Ale Joe Glodomor nie przestawal, az wreszcie Yossarian podniosl go do gory i popchnal do jego pokoju. Yossarian apatycznie poszedl do siebie, rozebral sie i zasnal. W sekunde pozniej bylo juz rano i ktos nim potrzasal.
– Dlaczego mnie budzisz? – jeknal.
Byla to Michaela, chuda pokojowka o wesolym usposobieniu i pospolitej, bladej twarzy, a budzila go, zeby mu powiedziec, ze ma goscia. Lucjana! Nie mogl w to uwierzyc. I kiedy Michaela wyszla, zostal sam na sam z Lucjana, sliczna, zdrowa, posagowa Lucjana, ktora tryskala nieposkromiona tkliwa energia, mimo ze nie ruszala sie z miejsca i spogladala na niego gniewnie marszczac brwi. Stala niczym mlody kolos plci zenskiej, rozstawiwszy wspaniale kolumny nog wsparte na wysokich koturnach bialych pantofli. Miala na sobie sliczna zielona sukienke i wymachiwala plaska biala torebka, ktora mocno trzepnela Yossariana po twarzy, kiedy wyskoczyl z lozka, zeby ja chwycic w objecia. Yossarian, oszolomiony, zatoczyl sie poza zasieg torebki i ze zdumieniem zlapal sie za piekacy policzek.
– Brudas! – rzucila gniewnie, rozdymajac wsciekle nozdrza z wyrazem pogardy. – Vive comun animale!
Z gwaltownym, rynsztokowym przeklenstwem, pelna obrzydzenia i odrazy przemierzyla pokoj i otworzyla na osciez wysokie potrojne okno, wpuszczajac do srodka fale slonecznego blasku i ostrego, swiezego powietrza, ktore niczym orzezwiajacy napoj wypelnilo zatechla sypialnie. Odlozyla torebke na krzeslo i przystapila do sprzatania zbierajac rzeczy Yossariana z podlogi i mebli, wrzucajac skarpetki, chustki do nosa i bielizne do pustej szuflady komody, a koszule i spodnie wieszajac do szafy.
Yossarian pobiegl do lazienki i wyszorowal zeby. Umyl tez twarz, rece i przyczesal wlosy. Kiedy wrocil, pokoj byl sprzatniety, a Lucjana prawie juz rozebrana. Twarz jej sie wyraznie wypogodzila. Odlozyla klipsy na komode i boso podeszla do lozka, ubrana jedynie w rozowa koszulke ze sztucznego jedwabiu, ktora ledwie zakrywala biodra. Rozejrzala sie uwaznie po pokoju, aby sie upewnic, ze panuje nalezyty porzadek, i dopiero wtedy odrzucila koldre i wyciagnela sie z luboscia w kocim oczekiwaniu. Przywolala Yossariana gestem, smiejac sie zmyslowo.
– Teraz – oznajmila szeptem wyciagajac do niego ramiona. – Teraz pozwalam ci pojsc ze mna do lozka.
Nalgala mu cos o jednym jedynym weekendzie w lozku z narzeczonym, ktory poszedl do wojska i zginal, co potem okazalo sie szczera prawda, gdyz krzyknela,,finito!', ledwie tylko Yossarian zaczal, i dziwila sie, dlaczego nie przestaje, az wreszcie i on doszedl do konca i wszystko jej wyjasnil.
Zapalil papierosy dla nich obojga. Byla oczarowana opalenizna pokrywajaca cale jego cialo. Yossariana zastanawiala rozowa koszulka, ktorej nie chciala zdjac. Przypominala meski podkoszulek z waskimi ramiaczkami i zakrywala niewidzialna szrame na plecach, ktorej nie chciala mu pokazac, nawet kiedy juz wyznala, ze ja tam ma. Napiela sie jak stalowa sprezyna, gdy koncem palca powiodl wzdluz blizny od lopatki prawie do konca kregoslupa. Zadrzal na mysl o wielu okropnych nocach, jakie musiala spedzic odurzona srodkami znieczulajacymi albo cierpiaca bol w szpitalu z jego wszechobecna, nieunikniona wonia eteru, kalu, srodkow dezynfekcyjnych oraz ludzkiego ciala udreczonego i rozkladajacego sie wsrod bialych fartuchow, butow na gumowej podeszwie i niesamowitych nocnych swiatel polyskujacych matowo na korytarzach az do switu. Zostala ranna podczas nalotu.
– Dove? – spytal i wstrzymal oddech w oczekiwaniu.
– Napali.
– Niemcy?
– Americani.
Serce mu peklo i zakochal sie. Spytal, czy wyjdzie za niego za maz.
– Tu sei pazzo – powiedziala mu z dobrym usmiechem.
– Dlaczego niby jestem wariat?
– Perche non posso sposare.
– Dlaczego niby nie mozesz wyjsc za maz?
– Bo nie jestem dziewica – odpowiedziala.
– A co to ma do rzeczy?
– Kto sie ze mna ozeni? Nikt nie chce dziewczyny, ktora nie jest dziewica.
– Ja chce. Ja sie z toba ozenie.
– Ma non posso sposarti.
– Dlaczego nie mozesz za mnie wyjsc?
– Perche sei pazzo.
– Dlaczego niby jestem wariat?
– Perche vuoi sposarmi.
Yossarian zmarszczyl czolo zafrapowany i rozbawiony.
– Nie mozesz zostac moja zona, bo jestem wariat, a jestem wariat dlatego, ze chce sie z toba ozenic. Czy tak?
– Si.
– Tu sei pazz'! – powiedzial podniesionym glosem.
– Perchel – krzyknela dotknieta do zywego, a jej nieuniknione kuliste piersi wznosily sie i opadaly podniecajaco pod rozowa koszulka, kiedy oburzona usiadla w lozku. – Dlaczego niby jestem wariatka?
– Bo nie chcesz wyjsc za mnie za maz.
– Stupido! – krzyknela i pacnela go glosno i ogniscie w piers grzbietem dloni. – Non posso sposarti! Non capisci? Non posso sposarti.
– Rozumiem, rozumiem. Ale dlaczego nie mozesz za mnie wyjsc?
– Perche sei pazzo!
– Dlaczego?
– Perche vuoi sposarmi.
– Bo chce sie z toba ozenic. Carina, ti amo – wyjasnil i popchnal ja delikatnie na poduszke. – Ti amo molto.
– Tu sei pazzo – zamruczala w odpowiedzi, zadowolona.
– Perche?
– Bo mowisz, ze mnie kochasz. Jak mozesz kochac dziewczyne, ktora nie jest dziewica?
– Dlatego ze nie moge sie z toba ozenic. Zerwala sie znowu, grozna i rozgniewana.
– Dlaczego nie mozesz sie ze mna ozenic? – spytala szykujac sie, zeby go znowu walnac, jezeli odpowiedz bedzie dla niej niepochlebna.
– Czy dlatego, ze nie jestem dziewica?
– Nie, kochanie. Dlatego ze jestes wariatka.
Przez chwile wpatrywala sie w niego gniewnie nie rozumiejac, a potem odrzucila glowe do tylu i zrozumiawszy zaniosla sie serdecznym smiechem. Spogladala teraz na niego z nowa aprobata, a soczysta, wrazliwa skora jej smaglej twarzy pociemniala jeszcze i rozkwitla, naprezajac sie i piekniejac od naplywu krwi, oczy jej zaszly mgla. Zgasil oba papierosy i bez slowa przypadli do siebie we wszechogarniajacym pocalunku, gdy nagle do pokoju wszedl bez pukania zataczajacy sie z lekka Joe Glodomor, zeby spytac, czy Yossarian chce z nim pojsc na poszukiwanie jakichs dziewczyn. Joe Glodomor stanal jak wryty na ich widok i wypadl z pokoju. Yossarian jeszcze szybciej wyskoczyl z lozka i krzyknal do Lucjany, zeby sie ubierala. Dziewczyna oniemiala. Brutalnie wyciagnal ja za ramie z lozka i popchnal w strone ubrania, a potem skoczyl do drzwi, zeby je zatrzasnac przed nosem Joego Glodomora, ktory nadbiegal z aparatem fotograficznym. Joe zdazyl wstawic noge w drzwi i nie chcial jej cofnac.
– Wpusc mnie! – blagal zarliwie, wijac sie i skrecajac maniakalnie.
– Wpusc mnie!
Przestal napierac na chwile, zeby przez szpare w drzwiach zajrzec Yossarianowi w oczy z czarujacym, jak sobie wyobrazil, usmiechem.
– Ja nie Joe Glodomor – tlumaczyl z powaga. – Ja wielki fotograf z tygodnik “Life'. Wielkie zdjecie na wielka okladka. Ja z ciebie zrobic wielka gwiazda w Hollywood, Yossarian. Multi dinero. Multi rozwody. Multi fiki-fik od rana do wieczora. Si, si, si!
Yossarian zatrzasnal drzwi, kiedy Joe Glodomor cofnal noge, usilujac sfotografowac ubierajaca sie Lucjane. Joe Glodomor zaatakowal krzepka drewniana przeszkode z zapalem fanatyka, cofnal sie dla nabrania rozpedu i znowu rzucil sie szalenczo naprzod. Yossarian miedzy atakami zdolal wskoczyc w ubranie. Lucjana wlozyla swoja
