ktos lubi mieszkac w srodku lasu.

– Szok kulturowy dla nowojorczyka.

– Wychowalam sie w Altoona w Pensylwanii.

– Zartujesz. Ja w Filadelfii. Jestesmy praktycznie sasiadkami. – Quinn zapukala energicznie do drzwi, po czym je otworzyla i zawolala: – Cal!

Byla juz w polowie salonu, gdy pojawil sie gospodarz.

– Quinn? O co chodzi? – Zauwazyl Layle. – Witam. Co sie dzieje?

– Kto tu jest? – chciala wiedziec Quinn. – Widzialam drugi samochod na podjezdzie.

– Fox. Co sie stalo?

– Pytanie za sto punktow. – Pociagnela nosem. – Czyzbym czula zapach kurczaka? Macie jedzenie? Layla… To jest Layla Darnell, Cal Hawkins. Layla i ja nie jadlysmy kolacji.

Minela Cala i poszla prosto do kuchni.

– Przepraszam, ze tak cie nachodzimy… – zaczela Layla. Cal nie wygladal na seryjnego morderce. Ale w koncu skad moglaby wiedziec, jak wyglada seryjny morderca.

– Nie wiem, co sie dzieje ani dlaczego tu jestem. Ostatnie dni byly dosc zaskakujace.

– W porzadku. Prosze, wejdz. Quinn miala juz frytke w reku i pila piwo z puszki Cala.

– Layla Darnell, Fox O'Dell. Tak naprawde nie mam nastroju na piwo – poinformowala Cala. – Mialam wlasnie zamowic kieliszek wina, gdy cos ohydnego przerwalo nam kolacje, Layli i mnie. Masz wino?

– Tak, tak.

– Przyzwoite? Bo jesli kupujesz takie w kartonie lub z odkrecanym kapslem, to zostane przy piwie.

– Mam naprawde przyzwoite wino. – Wyjal talerz i postawil z hukiem przed Quinn. – Jedz z talerza.

– On zachowuje sie w kuchni jak paniusia – wyjasnil Fox i odsunal krzeslo. – Wygladasz na zdenerwowana… Layla, tak? Moze usiadziesz?

Layla po prostu nie mogla uwierzyc, zeby psychopatyczni mordercy przesiadywali w przytulnych kuchniach, jedzac pieczonego kurczaka i dyskutujac o wyzszosci wina nad piwem.

– A dlaczego nie? Prawdopodobnie tak naprawde mnie tu nie ma. – Usiadla i oparla glowe na rekach. – Pewnie jestem w jakims pokoju bez klamek i wyobrazam sobie to wszystko.

– Co sobie wyobrazasz? – zapytal Fox.

– Moze ja opowiem? – Quinn popatrzyla na Layle, gdy Cal wyjmowal kieliszki. – Potem bedziesz mogla powiedziec nam o sobie tyle, ile uznasz za stosowne.

– W porzadku. Tak bedzie dobrze.

– Layla wprowadzila sie do hotelu dzis rano. Jest z Nowego Jorku. Kilka minut temu siedzialam sobie w hotelowej jadalni i zamierzalam zamowic salatke, rybe i kieliszek dobrego, bialego wina. Layla wlasnie weszla, pewnie tez, zeby zjesc kolacje. A przy okazji, chcialam wtedy cie poprosic, zebys sie przysiadla.

– Och. To mile.

– Zanim zdazylam wyglosic zaproszenie, obrzydliwy, oslizgly stwor, grubszy niz udo mojej ciotki Christine, dlugosci okolo metra, przepelzl przez jadalnie, wlazl na stol, przy ktorym jakas para radosnie prowadzila kulinarna gre wstepna, i zsunal sie z powrotem, zostawiajac za soba ohydny slad Bog jeden wie czego. Layla to widziala.

– To popatrzylo na mnie. Prosto w moje oczy – wyszeptala Layla.

– Nie zaluj wina, Cal. – Quinn podeszla i pogladzila ja po ramieniu. – Tylko my to widzialysmy i stracilysmy ochote na kolacje w hotelu, wiec zwialysmy. A teraz ja rujnuje ta frytka moja niskokaloryczna diete, ktora katowalam sie przez caly dzien.

– Jestes okropnie… wesolutka. Dzieki. – Layla wziela od Cala kieliszek i wypila polowe zawartosci jednym haustem.

– Tak naprawde to nie. Mechanizm obronny. Dlatego tu jestesmy i chce wiedziec, czy ktorykolwiek z was widzial kiedykolwiek cos takiego.

Zapadla cisza. Cal wzial puszke piwa i wypil lyk.

– Widzielismy wiele rzeczy. Dla mnie wazniejsze pytanie brzmi, dlaczego wy je widzicie i, po drugie, dlaczego teraz.

– Mam pewna teorie. Cal popatrzyl na Foxa.

– Jaka?

– Relacje. Sam mowiles, ze Quinn musi byc z nami w jakis sposob zwiazana, zeby to widziec, miec sny…

– Sny. – Layla uniosla glowe. – Miewacie sny?

– Ty najwidoczniej tez – ciagnal Fox. – Znajdziemy takze powiazania Layli. Ustalenie, w jaki sposob sa z nami zwiazane, moze zabrac troche czasu, ale oprzyjmy sie na razie na naszej hipotezie i pogdybajmy troche. A co jezeli, przez te powiazania, dzieki obecnosci Quinn i Layli w Hollow, zwlaszcza w siodmym roku, on zyskuje wiecej mocy? Czerpie sile z ich obecnosci?

– Niezla teoria – przyznal Cal.

– Powiedzialabym, ze cholernie dobra. – Quinn przekrzywila w zamysleniu glowe. – Energia. Wiekszosc bytow paranormalnych zywi sie energia. Energia, ktora… pozostawiaja po sobie jednostki, dzialania, emocje, i energia ludzi, ktorzy znajda sie w ich strefie. Mozemy zalozyc, ze ta energia kumulowala sie od lat, rosla w sile, tak ze teraz, w polaczeniu z innymi pokrewnymi energiami, moze wedrzec sie do rzeczywistosci – do pewnego stopnia – poza wyznaczonym sobie czasem.

– O czym wy, na litosc boska, mowicie? – zapytala Layla.

– Dojdziemy do tego, obiecuje. – Quinn usmiechnela sie pokrzepiajaco. – Moze cos zjesz, ukoisz nerwy?

– Obawiam sie, ze uplynie troche czasu, zanim znowu bede miala ochote na jedzenie.

– Pan Oslizgly przepelzl przez koszyk z pieczywem – wyjasnila Quinn – co bylo dosc obrzydliwe. Niestety, mnie nic nie moze zniechecic do jedzenia. – Wziela kilka zimnych frytek. – A zatem, jesli przyjmiemy teorie Foxa, to gdzie jest kontrapunkt? Dobro i zlo, swiatlo i ciemnosc. Z moich badan wynika, ze zawsze sa dwie strony.

– Moze nie potrafi sie uwolnic lub celowo zwleka.

– Albo wy dwie jestescie bardziej zwiazane z ciemnoscia niz ze swiatlem. Quinn zmruzyla oczy, w ktorych cos zablyslo, po czym wzruszyla ramionami.

– Obraziles nas, ale tym razem nie moge sie z toba nie zgodzic. Poza tym, ze logicznie myslac, gdybysmy byly po stronie zlych gosci, to po co ci zli mieliby probowac przerazic nas na smierc?

– Dobry argument – przyznal Cal.

– Chce uslyszec odpowiedzi. Quinn skinela Layli glowa.

– Nie watpie.

– Chce powaznych, rozsadnych odpowiedzi.

– W skrocie: w pobliskim lesie znajduje sie miejsce zwane Kamieniem Pogan. Dzialy sie tam bardzo zle rzeczy. Bogowie, demony, krew, smierc, ogien. Pozycze ci pare ksiazek na ten temat. Minely wieki i znowu cos sie obudzilo. Od tysiac dziewiecset osiemdziesiatego siodmego roku, co siedem lat, przez siedem dni w lipcu cos wychodzi, zeby sie zabawic. Jest zle, wstretne i potezne. Zreszta sama widzialas.

Layla wyciagnela kieliszek po dolewke, nie spuszczajac wzroku z Quinn.

– Dlaczego ja nigdy o tym nie slyszalam? Ani o tym miescie?

– Napisano na ten temat kilka ksiazek i artykulow, ale wiekszosc plasowala sie gdzies miedzy doniesieniami o porwaniu przez kosmitow a rewelacjami o sladach Yeti – wyjasnila Quinn. – Nigdy nie opublikowano powaznej, rzetelnej, w pelni popartej faktami relacji. To moje zadanie.

– No dobrze, powiedzmy, ze wierze w to wszystko i nie mam wlasnie gigantycznej halucynacji. Dlaczego ty i ty?

– zapytala Foxa i Cala. – Jaka jest wasza rola?

– Bo to my rozpetalismy to pieklo – odpowiedzial Fox.

– Cal, ja i nasz przyjaciel, ktory wyjechal. W lipcu minie dwadziescia jeden lat.

– Alez musieliscie byc dziecmi. Mogliscie miec z…

– Dziesiec lat – potwierdzil Cal. – Mamy urodziny tego samego dnia i to wydarzylo sie w dziesiate. A teraz, skoro powiedzielismy ci troche o sobie, moze odslonisz rabka swojej tajemnicy? Dlaczego tu przyjechalas?

– No dobrze. – Layla pociagnela lyk wina. Czy to dzieki jasno oswietlonej kuchni z psem chrapiacym pod stolem czy tez w towarzystwie obcych, ktorzy mogli uwierzyc w jej slowa, poczula sie spokojniejsza.

– Przez ostatnich kilka nocy miewalam sny. Koszmary. Czasami budzilam sie w lozku, a czasem przy drzwiach

Вы читаете Bracia Krwi
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату