bluzke.
– Widzialem ja wczoraj w wiosce – odparl Neumann. – Spasiona bela. Jestes dwa razy ladniejsza od Eleanor Carrick.
– Tak pan sadzi?
– A i owszem. – Neumann rozmasowal ramiona i tupnal. – Musze sie przejsc. Inaczej zesztywnieje.
– Ma pan ochote na towarzystwo?
Skinal glowa. To nie byla prawda, ale nie widzial w tym nic groznego. Jenny Colville zadurzyla sie w nim po uszy, to nie ulegalo watpliwosci. Codziennie wyszukiwala preteksty, zeby wpasc do Doghertych i nigdy nie odmowila zaproszeniu Mary na podwieczorek albo kolacje. Neumann staral sie okazywac dziewczynie wlasciwa doze zainteresowania i zawsze starannie unikal zostania z nia sam na sam. Az do dzis. Postara sie wykorzystac rozmowe do swoich celow – przekonac sie, czy wioska kupila historyjke o jego pobycie u Doghertych. Szli w milczeniu, Jenny wpatrywala sie w morze. Neumann wzial garsc kamieni i puszczal kaczki.
– Czy moge pana spytac o wojne? – odezwala sie dziewczyna.
– Oczywiscie.
– Czy te panskie rany byly bardzo ciezkie?
– Na tyle ciezkie, zeby skrocic moje dni w armii i zapewnic bilet do domu.
– Gdzie byl pan ranny?
– W glowe. Kiedys, jak juz cie lepiej poznam, odslonie wlosy i pokaze ci blizny.
Popatrzyla na niego z usmiechem.
– Pana glowa wyglada zupelnie dobrze.
– Co chcialas przez to powiedziec, Jenny Colville?
– Ze jest pan przystojny. I inteligentny. Ja to widze. Wiatr zarzucil jej na twarz kosmyk wlosow. Wsunela go z powrotem pod czapke.
– Po prostu nie rozumiem, co pan robi w takiej dziurze jak Hampton Sands.
Czyli jego historyjka wzbudzila podejrzenia w wiosce!
– Potrzebowalem miejsca, w ktorym moglbym odpoczac i wydobrzec. Dogherty z zona mnie zaprosili, a ja skorzystalem z okazji.
– A dlaczego ja w to nie wierze?
– Powinnas wierzyc, Jenny. To prawda.
– Ojciec powiada, ze jest pan kryminalista albo czlonkiem IRA. Mowil, ze Sean tez kiedys byl w IRA.
Twarz dziewczyny pociemniala. Zatrzymala sie i popatrzyla na niego.
– A to co ma znaczyc?
Neumann wystraszyl sie, ze sie posunal za daleko. Moze powinien zbagatelizowac sprawe, znalezc wykret, zmienic temat. Ale cos mu kazalo skonczyc, skoro juz zaczal.
Czemu nie potrafie trzymac jezyka za zebami i wyniesc sie z tej plazy? – pomyslal. Oczywiscie znal odpowiedz. Jego ojczym byl starym lajdakiem, ktory za byle co walil go na odlew w twarz i raczyl bezlitosnymi uwagami, ktore wywolywaly lzy. Neumann nie mial watpliwosci, ze Jenny Colville znacznie wiecej wycierpiala od swego ojca. Chcial jej powiedziec cos, co by jej uswiadomilo, ze nie zawsze tak musi byc. Chcial jej powiedziec, ze nie jest sama. Chcial jej pomoc.
– To ma znaczyc, ze za duzo pije. – Neumann lagodnie musnal jej twarz. – I ze zle traktuje sliczna, inteligentna panne, ktora niczym sobie na to nie zasluzyla.
– Naprawde pan tak uwaza?
– Uwazam, ze co?
– Ze jestem piekna i inteligentna. Nikt nigdy mi tego nie powiedzial.
– Oczywiscie, ze tak uwazam. Wziela go za reke i ruszyli dalej.
– Ma pan dziewczyne? – zapytala.
– Nie.
– Dlaczego?
Wlasnie, dlaczego? Wojna. To prosta odpowiedz. Ale wlasciwie nigdy nie mial czasu na dziewczyne. Jego zycie bylo pasmem ciaglych obsesji: obsesji wyparcia sie swej angielskosci i stania sie dobrym Niemcem, obsesji zdobycia medalu olimpijskiego, obsesji posiadania najwiekszej liczby odznaczen w Fallschirmjager.
Jego ostatnia kochanka byla gruba francuska wiesniaczka z wioski niedaleko miejsca, gdzie stacjonowali. Okazywala mu czulosc, a on rozpaczliwie potrzebowal czulosci. Przez miesiac noc w noc wpuszczala go tylnymi drzwiami do domu i potajemnie brala do lozka. Teraz wystarczylo zamknac oczy, a znowu widzial jej cialo wyciagajace sie ku niemu w migotliwym blasku swieczki. Poprzysiegla sobie, ze co noc bedzie calowac jego glowe, poki ostatecznie nie wydobrzeje. W koncu Neumanna ogarnely wyrzuty sumienia okupanta i zerwal zwiazek. Teraz bal sie, co bedzie z dziewczyna, gdy wojna sie skonczy.
– Posmutnial pan – odezwala sie Jenny.
– Myslalem o czyms.
– A ja bym powiedziala, ze o kims. A sadzac po wyrazie panskiej twarzy, to byla kobieta.
– Spostrzegawcza z ciebie dziewczyna.
– Ladna byla?
– Byla Francuzka i byla bardzo ladna.
– Czy zlamala panu serce?
– Mozna tak powiedziec.
– Ale zostawil ja pan.
– Tak, chyba tak.
– Dlaczego?
– Bo za bardzo ja kochalem.
– Jak to?
– Kiedys pojmiesz.
– Co pan przez to rozumie?
– Ze jestes o wiele za mloda, zeby przestawac z takimi jak ja. Pobiegam jeszcze troche. A ty lepiej wroc do domu i przebierz sie w czyste ubrania. Wygladasz, jakbys spedzila noc na plazy.
Popatrzyli na siebie. Oboje wiedzieli, ze tak bylo. Jenny juz sie odwrocila, by odejsc, ale zawahala sie.
– Nigdy mnie nie skrzywdzisz, prawda, James?
– Oczywiscie ze nie.
– Obiecujesz?
– Obiecuje.
Podeszla, szybko pocalowala go w usta, odwrocila sie i pobiegla po piasku. Neumann potrzasnal glowa i ruszyl z powrotem plaza.
Rozdzial szesnasty
Alfred Vicary mial wrazenie, ze pograza sie w piachu. Im bardziej z nim walczyl, tym bardziej piach go zasypywal. Na jakikolwiek trafial slad, w jakimkolwiek podazal kierunku – zawsze wydawalo mu sie, ze zostaje w tyle. Zaczynal watpic, czy w ogole uda mu sie schwytac szpiegow.
Zrodlem jego desperacji staly sie dwa rozszyfrowane niemieckie komunikaty, ktore dzis rano przyjechaly z Bletchley Park. Pierwszy pochodzil od niemieckiego agenta w Anglii – prosil Berlin, by zaczal regularnie odbierac materialy. W drugim Hamburg wlasnie to nakazywal swojemu agentowi w Wielkiej Brytanii. Skoro wywiadowca potrzebuje kuriera, nasuwa sie logiczny wniosek, ze cos ukradl. Vicary'ego ogarnelo przerazenie, ze nawet jesli