kiedys dopadnie szpiegow, moze juz byc za pozno.
Nad drzwiami Boothby'ego palilo sie czerwone swiatlo. Vicary nacisnal dzwonek i czekal. Uplynela minuta, a swiatlo nadal bylo czerwone. Dokladnie w stylu Boothby'ego: zadac natychmiastowego stawienia sie, a potem przetrzymywac ofiare.
„Dlaczego wczesniej nam o nich nie wspomniales?'.
„Alez powiedzialem, drogi staruszku… Boothby'emu'.
Vicary ponownie nacisnal guzik. Czy to mozliwe, zeby Boothby naprawde wiedzial o istnieniu siatki Vogla i zatail ten fakt przed nim? Przeciez to nonsens. Nasuwalo sie tylko jedno wytlumaczenie. Boothby gwaltownie sie sprzeciwial przekazaniu jemu tej sprawy i od samego poczatku jasno dal mu to do zrozumienia. Ale czy niechec Boothby'ego siegalaby tak daleko, by utrudniac z premedytacja prace podwladnemu? Niewykluczone. Gdyby Vicary nie poradzil sobie z problemem, Boothby mialby podstawy do zwolnienia go i moglby powierzyc sprawe jakiemus zaufanemu koledze sprzed wojny, a nie jednemu z nowych, ktorych tak serdecznie nie znosil.
Wreszcie zaplonelo zielone swiatlo. Wslizgujac sie przez olbrzymie podwojne drzwi, Vicary poprzysiagl sobie, ze nie ruszy sie stad, dopoki nie oczysci atmosfery.
Boothby siedzial za biurkiem.
– Wal, Alfredzie.
Vicary przekazal mu tresc obu wiadomosci oraz swoje podejrzenia co do ich znaczenia. Boothby sluchal, bawiac sie palcami i wiercac w fotelu.
– Na milosc boska! – wybuchnal. – Wiadomosci robia sie z dnia na dzien gorsze.
Kolejna budujaca uwaga, sir Basilu – pomyslal Vicary.
– Poczynilismy pewne postepy w rozpracowywaniu kobiety. Karl Becker zidentyfikowal ja jako Anne von Steiner. Urodzila sie w Londynie w dzien Bozego Narodzenia tysiac dziewiecset dziesiatego roku. Jej ojciec, Peter von Steiner, byl dyplomata i bogatym arystokrata z Prus. Matka byla Angielka, nazywala sie Daphne Harrison. Rodzina az do wybuchu wojny mieszkala w Londynie, potem przeniesli sie do Niemiec. Ze wzgledu na pozycje Steinera Daphne Harrison nie internowano, jak to uczyniono z wieloma brytyjskimi obywatelami. W dziewiecset osiemnastym roku zmarla na gruzlice w majatku Steinera w zachodnich Prusach. Nastepnie von Steiner wraz z corka przenosil sie z jednej placowki na druga, miedzy innymi przez krotki czas na poczatku lat dwudziestych przebywal w Londynie. Steiner pracowal rowniez w Rzymie i Waszyngtonie.
– Wyglada mi na szpiega – skomentowal Boothby. – Ale mow dalej, Alfredzie.
– W trzydziestym siodmym roku Anna Steiner zniknela. Od tego momentu mozemy wylacznie snuc spekulacje. Przechodzi szkolenie w Abwehrze, jest wyslana do Niderlandow, gdzie wystepuje jako Christa Kunst, nastepnie przekracza granice Wielkiej Brytanii. A przy okazji: oficjalnie Anna Steiner zginela w wypadku samochodowym w marcu trzydziestego osmego roku. Niewatpliwie sfabrykowal to Vogel.
Boothby wstal i zaczal krazyc po gabinecie.
– Wszystko to bardzo ciekawe, Alfredzie, ale ma jedna wielka wade. Opiera sie na informacjach Karla Beckera. A on zrobilby wszystko, byle sie wkupic w nasze laski.
– Becker nie mial powodow klamac w tej sprawie, sir Basilu.
A jego opowiesc doskonale sie zgadza z tymi szczegolami, ktore udalo nam sie ustalic.
– Powiadam tylko, Alfredzie, ze bardzo watpie w prawdziwosc slow tego czlowieka.
– W takim razie dlaczego poswiecil mu pan tak wiele czasu w pazdzierniku? – odparowal Vicary.
Sir Basil stal w oknie, spogladajac na ostatnie promienie dnia. Poderwal glowe, ale zapanowal nad soba i wolno odwrocil sie do Vicary'ego.
– To, dlaczego rozmawialem z Beckerem, pana w ogole nie dotyczy.
– Becker jest moim agentem. – Do glosu Vicary'ego zaczal sie wkradac gniew. – Ja go aresztowalem, ja go przeciagnalem na nasza strone. Ja nim kieruje. Przekazal panu informacje, ktore mogly sie okazac uzyteczne w tej sprawie, a mimo to zatail je pan przede mna. Chcialbym wiedziec, dlaczego.
Boothby juz calkowicie sie uspokoil.
– Becker powiedzial mi to samo, co panu: specjalni agenci, sekretny oboz w Bawarii, specjalne szyfry, procedury. I jesli mam byc z panem szczery, Alfredzie, nie uwierzylem mu. Zadne dowody nie potwierdzaly jego zeznan. Teraz juz wierzymy.
Calkiem logiczne wyjasnienie, przynajmniej z pozoru.
– Dlaczego mi pan o tym nie powiedzial?
– To bylo dawno temu.
– Kto to jest Brum?
– Przykro mi, Alfredzie.
– Chce wiedziec, kim jest Brum.
– A ja staram sie bardzo kurtuazyjnie dac panu do zrozumienia, ze nie upowazniono mnie do poinformowania pana, kim jest Brum. – Boothby pokrecil glowa. – Na Boga! Wszak to nie klub dyskusyjny, gdzie sobie siedzimy i wymieniamy poglady. Pracuje pan w kontrwywiadzie. A tu wszystko sie opiera na jednej, bardzo prostej zasadzie: wiesz tylko to, co musisz wiedziec. Nie musi pan wiedziec, kim jest Brum, poniewaz to w zaden sposob nie dotyczy zadnej z prowadzonych przez pana spraw. Dlatego tez to nie pana interes.
– Czy w regule: „Wiesz tylko to, co musisz wiedziec' miesci sie tez zwodzenie wspolpracownikow?
– Nie uzylbym tu slowa „zwodzenie'. – Boothby wymowil ten wyraz tak, jakby byl wulgaryzmem. – Po prostu oznacza to, ze ze wzgledow bezpieczenstwa pracownik musi wiedziec wylacznie to, co mu pomoze w wykonaniu zadania.
– A co pan powie na wyraz „klamstwo'? Czy tego slowa juz by pan uzyl?
Rozmowa zdawala sie sprawiac Boothby'emu fizyczny bol.
– Moim zdaniem czasem trzeba byc nie do konca szczerym ze swym podwladnym i w ten sposob oslaniac akcje, ktora prowadzi ktos inny. To pana chyba nie dziwi, prawda?
– Oczywiscie, ze nie, sir Basilu. – Vicary zawahal sie, zastanawiajac sie, czy utrzymac ten ton rozmowy czy tez go zmienic. – Po prostu ciekawilo mnie, dlaczego pan mnie oszukal, twierdzac, ze nie czytal akt Kurta Vogla.
Krew odplynela Boothby'emu z twarzy. Vicary widzial, jak general zaciska i otwiera w kieszeniach piesci. Coz, obral ryzykowna taktyke, ryzykowal, ze poleci glowa Grace Clarendon. Po jego wyjsciu Boothby moze zadzwonic do Nicholasa Jago z archiwum i zazadac wyjasnien. Jago z pewnoscia sie domysli, ze zrodlem przecieku byla Grace Clarendon. To powazne oskarzenie, kobieta moze stracic prace. Ale Vicary zalozylby sie, ze nie tkna Grace, bo w ten sposob by potwierdzili prawdziwosc jej informacji. Modlil sie w duchu, by sie nie okazalo, ze sie pomylil.
– Szuka pan kozla ofiarnego, co, Alfredzie? Kogos, na kogo pan zrzucilby wine za swoja nieudolnosc w rozwiazaniu sprawy? Kto jak kto, ale pan powinien zdawac sobie sprawe z niebezpieczenstwa takiej postawy. W historii az sie roi od slabeuszy, ktorzy musieli koniecznie znalezc sobie kozla ofiarnego.
A ty nie odpowiadasz na moje pytanie – pomyslal Vicary. Wstal.
– Dobranoc, sir Basilu.
Boothby milczal. Vicary ruszyl do drzwi.
– Jeszcze jedno – odezwal sie w koncu general. – Nie wydaje mi sie, zebym musial panu przypominac, ale na wszelki wypadek to zrobie. Nie dysponujemy nieograniczonym czasem. Wkrotce, jesli nadal nie bedzie postepow w poszukiwaniach, bedziemy zmuszeni… no, do zmian. Zdaje pan sobie z tego sprawe, prawda, Alfredzie?
Rozdzial siedemnasty
Kiedy weszli do restauracji Grill w Savoyu, orkiestra zaczela grac „And a Nightingale Sang on Berkeley Square'. Byla to dosc kiepska wersja – za malo plynna, troche za szybka – ale melodia i tak sie obronila. Jordan bez slowa wzial Catherine za reke i ruszyli na parkiet. Okazal sie doskonalym tancerzem – wyrobionym, pewnym – i mocno ja tulil do siebie. Jako ze zjawil sie prosto z pracy, mial na sobie mundur. Przyniosl rowniez teczke, ale