nim wlasnie wtedy wspolpracowac. Mialem dwiescie funtow, a Agnes dodala sto. Nie wiem nawet, skad je wziela. Dosc ze w poniedzialek zaniosl te pieniadze do kasy. Przysiagl nam, ze to sie juz nigdy nie, powtorzy. I myslelismy, ze zrozumial. Uwierzylismy mu. Czasem Agnes pisala do mnie, ze widuje go na ulicy z jakimis podejrzanie eleganckimi mlodymi ludzmi i dziewczetami, ktorych nie chcialaby przedstawic naszej mamie. Ale w koncu to juz dorosly mezczyzna… Jest inny niz ja, co innego go interesuje. Nie widzialem powodu, zeby sie wtracac. I wczoraj Agnes zadzwonila, ze powtorzyla sie dokladnie ta sama historia. Niestety, tamten utarg musial byc bardzo marny albo moze Christoph pracuje teraz na lepszym stoisku, bo przegral tysiac cudzych funtow…
Umilkl, jak gdyby wiadomosc ta raz jeszcze go porazila.
– I co? – zapytal Parker. – Siostra zadzwonila proszac pana o ratunek?
– Tak. Skad mialbym wziac taka sume? Ja… ja nawet bym sie zgodzil, zeby on odsiedzial to w wiezieniu… Chociaz moze mowie to w gniewie. Ale matka? Gdyby nasza matka dowiedziala sie, ze go zamkneli za defraudacje, nie przezylaby tego. Miala dwa ciezkie ataki w ciagu ostatnich dwoch lat. To by ja dobilo.
– Rozumiem… – Parker pokiwal wspolczujaco glowa. – Nie mial pan wyboru, trzeba bylo starac sie o pieniadze.
– Tak. W godzine pozniej on zadzwonil. Plakal do sluchawki. Byl przerazony. Zrozumial, ze to sie musi zle skonczyc. Powiedzialem, ze nie mam pieniedzy, ale zrobie, co bede mogl, dla matki, nie dla niego. Powiedzial, ze dzis tu przyjedzie. Zabronilem mu. Nie chce go widziec na oczy. Powiedzialem, zeby przyjechala Agnes. Popoludniowym pociagiem do Malisborough. Chcialem miec wiecej czasu.
– I co pan zrobil pozniej?
– Pozniej pomyslalem, ze moze pozyczy mi te pieniadze profesor Sparrow. Chcialem za wszelka cene nie brac ich od pana profesora Drummonda. To moj chlebodawca. Placi mi. To by bylo naruszeniem moich stosunkow z nim. Pomyslalem sobie, ze zrobie to tylko w ostatecznosci.
– A z czego chcial pan oddac te sume?
– Mam kawalek ziemi w Kent po dziadku, ktory zapisal mi ja umierajac, kiedy bylem maly, a Christopha nie bylo jeszcze na swiecie. Chcialem zatrzymac ja do chwili, kiedy moze bede chcial sie ozenic. Agnes konczy teraz stomatologie. Myslelismy, ze kupi sie jej za czesc tych pieniedzy wyposazenie gabinetu. Ta ziemia jest warta prawie pietnascie tysiecy. Oboje wiazalismy z nia nasze nadzieje. Ale postanowilem ja natychmiast sprzedac i oddac dlug, jezeli go zaciagne. Tylko ze to musi troche potrwac.
– Rozumiem. Co dzialo sie dalej?
– Po kolacji wyszedlem do parku, bo pan Sparrow powiedzial, ze tam przyjdzie. Ale musialem sie z nim w jakis sposob rozminac. Byl pan przy tym, prawda?… – zwrocil sie do Alexa, ktory potwierdzil to skinieniem glowy. – Czekalem, a wtedy zjawil sie profesor Hastings. Zaczal ze mna rozmawiac o perspektywach zycia w Ameryce. To bylo juz nie pierwszy raz, ale tym razem po raz pierwszy pomyslalem ze chociaz praca z panem Drummondem i panem Sparrowem jest taka pasjonujaca, bo przeciez pracowalismy nad… – tu umilkl – ale to nie nalezy do rzeczy – powiedzial i Alex dostrzegl w oczach Parkera blysk uznania. – Wiec pomyslalem, ze moze warto by pojechac tam i dorobic sie. Widzi pan, wspolpraca z takim uczonym, jak profesor Drummond, pozwala mlodemu chemikowi udac sie wszedzie i wszedzie go przyjma. Jego nazwisko i jego wybor to wielka legitymacja. Ale wiedzialem, ze bez porozumienia sie z profesorem Drummondem nie mam prawa nawet wdawac sie w taka rozmowe. Ciagle myslalem przy tym o tysiacu funtow, ktore musze jutro do poludnia zdobyc. Profesor Hastings rzucil nawet kiedys w rozmowie, ze gotow bylby dac mi powazna zaliczke bezzwrotna na zlikwidowanie moich spraw w Anglii. I wymienil wieksza sume. Jak na ironie! Gotow byl dac ja od razu! Oczywiscie nie dalem mu zadnej odpowiedzi, tylko wypowiedzialem kilka uprzejmych zdan i pozegnalem sie z nim. Bylem bardzo zdenerwowany. A kiedy nie spotkalem profesora Sparrowa w parku, rece zaczely mi sie trzasc. Takie przynajmniej mialem uczucie. Wszedlem do domu i zapukalem do jego pokoju. Byla dokladnie dziesiata. Nikt nie odpowiedzial. Pomyslalem, ze moze jest w pokoju swej zony. I chociaz pora byla bardzo spozniona, to jednak rozpacz dodala mi odwagi i zapukalem. Ale pani Sparrow byla sama w pokoju. Chcialem sie wycofac. Ale widocznie zobaczyla, ze cos sie ze mna dzieje, bo kazala mi wejsc i zapytala, czy jeszcze nie spotkalem sie z jej mezem? Slyszala, ze prosilem go o spotkanie, gdy wstawalismy od kolacji. Powiedzial wtedy, ze odprowadzi ja tylko na gore i wroci do parku. Odpowiedzialem jej, ze nie. Zapytala wtedy, czy to bardzo wazna sprawa, bo wygladam, jakby to byla wazna sprawa. Wtedy… widzi pan. Ja wiem, ze ona ma wielkie serce. To jedna z najlepszych kobiet, jakie znam. Slyszalem o jej poswieceniu dla chorych i wystarczy spojrzec, jaka jest dla meza. Ona jest jednoczesnie dumna i lagodna, i…
– Tak – powiedzial Parker. – Wobec tego opowiedzial jej pan o swoich klopotach.
– Tak! Wlasnie. Sam nie wiem, jak do tego doszlo. A ona odpowiedziala, ze maz na pewno za chwile wroci i z pewnoscia mi pozyczy te sume na kilka tygodni. A gdyby nie mial, to ona postara sie wszystko zalatwic. Kamien mi spadl wtedy z serca. Prosila tylko, abym w wypadku, gdybym musial skorzystac z jej pomocy, nie mowil o tym absolutnie nikomu. To bylo wlasnie to, o co ja ja chcialem prosic, i drugi kamien spadl mi z serca zaraz po pierwszym. Kazala mi czekac w moim pokoju.
– Ale to sie nie skonczylo tak latwo? – zapytal Parker. – Cos sie musialo stac?
– Ach, prosze pana… – Filip Davis zlozyl rece. – Gdybym wiedzial… Poszedlem do swojego pokoju i usiadlem czekajac na pana Sparrowa i myslac o tym, jakim aniolem jest…
– Jego zona. Wiem. Potem poszedl pan do niego, a on panu odmowil?
– Tak. Odmowil mi od razu. Mialem wrazenie, jak gdyby nawet nie bardzo wiedzial, o co go prosze. Ale nie moglem zostac, wiec wyszedlem. Bylo mi przykro…
– Rozumiem. Poszedl pan do swojego pokoju i czekal pan na to, co zrobi Lucja Sparrow. Co bylo dalej?
– Pani Sparrow zapukala. Powiedziala, ze wie o odmowie meza. Powiedziala, ze zaraz napisze list do swego radcy prawnego, ktory dysponuje jej pieniedzmi, gdyz posiada prawie wszystko w akcjach. Powiedziala, ze wlasnie przed chwila pozyczyla w tym celu maszyne i papier. Papier trzymala w rece. W poniedzialek o dziesiatej moja siostra bedzie mogla odebrac od tego radcy pieniadze. Ale ja musialem miec te pieniadze o osmej rano. Wobec tego pani Sparrow poradzila mi, zebym zszedl do pana Drummonda i pozyczyl je od niego na czterdziesci osiem godzin pod jakimkolwiek pretekstem. Tak krotki termin to przeciez nie pozyczka, ale uprzejmosc. Zgodzilem sie z tym i podziekowalem jej. Mowilismy szeptem, bo pani Sparrow przez caly czas stala w progu. Nie chciala oczywiscie wchodzic do meskiego pokoju o tej porze, bedac w szlafroku. Bylem bardzo zazenowany, ale rownoczesnie bardzo wdzieczny za tyle trudu, widzac, ze w dodatku boli ja reka. Kiedy poszla, usiadlem i zaczalem obmyslac ten pretekst. Trwalo to pare minut. W koncu wymyslilem, ze moja siostra ma szanse kupic urzadzenie do gabinetu dentystycznego okazyjnie od kogos, kto je w poniedzialek rano sprzedaje, a ja we wtorek oddam pieniadze. Wiedzialem, ze pan Drummond ma w kasie jakas wieksza sume pieniedzy, bo widzialem je w pokoju podczas pracy. Kasa jest zawsze otwarta wtedy, bo trzymamy w niej papiery, jak w szafie. Wierzylem, ze pozyczy mi tysiac funtow na dwa dni bez zadnej trudnosci. Imponowalo mi to nawet, ze moge poprosic o tak powazna pozyczke na tak krotki termin… Moj Boze… Wyszedlem wiec z pokoju i poszedlem na dol…
– Tak… – powiedzial Parker. – A ktora byla wtedy godzina?
– Pani Sparrow przyszla do mnie o jedenastej, wiem, bo czekajac patrzylem caly czas na zegarek. Stala w progu moze trzy minuty, a pozniej zastanawialem sie moze dziesiec, moze dwanascie… Jak to, przeciez pamietam! Kiedy wychodzilem z pokoju, spojrzalem na zegarek. Bylem tak otumaniony, ze wydalo mi sie nagle, ze jest o wiele pozniej. To czekanie tak mi sie dluzylo…
– Wiec ktora byla godzina, kiedy pan zszedl na dol?
– Pietnascie po jedenastej. Moze czternascie, nie wiem. Zszedlem i otworzylem drzwi.
– Czy byly zamkniete?
– Tak. Otworzylem drzwi. Pan Profesor Drummond siedzial za stolem. Zamknalem drzwi po wejsciu i powiedzialem: Przepraszam, panie profesorze… – a wtedy zobaczylem…
– Tak. I co pan zrobil?
– Podszedlem i otworzylem usta, zeby krzyknac, ale zobaczylem jakis ruch i spojrzalem. Ale to tylko kropla krwi oderwala sie od fotela i upadla na ziemie. Potem upadla druga… – Spojrzal w strone fotela i odwrocil glowe. – Teraz jest tam cala plama… – Opanowal sie. – Wiedzialem od razu, ze pan Drummond nie zyje. Patrzylem w jego oczy. Moga panowie mi nie wierzyc, ale pomyslalem nagle o mojej matce… ze w zwiazku z tym nie dostarcze pieniedzy i Christoph pojdzie do wiezienia, a ona… Rozejrzalem sie. Pieniadze lezaly w kasie. W ogole nie myslalem chyba wtedy albo to byl jakis szok. Porwalem pieniadze i ucieklem z pokoju.
– Czy zamknal pan za soba drzwi?
– Co?… Tak… Na pewno tak. Kiedy dostalem sie na gore, wpadlem do siebie i zamknalem drzwi na klucz.