pogawedka stanowila istne pole minowe. Poslugiwanie sie jezykiem a znajomosc kultury to dwie rozne sprawy. Moglby popelnic jakis glupi blad, wzbudzic podejrzliwosc. Nie warto ryzykowac.
Z ksiazkami pod pacha opuscil Cavendish Square, wsiadl do kolejki metra jadacej na wschod, do Liverpool Street, gdzie zlapal popoludniowy pociag do Hunstanton.
CZESC TRZECIA
Rozdzial pierwszy
Usmiech blysnal na twarzy brigadenfuhrera Waltera Schellenberga i zniknal szybko niczym letni deszczyk. Dzis rano, podczas przejazdzki po Tiergarten, Canaris nie przekazal mu tej wiadomosci. Dostrzeglszy teraz katem oka reakcje Schellenberga, Canaris nie mial wyrzutow sumienia, ze ukryl to przed mlodym generalem. Ich wspolne konne wyprawy sluzyly jednemu podstawowemu celowi, o ktorym zaden glosno nie wspominal: kazdy z nich zamierzal je wykorzystac ku swemu pozytkowi. Canaris przekazywal lub zatrzymywal informacje dla siebie, kierujac sie prosta regula: co mu sie lepiej oplaci. Otwarte klamstwo spotykalo sie z niechecia. Klamstwo prowadzilo do wyrzutow, a wyrzuty psuly pogodna atmosfere przejazdzki.
– Pare dni temu Luftwaffe zrobila te oto fotografie. – Canaris polozyl dwa powiekszenia na niskim, bogato rzezbionym stoliku, przy ktorym siedzieli. – To Selsey Bili na poludniu Anglii. Jestesmy prawie pewni, ze te punkty wiaza sie z projektem. – Canaris posluzyl sie srebrnym olowkiem jako strzalka. – Najwyrazniej buduje sie tu w pospiechu cos duzego. Sa tam olbrzymie haldy cementu i stali zbrojeniowej. Na tym zdjeciu widac rusztowanie.
– Imponujace, admirale Canaris – przyznal Hitler. – Co jeszcze wiecie?
– Wiemy, ze nad przedsiewzieciem pracuja najlepsi angielscy i amerykanscy inzynierowie. Wiem tez, ze jest w to bezposrednio zaangazowany general Eisenhower. Niestety brak nam jednego, bardzo waznego elementu ukladanki – celu, jakiemu maja sluzyc te olbrzymie konstrukcje betonowe. – Canaris zawiesil glos. – Wystarczy znalezc ten element, a mozliwe, ze otrzymamy rozwiazanie tajemnicy inwazji aliantow.
Relacja Canarisa najwyrazniej zrobila olbrzymie wrazenie na Hitlerze.
– Mam tylko jedno pytanie, admirale – powiedzial Hitler. – Skad pochodza panskie informacje?
Canaris sie zawahal. Himmler sie skrzywil i rzucil:
– Wszak nie podejrzewa pan, admirale, ze cos, co tu bedzie dzis powiedziane, wyjdzie poza sciany tego pokoju?
– Oczywiscie, ze nie,
– To prawda – potwierdzil Schellenberg. – Wiem z pewnych zrodel, ze w MI- 5 panuje kryzys.
– No, no. Coz za przyjemnosc widziec, ze choc raz SD i Abwehra ze soba wspolpracuja, zamiast skakac sobie do oczu. Moze swiadczy to o nadejsciu dobrych czasow. – Hitler zwrocil sie do Canarisa: – Moze brigadenfuhrer Schellenberg pomoze panu rozwiazac tajemnice owych betonowych blokow?
Schellenberg usmiechnal sie i odparl:
– Czyta pan w moich myslach.
Rozdzial drugi
Catherine Blake rzucala czerstwy chleb golebiom na Trafalgar Square. Co za glupie miejsce spotkania – pomyslala. Ale Voglowi najwyrazniej podobala sie mysl, ze jego agenci beda sie spotykac pod samym nosem angielskich wladz. Weszla na plac od poludnia, dotarlszy tam przez St James's Park i Pall Mall. Neumann mial sie zjawic od polnocnej strony, z St Martin's Place i Soho. Catherine jak zwykle stawila sie troche przed czasem. Chciala sie upewnic, czy nikt jej nie sledzi, zanim postanowi, czy przekazac koledze materialy, czy nie. Plac blyszczal po porannym deszczu. Znad rzeki docieral zimny wiatr i swistal wsrod workow z piaskiem. Znak wskazujacy droge do najblizszego schronu chwial sie, jakby sam nie wiedzial, gdzie jest ta droga.
Catherine patrzyla na polnoc, ku St Martin's Place, gdy na placu zjawil sie Neumann. Obserwowala, jak nadchodzi. Za soba mial gesty tlum przechodniow. Niektorzy szli dalej St Martin's Place, inni – tak jak on – wybierali droge przez plac. Nie sposob bylo stwierdzic z cala pewnoscia, czy nikt go nie sledzi. Rzucila resztke chleba i wstala. Zaskoczone ptaki poderwaly sie do lotu i niczym szwadron spitfire'ow pofrunely ku rzece.
Catherine ruszyla w strone Neumanna. Wyjatkowo jej zalezalo na bezpiecznym dostarczeniu wlasnie tego negatywu. Ubieglej nocy Jordan przyniosl do domu inny notes – nigdy przedtem go nie widziala – i zamknal go w sejfie. Tego ranka ledwie udal sie do pracy, wrocila do jego domu i gdy wyszla sprzataczka, wslizgnela sie do srodka dzieki wlasnym kluczom i sfotografowala cala zawartosc notatnika.
Neumann byl juz o kilka krokow od niej. Przed spotkaniem Catherine wlozyla film do malej koperty. Wyjela ja i szykowala sie, by przejsc, nie zatrzymujac sie i wsunac ja Neumannowi do reki. On jednak stanal przed nia, wzial przesylke i dal jej swistek papieru.
– Wiadomosc od naszego przyjaciela – powiedzial i roztopil sie w tlumie przechodniow.
Wiadomosc od Vogla przeczytala, popijajac lurowata kawe w kawiarni przy Leicester Square. Jeszcze raz przebiegla ja wzrokiem, by sie upewnic, czy zrozumiala. Zlozyla kartke i schowala ja w torebce. Spali ja w domu. Zostawila pieniadze na stoliku i wyszla.
Vogel zaczal od pochwaly za juz wykonana prace. Pisal jednak, ze potrzebuja dokladniejszych informacji. Catherine musi na pismie zrelacjonowac cala akcje, krok po kroku: jak nawiazala znajomosc z Jordanem, jak uzyskala dostep do jego dokumentow, co Jordan jej mowil. Chyba wiedziala, co sie za tym kryje: dostarczala ogromnie waznych informacji i Vogel chcial sie upewnic, czy ich zrodlo jest wiarygodne.
Ruszyla na polnoc Charing Cross Road. Od czasu do czasu przystawala i przegladajac sie w witrynach, sprawdzala, czy nikt jej nie sledzi. Skrecila w Oxford Street i stanela w kolejce oczekujacych na autobus. Przyjechal od razu, usiadla na gorze z tylu.
Juz wczesniej przypuszczala, ze materialy, ktore Jordan przynosil do domu, nie dadza pelnego obrazu tego, nad czym pracuje. To logiczne. Za dnia Jordan krazyl miedzy dwoma budynkami: SHAEF na Grosvenor Square i drugim, mniejszym, na uboczu. Ilekroc przenosil dokumenty, przykuwal sobie do reki walizke.
Catherine musi zobaczyc te papiery.
Ale jak?
Przez chwile brala pod uwage kolejne przypadkowe spotkanie, tym razem na Grosvenor Square. Sciagnelaby wtedy Jordana do domu i spedziliby razem popoludnie. Ale pomysl byl bardzo ryzykowny. Drugie przypadkowe spotkanie mogloby obudzic w Jordanie podejrzliwosc. Zreszta, wcale nie wiadomo, czy dalby sie namowic na pojscie do domu. A nawet gdyby, to i tak nie sposob wymknac sie z lozka w srodku dnia i sfotografowac zawartosc