przedstawiajace ideal meskiej urody. Jednak w jego wygladzie nie dostrzegala nic arystokratycznego. Byla w nim za to prostolinijnosc i zmyslowosc. Jesli nawet przypominal aniola, to upadlego.

Jego bliskosc wywolala w jej ciele dziwne pulsowanie. Poczula oszalamiajacy zapach jego skory, korzenna meska won, ktora juz na zawsze miala pozostac w jej pamieci. Trudno jej bylo myslec rozsadnie, kiedy miala ochote tylko na jedno -chciala sie do niego przytulic i wsunac rece pod jego ubranie. Niejasno zdala sobie sprawe, ze urodzinowe spotkanie wcale nie uciszylo w niej fizycznych ciagot.

Jesli przyjmie jego propozycje, bedzie musiala sie z nim widywac, rozmawiac, a jednoczesnie, ukrywac reakcje swojego zdradzieckiego ciala. Nie ma przeciez nic bardziej zalosnego i smiesznego niz niewyzyta stara panna, uganiajaca sie za przystojnym mezczyzna. Takie charakterystyczne postacie czesto wystepowaly w komediach i humorystycznych powiesciach. Amanda nie chciala sie do nich upodobnic.

– Obawiam sie, ze nie moge sie zgodzic – odrzekla, starajac sie wypowiedziec te slowa stanowczym, surowym tonem. Niestety, jej glos zabrzmial irytujaco slabo i niepewnie. Chciala odwrocic wzrok, ale stojacy nad nia Devlin wypelnial jej cale pole widzenia. – Czuje sie zobowiazana do lojalnosci wobec mojego obecnego wydawcy, pana Sheffielda.

Cichy smiech Devlina wcale nie zabrzmial przyjemnie.

– Prosze mi wierzyc, ze Sheffield wcale nie liczy na lojalnosc swoich autorow – zapewnil drwiaco. – Nie bedzie zaskoczony, jesli pani go opusci.

Amanda spojrzala na niego gniewnie.

– Sugeruje pan, ze mozna mnie kupic?

– No, chyba tak.

Bardzo chciala mu udowodnic, ze sie myli, jednak perspektywa zarobienia pieciu tysiecy funtow byla zbyt kuszaca, zeby sie jej oprzec. Lekko sciagnela brwi.

– A co pan zrobi, jesli odrzuce pana propozycje? – zapytala.

– Mimo to wydam pani ksiazke i wyplace pani honorarium wedlug umowy, ktora zawarla pani ze Steadmanem. Zarobisz jakies pieniadze, Brzoskwinko, ale nie takie, jakie ja ci proponuje.

– A co z grozba, ze powie pan wszystkim o tamtej nocy… -Slowa uwiezly Amandzie w gardle. Z trudem przelknela sline i mowila dalej. – Czy nadal zamierza mnie pan szantazowac, dlatego ze pan i ja…

– Prawie sie kochalismy? – dokonczyl uczynnie. Patrzyl na nia tak, ze az sie zaczerwienila.

– Milosc nie miala z tym nic wspolnego – odparowala.

– Byc moze nie – przyznal ze smiechem. – Ale nie sprowadzajmy naszych negocjacji do takiego poziomu, panno Briars. Niech sie pani po prostu zgodzi na moja propozycje, a ja nie bede musial uciekac sie do ostatecznosci.

Amanda juz otworzyla usta, zeby zadac kolejne pytanie, ale nagle drzwi zadrzaly od uderzenia piescia, a moze nawet kopniaka.

– Prosze pana – rozlegl sie przytlumiony glos Oscara Fretwella. – Nie moge sobie poradzic z…

Zza drzwi dobiegaly odglosy przepychanki i szarpaniny. Devlin odwrocil sie od Amandy, usmiech natychmiast zniknal z jego twarzy.

– Co tam, u diabla? – warknal i podszedl do drzwi. Zatrzymal sie jak wryty, kiedy rozwarly sie z trzaskiem i ukazal sie w nich jakis zwalisty jegomosc z wykrzywiona wsciekloscia twarza. Eleganckie ubranie mial w nieladzie, na glowie przekrzywiona peruke. Bil od niego kwasny odor alkoholu, mocno wyczuwalny nawet tam, gdzie siedziala Amanda. Z niesmakiem zmarszczyla nos, dziwiac sie, jak to mozliwie, zeby sie upic o tak wczesnej porze.

– Devlin! – ryknal przybysz. Z wscieklosci drzala mu szczeka. – Osaczylem cie jak lisa w jamie! Juz mi nie uciekniesz! Zaplacisz mi za to, co zrobiles!

Fretwell caly czas staral sie wyrwac jakiemus osilkowi, wygladajacemu na zbira wynajetego przez rozzloszczonego goscia.

– Niech pan uwaza, panie prezesie – wykrztusil zasapany Fretwell. – To jest lord Tirwitt… ten, ktory… to znaczy, wydaje mu sie, ze zostal oczerniony w ksiazce pani Bradshaw.

Tirwitt zatrzasnal Fretwellowi drzwi przed nosem i zwrocil sie do Devlina, wymachujac ciezka, srebrna laska. Niezdarnie nacisnal jakis ukryty przycisk przy raczce i z konca laski wysunelo sie obosieczne ostrze, zamieniajac laske w smiercionosna bron.

– Ty diable wcielony – wysyczal Tirwitt. Male, ciemne oczka blyszczaly groznie w zaczerwienionej twarzy. – Zemszcze sie na tobie i tej wrednej suce Bradshaw. Za to, co napisala o mnie w tej ksiazce, posiekam cie na kawalki i rzuce na pozarcie…

– Lord Tirwitt, nieprawdaz? – Devlin nie odrywal wzroku od nabrzmialej twarzy intruza. – Jesli odlozy pan to niebezpieczne narzedzie, porozmawiamy o panskiej sprawie jak rozsadni ludzie. Jesli pan jeszcze nie zauwazyl, znajdujemy sie w towarzystwie damy. Poprosimy ja, zeby wyszla, a wtedy…

– Kobieta, ktora przebywa w twoim towarzystwie, na pewno nie jest dama – stwierdzil z pogarda Tirwitt, machajac ostrzem na wszystkie strony. – Nie jest ani troche lepsza od tej zdziry Gemmy Bradshaw.

Twarz Devlina skamieniala w morderczym grymasie. Zrobil krok naprzod, nie zwazajac na grozace mu niebezpieczenstwo. Amanda postanowila interweniowac.

– Panie prezesie – odezwala sie zdecydowanym tonem. – Co za wspaniale przedstawienie. Czyzby zaaranzowal pan te farse, zeby mnie wystraszyc i zmusic do podpisania umowy? A moze codziennie przyjmuje pan w biurze szalonych interesantow?

Udalo jej sie zwrocic na siebie uwage Tirwitta.

– Jesli jestem szalony, to tylko dlatego, ze moje zycie zostalo zrujnowane – warknal Tirwitt. – Ta plugawa mieszanina klamstw i fantazji, ktora wydal ten szubrawiec, uczynila ze mnie posmiewisko. Tak zniszczyc czlowiekowi zycie dla zysku… Ale dzisiaj ten lajdak dostanie za swoje!

– Panskie nazwisko nie zostalo ani razu wymienione w ksiazce pani Bradshaw – zauwazyl spokojnie Devlin. – Wszystkie postacie maja zmieniona tozsamosc.

– Bezwstydnie ujawniono pewne szczegoly z mojego zycia osobistego… to wystarczylo, zebym zostal rozpoznany. Zona mnie rzucila, przyjaciele sie odsuneli. Odebrano mi wszystko, co sie w zyciu liczy. – Tirwitt oddychal ciezko, jego furia rosla z kazda chwila. – Teraz juz nie mam nic do stracenia – belkotal. – I pociagne cie za soba, Devlin.

– To jakis nonsens – przerwala mu bezceremonialnie Amanda. – Wpada pan tu jak burza… Co za niedorzeczne zachowanie. Nigdy jeszcze nie widzialam, zeby ktos zachowywal sie tak skandalicznie. Mam ochote rowniez pana opisac w swojej powiesci.

– Moze lepiej by bylo – wtracil ostroznie Devlin – gdyby pani nie zabierala glosu. Pozwoli pani, ze sam zajme sie ta sprawa.

– Tu sie nie ma czym zajmowac! – krzyknal Tirwitt i rzucil sie przed siebie jak ranny byk. Zlowrogie ostrze zarysowalo luk w powietrzu. Devlin uskoczyl w bok, ale ostrze go dosieglo, przecinajac kamizelke i koszule.

– Schowaj sie za biurko! – krzyknal do Amandy.

Ona jednak tylko cofnela sie pod sciane i w zdziwieniu obserwowala cala scene. Ostrze musialo byc wyjatkowo dobrze naostrzone, skoro z taka latwoscia przecielo dwie warstwy ubrania. Nagle na kamizelce ukazala sie czerwona plama. Devlin zdawal sie nie zauwazac rany; czujnie okrazal przeciwnika.

– Juz pan powiedzial, co mial pan do powiedzenia – oznajmil niskim glosem, nie odrywajac wzroku od Tirwitta. – Teraz niech pan odlozy te laske, bo inaczej trafi pan do aresztu na Bow Street.

Widok krwi najwyrazniej podsycil w napastniku chec do dalszej walki.

– Dopiero zaczalem – wybelkotal. – Pokroje cie jak swiateczna ges, zanim zrujnujesz zycie innym ludziom. Spoleczenstwo mi podziekuje.

Smiercionosna laska jeszcze raz ze swistem przeciela powietrze, ale Devlin z imponujaca sprawnoscia odskoczyl w tyl.

– Spoleczenstwo z przyjemnoscia tez zobaczy, jak zadyndasz na szubienicy… Czy jest ciekawszy spektakl niz publiczna egzekucja?

Amandzie zaimponowalo, ze nawet w takiej chwili Devlin zachowal przytomnosc umyslu. Jednak lord Tirwitt byl zbyt rozwscieczony, zeby przejmowac sie konsekwencjami swoich czynow. Nadal atakowal Devlina, usilujac dosiegnac go ostrzem laski, najwyrazniej postawiwszy sobie za cel pozbawienie przeciwnika jakiejs czesci ciala. Devlin cofal sie, az dotarl do biurka. Chwycil oprawny w skore slownik i zaslonil sie nim niczym tarcza. Ostrze przecielo okladke, ale Devlin zdolal rzucic ciezkim tomem w napastnika. Ten odsunal sie nieco w bok i ksiega z

Вы читаете Namietnosc
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату