kontrolna i poprowadzil Austina labiryntem korytarzy do gabinetu bez jednego skrawka papieru lezacego na wierzchu. Na biurku staly tylko komputer, telefon i zdjecie atrakcyjnej kobiety z dwojgiem ladnych dzieci.
– Ciesze sie, ze moge znow cie widziec, Kurt! – powiedzial Perez i wskazal Austinowi krzeslo. – Myslisz o wyskoczeniu ze statku Sandeckera i powrocie do Firmy? Powitalibysmy cie z otwartymi rekami. W Langley znow docenia sie takich specow od tajnych operacji, jak ty. Byles w tym naprawde dobry.
– Admiral Sandecker mialby tu cos do powiedzenia. Ale przyznam, ze wciaz wspominam, jaka zabawe mielismy przy ostatniej robocie.
Perez wyszczerzyl zeby w chlopiecym usmiechu.
– Mowisz o odzyskaniu tajnego pocisku w poblizu Gibraltaru? Chlopie, to dopiero bylo cos!
– Myslalem o tym w drodze tutaj. Ile to juz lat?
– Cholernie duzo, Kurt. Zbyt duzo. Wiesz, ze jeszcze slysze tamte tancerki flamenco, ilekroc pije hiszpanskie wino? – Perez zrobil rozmarzona mine. – Chryste, to byly czasy, co?
Austin przytaknal.
– Od tamtej pory swiat bardzo sie zmienil.
Perez rozesmial sie.
– Nie dla ciebie, stary! Czytalem o twojej wspanialej akcji ratowniczej u wybrzezy Wysp Owczych. Nic sie nie zmieniles, stary wilku morski. Ciagle ten sam bohaterski Austin.
Austin jeknal.
– W dzisiejszych czasach na kazda minute mojego bohaterstwa przypada godzina siedzenia za biurkiem nad raportami.
– Rozumiem cie. Mnie tez papierki nie sa potrzebne do szczescia, choc odkad jestem ojcem, nawet polubilem robote od dziewiatej do siedemnastej. Dwojka dzieciakow, dasz wiare? Bycie urzedasem nie jest wcale takie zle. Mozesz kiedys sprobowac.
– Nie, dzieki. Predzej dalbym sobie wytatuowac oczy.
Perez rozesmial sie.
– No, dobra. Nie przyszedles tu, zeby wspominac stare dobre czasy. Mowiles przez telefon, ze potrzebujesz informacji o Balthazarze Aguirrezie. Dlaczego on cie interesuje, jesli wolno spytac?
– Natknalem sie na niego na Wyspach Owczych. Fascynujacy facet. Wiem, ze jest magnatem okretowym, ale podejrzewam, ze kims jeszcze.
– Poznales go?
– Byl na rybach, jak ja.
– No oczywiscie – odrzekl Perez. – Klopoty przyciagaja klopoty.
– Jaki jest z nim klopot?
– Co wiesz o baskijskim ruchu separatystycznym?
– Istnieje od dawna. Co jakis czas terrorysci baskijscy wysadzaja w powietrze budynki publiczne lub zabijaja niewinnych urzednikow panstwowych.
– Dosc trafne podsumowanie – przyznal Perez. – Od kilkudziesieciu lat mowi sie o oddzielnym panstwie baskijskim, ktore mialoby powstac pomiedzy Hiszpania i Francja. Najbardziej radykalna grupa separatystyczna, ETA, zaczela walczyc o autonomiczne panstwo baskijskie w 1968 roku. Po smierci Franco w 1975 roku nowy rzad hiszpanski dal Baskom wieksza niezaleznosc, ale ETA chce caly tort. Od poczatku walki o swoja sprawe zabili ponad osiemset osob. Kto nie jest z nimi, jest przeciwko nim.
– Historia znana w roznych czesciach swiata.
– Polityczne skrzydlo ruchu separatystycznego to partia Batasuna. Niektorzy porownuja ten uklad do Sinn Fein i IRA. Po kolejnych zamachach i wykryciu duzych zapasow broni ETA, wladze hiszpanskie stracily cierpliwosc. Z autonomii nic nie wyszlo, wiec zdelegalizowaly Batasune i zabraly sie do rozbijania calego ruchu separatystycznego.
– A co Aguirrez ma wspolnego z tym krwawym obrazem?
– Masz racje, ze jest nie tylko magnatem okretowym. To glowna podpora Batasuny. Rzad hiszpanski oskarza go o finansowanie terroryzmu.
– Polubilem go. Nie wyglada na terroryste – powiedzial Austin, przypominajac sobie zachowanie i maniery swojego dobroczyncy.
– Jasne, Jozio Stalin tez wygladal jak dobry dziadek.
Austin przypomnial sobie ochroniarzy na jachcie i ciezkie uzbrojenie “Navarry”.
– Wiec te zarzuty sa sluszne?
– Aguirrez chetnie przyznaje sie do wspierania Batasuny, ale zaznacza, ze kiedy dawal partii pieniadze, dzialala legalnie. Wladze hiszpanskie podejrzewaja, ze nadal pompuje forse w ruch separatystyczny. Nie maja dowodu, a Aguirrez jest zbyt ustosunkowany, zeby postawic go przed sadem na podstawie metnych poszlak.
– Co o nim myslisz?
– W czasie mojego wieloletniego pobytu w Hiszpanii nie mialem okazji go poznac, dlatego bylem zaskoczony, ze tobie sie udalo. Uwazam, ze jest zwolennikiem umiarkowanej linii i pokojowego rozwiazania kwestii separatyzmu. Jednak zamachy ETA niwecza jego starania. Obawia sie, ze represje zaostrza konflikt i narazana niebezpieczenstwo spokojnych obywateli. Moze miec racje.
– Wyglada na to, ze balansuje na bardzo cienkiej linie.
– Niektorzy twierdza, ze z powodu presji traci rownowage. Mowi o jakims sposobie zdobycia poparcia europejskiej opinii publicznej dla narodu baskijskiego. Nie zdradzil ci przypadkiem, co mu chodzi po glowie? – Perez zmruzyl ciemne oczy. – Chyba nie rozmawialiscie tylko o wedkowaniu?
– Zrobil na mnie wrazenie bardzo dumnego ze swojego baskijskiego rodowodu. Jego jacht nazywa sie “Navarra”. Nie powiedzial ani slowa o polityce. Rozmawialismy glownie o archeologii. To jego hobby. Interesuje sie bardzo swoimi przodkami.
– Sluchajac cie, mozna by pomyslec, ze to jakis nawiedzony profesor. Ale ostrzegam cie, przyjacielu. Policja hiszpanska nie moze sie doczekac, kiedy go przygwozdzi. Nie maja bezposredniego dowodu jego powiazan z terrorystami, ale jak cos znajda, lepiej zeby cie nie bylo na ich drodze.
– Bede o tym pamietal. Dzieki za informacje.
– Przynajmniej tyle moglem zrobic dla dawnego towarzysza broni.
Zanim Perez zdazyl wrocic do wspomnien, Austin zerknal na zegarek.
– Musze leciec. Dzieki, ze znalazles dla mnie czas.
– Nie ma za co. Musimy kiedys wybrac sie na lunch. Brakuje nam tu ciebie. Kierownictwo ciagle jest wkurzone na Sandeckera, ze porwal cie do NUMA.
Austin wstal.
– Moze ktoregos dnia przeprowadzimy wspolna operacje.
Perez usmiechnal sie.
– Chcialbym.
Ruch na ulicach Waszyngtonu byl juz teraz mniejszy i Austin zobaczyl wkrotce lsniaca w sloncu zielona szklana fasade trzydziestopietrowego budynku NUMA z widokiem na Potomac. Jeknal, kiedy wszedl do swojego gabinetu. Sekretarka ulozyla mu na srodku biurka stos rozowych karteczek z wiadomosciami od osob, ktore dzwonily. W dodatku czekalo go przekopanie sie przez lawine e-maili i przygotowanie raportu o testach “Sea Lampreya”.
Ach, jakie ekscytujace jest zycie bohatera! Przejrzal e-maile, polowe usunal jako niewazne i zabral sie za stos rozowych karteczek. Znalazl wiadomosc od Paula i Gamay. Wybrali sie do Kanady, zeby przyjrzec sie dzialaniom Oceanusa. Zavala zostawil informacje na automatycznej sekretarce, ze wieczorem wroci do domu, bo ma atrakcyjna randke. Austin pokrecil glowa. Pomyslal, ze niektore rzeczy nigdy sie nie zmieniaja. Jego przystojny, czarujacy partner mial duze powodzenie u waszyngtonskich kobiet. Austin westchnal i wzial sie za raport o przygodach z Oceanusem. Kiedy konczyl, zadzwonil telefon.
– Dzien dobry, panie Austin. Spodziewalam sie, ze zastane pana w biurze.
Austin usmiechnal sie na dzwiek glosu Therri.
– Juz tesknie za pelnym morzem. Mam nadzieje, ze lot concorde’em do domu byl przyjemny.
– Owszem, choc nie wiem, do czego sie tak spieszylam. Mam pelna skrzynke e-mailowa zawiadomien z sadu. Ale nie dzwonie, zeby narzekac. Chcialabym sie z toba zobaczyc.
– Juz jestem w drzwiach. Najpierw spacer. Pozniej koktajle i kolacja. A potem, kto wie?
– “Kto wie” bedziemy musieli odlozyc na kiedy indziej. To sprawa sluzbowa. Chce z toba porozmawiac