Marcus.

– Naprawde zaczynam nie lubic twojego przyjaciela. Ciagle przeszkadza nam w tym, co moze byc romansem stulecia.

– To wazne, Kurt.

– Zgoda, spotkam sie z nim, ale pod jednym warunkiem. Dzis wieczorem mamy randke.

– Zalatwione.

Podala Austinowi godzine i miejsce spotkania. Pomijajac urok Therri, Austin zgodzil sie porozmawiac z Ryanem, bo byl w slepym zaulku i pomyslal, ze moze dowie sie czegos nowego. Wyciagnal sie na obrotowym krzesle i zalozyl rece za glowe. Nietrudno bylo mu wrocic myslami do Oceanusa. Przy podniesieniu reki zabolala go rana na piersi. Skutecznie odswiezala pamiec.

Byl ciekaw, czy Troutowie cos odkryli. Nie odzywali sie od chwili zostawienia wiadomosci. Sprobowal dodzwonic sie do nich na komorke, ale bez skutku. Nie zaniepokoilo go to. Paul i Gamay potrafili sobie radzic. Zatelefonowal do Rudiego Gunna, wicedyrektora NUMA, i umowil sie na spotkanie podczas lunchu. Rudi slynal z analitycznych zdolnosci. Mogl mu pomoc przebic sie przez gaszcz zagadek, otaczajacych tajemnicza korporacje.

Gunn wezmie Aguirreza pod lupe i zbada, czy jest jakis zwiazek miedzy baskijskimi terrorystami i Oceanusem. Aguirrez wspominal o swoim przodku Diego. Austin zadumal sie nad obsesja Baska na tym punkcie i doszedl do wniosku, ze Aguirrez mogl na cos trafic. Austin wiedzial z wlasnego doswiadczenia, ze przeszlosc zawsze jest kluczem do terazniejszosci. Potrzebowal kogos, kto poprowadzi go wstecz przez piec wiekow. Natychmiast przyszla mu do glowy wlasciwa osoba. Siegnal po telefon i wystukal numer.

21

Swiatowej slawy historyk morski i smakosz, St. Julien Perlmutter, cierpial w ekstazie. Siedzial na ocienionym tarasie trzystuletniej toskanskiej willi z zapierajacym dech widokiem na rozlegle winnice. W oddali nad renesansowa Florencja dominowala katedra Duomo. Szeroki, debowy stol przed Perlmutterem uginal sie pod ciezarem wloskich potraw, od pikantnych kielbasek miejscowego wyrobu do grubych, krwistych befsztykow florenckich. Wspanialego jedzenia, kolorow i zapachow bylo tyle, ze Perlmutter nie mogl sie zdecydowac od czego zaczac.

– Wez sie w garsc, stary – mruknal do siebie, szarpiac siwa brode i wpatrujac sie w smakolyki. – Glupio byloby umrzec z glodu wsrod tego wszystkiego.

Wazyl sto osiemdziesiat kilogramow i raczej nie grozila mu smierc z niedozywienia. Goscil we Wloszech od dziesieciu dni w podrozy promujacej wlosko-amerykanski magazyn kulinarny. Odwiedzal winiarnie, trattorie i wedzarnie. Pozowal do zdjec w chlodniach pelnych wiszacego prosciutto i wyglaszal wyklady o historii zywienia od czasow Etruskow. Ucztowal wszedzie, gdzie sie zatrzymal. W koncu przesyt doprowadzil go do obecnego impasu.

Odezwala sie komorka w kieszeni jego garnituru. Na szczescie telefon wybawil go z klopotu.

– Prosze sie streszczac.

– Trudno cie zlapac, St. Julien.

Na dzwiek znajomego glosu Kurta Austina niebieskie oczy rozblysly wesolo.

– Wrecz przeciwnie, moj chlopcze. Jestem jak Jas i Malgosia. Idz tropem okruchow, a znajdziesz mnie skubiacego domek z piernika.

– Latwiej bylo pojsc tropem wskazowek twojej gospodyni. Powiedziala mi, ze jestes we Wloszech. Jak przebiega wycieczka?

Perlmutter poklepal sie po pelnym brzuchu.

– Bardzo tresciwa. Mam nadzieje, ze w dystrykcie Kolumbii wszystko w porzadku?

– O ile wiem, tak. Wczoraj wieczorem wrocilem z Kopenhagi.

– Ach, to miasto Hansa Christiana Andersena i Malej Syrenki… Pamietam, ze kiedy bylem tam kilka lat temu, trafilem do pewnej restauracji, gdzie jadlem…

Austin przerwal Perlmutterowi, zanim ten zaczal wymieniac kolejno wszystkie dania.

– Wysluchalbym tego z przyjemnoscia, ale w tej chwili jest mi potrzebna twoja znajomosc historii.

– Zawsze chetnie rozmawiam o jedzeniu i historii. Strzelaj. – Perlmutter czesto wspomagal NUMA swoja wiedza.

– Natknales sie kiedykolwiek na baskijskiego zeglarza Diego Aguirreza? Pietnasty lub szesnasty wiek.

Perlmutter siegnal w glab swego encyklopedycznego umyslu.

– Owszem. Mialo to cos wspolnego z Piesnia o Rolandzie, francuskim poematem epickim.

– Chanson de Roland? Meczylem sie z tym w szkole na lekcjach francuskiego.

– Wiec znasz te legende. Roland byl siostrzencem cesarza Karola Wielkiego. Swoim magicznym mieczem Durendalem powstrzymywal Saracenow w wawozie Roncesvalles. Kiedy umieral, uderzyl mieczem o skale, chcac go zniszczyc, zeby nie wpadl w rece wroga. Ale klinga nie pekla. Zadal w rog, wzywajac pomocy. Cesarz uslyszal to i przybyl ze swoimi wojskami, ale bylo za pozno. Roland juz nie zyl. Z biegiem lat stal sie bohaterem Baskow, symbolem ich uporu.

– A jak to sie wiaze z Aguirrezem?

– Przypominam sobie wzmianke o rodzinie Aguirrezow w osiemnastowiecznej rozprawie naukowej o wyprawach do obu Ameryk przed Kolumbem. Aguirrez podobno wiele razy plywal na lowiska na wodach Ameryki Polnocnej, kilkadziesiat lat przed dotarciem tam Kolumba. Niestety, narazil sie hiszpanskiej inkwizycji. Podobno powierzono mu relikwie Rolanda.

– Z tego, co mowisz, wynika, ze opowiesc o Rolandzie to nie tylko legenda. Miecz i rog istnialy naprawde.

– Inkwizycja najwyrazniej tak uwazala. Obawiala sie, ze relikwie moga byc wykorzystane do zjednoczenia Baskow.

– Co sie stalo z Aguirrezem i relikwiami?

– Zniknal razem z nimi. I nie ma nigdzie mowy o katastrofie jego statku. Moge spytac, dlaczego sie tym interesujesz?

– Poznalem potomka Diego Aguirreza. Podrozuje tropem swojego przodka, ale nic mi nie mowil o relikwiach.

– Nie jestem zaskoczony. Separatysci baskijscy nadal podkladaja bomby w Hiszpanii. Bog jeden wie, co by sie stalo, gdyby wpadly im w rece takie cenne symbole.

– Pamietasz cos jeszcze o Aguirrezie?

– W tej chwili nic wiecej nie moge powiedziec. Po powrocie do domu pogrzebie w moich ksiazkach. – Perlmutter mial jedna z najwiekszych na swiecie bibliotek marynistycznych. – Bede w Georgetown za kilka dni, po wizycie w Mediolanie.

– Bardzo mi pomogles, jak zwykle. Jeszcze pogadamy. Buon appetito.

– Grazie – odrzekl Perlmutter i wylaczyl sie.

Znow skoncentrowal sie na zastawionym stole. Juz mial sie wziac za polmisek marynowanych karczochow, gdy jego gospodarz, wlasciciel willi i okolicznych winnic, wrocil z butelka wina, po ktora poszedl.

– Nie tknal pan jedzenia – zdziwil sie. – Zle sie pan czuje?

– Ach, nie, senior Nocci. Mialem wlasnie telefon z trudnym pytaniem z dziedziny historii.

Siwy Wloch skinal glowa.

– Moze odswiezy panu pamiec chingali z dzika. Sos jest zrobiony z trufli z moich lasow.

– Wspaniala propozycja, moj przyjacielu.

Tama pekla i Perlmutter zabral sie do jedzenia ze zwyklym apetytem. Nocci uprzejmie powstrzymywal swoja ciekawosc, kiedy jego gosc pochlanial dokladki. Ale gdy Perlmutter wytarl usta i odlozyl serwetke, Nocci powiedzial:

– Jestem historykiem amatorem. Trudno nim nie byc, kiedy mieszka sie w kraju pelnym pozostalosci po niezliczonych cywilizacjach. Moze moglbym pomoc.

Вы читаете Podwodny Zabojca
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату