szklanki troche wody, a pozniej dodala polowe zawartosci fiolki, zatkala ja korkiem i dopiero wtedy wypila. Alex potwierdzil skinieniem glowy.

– Na stole lezy kartka, a przy niej dlugopis… – powiedzial. – A tu ksiazka z wsunieta miedzy kartki koperta…

– Starajmy sie niczego nie dotykac – szepnal Parker. Pochylili sie nad stolem. Karta papieru lezaca obok fiolki z trucizna pokryta byla rownym, nieco staromodnym pismem, ktorego uczono z uporem w szkolach dla dziewczat z dobrych domow jeszcze za czasow krola Jerzego Piatego.

“Drogi Mr. Parker,

jest mi bardzo przykro, ze musze moim postepowaniem sprawic Panu nieco klopotu. Ale po prostu nie moge dociekac sie polaczenia z nimi: z moim ukochanym mezem, najdrozsza moja corka i mym jedynym wnukiem. Zreszta, oszczedze Panu takze nieco trudu, bo wiem, ze w koncu Pan albo Pan Alex, musielibyscie pojac cala prawde, a mowiac szczerze, nie cala, bo nie dowiedzielibyscie sie nigdy, dlaczego Grace Mapleton umarla.

Nie wiem, czy przypomina Pan sobie, ze obiecalam Panu ksiazke. Pozostawiam ja na stole przed soba. jest to ksiazka o duchach, a kiedy otrzymaja Pan, jej autorka takze bedzie juz, duchem… najszczesliwszym z duchow!

W tej ksiazce znajdzie Pan list, ktory wszystko wyjasni. Nie musze dodawac, ze bede bardzo wdzieczna jesli tresc jego nie dostanie sie do wiadomosci publicznej, gdyz, sprawilaby wiele bolu osobie, ktora dosc wycierpiala za sprawa Grace Mapleton, nie znajac jej imienia i nie wiedzac nawet o jej istnieniu.

Prosze przyjac wyrazy glebokiego

szacunku i raz jeszcze

prosbe o wybaczenie,

Alexandra Bramley (Wardell)

Parker wyprostowal sie i spojrzal na Alexa. W oczach jego bylo bezbrzezne zdumienie.

– Wiec to jednak ona…

– Przeczytajmy ten list – powiedzial Joe patrzac na ksiazke. – Sadzac z tego, co tu napisala, dowiemy sie, dlaczego Grace Mapleton umarla.

– Ale…

– Na milosc boska, Ben! Wez chusteczke, otworz ksiazke i wyjmij te koperte! Czyich odciskow palcow mozesz sie na niej spodziewac? Jezeli obejdziemy sie z tym ostroznie, cala powierzchnia bedzie nadal do dyspozycji daktyloskopow. A to jest wazna wiadomosc, Ben! Najwazniejsza!

Parker po chwili namyslu skinal glowa. Wyjal z kieszeni chusteczke i uniosl krawedz okladki, na ktorej nietoperz o lsniacych oczach wzlatywal ponad konturem domu stojacego w blasku pelni ksiezyca na bezkresnym pustkowiu.

ALEXANDRA WARDELL

CZY I DLACZEGO DUCHY POJAWIAJA SIE

– mowily biale, lsniace litery.

A tuz pod okladka, tam, gdzie tym samym pieknym kaligraficznym pismem nakreslono dedykacje dla “Drogiego Mr. Parkera”, tkwila dluga, nie zaklejona koperta. Parker zrecznie wysunal z niej dwie zlozone i zapisane po obu stronach kartki papieru. Nie mialy one zadnego naglowka:

“Nabywam sie Alexandra Bramley i jestem wdowa po sir Johnie Bralmey, przemyslowcu, ktory pozostawil mi to, co ludzie zwykli nabywac “wielka fortuna”. Gdy w kilka lat po smierci mego drogiego meza nasza jedyna corka zginela wraz, ze swym mezem w wypadku, zaczelam zajmowac sie badaniami Tamtego Swiata, w ktorym znikneli. Badania te doprowadzily mnie do pewnych wnioskow, ktore staralam sie zawrzec w kolejnych ksiazkach. Celem tych ksiazek byla nie tylko proba poznania tego, co wydaje sie niepoznawalne, ale takze ulzenia tym wszystkim, ktorzy stracili kogos kochanego i nieslusznie sadza, ze stracili go na zawsze.

Ksiazki te wydawalam pod panienskim nazwiskiem Wardell… Ale dosc o tym. Corka moja pozostawila mi swego synka, malego George’a, mego jedynego, ukochanego wnuka, ktory byl od najwczesniejszych lat madrym i lagodnym dzieckiem, sprawiajac mi wylacznie radosc. Kiedy dorosl i nadszedl czas wyboru studiow, oswiadczyl mi, ze czuje powolanie do stanu duchownego. Po powrocie z Cambridge przyjal swiecenia i postal pastorem, a pozniej udal sie na rok do Afryki, gdzie kongregacja jego zajmowala sie praca misjonarska. Gdy wrocil stamtad do Anglii, pognal pewna ladna i mila dziewczyne, ktora nazwe tu po prostu Alicja. Mieli sie wkrotce pobrac.

Lecz nim to nastapilo dotarla do mnie tragiczna wiadomosc: George, ktory lubil zeglowac na swym malym jachcie, wyplynal w morze i choc znaleziono pusty jacht miotany falami, nie bylo go na pokladzie. Po dwoch dniach wylowiono zwloki. Morze bylo burzliwe owego dnia i sadzono, ze fala musiala zmyc go z pokladu, a wiatr pognal jacht, pozostawiajac mego nieszczesnego wnuka na pastwe fal. Choc wierze, ze smierc jest tylko czasowa rozlaka, lecz bol moj byl wielki, a byc moze wiekszy jeszcze okalal sie bol biednej Alicji, pozbawionej tej pociechy…

Na drugi dzien po otrzymaniu wiadomosci o smierci George’a otrzymalam list… pisany jego reka. To nie byl tragiczny wypadek! List ten moj wnuk napisal i wrzucil do skrzynki tuz przed wyruszeniem na morze. Otoz w czasie pobytu w Afryce i po powrocie, pisal i opracowywal swoj dziennik misyjny o zyciu w dzungli posrod plemion murzynskich nadal przebywajacych na skraju cywilizacji. Chcial wydac te ksiazke liczac na to, ze byc moze skloni ona chocby kilku mlodych ludzi do poswiecenia sie pracy misyjnej. Los sprawil, ze udal sie z ta ksiazka do wydawnictwa QUARENDON PRESS. Natknal sie tam od razu na sekretarke dyrektora wydawnictwa, ktorej powiedzial, ze chodzi mu jedynie o wydanie tej ksiazki wlasnym kosztem, gdyz jest dosc zamozny na to, aby ukazala sie w nieco wiekszym nakladzie niz podobne utwory i zostala rozprowadzona jak najszerzej… Tak zaczela sie ich znajomosc.

Zeby nie przeciagac tej spowiedzi, nie wystarczy, ze Bog czy Szatan, obdarowal Grace Mapleton wielka uroda i magnetyczna sila, ktorej… jak mi napisal moj wnuk… nie umial sie oprzec. Byla jak owe straszliwe syreny wciagajace swym spiewem zeglarzy na dno. Ale choc kochajac Alicje, uznal przelotne odurzenie za swoj upadek, nie to bylo najstraszniejsze. Panna Mapleton pojawila sie przed nim z plikiem zdjec… ohydnych zdjec, na ktorych oboje byli az nadto widoczni… Byla piekna, zimna i spokojna. Powiedziala mu, ze nie jest zamozna jak on i nie widzi powodu, dlaczego ten zbieg okolicznosci nie mialby im obojgu posluzyc do wyrownania roznic majatkowych. Suma, ktorej zazadala, nie byla ogromna: chciala tysiac funtow miesiecznie. Bog widzi, ze nie stanowiloby to dla mnie zadnej roznicy. George byl tak wstrzasniety i przerazony, ze wreczyl jej te sume. Lecz pozniej stanela przed nim cala prawda: on, duchowny, ktory wkrotce przed oltarzem ma przysiac wiernosc mlodej, uczciwej dziewczynie, a swym owieczkom bedzie glosil co niedziela prawdy moralne i gromil grzech, stal sie zwyklym nedznym grzesznikiem, a w dodatku tchorzem, oplacajacym milczenie nikczemnej kobiety, aby nie postac napietnowanym. Cale jego zycie: sluzba Bogu, ktorego umilowal i milosc do kobiety, ktora pokochal i chcial uczynic towarzyszka swego zyda, zniewazyl tym jednym uczynkiem, pozostajac nadal w szponach owej kobiety, z, ktorych nigdy sie nie wyzwoli. Kiedy to pojal, wyplynal na morze, by juz nie powrocic.

Coz mialam uczynic? Moglam zaskarzyc Grace Mapleton do sadu. Jako szantazystka zostalaby pewnie ukarana. Lecz z pewnoscia sprawa dostalaby sie do prasy i nabrala rozglosu. A wowczas zadalabym drugi straszny cios biednej Alicji. Nie zna ona prawdy do dzis i nie powinna pognac, o co prosze z calej mocy adresata tego listu, kimkolwiek on bedzie. Ta biedna dziewczyna nie wyszla za maz, bywa u mnie czesto i razem wspominamy George’a. Mam nadzieje, ze zycie w koncu upomni sie o swoje prawa i znajdzie ona godnego siebie, uczciwego czlowieka. Ale czas ten jeszcze najwyrazniej nie nadszedl. George jest rycerzem jej smutnych snow. Gdyby miala przebudzic sie z, nich przeczytawszy w gazecie, co sie naprawde wydarzylo owego dnia, mogloby to jej odebrac wiare w ludzi na cale zycie…

Tak wiec, czekalam. Mialam swiadomosc, ze wnuk moj z pewnoscia nie byl jedyna ofiara tej nikczemnej istoty, wiec byc moze kto inny sprawi, ze sprawdza sie Niesmiertelne Slowa o tych, ktorzy mieczem wojuja i od miecza gina, co oznacza, ze zlo, ktore czlowiek popelnia, musi obrocic sie przeciw niemu. Kiedy wreszcie nastapilo to, co nastapilo, nie zdziwilo mnie to. Wyjezdzam do Devonu z niezachwiana wiara, ze sprawiedliwosc musi Zatryumfowac, a jesli, w co gleboko wierze, wspomoze to skolatana dusze nieszczesnej Ewy De Vere, czekajacej od setek lat, az wypelni sie naznaczony jej los, by mogla usnac w spokoju – bede szczesliwa. Zegnaj ulomny swiecie – witaj swiecie doskonaly!

Вы читаете Cicha jak ostatnie tchnienie
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату