zbudowac wiele modeli spoleczenstw. Nie potrafie tego dowiesc, ale jestem przekonany, ze tak jest. Konstruktorzy Diaspar nie tylko zaprojektowali jego populacje. Oni ustalili rowniez prawa rzadzace jej zachowaniem. Ledwie zdajemy sobie sprawe z istnienia tych praw, ale ich przestrzegamy. Diaspar jest skostniala kultura, ktora nie moze sie zmienic poza z gory wytyczone, waskie granice. Banki Pamieci, oprocz matryc naszych cial i osobowosci, przechowuja rowniez wiele innych rzeczy. Przechowuja one obraz samego miasta, chroniac pieczolowicie kazdy jego atom przed zmianami, jakie moglby przyniesc Czas. Spojrz na ten chodnik — polozono go miliony lat temu, stapaly po nim niezliczone stopy. Czy dostrzegasz jakikolwiek slad zuzycia? Nie zabezpieczona materia, niezaleznie od jej trwalosci, starta by zostala na pyl wieki temu. Ale jak dlugo istnieje energia zasilajaca Banki Pamieci i jak dlugo przechowywane w nich matryce moga kontrolowac bez przerwy stan miasta, fizyczna struktura Diaspar nie ulegnie zmianie.

— Ale nastepowaly przeciez pewne zmiany — zaprotestowal Alvin. — Od zalozenia miasta zburzono wiele budynkow i wzniesiono wiele nowych.

— Oczywiscie, ale tylko w drodze wymazania informacji przechowywanych w Bankach Pamieci i wprowadzenia na ich miejsce nowych danych. Zreszta wspomnialem o tym tylko dlatego, zeby zilustrowac ci sposob, w jaki miasto zachowuje swoja strukture fizyczna. Zmierzam do tego, ze w ten sam sposob istniejace w Diaspar maszyny zachowuja nasza strukture spoleczna. Wychwytuja one wszystkie zmiany i koryguja je, zanim te stana sie zbyt duze. Jak to robia? Nie wiem — byc moze poprzez wybor tych, ktorzy wychodza z Sali Tworzenia. Byc moze poprzez manipulowanie naszymi matrycami osobowosci. Sadzimy, ze mamy wolna wole, ale czy mozemy byc tego pewni? W kazdym razie problem ten zostal rozwiazany. Diaspar przetrwalo i przeszlo bezpiecznie przez stulecia, jak wielki statek wiozacy ladunek wszystkiego, co pozostalo po rasie ludzkiej. To jest ogromne osiagniecie inzynierii spolecznej, chociaz czy warto bylo je realizowac, to juz zupelnie inna sprawa. Stabilnosc to jednak nie wszystko. Niedaleko juz od niej do stagnacji, a tym samym do dekadencji. Konstruktorzy miasta przedsiewzieli odpowiednie kroki, aby do tego nie dopuscic, jednak te opuszczone budynki swiadcza, ze nie w pelni im sie to udalo. Ja, Khedron Blazen, jestem czastka tego planu. Byc moze bardzo mala czastka. Chcialbym myslec inaczej, ale nigdy nie nabiore pewnosci.

— A co to za czastka? — spytal Alvin wciaz malo rozumiejac.

— Powiedzmy, ze wprowadzam w zycie miasta okreslona porcje chaosu. Wyjasnienie celu mej dzialalnosci rownaloby sie zniszczeniu jej skutecznosci. Sadz mnie raczej po moich poczynaniach niz po moich slowach.

Alvin nigdy dotad nie spotkal kogos podobnego do Khedrona. Blazen byl prawdziwa osobowoscia — charakterem, ktory glowa i ramionami wystawal ponad ogolny poziom uniformizmu tak typowego dla Diaspar. Alvin czul, ze ma przed soba kogos, z kim moze porozmawiac i kto moze udzielic mu odpowiedzi na wiele nurtujacych go od dawna pytan. Wrocili razem korytarzami Wiezy Loranne i wynurzyli sie przy pustej ruchomej drodze. Dopiero tu, na ulicy, Alvin uswiadomil sobie, ze Khedron nie spytal go nawet, co robi tutaj, na samej granicy nieznanego. Nasunelo mu sie podejrzenie, ze Khedron to wie i jest zaciekawiony, ale nie zdziwiony. Cos mu mowilo, ze zdziwic Khedrona nielatwo.

Wymienili numery kierunkowe, zeby moc sie skontaktowac, kiedy sobie tego beda zyczyli. Alvin chcial sie jeszcze spotkac z Blaznem, chociaz odniosl wrazenie, ze dluzsze przebywanie w obecnosci tego czlowieka moze okazac sie meczace. Przedtem jednak chcial uslyszec, co moga mu powiedziec o Khedronie jego przyjaciele, a szczegolnie Jeserac.

— Do nastepnego spotkania — powiedzial Khedron i natychmiast znikl. Alvin zaplonal gniewem. Spotykajac kogos pod postacia swego wyobrazenia, czyli nie bedac obecnym cialem, nalezalo uprzedzic o tym spotkanego na samym poczatku rozmowy. Khedron przez caly czas przebywal prawdopodobnie w swym mieszkaniu — gdziekolwiek sie ono znajdowalo. Numer, ktory podal Alvinowi, gwarantowal jedynie, ze dotrze don wszelka wiadomosc, nie zdradzal jednak jego miejsca zamieszkania.

Rozdzial 6

Jeserac od razu poznal Khedrona i nie byl zbytnio zachwycony jego wizyta. Nie lubil, gdy zaklocano mu jego uporzadkowany rozklad dnia, a poza tym Khedron byl nieobliczalny. Przywital jednak goscia dosc uprzejmie, skrywajac wszelkie slady swego rozdraznienia.

— Chcialbym porozmawiac z toba o Alvinie — zaczal bez wstepow Khedron. — Jestes, zdaje sie, jego nauczycielem?

— To prawda — odparl Jeserac. — Widuje sie z nim kilka razy w tygodniu, kiedy tylko sobie tego zyczy.

— A czy mozesz o nim powiedziec, ze jest zdolnym uczniem?

Jeserac zamyslil sie; to bylo trudne pytanie. W miescie pojawialo sie srednio dziesiec tysiecy nowych umyslow rocznie. Ich poprzednie wspomnienia byly wciaz utajone i przez pierwsze dwadziescia lat zycia wszystko wokol wydawalo sie im obce i nowe. Trzeba ich bylo uczyc od podstaw korzystania z niezliczonych maszyn i urzadzen, bedacych tlem codziennego zycia mieszkancow miasta, oraz zasad wspolzycia obowiazujacych w najbardziej skomplikowanym spoleczenstwie, jakie kiedykolwiek zbudowal Czlowiek.

Czesc informacji pochodzila od pary wybranej na rodzicow nowego obywatela. Wyboru dokonywano przez losowanie, a obowiazki opiekunow nie byly zbyt uciazliwe. Eriston i Etania poswiecali wychowywaniu Alvina nie wiecej niz trzecia czesc swego czasu i wywiazali sie ze wszystkiego, co do nich nalezalo.

Na Jeseracu spoczywal obowiazek bardziej formalnej edukacji Alvina; zakladano, ze rodzice zaznajomia go juz z normami wspolzycia spolecznego i wprowadza we wciaz rozszerzajacy sie krag przyjaciol. Oni byli odpowiedzialni za charakter Alvina, Jeserac za jego umysl.

— Trudno mi odpowiedziec na to pytanie — odparl Jeserac. — Alvin jest bez watpienia inteligentnym chlopcem, ale do wielu spraw, ktore powinny go interesowac, odnosi sie obojetnie. Z drugiej strony wykazuje on niezdrowe zainteresowanie tematami, ktorych zazwyczaj nie poruszamy.

— Na przyklad swiatem poza murami Diaspar?

— Tak… ale skad o tym wiesz?

Khedron zawahal sie przez moment, jakby zastanawial sie, na ile moze byc szczery z Jeserakiem. Wiedzial, ze Jeserac jest dobrym czlowiekiem, ale zdawal sobie rowniez sprawe, ze musi on byc zwiazany tabu, ktore rzadzilo zachowaniami wszystkich mieszkancow Diaspar — wszystkich oprocz Alvina.

— Domyslam sie tego — powiedzial w koncu.

Jeserac usiadl w fotelu, ktory sie obok niego zmaterializowal. Byla to interesujaca sytuacja i chcial ja jak najdokladniej przeanalizowac. Nie dowie sie jednak wiele, jesli Khedron nie okaze checi do wspolpracy.

Powinien byl sie spodziewac, ze pewnego dnia Alvin spotka Blazna i ze wynikna z tego nie dajace sie przewidziec konsekwencje. Khedron byl jedyna osoba w miescie, ktora mozna bylo okreslic mianem ekscentrycznej — ale nawet ta jego ekscentrycznosc zaplanowana zostala przez projektantow Diaspar. Juz dawno odkryto, ze bez pewnej domieszki przestepstwa lub chaosu Utopia stanie sie nie do wytrzymania nudna. Nie mozna bylo jednak zagwarantowac, ze przestepczosc utrzyma sie na okreslonym optymalnym poziomie, czego wymagaly rownania spoleczne. Bedac dozwolona i regulowana, przestalaby byc zbrodnia.

Rozwiazaniem byla instytucja Blazna — na pozor naiwna, a jednak gleboko przemyslana. To ja wlasnie wybrali projektanci miasta. W calej historii Diaspar nie bylo nawet dwustu osob predysponowanych przez cechy swojego charakteru do pelnienia tej szczegolnej roli. Mieli oni pewne przywileje, ktore chronily ich przed konsekwencjami ich czynow, chociaz zdarzali sie tez Blazni, ktorzy przekroczyli dozwolone granice i zaplacili za to jedyna cene, jaka moglo nalozyc na nich Diaspar — zostali wygnani w przyszlosc, zanim skonczyla sie ich biezaca inkarnacja. W rzadkich, nie dajacych sie przewidzic wypadkach, Blazen przewracal cale miasto do gory nogami jakims wybrykiem, ktory mogl byc niczym wiecej, jak wyszukanym, praktycznym zartem lub celowym zamachem na panujacy aktualnie zwyczaj lub tryb zycia. Jakkolwiek by na to patrzec, nazwa „Blazen” byla bardzo odpowiednia. Istnieli niegdys ludzie sprawujacy podobne obowiazki i dzialajacy na tych samych prawach w czasach, gdy istnialy jeszcze dwory i krolowie.

— Byloby lepiej — powiedzial Jeserac — gdybysmy byli ze soba szczerzy. Obaj wiemy, ze Alvin jest Odmiencem, ze nigdy dotad nie zyl w Diaspar. Moze nawet lepiej niz ja domyslasz sie skutkow tego. Osobiscie watpie, czy w miescie moze sie wydarzyc cokolwiek calkowicie nie planowanego, musi wiec istniec jakis cel, dla ktorego zostal on powolany do zycia. Czy ten cel osiagnie — jakimkolwiek by on byl — nie wiem. Nie wiem tez, czy cel ten jest pozytywny, czy nie. Nie mam pojecia, co to za cel.

— Przypuscmy, ze dotyczy on czegos, co lezy poza miastem.

Jeserac usmiechnal sie wyrozumiale. Blazen, jak mozna sie bylo tego spodziewac, stroil sobie zarty.

— Powiedzialem mu juz, co tam jest; wie, ze na zewnatrz Diaspar jest tylko pustynia. Zabierz go tam, jesli potrafisz; moze znasz droge. Ujrzenie na wlasne oczy rzeczywistosci moze wyleczyc osobliwosc jego umyslu.

— Wydaje mi sie, ze juz ja widzial — powiedzial cicho Khedron. Ale mowil to do siebie, nie do Jeseraca.

— Nie sadze, zeby Alvin byl szczesliwy — ciagnal Jeserac. — Ale jest jeszcze mlody. Moze jeszcze z tego wyrosnac i stac sie pelnowartosciowym obywatelem miasta. Khedron byl ciekaw, czy Jeserac sam wierzy w to, co mowi.

— Powiedz mi — spytal z nagla — czy Alvin wie, ze nie jest pierwszym Odmiencem? Jeserac sprawial wrazenie zaskoczonego.

— Moglem sie spodziewac — odrzekl ponuro — ze o tym wiesz. Ilu to Odmiencow bylo w dziejach Diaspar? Czy nie dziesieciu?

— Czternastu — odparl bez wahania Khedron. — Nie liczac Alvina.

— Jestes poinformowany lepiej ode mnie — powiedzial kwasno Jeserac. — Moze wiesz rowniez, co sie stalo z tamtymi Odmiencami?

— Znikneli.

— Dziekuje. Tyle wiem i ja. Wlasnie dlatego jak najmniej wspominalem Alvinowi o jego poprzednikach; to nie wplyneloby korzystnie na jego dotychczasowe zachowanie. Czy moge liczyc na twoja wspolprace?

— W tej chwili — tak. Sam chce mu sie blizej przyjrzec, zawsze intrygowaly mnie tajemnice, a w Diaspar jest ich tak

Вы читаете Miasto i gwiazdy
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×