Yossarian usmiechnal sie przepraszajaco i potrzasnal glowa.
– Nie, chyba nie.
– Nie wiedzialem, ze z toba jest az tak zle. O rany! Dlaczego komus o tym nie powiesz?
– Wszystkim o tym mowie. Co z toba, do cholery? Nigdy nie slyszales?
– Nie myslalem, ze mowisz serio.
– A ty nigdy sie nie boisz?
– Moze powinienem.
– Nawet podczas akcji bojowych?
– Widocznie jestem na to za glupi – rozesmial sie McWatt z zaklopotaniem.
– Grozi mi tyle roznych smierci – dorzucil Yossarian – a ty musiales wymyslic jeszcze jedna. McWatt usmiechnal sie znowu.
– Sluchaj, zaloze sie, ze naprawde masz stracha, kiedy przelatuje nad twoim namiotem, co?
– Umieram ze strachu. Juz ci to mowilem.
– Myslalem, ze narzekasz tylko na halas. – McWatt wzruszyl z rezygnacja ramionami. – E, co tam, bylo nie bylo. Chyba bede musial przestac.
Ale McWatt byl niepoprawny i chociaz przestal przelatywac nad namiotem Yossariana, to nigdy nie przepuscil okazji, zeby przeleciec z hukiem nad plaza, jak srogi, nisko lecacy piorun, tuz nad tratwa i zacisznym grajdolkiem, w ktorym Yossarian piescil sie z siostra Duckett albo gral w kierki, pokera lub bezika z Natelym, Dunbarem i Joem Glodomorem. Yossarian spedzal prawie wszystkie wolne popoludnia z siostra Duckett i przychodzil z nia na plaze za waskim pasmem siegajacych do ramienia wydm, oddzielajacych ich od miejsca, gdzie pozostali oficerowie i szeregowcy kapali sie nago. Nately, Dunbar i Joe Glodomor przychodzili tam rowniez. Od czasu do czasu przylaczal sie do nich McWatt i czesto Aarfy, ktory przychodzil pekaty, w pelnym umundurowaniu, i nigdy nic z siebie nie zdejmowal poza butami i czapka; Aarfy nigdy sie nie kapal. Pozostali mieli na sobie kapielowki przez szacunek dla siostry Duckett, a takze siostry Cramer, ktora niezmiennie towarzyszyla siostrze Duckett i Yossarianowi na plazy, siadajac wyniosle osobno, w odleglosci dziesieciu jardow od nich. Nikt z wyjatkiem Aarfy'ego nie robil nigdy najmniejszych aluzji do nagich mezczyzn opalajacych sie nieco dalej na plazy lub skaczacych do wody z ogromnej pobielanej tratwy kolyszacej sie na pustych beczkach po benzynie za piaszczysta lacha. Siostra Cramer siedziala osobno, poniewaz byla zla na Yossariana i zawiodla sie na siostrze Duckett.
Siostra Sue Anna Duckett nie ukrywala pogardy dla Aarfy'ego i to byla jeszcze jedna z licznych cech, ktore pociagaly w niej Yossariana. Pociagaly go jej dlugie biale nogi i jedrny, kallipygiczny tyleczek; czesto zapominal, ze od pasa w gore jest wiotka i delikatna, przez co sprawial jej niechcacy bol w chwilach uniesienia, gdy sciskal ja zbyt gwaltownie. Lubil jej senna podatnosc, kiedy lezeli na plazy o zmroku. Z jej bliskosci czerpal spokoj i pocieche. Odczuwal nieprzeparta chec nieustannego dotykania jej, utrzymywania stalego fizycznego kontaktu. Lubil obejmowac luzno palcami jej noge w kostce, kiedy gral w karty z Natelym, Dunbarem i Joem Glodomorem, lub delikatnie i czule piescic czubkami paznokci pokryta meszkiem skore jej jasnego, gladkiego uda, albo polsennie, zmyslowo i prawie bezwiednie wsuwac swoja pelna szacunku dlon posiadacza wzdluz jej muszelkowatego kregoslupa pod elastyczny pasek stanika dwuczesciowego kostiumu kapielowego, ktory zawsze oblegal i ukrywal jej drobne piersi o dlugich sutkach. Lubil pogodna przymilnosc siostry Duckett i przywiazanie do niego, jakie z duma demonstrowala. Joe Glodomor rowniez odczuwal nieprzeparta chec dotykania siostry Duckett i Yossarian nieraz osadzal go w miejscu groznym spojrzeniem. Siostra Duckett flirtowala z Joem Glodomorem wylacznie po to, zeby podniecic Yossariana, i jej okragle jasnobrazowe oczy blyskaly przekornie, ilekroc dawal jej sojke w bok albo kuksanca, zeby przestala.
Grali w karty na reczniku, na podkoszulku albo na kocu, a siostra Duckett tymczasem, oparta plecami o wydme, tasowala druga talie kart. Kiedy nie bawila sie kartami, mruzyla oczy do malego kieszonkowego lusterka, malujac tuszem swoje zawiniete, rudawe rzesy w idiotycznej nadziei, ze mozna je wydluzyc na stale. Czasami udawalo jej sie podtasowac karty albo schowac jakas karte tak, ze spostrzegali to dopiero w trakcie gry. Zasmiewala sie i promieniala ze szczescia, kiedy rzucali ze zloscia karty i okladajac ja bolesnie po nogach i ramionach wymyslali jej od najgorszych i ostrzegali, zeby przestala sie wyglupiac. Trajkotala bez sensu, kiedy oni najbardziej usilowali sie skupic, i rumieniec dumy zalewal jej policzki, gdy tlukli ja jeszcze mocniej, kazac jej sie zamknac. Siostre Duckett cieszyly takie objawy zainteresowania i potrzasala swoja krotka kasztanowata grzywka z radosci, kiedy Yossarian i jego koledzy poswiecali jej tak wiele uwagi. Swiadomosc, ze tylu nagich chlopcow i mezczyzn wyleguje sie tuz po drugiej stronie wydmy, dawala jej swoiste poczucie ciepla i radosnego oczekiwania. Wystarczylo, zeby wyciagnela szyje lub podniosla sie pod jakims pretekstem, a mogla zobaczyc dwudziestu albo i czterdziestu rozebranych mezczyzn opalajacych sie lub grajacych w pilke. Jej wlasne cialo bylo dla niej czyms tak dobrze znanym i nieciekawym, ze nie mogla zrozumiec szalenczego zachwytu, jaki budzilo w mezczyznach, i tej goraczkowej i zabawnej potrzeby, zeby go dotknac, natychmiast wyciagnac reke i przyciskac, ugniatac, szczypac i glaskac. Nie rozumiala pozadania Yossariana, ale chetnie wierzyla mu na slowo.
Wieczorami, kiedy Yossarian czul sie podniecony, zabieral na plaze siostre Duckett oraz dwa koce i kochali sie nie zdejmujac ubran, co sprawialo mu wieksza przyjemnosc niz igraszki ze wszystkimi zdrowymi, nagimi, zepsutymi dziewczynami w Rzymie. Czesto chodzili w nocy na plaze i nie kochali sie, tylko lezeli drzac pomiedzy dwoma kocami i tulac sie do siebie, aby odstraszyc przenikliwy, wilgotny chlod. Atramentowoczarne noce stawaly sie coraz zimniej sze i coraz mniej bylo gwiazd na stygnacym niebie. Tratwa kolysala sie na widmowej sciezce ksiezycowego blasku i mialo sie wrazenie, ze odplywa w dal. W powietrzu czuio sie wyraznie zapowiedz chlodow. Wszyscy zaczynali budowac piecyki i przychodzili w ciagu dnia do namiotu Yossariana podziwiac dzielo Orra. Siostre Duckett wprawialo w zachwyt to, ze Yossarian nie potrafil opanowac rak, kiedy byli razem, chociaz nie pozwalala mu ich wsuwac pod szorty, gdy ktos mogl zobaczyc, nawet jezeli jedynym swiadkiem byla siostra Cramer, ktora siedziala po drugiej stronie wydmy, zadzierajac z dezaprobata nos i udajac, ze nic nie widzi.
Siostra Cramer przestala sie odzywac do siostry Duckett, swojej najlepszej przyjaciolki, z powodu jej romansu z Yossarianem, ale nadal wszedzie z nia chodzila, poniewaz byla jej najlepsza przyjaciolka. Siostra Cramer nie aprobowala Yossariana i jego kolegow. Kiedy wstawali i szli plywac razem z siostra Duckett, ona rowniez wstawala i szla plywac, przy czym utrzymywala zawsze te sama dziesieciojardowa odleglosc i milczala wyniosle, okazujac im pogarde nawet w wodzie. Kiedy oni smiali sie i chlapali, ona rowniez smiala sie i chlapala; kiedy oni nurkowali, ona tez nurkowala; kiedy plyneli na piaszczysta lache i odpoczywali, siostra Cramer rowniez plynela na piaszczysta lache i odpoczywala. Kiedy wychodzili z wody, ona tez wychodzila, wycierala ramiona wlasnym recznikiem i siadala wyniosle osobno, na swoim osobnym miejscu, sztywno wyprostowana, a promienie slonca odbijajace sie od jej jasnoblond wlosow tworzyly wokol jej glowy aureole. Siostra Cramer gotowa byla zaczac znowu rozmawiac z siostra Duckett, pod warunkiem, ze siostra Duckett okaze skruche i przeprosi. Siostra Duckett wolala, zeby wszystko zostalo tak, jak jest. Od dawna juz miala ochote trzasnac siostre Cramer, zeby sie wreszcie zamknela.
Siostra Duckett uwazala, ze Yossarian jest cudowny, i probowala na niego wplynac, zeby sie zmienil. Lubila patrzec, jak drzemie lezac na brzuchu i obejmujac ja reka lub patrzy leniwie, jak nie konczace sie, lagodne, spokojne fale przybiegaja niczym male psiaki do brzegu, podskakuja lekko na piasku i truchcikiem wracaja do morza. Nie denerwowalo jej jego milczenie. Wiedziala, ze go nie nudzi, i starannie polerowala albo malowala paznokcie, podczas gdy on drzemal lub rozmyslal, a podmuchy cieplego, poludniowego wiatru delikatnie glaskaly piasek plazy. Lubila patrzec na jego szerokie, dlugie muskularne plecy pokryte zdrowa, opalona skora. Lubila doprowadzac go blyskawicznie do stanu wrzenia, przykrywajac nagle ustami jego ucho i przesuwajac dlon wzdluz jego brzucha. Lubila rozpalic go i dreczyc az do zmroku, a potem zaspokoic. I calowac go z uwielbieniem za to, ze sprawila mu tak wielka rozkosz.
Yossarian nigdy nie czul sie samotny z siostra Duckett, ktora umiala siedziec cicho i byla kaprysna akurat tyle, ile trzeba. Przesladowal go i przygnebial bezmiar oceanu. Siostra Duckett polerowala paznokcie, a on tymczasem rozmyslal ponuro o tych wszystkich, ktorzy umarli pod woda. Musialo ich byc juz przeszlo milion. Gdzie byli teraz? Jakie robaki zywily sie ich cialami? Wyobrazal sobie straszliwa niemoznosc oddychania w tych niezliczonych litrach wody. Sledzil wzrokiem male rybackie lodki oraz wojskowe kutry krecace sie po morzu i nie mogl uwierzyc, ze sa prawdziwe; wydawalo mu sie nieprawdopodobne, zeby na ich pokladach plyneli dokads ludzie normalnych rozmiarow. Spogladal w strone skalistej Elby i jego wzrok automatycznie szukal w gorze puszystej, bialej chmurki w ksztalcie rzepy, w ktorej zniknal Clevinger. Patrzyl na mglisty zarys wloskiego brzegu i przypominal mu sie Orr. Clevinger i Orr. Co sie z nimi stalo? Yossarian stal kiedys o zmroku na molo i widzial, jak popychany fala przyplywu koc z kepka wodorostow niespodzianie zwrocil ku niemu wzdeta twarz topieka; byl to pierwszy nieboszczyk, jakiego widzial. Zatesknil za zyciem i zachlannie siegnal po cialo siostry Duckett. Przygladal sie
