sciagnal z niej przescieradlo.

– Nic takiego sobie nie przypominam.

– Tchorz. – Pocalowal ja w kark i wolno posuwal sie w dol jej plecow. Wyczula, ze sie usmiecha. – Troche odwagi, Amando – wyszeptal. – Co masz do stracenia?

– Szacunek dla samej siebie! – Chciala sie wyswobodzic, ale unieruchomil ja swoim ciezarem i delikatnie chwytal zebami wrazliwa skore miedzy lopatkami.

– Sprobuj chociaz – namawial. – Ja pierwszy ci to zrobie. Na pewno ci sie spodoba. – Odwrocil ja na plecy i pocalowal w brzuch. – Chce sprobowac, jak smakujesz – wyszeptal.

Gdyby mozna bylo umrzec ze wstydu, Amanda natychmiast przenioslaby sie na tamten swiat.

– Moze pozniej – odparla slabo. – Potrzebuje troche czasu, zeby sie przyzwyczaic do tej mysli.

Spojrzal na nia rozognionym wzrokiem i rozesmial sie glosno.

– To ty postanowilas, ze zakonczymy romans po trzech miesiacach, nie mamy wiec zbyt wiele czasu. – Obwiodl jezykiem jej pepek. – Tylko jeden pocalunek. Jestem pewien, ze to zniesiesz.

Westchnela bezradnie.

– Ale tylko jeden – zgodzila sie bez przekonania.

Kiedy to zrobil, poczula, ze cale jej cialo domaga sie wiecej pieszczot. Wszystkie logiczne mysli gdzies sie ulotnily.

– Jeszcze raz? – zapytal ochryple i znow pochylil glowe. Potem nie pytal juz o zgode, a ona przyjmowala jego pieszczoty z radoscia. Czula, ze unosi sie coraz wyzej i wyzej. Wkrotce nie mogla juz kontrolowac jekow, wydobywajacych sie z gardla.

Wiele minut pozniej, kiedy lezala wyczerpana, opierajac glowe na jego ramieniu, poczula nagle uklucie zazdrosci.

– Musiales miec wiele romansow. Widac, ze jestes bardzo doswiadczony – powiedziala cicho.

Uniosl brwi, jakby sie zastanawial, czy to komplement, czy zarzut.

– Wlasciwie nie mialem wielu romansow – wyznal, bawiac sie jej dlugimi wlosami. – Jesli chodzi o te sprawy, to tak sie sklada, ze jestem bardzo wybredny. Poza tym zawsze bylem tak zapracowany, ze nie mialem wiele czasu na romanse.

– A milosc? – Amanda uniosla glowe i spojrzala mu prosto w oczy. – Nigdy sie w nikim szalenczo nie zakochales?

– Nie na tyle, zeby mi to przeszkodzilo w prowadzeniu firmy.

Amanda rozesmiala sie nagle i odgarnela z jego czola niesforny kosmyk czarnych wlosow. Mial piekne wlosy, geste i blyszczace, troche szorstkie w dotyku.

– W takim razie to nie byla milosc. Prawdziwej milosci nie odsuwa sie na drugi plan z powodu natloku innych zajec.

– A ty? – zapytal Jack, przesuwajac ciepla dlonia po jej ramieniu, az dostala gesiej skorki. – Najwyrazniej nigdy nie bylas zakochana.

– Czemu tak sadzisz?

– Bo gdybys sie zakochala, nie bylabys dziewica do trzydziestego roku zycia.

– Cynik z ciebie – stwierdzila z usmiechem. – Czy nie mozna kochac miloscia prawdziwa, ale czysta?

– Nie – odparl krotko. – Jesli to prawdziwa milosc, to jest w niej tez fizyczna namietnosc. Inaczej mezczyzna i kobieta rundy nie poznaja sie w pelni.

– Nie zgadzam sie. Moim zdaniem, namietnosc emocjonalna moze byc o wiele bardziej intensywnym doznaniem niz fizyczna.

– Moze dla kobiety.

Siegnela po poduszke i nakryla nia jego rozesmiana twarz.

– Ty prostaku!

Jack parsknal smiechem i z latwoscia pozbyl sie poduszki. Chwycil Amande za nadgarstki.

– Wszyscy mezczyzni to prostacy i dranie – przyznal. - Tylko niektorzy ukrywaja to lepiej niz inni.

– Co wyjasnia, dlaczego nigdy nie wyszlam za maz. – Przez chwile silowali sie zartobliwie, az w pewnej chwili Amanda poczula, ze Jack znow jest podniecony. – Naprawde okropny Z ciebie prostak! – stwierdzila, znizajac glos i nie przestajac sie z nim silowac.

– Mhuirnin… - wyszeptal. – Musze ci przypomniec, ze dolozylem wszelkich staran, zeby cie dzisiaj zadowolic. A ty nie odwzajemnilas mi sie tym samym.

Amanda pocalowala go z zapalem, a on namietnie odpowiedzial na jej pocalunek. Czula sie troche tak, jakby byla inna osoba, wyzwolona z wszelkich zahamowan.

– Tak, musze natychmiast naprawic to niedopatrzenie – szepnela zmyslowo. – Nie znosze nierownosci. – Mowiac to, spojrzala wyzywajaco w jego przepelnione pozadaniem oczy.

Amanda byla kobieta, ktora swiecie wierzyla, ze we wszystkim nalezy zachowac zdrowy umiar. Jednak romans z Jackiem Devlinem katastrofalnie zachwial rownowage jej zycia. Miotaly nia skrajne emocje, od zachwytu i wielkiej radosci, jakie ogarnialy ja w towarzystwie kochanka, do obsesyjnej tesknoty i poczucia zaleznosci w chwilach oddalenia. Czasami ogarniala ja melancholia niczym spowijajacy wszystko oblok szarej mgly. Wynikala ona z gorzko-slodkiej swiadomosci, ze to wszystko jest tymczasowe, ze ten czas namietnosci wkrotce sie skonczy. Przeciez Jack naprawde do niej nie nalezal i nigdy nie bedzie nalezal. Im glebiej go poznawala, tym lepiej widziala jego zywiolowa niechec oddania sie we wladanie jednej kobiety Co za ironia losu – mezczyzna sklonny do podejmowania ryzyka w kazdej innej dziedzinie zycia nie potrafil zaryzykowac niczego w tak waznej sprawie.

Amanda czesto czula sie gleboko sfrustrowana. Po raz pierwszy pragnela calkowicie zagarnac mezczyzne, nie tylko jego serce, ale rowniez cialo. Co za pech, ze obiektem jej pozadania stal sie wlasnie Jack Devlin. Powtarzala sobie w duchu, ze to wcale nie oznacza koniecznosci prowadzenia samotnego zycia po zakonczeniu romansu. Jack udowodnil jej, ze jest kobieta godna pozadania i ma mnostwo zalet, ktore znajduja uznanie w oczach mezczyzn. Jesli tylko zechce, znajdzie sobie innego partnera, kiedy ten romans dobiegnie konca. Ale tymczasem… tymczasem…

Dla unikniecia plotek Amanda zawsze zjawiala sie na przyjeciach sama i traktowala Jacka z przyjacielska uprzejmoscia, tak samo jak innych obecnych mezczyzn. Nie zdradzila natury laczacego ich zwiazku ani jednym spojrzeniem czy slowem. Jack zachowywal podobna ostroznosc i zwracal baczna uwage na wymogi etykiety, traktujac Amande z przesadnym szacunkiem, ktory irytowal ja i jednoczesnie smieszyl. Jednak w miare uplywu tygodni koniecznosc zachowania ich zwiazku w tajemnicy przestala go bawic i najwyrazniej zaczynala mu ciazyc. Draznilo go, ze nie moze publicznie zamanifestowac, iz Amanda nalezy do niego. Koniecznosc dzielenia sie jej towarzystwem z innymi byla dla niego zrodlem nieustannej frustracji, co w koncu wyznal, kiedy oboje uczestniczyli w wieczorze muzycznym. W przerwie miedzy utworami udalo mu sie wyciagnac ja z glownej sali i zaprowadzic do malego salonu, ktory chyba nie byl przeznaczony dla gosci.

– Oszalales? – wysyczala Amanda, kiedy zamknal za soba drzwi do nieoswietlonego pomieszczenia. – Ktos mogl dostrzec, ze wywlokles mnie z sali. Jesli ludzie zauwaza, ze oboje zniknelismy w tym samym czasie, plotkom nie bedzie konca!

–  Nic mnie to nie obchodzi. – Objal ja i przyciagnal do piersi. – Przez ostatnie poltorej godziny musialem siedziec z dala od ciebie i udawac, ze nie widze, jak inni mezczyzni pozadliwie sie na ciebie gapia. Do diabla, mam juz tego dosc. chcialbym zaraz jechac z toba do domu.

– Nie opowiadaj bzdur – oparla krotko. – Nikt sie na mnie nie gapil. Nie wiem, co chcesz osiagnac, symulujac ten atak szalenczej zazdrosci. Zapewniam cie, ze to przedstawienie jest zupelnie niepotrzebne.

– Potrafie rozpoznac pozadliwe spojrzenie u mezczyzny. – Przesunal dlonmi po gorsie jej sukni z rdzawego jedwabiu, muskajac obnazony dekolt. – Dlaczego wlozylas dzisiaj te suknie?

– Juz kiedys mnie w niej widziales i zdawalo mi sie, ze ci sie podobala. – Zadrzala, czujac dotyk jego cieplej dloni.

– Owszem, podobala mi sie, kiedy bylismy tylko we dwoje – mruknal. – Nie chce, zebys ja nosila w miejscu publicznym.

– Jack- zaczela ze smiechem, ale natychmiast umilkla, kiedy musnal ustami jej dekolt. – Przestan – wyszeptala goraczkowo, czujac jego jezyk w zaglebieniu miedzy piersiami. – Znajda nas tutaj… och, wrocmy do sali, zanim znow zaczna grac.

Вы читаете Namietnosc
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату