swojej garderobie aktor, Stefan Vincy. Istnieja poszlaki wskazujace, ze osoba, ktora mogla dokonac tego zabojstwa, znajduje sie w tym domu. Chcialbym, zeby mi pani powiedziala bez oslonek, co pani ma do powiedzenia na ten temat.

Angelica Dodd patrzyla na niego bez zmruzenia oka. Alexowi wydalo sie tylko, ze kiedy Parker wymowil nazwisko Vincy, zaczerpnela gwaltownie powietrza.

– Czy to wszystko, co ma mi pan do powiedzenia? – zapytala.

– Nie. Nie wszystko. Osoba, ktorej rysopis i ubior zgadzal sie z pani rysopisem i ubiorem, odwiedzila Vincy’ego w jego garderobie mniej wiecej w czasie popelnienia mordu. Widzial ja dokladnie portier i podjal sie z cala pewnoscia rozpoznac ja przy konfrontacji. Poza tym wiemy, ze byla pani tego wieczoru na przedstawieniu Krzesel, a potem pozegnala pani corke i jej narzeczonego, mowiac im, ze ma pani jakis interes do zalatwienia w sasiedztwie. Czy moze pani nam powiedziec, co to byl za interes?

– Moge – Angelica Dodd skinela glowa. – Mialam pewna sprawe do zalatwienia w teatrze.

– Jaka sprawe?

– Musialam wejsc do garderoby Stefana Vincy, bo chcialam go zabic.

Po tej spokojnej wypowiedzi nastapilo milczenie, ktore przerwa! niespodziewanie Alex.

– A czy zabila go pani? – zapytal.

– Tak. Oczywiscie. Przeciez po to tam poszlam. Czekalam na te chwile od dawna.

Parker uniosl glowe i Alex dostrzegl jego przelotne, triumfujace spojrzenie.

– Wiec przyznaje sie pani do zabicia Stefana Vincy, wczoraj w godzinach wieczornych, w jego garderobie znajdujacej sie na terenie Chamber Theatre? – Ton inspektora nabral urzedowego brzmienia.

– Nie mam nic wiecej do powiedzenia poza tym, co panowie uslyszeliscie.

Angelica Dodd podniosla sie z miejsca, jak gdyby chcac im dac do zrozumienia, ze dame mozna skazac na smierc, ale nie nalezy indagowac jej wbrew jej woli.

– Chwileczke… -mruknal Alex. – I zabila go pani sztyletem?

– Tak… Sztyletem o zloconej rekojesci, na ktorej byl napis Pamietaj, ze masz przyjaciela.

– A dlaczego pani to zrobila?

– Obawiam sie, ze tego panowie nigdy sie nie dowiecie.

– Przeciwnie – Alex stal naprzeciw przygladajac sie jej spokojnie. – Wiem juz, dlaczego. Stefan Vincy szantazowal pania i wymogl, aby przyszla pani do teatru na przedstawienie Krzesel dla zalatwienia pewnej transakcji. Zgodzila sie pani odwiedzic go w przerwie lub po przedstawieniu, aby wreczyc mu kosztownosci i pieniadze, ktorych domagal sie natychmiast, grozac, ze inaczej zaszkodzi pani corce. Dlatego zabrala pani tak wielka torebke. W tych malenkich cackach teatralnych nie miesci sie nic poza lornetka i chusteczka. Tak bylo, prawda?

Angelica Dodd patrzyla na niego oczyma rozszerzonymi zdumieniem. Ale nie odpowiedziala.

– To zreszta bylo jasne od poczatku sledztwa. – Alex lekko strzepnal palcami. – Interesuje mnie co innego: kiedy zdazyla pani przeczytac napis na sztylecie?.

– Czytalam go tysiac razy… – pani Dodd odzyskala spokoj. – Znam ten sztylet na pamiec.

– A czy wyjela go pani z szuflady?

Znowu spojrzala na niego ze zdumieniem, ale natychmiast kiwnela potakujaco glowa.

– Tak. Z szuflady biurka mego meza.

– Co? – powiedzial Parker, ale Alex uniosl reke uciszajacym gestem.

– Czy moglaby nam pani wskazac miejsce, z ktorego pani wziela sztylet?

– Tak… oczywiscie… – Maz trzymal go razem z wieloma zbytecznymi drobiazgami, jakie ma kazdy mezczyzna. Znajdowal sie on tu, w tym biurku.

– Gdzie dokladnie?

Pani Dodd raz jeszcze lekko wzruszyla ramionami, a potem podeszla do biurka i wyciagnela srodkowa szuflade.

– Lezal o tu, na samym wierzchu… Wyciagnela reke, a pozniej odruchowo poszla za nia spojrzeniem. Przez chwile stala nieruchomo jak skamieniala. Pozniej zachwiala sie. Parker podbiegl i podtrzymal ja.

– Zemdlala, zdaje sie… – powiedzial i spojrzal w glab szuflady. I on znieruchomial. Alex podszedl i pokiwal ze zrozumieniem glowa.

Na dnie szuflady lezal sztylet absolutnie taki sam jak ten, ktory wbito w piers aktora Stefana Vincy.

X. Rodzice Anny Dodd

Alex rozejrzal sie, wzial ze stolu karafke, nalal wody do szklanki i przytknal ja do ust pani Dodd, ktora w tej samej chwili otworzyla oczy. Wyswobodzila sie z podtrzymujacego ja ramienia Parkera i chwiejnym krokiem podeszla do krzesla. Potem usiadla i ukryla twarz w dloniach. Plecy jej zaczely drgac i rozplakala sie cicho.

Parker spojrzal na Alexa ponad glowa lkajacej kobiety. W jego oczach bylo tyle bezradnosci i tak ogromne zdumienie, ze Joe usmiechnal sie prawie niedostrzegalnie. Pozostawiajac pania Dodd jej lzom, zblizyl sie do otwartej szuflady i wyjal z niej sztylet. Parker zblizyl sie.

– Jest identyczny… – szepnal.

Nagle odwrocili sie obaj. W otwartych drzwiach stal siwiejacy, niewysoki, szczuply mezczyzna w pizamie i narzuconym na nia szlafroku.

– Co sie tu dzieje? – zapytal spokojnie. – Czy panowie jestescie wlamywaczami?

– Przeciwnie. – Parker podszedl do niego. – Jestem inspektorem Scotland Yardu, a ten pan jest moim wspolpracownikiem. Przybylismy do panstwa w zwiazku z morderstwem popelnionym na aktorze, Stefanie Vincy.

– Co? – powiedzial mezczyzna w szlafroku. – Stefan zabity? – Oparl sie reka o framuge drzwi. Przez chwile Alex przypuszczal, ze zemdleje, podobnie jak przedtem jego zona. Ale sir Thomas Dodd opanowal sie. Wyprostowany wszedl do pokoju i zamknal za soba drzwi. Dopiero teraz, kiedy znalazl sie w kregu swiatla, obaj stojacy dostrzegli, jak bardzo jest blady. Poza tym musial byc rzeczywiscie bardzo chory, bo cera jego byla ziemista, a oczy plonely troche goraczkowym blaskiem. Angelica Dodd uniosla glowe, szybko otarla lzy i wstala.

– Dlaczego wstales, Tom? Przeciez wiesz, ze nie wolno ci przerywac wypoczynku! – Zerwala sie, podbiegla do niego i ujawszy go pod ramie, podprowadzila do krzesla. Ale sir Thomas wyswobodzil sie, usiadl sam i obdarzyl przy tym zone usmiechem.

– Wiesz przeciez, ze to zupelnie nieistotne – mruknal. Potem spojrzal na Alexa trzymajacego wciaz jeszcze w rece sztylet. – A czemu pan wyjal to z mojej szuflady?

– Prosze panstwa – Parker zawahal sie. – Bardzo mi jest przykro, ze musze dalej wystepowac tutaj w mojej oficjalnej roli, ale niestety, zbrodnia zostala popelniona i musimy dowiedziec sie prawdy. Panska zona przed chwila przyznala sie do zamordowania Stefana Vincy…

– Absurd! – przerwal sir Thomas i rozkazujacym ruchem nakazal milczenie. – Czy powiedzialas cos podobnego, kochanie? Jezeli ten czlowiek klamie, natychmiast porozumiem sie z sekretarzem stanu do tych spraw i…

– Ten pan mowi prawde. Powiedzialam to.

– Co takiego? – twarz znakomitego archeologa stala sie jeszcze bledsza. – Jak to? Dlaczego?

– Bo… bo…

– Wiec odwoluje pani to, co pani powiedziala poprzednio? – zapytal Parker!

– Tak. Odwoluje. – Otarla ostatni slad lez chusteczka. Byla w tej chwili znowu zupelnie opanowana.

– No, dobrze… – Parker takze wyjal chustke i otarl nia pot z czola. – Bardzo mi jest przykro, prosze pana. Wiem, ze byl pan operowany niedawno i ze stan panskiego zdrowia jest nie najlepszy. Nie chcialbym posrodku nocy przeciagac tej koszmarnej sceny. Ale tu jest masa spraw, ktore musi nam pani wyjasnic. Z tego, co pani powiedziala, wynika niezbicie, ze byla pani na miejscu zbrodni. Powiedziala mi pani nawet, jakim narzedziem zostal zabity Vincy. Pozniej chciala mi pani wskazac miejsce, z ktorego wziela pani to narzedzie, i rzeczywiscie ukazala mi pani identyczny sztylet. Wtedy pani zemdlala. Chce, zebyscie sobie panstwo zdali sprawe, ze musze

Вы читаете Smierc mowi w moim imieniu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату