trudno, a ciocia Maria? Alez na pewno ciocia Maria z nimi pojedzie. Przyrzekla, ze zwolni sie z poczatkiem wiosny.

Janka nie ludzila sie co do zajscia z H~eronem – wiedziala, ze Armandowi grozilo wciaz smiertelne niebezpieczenstwo. W koncu obiecala, ze zastosuje sie do woli „Szkarlatnego Kwiatu” i postapi wedlug jego wskazowek. Armand zwierzy mu sie dzis wieczor i jezeli wodz kaze mu wyjechac, uczyni, co tylko bedzie mogla, aby jak najpredzej sie polaczyc z nim.

Вы читаете Eldorado
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату