zamordowanego i nawet w opowiadaniu panstwa istnieja powazne poszlaki obciazajace…

Alex chrzaknal glosno.

– Wiec bede, niestety, zmuszony… – dokonczyl szybko Parker – postawic przed domem panstwa policjanta w cywilu, a pani Dodd nie bedzie mogla pod zadnym pozorem wydalac sie w najblizszym czasie z mieszkania… do chwili, kiedy otrzymacie panstwo zawiadomienie o zniesieniu tego zakazu. Mam nadzieje, ze sprawy rozwiaza sie w najblizszym czasie… To wszystko, co moge zrobic w tej chwili.

Sir Thomas Dodd wstal i wyciagnal do niego reke.

– Dziekuje panu – powiedzial serdecznie. – Rozumiem, ze w pewien sposob przekroczyl pan pewne przepisy, zachowujac sie tak po rycersku. Ale upewniam pana, ze… ze… – zajaknal sie – jest pan prawdziwym gentlemanem.

Parker zaczerwienil sie i szybko wycofal do przedpokoju. Kiedy znalezli sie na ulicy, podszedl do wozu i wywolal detektywa Stephensa.

– Wzialem was, Stephens, zeby dokonac aresztowania i odtransportowac morderce. Niestety, teraz bedziecie musieli postac tu pol godziny, poki nie zluzuje was agent z centrali. Drzwi tego domu nie ma prawa opuscic pani Angelica Dodd, drobna szatynka w wieku lat 45. Jezeli ten dom ma tylne wyjscie i ucieknie ona na inna ulice, nie przejmujcie sie. Zamkniemy na jej miejsce pana Joe Alexa, najnaiwniejszego czlowieka pod sloncem!

– Tak jest, szefie! – powiedzial detektyw Stephens, usmiechnal sie do Alexa i rozpoczal spacer przed brama domu.

– Nie bedziesz tego zalowal… – mruknal Alex.

– Zrobilem to tylko dlatego, bo z calego twojego zachowania wynika, ze masz juz morderce w kieszeni. Twoje wiadomosci zaskakuja mnie. Ale nie wiesz wszystkiego. Nie wiesz, na przyklad, gdzie pojedziemy teraz!

– Wydaje mi sie, ze do doktora Jerzego Amstronga, znanego specjalisty chorob nowotworowych… – szepnal Joe. – Ale moze sie myle?

Parker otworzyl usta, a potem powiedzial cicho: – Wielki, mocny, niesmiertelny Boze! – Wychylil sie ku szoferowi::- Columbus Street 4! – powiedzial prawie ze zloscia.

Ale zaspany doktor Amstrong prowadzil bardzo dokladnie ksiege przyjec. W ostatniej rubryce widnialo nazwisko: Sir Thomas Dodd. Godzina przyjecia 9.20 wieczorem do 10.45, a pozniej szereg lacinskich slow.

– Czy pan zawsze prowadzi tak dokladnie co do minuty terminarz przyjec pacjentow? – zapytal zdumiony Parker.

– Tak – odpowiedzial doktor. – Interesuje mnie problem racjonalnosci badania. Pisze nawet na ten temat broszure fachowa. Wydaje mi sie, ze lekarze zbyt wiele czasu marnuja na niczym… Te dane sluza mi do okreslenia, ile czasu trwaja u mnie badania okreslonych schorzen.

– A jak przedstawia sie stan zdrowia sir Thomasa Dodda?

– Moge panu wyjawic cala prawde ze wzgledu na panskie funkcje. Ale mysle, ze natura i tak ja wkrotce wyjawi. Stan sir Thomasa uwazam za beznadziejny. Jeszcze po operacji mialem jakas nadzieje. Teraz nowotwor powrocil. Za kilka dni nastapi prawdopodobnie kryzys. A jesli nie za kilka dni, to za kilka tygodni. To tylko kwestia szybkosci rozwoju tkanki nowotworowej. Obawiam sie, ze w przypadku Dodda rozwija sie ona nieslychanie szybko. Przyjechal dzis do mnie swoim autem. Zabronilem mu tego juz dawno. Choroba moze go przeciez nagle obezwladnic. Moze nastapic przerzut na glowe… Nie wolno w takich okolicznosciach igrac z zyciem, nie tylko swoim zreszta, ale na przyklad przechodniow. Odwiozlem go do domu.

Parker podziekowal i wyszli. Na ulicy inspektor uderzyl sie lekko reka w czolo.

– Po co ja wlasciwie tu przyjechalem? – powiedzial. – Przeciez Dodd nie mogl go zabic. Jezeli od 9.20 byl na badaniu, to ma murowane alibi. A poza tym on przeciez nie wchodzil za scene Chamber Theatre! Nie bylo go tam w ogole! Portier widzial przeciez wszystkich wchodzacych, a inna droga nie mogl wejsc. Zwariowalem chyba!

– Najwiekszy klopot z wami, zawodowymi kryminologami jest ten, ze nie mozecie sie obejsc bez sprawdzenia prawdomownosci wszystkich obecnych. Koniecznie chcecie zlapac kogos na klamstwie. Tymczasem mordercy trzeba szukac zawsze poprzez motyw. Tam, gdzie jest zamordowany, musi byc ten, kto go zamordowal. I musi on miec powod do zamordowania. A jezeli powod taki ma kilka osob, to trzeba znalezc taka osobe, ktora mogla to wykonac w ten sposob, w jaki zostalo to wykonane, i w okolicznosciach, ktore towarzyszyly morderstwu. Jezeli jakims cudem takich osob bedzie dwie, to zawsze uda sie wyeliminowac jedna. Nad tym wlasnie mysle w tej chwili. Mam dwoch mordercow, a zabil przeciez tylko jeden. Ale nie wiem, ktory.

– A jak, na przyklad, wyeliminowales pania Dodd? – zapytal Parker bez ironii. – Imponujesz mi dzisiaj, moj stary. Moje sumienie policyjne nie chce ci wierzyc, ale ja sam, prywatnie, zaczynam ufac, ze dostrzegles w ciagu tych… – spojrzal na zegarek – niecalych trzech godzin cala mase. Ale odpowiedz mi na pytanie o pani Dodd.

– Wstydze sie… – szepnal Alex. – Moj argument jest tak niepowazny, ze gotow jestem zawrocic i zaaresztowac ja…

– Nie! – powiedzial Parker. – Nie ucieknie mi w koncu. Nawet jezeli sie mylisz i jezeli wymknie sie wartujacemu Stephensowi, policja znajdzie ja. O to jestem spokojny. Mow!

– O jej niewinnosci przekonal mnie fakt, ze Vincy zostal zabity, kiedy lezal na wznak.

– Coz z tego? Czy kobiety nie zabijaja mezczyzn lezacych na wznak? Moglbym ci przytoczyc kilkanascie przykladow…

– Zgoda, ale nie ta kobieta, nie tego mezczyzne i nade wszystko nie w tych okolicznosciach.

– A to dlaczego?

– Tu juz wkraczamy w krolestwo fantazji, niemniej jednak jest ona dla mnie tak obowiazujaca, jakbym byl przy tym, chyba ze potrafisz cos zarzucic mojemu rozumowaniu. Otoz wyobraz sobie taka sytuacje: Jestes Stefanem Vincy i oczekujesz kobiety, ktora ma ci doreczyc klejnoty o zawrotnej, astronomicznej wartosci miliona funtow. Wiesz o tym, ze maja one taka wartosc, wiesz o tym, ze ta kobieta przyjdzie. Z przyjsciem jej laczysz ze zrozumialych wzgledow wszystkie nadzieje ogromnej zmiany losu. I co? Czy naprawde, nawet gdybys potrafil sie polozyc choc na chwile, a nie przechadzal po pokoju, czekajac na nia i nie mogac sobie znalezc miejsca, czy naprawde polozylbys sie i nie wstal po jej wejsciu? Czy w ogole podczas jej krotkiego pobytu umialbys sie polozyc, majac w rece te torebke pelna skarbow? Czy czlowiek skonfrontowany z tak fantastyczna przygoda kladzie sie nagle na wznak na kozetce? Chyba po to, aby ta, ktora przyniosla klejnoty, mogla otworzyc szuflade za jego plecami i wyjac z niej sztylet, o ktorego istnieniu w ogole nie wiedziala? Nie. Vincy po prostu nie mogl lezec w tych okolicznosciach. A Angelica Dodd jest kobieta tak drobna i tak wyraznie slaba fizycznie, ze trudno przypuscic, aby mogla go uderzyc spokojnie, z taka sila w piers, a potem zaciagnac na kozetke, wwindowac na nia i upozorowac samobojstwo. Zreszta analiza medyczna mowi o tym, ze zginal lezac, prawda? Nie, moj kochany, chociaz argument taki wydaje sie zupelnie blahy i sad dlugo by nad nim deliberowal, ale psychologicznie jestem az nadto usprawiedliwiony. Nie przyjmuje sie milionow na lezaco, i to w garderobie, napredce, kiedy osoba, ktora je przyszla wreczyc, zaraz odejdzie. Przede wszystkim Vincy otworzylby torebke i zbadal jej zawartosc, zanimby oddal listy. A potem Angelica Dodd nie mialaby zadnego powodu, zeby pozostac, gdyby on wyciagnal sie do drzemki… Do jakiej drzemki? Do jakiego wypoczynku? Bylo juz przeciez po spektaklu. Mogl isc do domu. Mial milion przy sobie! Powinien byl byc juz ubrany i rozcharakteryzowany! Minelo dwadziescia minut od jego zejscia ze sceny, bo pani Dodd weszla pietnascie po dziesiatej, a on zszedl ze sceny o dziewiatej piecdziesiat kilka. Czy masz odpowiedz na to? Parker skinal glowa.

– Rzeczywiscie. Trudno na to odpowiedziec. Ale czy ty masz na to odpowiedz?

– Wiec powiadam ci, ze mam dwie. Vincy’ego mogl zabic jeden z dwoch ludzi, ktorych podejrzewam. Oczywiscie przesluchania moga jeszcze radykalnie zmienic moj poglad. W sledztwie moze wyniknac cos, czego nie wiemy, czego nie przewidzielismy. Ale po tym, co zobaczylem do tej pory, nasuwaja sie dwa rozwiazania. Albo „A”, albo „B”. Wykluczam pania Dodd. Detektyw Stephens marnuje czas przed jej domem. Ale mniejsza o detektywa Stephensa. Co masz zamiar zrobic teraz?

– Chcialbym przesluchac caly personel teatru, a potem zastanowimy sie – mruknal Parker. – Szczerze mowiac dzis, jak nigdy, jestem zadowolony z tego, ze zaprosilem ciebie do wspolpracy z nami. Ta spraw; wymyka mi sie z palcow… Ale, w koncu, to dopiero niecali trzy godziny. Masz slusznosc, nikt nie zada schwytani skrytobojcow w ciagu paru godzin…

Przez chwile milczeli. Samochod mknal przez opustoszale ulice miasta.

– Tak… – Joe Alex przymknal oczy. – To niesamowita sprawa. Ciagle jeszcze nie rozumiem jednego

– Czego?

– Och, wydaje mi sie chwilami, jak gdyby zamordowali go dwaj ludzie niezaleznie od siebie… Nigdy jeszcze

Вы читаете Smierc mowi w moim imieniu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату