– – Dlaczego nikt by go nie zatrudnil? Fox milczal przez chwile, popijajac piwo.
– To zadna tajemnica – uznal. – Jego ojciec pil. Ale juz od jakiegos czasu jest trzezwy. Piec lat czy cos kolo tego. Zawsze uwazalem, ze pan Hawkins go zatrudnil, bo taki juz jest, i ze zrobil to przede wszystkim dla Gage'a. W kazdym razie nie pamietam czasow, kiedy nie bylismy przyjaciolmi.
– Zadnych awantur pod tytulem „lubisz – go – bardziej – ode – mnie”, klotni o zasady czy rozluznienia wiezow z biegiem czasu?
– Wciaz sie klocimy od czasu do czasu. – Jak wszyscy bracia, pomyslal Fox. – Obrazamy sie na siebie, ale nic wiecej. Jestesmy mocno zwiazani i nic nie moze tego zmienic. A zazdrosc? To raczej domena dziewczyn.
– Ale Gage juz tu nie mieszka.
– Gage tak naprawde nie mieszka nigdzie. To urodzony wloczega.
– A ty? Lokalny patriota?
– Myslalem kiedys o swiatlach wielkiego miasta, zyciu na pelnych obrotach, raz nawet sprobowalem. – Popatrzyl w strone toru, gdzie Kociaki narzekaly na fatalny rzut. – Lubie Hollow. Przez wiekszosc czasu lubie nawet swoja rodzine. I okazalo sie, ze podoba mi sie bycie prawnikiem w malym miasteczku.
Prawda, uznala Quinn, ale nie cala.
– Widziales dzieciaka z czerwonymi oczami? Zaskoczony Fox odstawil szklanke, ktora podnosil do ust.
– Sprawna zmiana tematu.
– Byc moze, ale to nie jest odpowiedz.
– Prosze o czas na przemyslenie odpowiedzi.
– Nie podoba ci sie, ze Cal – albo ktokolwiek inny – rozmawia ze mna o tym, co sie tutaj dzieje.
– Nie wiem, czemu to ma sluzyc. Dlatego na razie zachowam informacje dla siebie.
– Uczciwe postawienie sprawy. – Popatrzyla na Cala, ktory wrocil za bar. – No dobrze, panowie, dziekuje za piwo i pizze, ale powinnam wracac do swojego slicznego pokoju.
– Grasz w kregle? – zapytal Cal, a Quinn sie rozesmiala.
– Absolutnie nie.
– Och – och – mruknal Fox pod nosem.
Cal wyszedl zza baru, zablokowal Quinn przejscie, zanim zdazyla zsunac sie ze stolka, i przyjrzal sie uwaznie jej butom.
– Trzydziesci siedem, tak?
– Ach… – Tez popatrzyla na swoje wysokie botki. – Strzal w dziesiatke. Masz dobre oko.
– Poczekaj. – Poklepal ja po ramieniu. – Zaraz wracam. Popatrzyla za nim ze zmarszczonymi brwiami, po czym przeniosla wzrok na Foxa.
– On chyba nie przyniesie mi butow do kregli?!
– O tak, wlasnie to zrobi. Zakpilas z tradycji, ktora – jak ci opowie, jesli dasz mu choc najmniejsza szanse – miala swoj poczatek piec tysiecy lat temu. Potem objasni ci jej ewolucje i tak dalej, i tak dalej.
– O rany. – Quinn tylko tyle zdolala wykrztusic. Cal przyniosl jedna pare brazowo – kremowych butow i druga, wieksza, ktora najwyrazniej nalezala do niego.
– Tor piaty jest wolny. Chcesz zagrac, Fox?
– Niestety, musze skonczyc podsumowanie. Moze nastepnym razem. Do zobaczenia, Quinn.
Cal wepchnal buty pod ramie, wzial Quinn za reke i sciagnal ja ze stolka.
– Kiedy ostatni raz gralas w kregle? – zapytal, prowadzac ja do pustego toru.
– Chyba jak mialam czternascie lat. Zbiorowa randka, ktora nie poszla najlepiej, bo obiekt moich westchnien, Nathan Hobbs, nie mogl oderwac wzroku od bezustannie chichoczacej i nad wiek rozwinietej Missy Dover.
– Nie mozesz pozwolic, zeby zawod milosny zepsul ci zabawe.
– Ale gra w kregle tez mi sie nie podobala.
– To bylo wtedy. – Cal posadzil ja na drewnianej lawce i sam przysiadl obok. – Dzis bedzie lepiej. Rzucalas kiedykolwiek?
– Wciaz mowimy o kreglach? Nie.
– To dzis rzucisz, a nie ma nic lepszego niz pierwszy rzut kula.
– Nawet seks z Hugh Jackmanem? Przestal wiazac buty i popatrzyl na nia.
– Spalas z Hugh Jackmanem?
– Nie, ale zaloze sie o kazda sume, ze – przynajmniej dla mnie – seks z Hugh Jackmanem bije na glowe radosc ze zbicia dziesieciu kregli jednym rzutem.
– Dobrze. A ja jestem gotow sie zalozyc… powiedzmy o dziesiec dolarow, ze jak juz rzucisz, to zmienisz zdanie.
– Po pierwsze, jest wysoce nieprawdopodobne, ze w ogole trafie kula w tor, a po drugie, moglabym sklamac.
– Trafisz. I nie sklamiesz. Zmieniaj buty, Blondyneczko.
ROZDZIAL 05
To wcale nie byl tak niedorzeczny pomysl jak przypuszczala. Zwariowany, ale Quinn lubila zwariowane pomysly.
Male kule, bez dziurek na palce, pomalowano w czarne plamy. Caly problem polegal na tym, zeby puscic taka kule po wyfroterowanym torze i zbic czerwone kregle, ktore Cal nazywal kaczkami.
Patrzyl, jak Quinn podchodzi do linii, bierze zamach i rzuca.
Kula podskoczyla kilka razy i wpadla do bocznej rynny.
– No dobrze. – Quinn odwrocila sie, odgarniajac wlosy. – Twoja kolej.
– Masz jeszcze dwa rzuty w jednej kolejce.
– Super. Cal blysnal zebami w usmiechu.
– Popracujmy nad twoim rzutem, a potem zajmiemy sie twoim podejsciem do gry. – Mowiac to, podszedl do Quinn i podal jej nastepna kule. – Zlap ja obiema rekami – polecil, obracajac dziewczyne twarza do kregli. – Teraz wystaw lewa noge, ugnij kolana, jakbys chciala przykucnac i zegnij sie w pasie.
Stal teraz tuz za nia, opierajac tulow o jej plecy. Quinn odwrocila twarz i popatrzyla mu prosto w oczy.
– Uzywasz tego triku do podrywania dziewczyn, co?
– Oczywiscie. Osiemdziesiat piec procent skutecznosci. Celuj w pierwszy kregiel, bocznymi zajmiesz sie pozniej. Teraz wyprostuj do tylu lewa reke i zamachnij sie, celujac palcami we frontowy kregiel. Pusc kule tak, jakby byla przedluzeniem twoich palcow.
– Hmmm. – Ale sprobowala. Tym razem kula nie wpadla od razu do rynny lecz toczyla sie torem na tyle dlugo, zeby zbic dwa kregle w prawym rogu.
Poniewaz na torze obok kobieta, ktora musiala miec z szescdziesiatke, podbiegla z gracja do linii, rzucila kula i zbila siedem kregli, Quinn nie widziala powodow, by swietowac swoj sukces.
– Lepiej.
– Dwie kule, dwa kregle. Chyba jeszcze nie pora na dziki taniec radosci.
– Z checia zobacze, jak tanczysz, dlatego pomoge ci jeszcze raz. Rozluznij bardziej ramie. Ladne perfumy – dodal, podajac jej kolejna kule.
– Dzieki. – Krok do przodu, pochylic sie, zamachnac i rzucic, powtorzyla w myslach. I zbila ostatni kregiel po drugiej stronie toru.
– Przesadzilas w druga strone – powiedzial Cal, uderzajac palcem w przycisk. Krata zjechala na dol, z glosnym stukotem zebrala kregle, a na ich miejsce stanal pelny nowy trojkat.
– Ona zbila wszystkie. – Quinn skinela glowa w strone kobiety na sasiednim torze, ktora wlasnie usiadla. – I wcale nie wydaje sie zadowolona.
– Pani Keefafer? Gra dwa razy w tygodniu i pewnie juz jej to nie rusza. Ale chociaz nie okazuje tego, wierz mi, w srodku tanczy z radosci.
– Skoro tak twierdzisz. Cal przesunal ramiona Quinn, poprawil wysuniecie bioder. Och, tak, mogla zrozumiec, dlaczego odnosil sukcesy, podrywajac kobiety w ten sposob. W koncu, po nieskonczonej ilosci prob, udalo sie jej zbic kilka kregli po roznych stronach trojkata.