zbrodni. Mysle, ze warto przesluchac garderobianego. Jezeli sztylet nalezal do Vincy’ego, to garderobiany musial go chyba widziec kiedys. Mogl zreszta nie widziec, jezeli Vincy przyniosl go wczoraj po raz pierwszy. Ale skad morderca wzial w takim razie ten sztylet? Dlaczego Vincy lezal, kiedy otrzymal cios? I jeszcze jedno pytanie, na ktore koniecznie, zdaje sie, trzeba bedzie odpowiedziec, a o ktorym, jak juz ci wspomnialem, nie chce teraz mowic, bo narobiloby nam ono tylko zamieszania. Co do pani Dodd, to mam swoja prywatna, glupiutka z pozoru koncepcje, ktora twierdzi, ze nie mogla ona zabic. Ale, oczywiscie, mogla. To nie jest zupelnie niemozliwe…

– Tak… – Parker pokiwal glowa. Podszedl do stolika i polozyl na nim papier z obliczeniami zmarlego. Na stoliku lezal juz owiniety w biala, plocienna szmate sztylet, a obok pusta, zmieta koperta, biala i nic nie znaczaca. – Tak. Tak i ja mysle… – Pokazal Alexowi swoj notes. Na ostatniej jego stronie wypisane byly wielkimi literami dwa krotkie zdania:

1) Przesluchac garderobianego Ruffina… Sztylet!

2) Pani Dodd: Czy byla i dlaczego?

– Oczywiscie! – Joe skinal glowa – to przede wszystkim. A pozniej musimy pamietac, co mowil dyrektor Davidson. Vincy byl znienawidzony w teatrze. Spoliczkowal chlopca, ktory chcial go potem za to uderzyc toporkiem strazackim. Rzucil kolezanke, ktora poprzednio odbil koledze. Zrobil jej karczemna scene. Pomiatal garderobianym. A ilu rzeczy jeszcze nie wiemy?

– W koncu dowiemy sie wszystkiego. – Parker podszedl do drzwi. – Jones!

– Tak, szefie!

– Dawaj tu garderobianego Ruffina!

– Tak, szefie!

Parker zawrocil i usiadl za stolikiem, patrzac w zamysleniu na pusta kozetke, obok ktorej kosz czerwonych roz wciaz jeszcze napelnial pokoj delikatnym, slodkawym zapachem, podobnym troche do zapachu krwi.

VIII. Wiem, gdzie jest ta maska

Garderobiany Oliver Ruffin byl niewielkim czlowieczkiem o twarzy, ktora Alex okreslil w duchu jako oblicze przerazonej myszy. Wchodzac do garderoby, Ruffin przymknal oczy, a potem otworzyl je z wysilkiem.

– Siadajcie – powiedzial Parker i wskazal mu krzeselko przy stoliku. Alex, ktory stal oparty o zamkniete drzwi, nie poruszyl sie. Inspektor zaczal przechadzac sie wielkimi, powolnymi krokami po pokoju. Nagle zatrzymal sie. Podszedl do stolika i odwinal biala szmate.

– Czy znacie to? – zapytal, pochyliwszy sie nad siedzacym i zagladajac mu prosto w oczy.

– Czy znam to? – Ruffin spojrzal na sztylet, a potem wargi zaczely mu drzec. – Wiec to tym zabito… zabito pana Vincy?

– Nie zadawajcie mi pytan, ale odpowiadajcie na moje pytania – powiedzial Parker spokojnie. – W ten sposob predzej skonczymy z przesluchiwaniem was. Pytalem, czy znacie ten przedmiot.

– Tak… ttak. To jest sztylet pana Vincy. Zawsze trzymal go w szufladzie toaletki… o tam… – niesmialym ruchem wskazal toaletke pod wielkim lustrem.

– Kiedy widzieliscie go po raz ostatni?

– Kiedy?… Wczoraj, kiedy robilem porzadki w garderobie. Zawsze po spektaklu odkladalem do szuflady pudelko ze szminkami i wtedy go zobaczylem.

– Na pewno?

– Na pewno, prosze pana. To jest przeciez taki niecodzienny sztylet i trudno go pomylic. Pisze na nim: Pamietaj, ze masz przyjaciela… Moj Boze! – Znowu przymknal oczy.

– Czy pan Vincy nigdy nie mowil wam albo przy was komus innemu, skad go ma?

– Nie, prosze pana… to znaczy, tak, prosze pana. Raz powiedzial przy mnie do panny Faraday, ze dostal go od przyjaciela z lat szkolnych. Traktowal ten sztylet jako talizman przynoszacy szczescie… Pewnie nie mogl biedaczek przypuszczac, ze…

– Na pewno nie mogl. Opowiedzcie nam teraz, Ruffin, co robiliscie wczoraj od chwili wejscia do teatru az do chwili wyjscia z teatru.

– To, co zawsze, prosze pana… To znaczy niezupelnie to, co zawsze, bo wszystko ulozylo sie troche inaczej. Zawsze przychodze przed aktorami i sprawdzam, czy wszystko jest oczyszczone i uprasowane. W tej sztuce obsluguje pana Vincy i pana Darcy, bo obaj graja bez zmiany kostiumu, a pan Darcy wchodzi tylko na chwile pod sam koniec sztuki. Maja jednakowe kostiumy, bardzo proste i nie trzeba sie wiele przy nich nameczyc. Butow tez czyscic nie trzeba, bo obaj chodza w takich dziwnych bamboszach. Rezyser to tak ulozyl, ze ten stroj to niby ma byc pol wojskowy, a pol dziadowski… – Wzruszyl ramionami. – Ale publicznosci sie to podoba… – stwierdzil z cichym zdumieniem. Potem, jak gdyby przypominajac sobie, czego chce od niego inspektor, dodal predko: – Wiec przyszedlem i najpierw ulozylem wszystko w garderobie pana Vincy, a potem poszedlem do garderoby pana Darcy i tez wszystko przygotowalem. Potem zajrzalem do Susanny Snow, ktora jest garderobiana panny Faraday. Panna Faraday juz byla, bo jak wiadomo, aktorki zawsze przychodza wczesniej niz aktorzy. Pewnie wiecej maja roboty z wlosami. Nie wszedlem wiec, tylko pogadalem chwile z Susanna na korytarzu i ruszylem do portierki. Tam pogadalem chwile z Gullinsem, mowilismy o totalizatorze pilkarskim. Czlowiek chcialby wygrac cos, a trafic jest bardzo trudno, prosze pana. Gullins tez chcialby koniecznie wygrac, bo mu juz trzecie dziecko na swiat przyszlo. Zreszta u nas caly teatr gra, a wlasnie byl piatek wczoraj, ostatni termin skladania kuponow… Wiec siedzialem tam i czekalem na pana Vincy i pana Darcy. Pierwszy przyszedl pan Vincy, wiec poszedlem za nim do garderoby i pomoglem mu sie ubrac. Pozniej kazal mi isc do Gullinsa i zapowiedziec mu, ze czeka na pewna dame, ktora przyjdzie albo w przerwie, albo po spektaklu. W zwiazku z tym powiedzial, ze nie bede mu juz potrzebny i zebym juz nie wchodzil do garderoby. Zapytalem tylko, czy mam przyjsc po maske. Bo te maski trzeba po kazdym spektaklu przemywac spirytusem. Aktor poci sie pod taka maska z nylonu i trzeba ja zaraz po grze przemywac, bo inaczej pot by zasechl i stalaby sie chropowata… Ale pan Vincy powiedzial, ze… – urwal widzac, ze inspektor nie patrzy na niego.

Parker zwrocil sie ku Alexowi, ktory stal usmiechniety pod drzwiami, nie zmieniwszy poprzedniej pozycji. Inspektor pokiwal glowa, jakby litujac sie nad wlasnym brakiem spostrzegawczosci.

– Czy to jest pytanie, na ktore chcesz sobie odpowiedziec? – zapytal polglosem.

Alex bez slowa skinal glowa, nie przestajac sie usmiechac. Parker zwrocil sie ku Ruffinowi.

– Mowcie dalej.

– Wiec zapytalem pana Vincy, czy mam przyjsc po spektaklu i przemyc maske, ale pan Vincy powiedzial, ze sam ja przemyje i zebym nie wazyl mu sie tu platac. Skonczylem wiec ubieranie pana Vincy i kiedy wyszedl na scene, poszedlem do garderoby pana Darcy, ktory juz wlasnie przyszedl. Z panem Darcy tez mam zawsze niewiele roboty, bo zdejmuje on kostium i wklada sam. A wstydliwy jest jak kobieta. Nie pozwala mi nigdy przy tym byc. Wiec tylko oczyscilem go szczotka. Powiedzialem, ze caly czas bede dzis u niego, bo pan Vincy chce byc sam, spodziewajac sie goscia. Ale powiedzial, ze jemu takze nie bede potrzebny, wiec przygotowalem kapelusz na stoliku, bo pan Darcy wystepuje w takim wielkim, czarnym kapeluszu jako ten Mowca, co nie mowi, i znowu wyszedlem. Przedstawienie juz sie zaczelo. Poszedlem do Susanny i chwile porozmawialismy o tej awanturze miedzy panem Vincy a panna Faraday, kiedy ten mlody inspicjent chcial go zdzielic toporkiem. Mogl go zabic wtedy… Zreszta co sie odwlecze, to nie uciecze, jak powiadaja.

– Wiec co zrobiliscie pozniej?

– Pozniej poszedlem do Gullinsa do portierki i tam siedzialem do przerwy i przez cala przerwe, bo pan Vincy zabronil mi sie pokazywac, a pan Darcy jeszcze nie szedl na scene.

– Czy w przerwie przyszedl ktos do teatru?

– Nikt, prosze pana, tylko kwiaciarz przyniosl kwiaty dla pana Vincy, wiec wskazalem mu garderobe i wrocilem do portierki. Gadalismy o tym i owym, az wreszcie przyszla siostra Gullinsa, ktora przyjechala do niego z Manchesteru, zeby zastapic przez tych kilka dni jego zone przy dzieciach. Wtedy wynioslem sie, bo pomyslalem, ze rodzina musi porozmawiac po przywitaniu. Poszedlem do garderoby pana Darcy, ale juz go nie bylo. On lubi z kulisy patrzec na przedstawienie, wiec poszedl wczesniej na scene. Zajrzalem wtedy do Susanny Snow, ktora trzesla sie cala, bo pan Vincy znow nie wytrzymal i kiedy panna Faraday przypadkiem zabrudzila mu kostium szminka na scenie, syknal na nia w czasie gry, ze wyprasza sobie to, czy cos takiego… Pannie Faraday niewiele trzeba ostatnio, bo cala jest w nerwach, wiec wrocila do garderoby splakana. Pan Darcy ja przyprowadzil, bo sie

Вы читаете Smierc mowi w moim imieniu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату