jakzeby sie czul czlowiek pani pokroju i kochajacy pania — a tak wlasnie jest, Czaro! — gdyby mial przyjsc jako godny litosci bankrut, oczekujacy sadu i wygnania? Do pani, ktora jest ozdoba Wielkiego Swiata!

— Nie o to chodzi, Evdo. Czy jednak jestem mu potrzebna teraz, gdy jest zmeczony i zniechecony? Lekam sie, ze tym razem moze mu nie starczyc sil na jakis poryw juz nie mysli, lecz uczuc… godnych tej milosci, do jakiej, jak sadze, jestesmy oboje zdolni… Stracilby tylko reszte wiary w siebie i ochote do zycia. Pomyslalam wiec, ze bedzie dla mnie lepiej, jezeli sie znajde w pustyni Atacama.

— Ma pani racje, Czaro, ale niezupelnie. Istnieje problem samotnosci czlowieka wielkiej miary, ktory porzucil nasz swiat i w nikim nie ma oparcia. Sama bym tam pojechala… Ale przeciez musze sie zaopiekowac Renem Bozem, on ma jako ciezko ranny pierwszenstwo. Dar Wiatr otrzymal polecenie zbudowania nowego satelity i na tym polega jego pomoc dla Mvena Masa. Radze pani stanowczo: niechze pani jedzie i niczego nie wymaga. Niech go pani tylko wesprze, zbudzi w nim watpliwosci w slusznosc jego decyzji i w ten sposob przywroci go naszemu swiatu. Pania stac na to, Czaro! Pojedzie pani?

Dziewczyna podniosla na Evde dziecinnie ufne oczy, w ktorych zablysly lzy.

— Dzis jeszcze.

Evda mocno ucalowala Czare.

— Ma pani slusznosc, nalezy sie spieszyc. Droga Spiralna dotrzemy razem do Azji Mniejszej. Ren Boz lezy w szpitalu chirurgicznym na wyspie Rodos, a pania skieruje do Deir ez Zor, do bazy srubowcow pogotowia techniczno-medycznego. Ich rejsy obejmuja Australie i Nowa Zelandie. Wyobrazam sobie radosc pilota, ktory bedzie przewozil tancerke Czare — niestety, nie biologa Czare — wszedzie zgodnie z jej zyczeniem.

Kierownik pociagu zaprosil Evde Nal i jej towarzyszke podrozy do glownej kabiny ruchu. Wzdluz dachow ogromnych wagonow biegl kryty silikolowym sklepieniem korytarz. Korytarzem tym nieustannie wedrowali dyzurni sprawdzajac przyrzady OES. Obydwie kobiety dostaly sie kreconymi schodami na gorny korytarz i weszly do duzej kabiny wystajacej ponad oplywowym amortyzatorem pierwszego wagonu. W krysztalowej elipsoidzie, na wysokosci siedmiu metrow ponad torem, siedzieli w fotelach dwaj maszynisci oddzieleni od siebie wysokim stozkiem elektronowego robota, pelniacego funkcje kierownicy. Paraboidalne ekrany telewizorow uwidocznialy wszystko, co sie dzialo dokola pociagu. Drgajace na dachu czulki anteny przyrzadu uprzedzajacego mogly doniesc o obecnosci na torze przedmiotu w odleglosci pietnastu kilometrow. Taki wypadek zreszta byl w zasadzie wykluczony.

Evda i Czara usiadly na kanapce o pol metra wyzej od maszynistow. Patrzyly na scielaca sie przed nimi droge jak zahipnotyzowane. Gigantyczny tor biegl przez grzbiety gorskie i kolosalne nasypy, przeskakiwal ciesniny i zatoki morskie. Przy szybkosci dwustu kilometrow na godzine lasy upodabnialy sie do gladkich roznobarwnych kobiercow na zboczach ogromnych nasypow i wykopow. Raz byly malachitowe, to znow czerwonawe albo ciemnozielone, zaleznie od rodzaju zadrzewienia — sosnowego, eukaliptusowego czy oliwkowego. Spokojne morze Archipelagu z dwu stron pomostu ozywalo pod podmuchem spowodowanym przez ruch wagonow majacych dziesiec metrow szerokosci. Olbrzymie zmarszczki rozbiegaly sie polkoliscie po gladkiej powierzchni, zaciemniajac przezroczysta, niebieska ton.

Obydwie kobiety siedzialy w milczeniu, sledzac droge i myslac o wlasnych sprawach. Tak uplynely cztery godziny. Nastepne cztery spedzily w miekkich fotelach salonki pierwszego pietra w towarzystwie innych pasazerow i rozstaly sie w poblizu zachodniego wybrzeza Azji Mniejszej. Evda przesiadla sie na elektrobus, ktory dowiozl ja do najblizszego portu. Czara zas kontynuowala podroz az do stacji Tauryda Wschodnia, stanowiacej przystanek pierwszego odgalezienia poludnikowego. Po dwoch godzinach podrozy Czara znalazla sie wsrod goracej, suchej rowniny. Tutaj, na kresach dawnej Pustyni Syryjskiej, znajdowal sie Deir ez Zor — port lotniczy srubowcow, zbyt niebezpiecznych w zaludnionych miejscowosciach.

Czara Nandi zapamietala na zawsze nuzace godziny oczekiwania kolejnego srubowca w Deir ez Zor. Dziewczyna bez konca obmyslala slowa, jakich uzyje w czasie rozmowy, starala sie wyobrazic sobie spotkanie z Mvenem i ukladala plan poszukiwan na Wyspie Zapomnienia, gdzie zycie ginelo w toku niczym od siebie nie rozniacych sie dni.

Nareszcie w dole, na pustyniach Nefud i Rub-el-Hali, rozpostarly sie nieskonczone pola termoelementow, gigantycznych silowni przetwarzajacych cieplo sloneczne na energie elektryczna. Pokryte zaslonami ochronnymi biegly w rownych, prostych szeregach przez umocnione wydmy, piaszczyste stoki gor, labirynty zasypanych jarow, stanowiacych pomniki gigantycznej walki ludzkosci o energie. Od kiedy ujarzmiono nowe formy energii jadrowej P, Q i F, czasy surowej oszczednosci minely bezpowrotnie. Nieruchomo tkwily cale lasy wiatrakowych silnikow wzdluz poludniowego brzegu Polwyspu Arabskiego, stanowiace zasob rezerwowy polnocnego pasa mieszkalnego. Srubowiec przebiegl ponad granica wybrzeza i pomknal nad Oceanem Indyjskim. Piec tysiecy kilometrow nie stanowilo wielkiej odleglosci dla tak szybkolotnego aparatu. Wkrotce Czara Nandi, zegnana przez pasazerow, ktorzy jej zyczyli rychlego powrotu, opuscila srubowiec.

Kierownik ladowiska polecil swojej corce doprowadzenie latu — jak nazywano plaskie slizgowce — do Wyspy Zapomnienia. Obydwie dziewczyny rozkoszowaly sie szybkim lotem stateczku po falach otwartego morza. Lat kierowal sie wprost ku wschodniemu brzegowi wyspy, do duzej zatoki, gdzie miescila sie jedna ze stacji medycznych Wielkiego Swiata. Okazalo sie, ze stacja jest zupelnie bezludna — wszyscy pracownicy udali sie w glab wyspy w celu wytepienia kleszczy, ujawnionych na jakichs lesnych gryzoniach.

Przy stacji byly stajnie. Konie hodowano do pracy w miejscach podobnych do Wyspy Zapomnienia i przy sanatoriach, gdzie niewskazane bylo uzywanie halasliwych srubowcow lub tam, gdzie wskutek braku drog nie bylo mozliwe poslugiwanie sie pojazdami elektrycznymi. Czara wypoczela, przebrala sie i weszla do stajni, by sie przyjrzec pieknym i rzadkim zwierzetom. Spotkala tam kobiete zrecznie obslugujaca dwa aparaty — jeden rozdajacy obrok i drugi sprzatajacy stajnie. Czara pomogla nowej znajomej i zapytala, w jaki sposob mozna odnalezc czlowieka na wyspie. Kobieta poradzila jej, aby sie przylaczyla do jednego z oddzialow sanitarnych, ktore kraza po calej wyspie i znaja wszystkie jej zakatki lepiej niz mieszkancy. Czara postanowila tak zrobic.

11. Wyspa Zapomnienia

Slizgowiec mknal po grzbietach fal ciesniny Palk. Przed dwoma tysiacami lat biegl tedy pas mielizn i raf koralowych noszacy nazwe Mostu Adama — Adam's Bridge. Na skutek procesow geologicznych powstala w tym miejscu gleboka zapadlina. Nad odmetem dzielacym kroczaca naprzod ludzkosc od amatorow spokoju pluskaly ciemne fale.

Mven Mas stal przy burcie. Szeroko rozstawil nogi i patrzal na wynurzajaca sie stopniowo ponad horyzontem Wyspe Zapomnienia. Otoczona dokola przez cieply ocean, ogromna ta wyspa posiadala naturalne warunki biblijnego raju. Wedle religijnych wyobrazen dawnego czlowieka raj byl miejscem szczesliwego zycia posmiertnego, wolnego od wszelakich trosk i nie wymagajacego pracy. Wyspa Zapomnienia stanowila takze azyl dla ludzi, ktorych nie necil juz rozmach Wielkiego Swiata i ktorzy nie chcieli pracowac na rowni ze wszystkimi.

Zyjac na lonie natury wsrod prostych, monotonnych zajec starodawnego rolnika, rybaka lub hodowcy, spedzali tutaj ciche lata.

Wprawdzie ludzkosc oddala swoim slabszym wspolbraciom spory kawal cudownie urodzajnej ziemi, ale prymitywna gospodarka wyspy nie mogla zapewnic swej ludnosci calkowitego utrzymania, szczegolnie w okresach gorszych urodzajow czy innych zaburzen, wystepujacych zazwyczaj w warunkach slabo rozwinietych sil wytworczych. Totez Wielki Swiat stale dzielil sie swymi zasobami z Wyspa Zapomnienia.

Do trzech portow — na polnocnym zachodzie, na poludniu i na wybrzezu wschodnim — dostarczano zakonserwowana na wiele lat zywnosc, leki, srodki ochrony biologicznej i inne przedmioty pierwszej potrzeby. Trzej glowni zarzadcy wyspy takze przebywali na polnocy, wschodzie czy poludniu i piastowali godnosc naczelnika hodowcow, rolnikow i rybakow.

Patrzac na unoszace sie wzwyz niebieskie gory, Mven Mas pomyslal z gorycza, ze, byc moze, zalicza sie obecnie do kategorii „kacykow”, to jest do ludzi, ktorzy zawsze przysparzali spoleczenstwu klopotow. „Kacyk” to czlowiek silny i energiczny, ale zupelnie nieczuly na przezycia i cierpienia innych, zajety jedynie mysla o zaspokojeniu wlasnych pragnien i potrzeb. Osobnicy ci w zamierzchlych czasach ludzkosci zawsze byli powodem wszelkich niesnasek, meczarn i nieszczesc. Wystepowali w roznych postaciach jako jedyni posiadacze prawdy i

Вы читаете Mglawica Andromedy
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату