— Ma racje — usmiechnela sie Evda Nal, przybrawszy juz normalna postawe. — Wlasnie „na pol”. Niebezpieczna jak calkowicie obnazone i polyskujace ostrze, zeby uzyc epickiego jezyka Dara Wiatra, jest nasza nowa znajoma, cudowna Czara Nandi.

— Nie moge uwierzyc, zeby ktokolwiek mogl sie rownac z pania! — rozlegl sie nagle zza kamienia nieco ochryply glos.

Evda Nal pierwsza dostrzegla ruda, podstrzyzona czupryne i blade, niebieskie oczy patrzace na nia z takim zachwytem, jakiego dotad nie widziala na niczyjej twarzy.

— Jestem Ren Boz! — powiedzial niesmialo rudy mezczyzna. Jego niewysoka, waska w ramionach postac ukazala sie zza wielkiego kamienia.

— Wlasnie pana szukamy. — Veda ujela dlon fizyka. — To Dar Wiatr.

Ren Boz zaczerwienil sie, wskutek czego piegi, ktorymi byla usiana jego twarz i szyja, nabraly wyrazniejszej barwy.

— Zatrzymalem sie na gorze — Ren Boz wskazal kamieniste zbocze — tam jest dawny grob.

— W tym grobie pogrzebano znanego poete bardzo dawnych czasow — zauwazyla Veda.

— Na grobie wyryty jest napis. — Fizyk rozwinal arkusik blachy, powiodl po nim krotka linijka i na matowej powierzchni ukazaly sie cztery rzedy niebieskich znakow.

— To sa europejskie litery — wyjasnila Veda — pismo, ktore bylo w uzyciu, zanim wprowadzono wszechswiatowy alfabet liniowy! Ma niedorzeczna forme, przejeta z piktogramow” jeszcze dawniejszej starozytnosci. Znam jednak ten jezyk.

— Niech pani przeczyta, Vedo!

— Prosze o chwile ciszy! — powiedziala Veda i wszyscy zasiedli na kamieniach. Veda Kong czytala:

W otchlani czasu, w wielkiej dziejow rzece Gina okrety, mysli, wydarzenia. A ja w swa wielka wedrowka poleca, Unoszac z Ziemi najlepsze zludzenia…

— Alez to wspaniale! — Evda Nal uklekla. — Poeta wspolczesny nie potrafilby lepiej okreslic potegi czasu. Ciekawa jestem, jakie z ziemskich zlud uwazal za najlepsze i zabral z soba w myslach poprzedzajacych smierc?

W dali ukazala sie lodz z przezroczystego plastyku, w ktorej siedzialy dwie osoby.

— To Miiko z Cherlisem, jednym z tutejszych mechanikow. A, nie — poprawila sie Veda — to przeciez sam Frit Don, ktory stoi na czele wyprawy morskiej! Do wieczora, Wietrze, musicie zostac we trojke, a ja zabieram z soba Evde.

Obie kobiety zbiegly do morza i poplynely ku wyspie. Lodz zawrocila do nich, ale Veda machala reka, dajac znak, by plynela dalej. Ren Boz, znieruchomialy, patrzyl w slad za plywaczkami.

— Niech pan sie ocknie, Ren Boz. Do rzeczy! — zawolal na niego Mven Mas.

Fizyk, troche zmieszany, usmiechnal sie lagodnie.

Splachec sypkiego piachu pomiedzy dwoma szeregami kamieni przeksztalcil sie w naukowa pracownie. Ren Boz, uzbrojony w odlamek muszli, rzucal sie w podnieceniu na ziemie scierajac wlasnym cialem, co sam napisal, i znow kreslil. Mven Mas wyrazal aprobate lub zachete krotkimi okrzykami. Wreszcie fizyk zamilkl i ciezko dyszac usiadl na piachu.

— Owszem — rzekl z wolna Dar Wiatr — pan dokonal rewelacyjnego odkrycia!

— Czyz ja sam?… Ponad dziesiec wiekow temu starozytny matematyk Heisenberg wykryl zasade nieoznaczonosci, to jest — niemoznosci scislego jednoczesnego okreslania polozenia i predkosci czastek o rozmiarach atomowych. W rezultacie ta niemoznosc stala sie moznoscia, kiedy poznano rachunek przejsciowy, czyli repagularny. Mniej wiecej w tym samym czasie odkryto pierscieniowy oblok mezonowy jadra atomowego i stany przejsciowe pomiedzy tym pierscieniem a nukleonem. To znaczy, ze zblizono sie do pojecia antygrawitacji.

— Niech bedzie i tak. Nie jestem znawca matematyki dwubiegunowej 87 ani tym bardziej tego jej dzialu, ktory traktuje o rachunku repagularnym lub badaniu granic przejsciowych. Ale to, czego pan dokonal w funkcjach cieniowych, jest zasadniczo nowe, choc trudno zrozumiale dla nas, pozbawionych matematycznego wizjonerstwa. Moge jednak ogarnac wielkosc odkrycia. Mam tylko jedna watpliwosc… — Dar Wiatr zajaknal sie.

— Jaka, jaka? — zaniepokoil sie Mven Mas.

— Jak to zrealizowac w praktyce? Wydaje mi sie, ze nie dysponujemy mozliwoscia wytworzenia pola elektromagnetycznego o takim natezeniu.

– Zeby zrownowazyc pole grawitacyjne i wytworzyc stan przejsciowy? — spytal Ren Boz.

— Wlasnie. Wtedy przestrzen poza granicami ukladu bedzie po dawnemu niedostepna dla naszych oddzialywan.

— To prawda. Ale, jak zawsze w dialektyce, wyjscia nalezy szukac w przeciwienstwie. Jesliby sie otrzymalo antygrawitacyjny cien.

— Oho!… Ale jak?

Ren Boz szybko nakreslil trzy linie proste, waskie pole i przecial to wszystko lukiem o duzym promieniu.

— Problem ten byl znany jeszcze przed matematyka dwubiegunowa. Okolo tysiaca lat temu nazywano to zagadnieniem czterech wymiarow. Wtedy panowaly jeszcze powszechnie wyobrazenia o wielowymiarowosci przestrzeni, nie znano wlasciwosci cieniowych ciazenia, starano sie przeprowadzic analogie z elektromagnetycznymi polami i myslano, ze punkty osobliwe oznaczaja albo znikanie materii, albo tez przeksztalcanie jej w cos niewytlumaczalnego. Jak mozna bylo wyobrazac sobie przestrzen przy takiej znajomosci natury zjawiska? Otoz nasi przodkowie domyslali sie tego i owego, rozumieli, ze jesli odleglosc OA od gwiazdy A do srodka Ziemi wyniesie dwadziescia kwintylionow kilometrow, to odleglosc do tejze gwiazdy wzdluz wektora OW rowna sie zeru… Praktycznie, powiedzmy, nie zeru, ale wielkosci zblizonej do zera. I powiadali, ze czas przeksztalca sie w zero, jezeli predkosc ruchu rowna sie predkosci swiatla. Ale przeciez rachunek kochlearny” odkryto tez nie tak znow dawno!

— Ruch wzdluz spirali znano tysiac lat temu — ostroznie wtracil Mven Mas.

Ren Boz machnal reka lekcewazaco.

— Ruch, ale nie jego prawa! Wiec jezeli pole grawitacyjne i pole elektromagnetyczne to dwie strony tej samej wlasnosci materii, jezeli przestrzen jest funkcja ciazenia, to funkcja pola elektromagnetycznego bedzie antyprzestrzen. Przejscie pomiedzy nimi daje w wyniku wektorowa funkcje cieniowa przestrzeni zerowej, znanej w mowie potocznej jako predkosc swiatla. Uwazam, ze otrzymanie przestrzeni zerowej w kazdym kierunku jest mozliwe. Mven Mas pragnie sie dostac na Epsilon Tukana, a mnie jest wszystko jedno, byle dokonac doswiadczenia! Byleby doszlo do skutku doswiadczenie. — Ren Boz, z wyrazem zmeczenia na twarzy, przyslonil oczy krotkimi, jasnymi rzesami.

— Dla doswiadczenia bylyby panu potrzebne nie tylko stacje kosmiczne, ziemska energia, jak powiadal Mven, ale jeszcze jakis agregat. Chyba to sprawa niezbyt prosta i nielatwa do realizacji?

— Mozna by wykorzystac agregat Kora Julia w poblizu Obserwatorium Tybetanskiego. Sto siedemdziesiat lat temu przeprowadzono tam doswiadczenia w zwiazku z badaniami przestrzeni. Trzeba bedzie nieco zmienic sprzet, a ochotnikow do pracy dostane w kazdej chwili, i piec, dziesiec, dwadziescia tysiecy. Wystarczy tylko zwrocic sie z apelem, natychmiast wezma urlopy.

— Jak widac, wszystko pan przewidzial. Pozostaje jeszcze tylko jedno zagadnienie, sprawa bezpieczenstwa. Skutki doswiadczenia moga byc nieprzewidziane. Przeciez wedle praw wielkich liczb nie mozemy robic doswiadczenia na mala skale, lecz w skali kosmicznej…

— Jakiz uczony zleknie sie ryzyka? — wzruszyl ramionami Ren Boz.

— Nie mam na mysli siebie! Wiem, ze gdy zajdzie potrzeba niebezpiecznego przedsiewziecia, zglosza sie tysiace ludzi. Ale do doswiadczenia wlacza sie stacje kosmiczne, obserwatoria, caly krag aparatow, ktore kosztowaly ludzkosc wiele pracy. Aparaty te otworzyly okno na kosmos, zapoznaly ludzkosc z zyciem, tworczoscia i wiedza innych zaludnionych swiatow. Jest to nasze najwieksze osiagniecie i czyz mozna ryzykowac zamkniecie tego

Вы читаете Mglawica Andromedy
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату