zewnatrz, a ci z zewnatrz mogli nas slyszec i widziec. Poniewaz moglismy sie swobodnie komunikowac glosem, inni rzadko kiedy musieli wchodzic do klatki, lecz mimo to czesto to robili.

Zorientowalem sie szybko, czym zajmowala sie firma: ubezpieczano tu od odpowiedzialnosci cywilnej limuzyny i taksowki, zarowno te nalezace do korporacji, jak i do indywidualnych przewoznikow. Ubezpieczenie obejmowalo szkody powstale w wyniku wypadku, szkody materialne (SM) oraz uszkodzenia ciala (UC). Szybko zorientowalem sie takze (i zaimponowalem w domu ta wiedza), ze w tym czasie numery rejestracyjne wszystkich miejskich taksowek zaczynaly sie od litery O, a samochodow swiadczacych prywatne uslugi – od Z. Za kazdym razem, gdy jakas taksowka albo ubezpieczona u nas limuzyna uczestniczyla w wypadku drogowym – a po wszystkich dzielnicach Nowego Jorku krazylo wowczas mnostwo taksowek i mniej lub bardziej powazne kolizje zdarzaly sie o kazdej porze dnia i nocy – pisalo sie raport, zakladalo akta sprawy i umieszczalo je w jednej z licznych szafek, skad byly wyjmowane, kiedy pojawial sie jakis nowy dokument. Nasze zadanie – a byla nas calkiem spora grupka – polegalo na zlokalizowaniu i dostarczeniu akt na wlasciwe biurko, gdy dostawalismy takie zlecenie, a nastepnie na odniesieniu ich na miejsce. Kiedy sprawe zamykano, na ogol w wyniku negocjacji, teczki wedrowaly na dol do magazynu martwych akt. Szafki na gorze byly metalowe; na dole przechowywano akta w kartonowych pudlach. Po uplywie odpowiedniego okresu przenoszono je do wynajmowanego na Manhattanie magazynu jeszcze bardziej martwych akt. Ktoras z tych martwych teczek mogla jednak co jakis czas wrocic do zycia i jeden z nas musial udac sie do ponurych katakumb magazynu, zeby ja przyniesc.

Pracowalo nas tam na pelnym etacie piec osob. Najbardziej zaprzyjaznilem sie ze Stanleyem Levym, jakies dwa lata starszym ode mnie, ktory mieszkal daleko w Brooklynie, niedaleko Coney Island. Czarnowlosy, z dolkiem w podbrodku, przypominal bardzo Cary'ego Granta i z tego, co wiem od ludzi, ktorzy znali Granta, byl od niego znacznie madrzejszy. Lou, ktory pracowal tam najdluzej, byl szczuplym przyjaznym Wlochem z Bronxu; Jerry byl Zydem i takze mieszkal w Bronksie. Naszym szefem byl Ralph, zwawy sprezysty niski facet ponizej trzydziestki z wypomadowanymi falistymi blond wlosami. Na pierwszy rzut oka Ralph wydawal sie zawsze robic dwa razy tyle, co kazdy z nas, dwa razy tyle, co wszyscy razem – biegal w te i z powrotem, z nieodlaczna kartka papieru w rece, a potem ktoregos dnia nagle go zwolniono. Nie powiedziano nam dlaczego. Na tej kartce papieru, zartowal Stanley Levy po jego odejsciu, nigdy nie bylo nic napisane.

Z odleglej czesci biura za zakretem korytarza, gdzie urzedowali nie spoufalajacy sie na ogol z reszta personelu likwidatorzy, prawnicy i agenci, przybyla do naszego archiwum panna Dunbar, wspaniale zbudowana kobieta kolo piecdziesiatki o pogardliwym wszystkowiedzacym spojrzeniu i szyderczym usmieszku. Od dzisiaj wszystko tu bedzie wygladac inaczej, powiadomila nas stanowczo, kiedy zostala nasza szefowa; przeprowadzimy konieczne zmiany. Nikt z nas nie wiedzial, o czym mowi; nie mielismy pojecia, co bylo nie tak. I w rezultacie wszystko zostalo po staremu. Pracowalismy tak jak przedtem, nie molestowani i w dobrych humorach, przekomarzajac sie z tymi dziewczetami, ktore odpowiadaly zartami na nasze zarty, i mezczyznami, ktorzy nas do tego prowokowali – z George'em Schwartzem, panem Spiese'em, Harriet Jackman, panna Beck, Virginia i Eunice. Pod sardonicznym usmieszkiem i wszystkowiedzacym spojrzeniem panny Dunbar nie krylo sie nic szczegolnego; takie miala po prostu spojrzenie i do jedynej zmiany doszlo, kiedy wylosowany zostal numer Lou i nasz kolega musial odejsc do wojska. W jego domu w Bronksie (Stanley i ja jechalismy tam piekielnie dlugo metrem) odbyl sie w przemilej atmosferze pozegnalny obiad, ugotowany i podany przez promienna kochajaca matke, ktora kochala nas wszystkich. To byl moj pierwszy wloski domowy posilek i przeliczylem sie troche z silami. Zbyt grzeczny wowczas, zeby zapytac i sie upewnic, uznalem, ze klopsiki, podane po zupie i spaghetti, sa glownym daniem i roztropnie (przezorny zawsze ubezpieczony) nalozylem sobie dwa lub trzy wiecej; potem mialem pewne trudnosci z nadziewanym kurczakiem w jarzynach, ktorego podano przed owocami, serami i ciastem na deser.

Mieszczacy sie pietro nizej magazyn starych akt, z kilkoma starymi biurkami i porzuconymi obrotowymi krzeslami, nie sprawial wcale ponurego wrazenia. Dla nas stanowil rodzaj placu zabaw. Byl do niego tylko jeden klucz i przechowywalismy go w archiwum. Posilalem sie tam razem z reszta, kiedy zabralem z domu drugie sniadanie, co zdarzalo sie dosc czesto. Matka dawala mi jablko, pomarancze albo banana i moje ulubione kanapki: dwie bulki z makiem, zawsze dwie i zawsze z makiem, z lososiem z puszki, krojona drobno cebulka i plasterkiem pomidora badz tez z koszernym salami lub kielbasa i mnostwem musztardy. Kolejnym przysmakiem mojego pomyslu (tak mi sie przynajmniej wydawalo) byla bulka z plastrem kurczaka – koniecznie biale mieso, tak wtedy jak i dzisiaj – z lisciem salaty oraz – i na tym polegala cala magia – majonezem z jednej strony i keczupem z drugiej. Tylko krok dzielil mnie od odkrycia rosyjskiego dressingu i nic o tym nie wiedzialem.

W magazynie toczylismy czasami bitwy na gumki i spinacze i gralismy w kosci i w „noge'. (W grze w „noge' zawodnik wsuwal monety pod kazdy but tak szybko, zeby nikt nie zauwazyl, czy na gorze jest orzel, czy reszka. Nastepnie drugi zawodnik wsuwal pod nie monety tej samej wartosci. Jesli pasowaly, wygrywal. Jesli nie, wygrywal pierwszy zawodnik. W wiekszosci wypadkow byl remis). Mozna tam bylo rowniez spedzac milo czas w samotnosci, udajac, ze wciaz szuka sie akt, ktore sie znalazlo, i rozwiazujac poranne krzyzowki, wzglednie zaznaczajac w zamieszczanych w gazetach kuponach, kto zwyciezy w sobotnich meczach uniwersyteckiej ligi futbolu. Co jakis czas wyjmowalem na chybil trafil jakies akta, zeby poszukac czegos ciekawego. Nigdy nie udalo mi sie niczego znalezc. Dla wielu magazyn byl rowniez miejscem potajemnych szybkich schadzek, co dwaj z nas odkryli przypadkiem w dniu, kiedy odchodzilem. Miejscem jeszcze szybszych schadzek byly schody miedzy pietrami.

Na temat biurowych romansow dowiedzialem sie duzo od mojej przyjaciolki Virginii, wesolej, dowcipnej i wyjatkowo ladnej flirciary. Byla ode mnie cztery lata starsza i studiowala wczesniej w college'u. Kiedy sie blizej poznalismy, opowiedziala mi o swoich randkach. Na jedna wybrala sie z naszym prawnikiem, na druga z likwidatorem i kazdy z nich zagrozi], ze wysadzi ja z samochodu, jesli nie okaze sie bardziej ulegla, niz byla. Mieszkala az w New Jersey i nie wspomniala, ze musiala wracac do domu na piechote. Utrzymywala rowniez slodkie i smutne platoniczne stosunki ze starszym cichym zonatym mezczyzna, ale ograniczaly sie one do wypijanego czasem po pracy drinka i jeszcze rzadszej kolacji. Nie moglo z tego nic wyniknac i zadne z nich nie chcialo, zeby wyniklo cos wiecej.

Ktorejs soboty poszedlem prosto z biura do opery, na popoludniowe przedstawienie „Carmen' w starym budynku Metropolitan Opera, gdzies w okolicy Zachodniej Trzydziestej. Dokonalem trafnego wyboru. Dzieki cotygodniowym i nocnym programom radiowym prezentujacym krotkie fragmenty klasycznych przebojow, znalem juz czesciowo muzyke – marsz toreadorow, Habanere i natchniona uwerture. (Dwie pierwsze melodie byly popularne na naszej ulicy dzieki zaopatrzonym w domorosle rymy przerobkom: „Wysoki Sadzie/Ten okropny zboj/Dopuscil sie/Ach Boze moj…/Niech odpokutuje za swoj grzech/Zadam katorgi lat trzech!' i „Zabilem byka/Coz to dla mnie byk/Krew z niego sika/Siku siku sik…'. Reszty zapomnialem. Z ta druga przyspiewka zapoznal mnie Lee, od ktorego nauczylem sie rowniez wszystkich wierszykow o Iwanie Cywickim Cycarze). Na przedstawieniu „Carmen' zachwycily mnie tance, gra aktorska, oczarowalo zaskakujace pojawienie sie w barwnym pochodzie rozpoczynajacym ostatni akt karety zaprzezonej w zywe konie. Zywe, prawdziwe konie! – powtarzalem wszystkim.

A potem przeciagnalem strune. Podejmujac naiwna i w rezultacie nieudana probe wprowadzenia mojego przyjaciela Lou Berkmana w swiat muzycznych rozkoszy, nabylem dwa bilety na druga opere i zabralem go ze soba, tym razem na wieczorne przedstawienie. Lou pracowal juz wtedy na zlomowisku swojego ojca w Brooklynie, przedsiebiorstwie, ktore bylo o wiele bardziej lukratywne, niz mozna by sadzic z nazwy, i z ktorego tak dlugo, jak to bylo niezbedne, utrzymywaly sie na calkiem niezlym poziomie dwie albo trzy rodziny Berkmanow. Po pracy przyjechal do mnie metrem i czekajac w recepcji, dowcipkowal z moja rezolutna przyjaciolka Virginia. Fundnal mi siekany kotlet z tluczonymi ziemniakami i pieczona fasola w barze po drugiej stronie alei i pojechalismy metrem na poludnie. Kupilem oczywiscie najtansze bilety i kiedy po dlugim czasie odnalezlismy swoje miejsca w najwyzszym rzedzie z boku, okazalo sie, ze nie widzimy jednej trzeciej sceny. Wystawiali „Tannhausera' i tym razem nie byl to fortunny wybor. Padlem ofiara wlasnej latwowiernosci i niedoswiadczenia: do melodii „Choru pielgrzymow' spiewalismy w podstawowce nasza piosenke na Swieto Dziekczynienia; ta sama melodia zaczyna sie uwertura i sadzilem naiwnie, ze jej znajomosc ulatwi przyswojenie sobie reszty muzyki. Tym, ktorzy nie znaja Wagnera, lub nie znaja „Tannhausera', moge powiedziec, ze istnieje wielka roznica miedzy ta opera i „Carmen', wielka i bardzo dlu-u-uga. Ten wieczor sprawil, ze Lou, poki zyl, nigdy juz nie poszedl na zadna opere, a ja nigdy nie chcialem sluchac „Tannhausera'.

Po odejsciu z archiwum drugiego Lou i pod kierownictwem panny Dunbar, ktora w przeciwienstwie do zywego jak iskra Ralpha miala nas stale na oku, stosunki w naszym miejscu pracy zrobily sie malo sympatyczne. Nastepca Lou nie potrafil sie dopasowac do kumpelskiej atmosfery, w ktorej uprzednio kwitnelismy. I kiedy rowniez Stanley Levy powolany zostal do wojska i zlozyl podanie o dymisje, zwolnilem sie razem z nim. Odeszlismy tego samego

Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату