teczki. Zapamietala jedno stwierdzenie Vogla ze szkolenia: „Kiedy ludzie za biurkiem przestaja myslec o niebezpieczenstwie, agenci terenowi gina'. Postanowila zdobyc sie na cierpliwosc i czekac. Jesli nadal bedzie sie cieszyc zaufaniem Petera Jordana, przyjdzie czas, kiedy sekrety jego pracy pojawia sie w teczce. Da Voglowi ten pisemny raport, ale na razie nie zmieni obranej przez siebie taktyki.
Catherine wyjrzala przez okno. Zdala sobie sprawe, ze nie wie, gdzie jest. Nadal na Oxford Street, ale na ktorym jej odcinku? Tak ja pochlonely rozwazania nad Voglem i Jordanem, ze na chwile zapomniala o calym swiecie. Autobus przejechal Oxford Circus; uspokoila sie. I wlasnie wtedy dostrzegla, ze jakas kobieta ja obserwuje. Siedziala naprzeciwko, tyle ze po drugiej stronie, twarza do Catherine, i patrzyla prosto na nia. Catherine odwrocila wzrok, udajac, ze wyglada przez okno, ale tamta nadal sie na nia gapila.
Co tej babie odbilo? Czemu mi sie tak przyglada?
Zerknela na nia jeszcze raz. Twarz wydala jej sie jakby znajoma.
Autobus dojezdzal do przystanku. Catherine wziela swoje
– Anno, kochanie, to naprawde ty?
Ten koszmar snil jej sie regularnie, od kiedy zabila Beatrice Pymm. Zawsze zaczynal sie tak samo. Bawi sie na podlodze w gotowalni matki. Matka siedzi przed toaletka i pudruje nieskazitelnie piekna twarz. Do pokoju wchodzi papa. Ma na sobie bialy smoking z medalami na piersi. Pochyla sie nad matka, caluje ja w kark i mowi, ze musi sie pospieszyc, bo sie spoznia. Nastepnie zjawia sie Kurt Vogel. Jest ubrany w ciemny garnitur przedsiebiorcy pogrzebowego, ma leb wilka. Trzyma jej rzeczy: piekny srebrny sztylet z wysadzana rubinami i brylantami swastyka na raczce, mauzera z tlumikiem i walizke z radiem.
– Pospiesz sie – szepcze do niej. – Nie wolno nam sie spoznic. Fuhrer nie moze sie doczekac, kiedy cie pozna.
Jedzie przez Berlin w powozie. Vogel- wilk jedzie obok, jako straznik. Sale zalewa blask swiec. Piekne kobiety tancza z pieknymi mezczyznami. Hitler zajmuje honorowe miejsce na srodku. Vogel zacheca dziewczynke, zeby porozmawiala z fuhrerem. Ona przemyka sie wsrod wystrojonych ludzi i zauwaza, ze wszyscy na nia patrza. Sadzi, ze to dlatego, iz jest piekna, ale po chwili wszystkie rozmowy milkna, orkiestra cichnie i caly tlum gosci gapi sie na nia.
– Nie jestes dziewczynka! Jestes szpiegiem Abwehry!
– Nie, nie jestem!
– Wlasnie ze tak! Dlatego masz sztylet i to radio! Wtedy odzywa sie Hitler:
– Zabilas te biedaczke z Suffolk, Beatrice Pymm.
– Nie! To nieprawda!
– Aresztowac ja! Na szubienice!
Wszyscy sie z niej smieja. Nagle okazuje sie, ze jest naga i smieja sie jeszcze glosniej. Odwraca sie do Vogla, szukajac u niego pomocy, ale on juz uciekl i zostawil ja sama. W tej chwili budzi sie z krzykiem, zlana potem siada na lozku i powtarza sobie, ze to tylko sen. Tylko cholerny idiotyczny sen.
Catherine Blake pojechala taksowka do Marble Arch. Incydent w autobusie gleboko nia wstrzasnal. Wyrzucala sobie, ze zareagowala tak nerwowo. Gdy tamta kobieta nazwala ja prawdziwym imieniem, wypadla z autobusu przerazona. Powinna byla zostac na miejscu i spokojnie wytlumaczyc tamtej, ze sie pomylila. Fatalny blad. Mnostwo ludzi zwrocilo na nia uwage, patrzylo na nia. Spelnil sie jej najgorszy koszmar.
Wziela taksowke, zeby sie uspokoic i jeszcze raz wszystko przemyslec. Wiedziala, ze zawsze istnieje pewne ryzyko wpadniecia na kogos, kto ja rozpozna. Po smierci matki, kiedy ojciec pracowal w niemieckiej ambasadzie, mieszkala dwa lata w Londynie. Uczeszczala do angielskiej szkoly dla panienek, ale z nikim blizej sie nie zaprzyjaznila. Pozniej jeszcze raz przyjechala do Anglii, na krotkie wakacje w 1935 roku, z Maria Romero. Mieszkaly u przyjaciol Marii, na przyjeciach, w restauracjach i teatrach poznaly mnostwo mlodych, zamoznych ludzi. Uciela sobie przelotny romans z Anglikiem, ktorego imienia nawet nie pamietala. Vogel uznal, ze to sie miesci w granicach ryzyka. Prawdopodobienstwo, ze natknie sie na ktoras z tych osob, bylo minimalne. A gdyby nawet, miala udzielac stalej odpowiedzi: „Przykro mi, ale chyba mnie pan z kims pomylil'. Przez szesc lat ani razu jej sie to nie przytrafilo. Przestala uwazac. A gdy sie przytrafilo, spanikowala.
W koncu sobie przypomniala te kobiete. Nazywala sie Rose Morely i pracowala u ojca jako kucharka. Catherine wlasciwie jej nie pamietala: tylko to, ze dosc nedznie pichcila i zawsze niepotrzebnie wysmazala mieso. Prawie wcale nie miala z nia stycznosci. Zdumiewajace, ze tamta ja rozpoznala.
Pozostawaly jej dwie rzeczy: zapomniec o sprawie i udawac, ze nic sie nie stalo, albo zbadac ja, starajac sie ocenic rozmiary szkod.
Wybrala drugie rozwiazanie.
Zaplacila taksowkarzowi przy Marble Arch i wysiadla. Zapadal zmierzch, miasto szybko spowijal mrok. Na Marble Arch kursowalo bardzo duzo autobusow, miedzy innymi wiodla tamtedy trasa tego, z ktorego Catherine wlasnie uciekla. Przy odrobinie szczescia moze sie okazac, ze Rose Morely bedzie tu miala przesiadke. Jesli nie, Catherine postara sie wslizgnac do srodka tak, by kucharka jej nie zauwazyla.
Nadjechal autobus. Rose Morely siedziala na tym samym miejscu. Wstala, kiedy przyhamowal. Stanal. Wysiadla tylnymi drzwiami.
Catherine zaszla jej droge i powiedziala:
– Jestes Rose Morely, prawda? Kobieta otworzyla usta ze zdumienia.
– Tak… A ty naprawde jestes Anna. Wiedzialam, ze sie nie myle. To musialas byc ty. Ani odrobine sie nie zmienilas od dziecinstwa. Ale jak sie tu dostalas tak…
– Kiedy sobie uswiadomilam, ze to ty, wskoczylam do taksowki – wpadla jej w slowo Catherine.
Na dzwiek swego prawdziwego imienia, wypowiadanego w tlumie, przechodzily ja ciarki. Wziela Rose pod reke i poprowadzila w strone ciemnego Hyde Parku.
– Przespacerujmy sie – zaproponowala. – Tyle lat sie nie widzialysmy, Rose.
Tego wieczoru Catherine napisala na maszynie raport dla Vogla. Sfotografowala go, spalila w umywalce w lazience, a potem spalila rowniez tasme od maszyny – tak jak ja nauczyl Vogel. Podnioslszy wzrok, napotkala w lustrze swe odbicie. Odwrocila sie. Umywalka byla czarna od tuszu i popiolu. Jej palce i rece tez.
Catherine Blake – szpieg.
Wziela mydlo i zaczela szorowac dlonie.
Decyzja przyszla latwo. Ale wykonanie okazalo sie trudniejsze, niz przypuszczala.
– Wyemigrowalam do Anglii przed wojna – wyjasnila, kiedy szly sciezka wsrod gestniejacego mroku. – Nie moglam juz dluzej zyc w kraju pod rzadami Hitlera. To bylo naprawde potworne, zwlaszcza to, co robil z Zydami.
Catherine Blake – oszustka.
– Musieli ci dac w kosc.
– Jak to?
– No, wladze, policja. – I szeptem: – Wywiad.
– Nie, nie, wcale nie bylo ciezko.
– Pracuje teraz u komandora Higginsa. Opiekuje sie dziecmi. Jego zona zginela podczas nalotu, biedactwo. Komandor pracuje w admiralicji. Powiada, ze kazdego, kto przed wojna zamieszkal w Anglii, uwazano za potencjalnego szpiega.
– Och, doprawdy?
– Jestem pewna, ze komandora Higginsa zaciekawi, ze ciebie nie nekano.
– Przeciez nie musisz w ogole o tym wspominac komandorowi Higginsowi, prawda, Rose?
Nie mogla tego uniknac. Angielskie spoleczenstwo doskonale zdawalo sobie sprawe, jakie niebezpieczenstwo stanowia szpiedzy. Wszedzie o tym trabiono: w prasie, radiu, kinie. Rose nie byla glupia. Wspomni komandorowi Higginsowi o tym spotkaniu, on skontaktuje sie z MI- 5, ci zas przeczesza cale srodmiescie Londynu w poszukiwaniu Catherine. Drobiazgowe przygotowania, ktorym zawdzieczala swoja nowa tozsamosc, pojda na marne, a wszystko przez jedno przypadkowe spotkanie z gosposia, ktora za duzo sie naczytala szpiegowskich historyjek.
