W drodze do mieszkania Petera Jordana Catherine Blake, zaskoczona, nagle zdala sobie sprawe, ze ogarnal ja niepokoj. Bynajmniej nie dlatego, ze obok niej siedzial mezczyzna znajacy najwieksza tajemnice wojny. Po prostu kiepsko sie czula w tej roli – nie nadawala sie do zalotow ani randek. Pierwszy raz od bardzo dawna pomyslala o swoim wygladzie. Nie ulegalo watpliwosci, ze jest kobieta pociagajaca – piekna kobieta. Wiedziala, ze wiekszosc mezczyzn jej pozada. Ale od kiedy zamieszkala w Londynie, robila co bylo w jej mocy, by ukryc swa urode, wtopic sie w tlo. Narzucila sobie styl wojennej wdowy: grube ciemne ponczochy, ukrywajace ksztalt nog, nie dopasowane spodnice, maskujace zaokraglenie bioder, luzne, meskie swetry zaslaniajace pelny biust. Dzis ubrala sie we wspaniala kreacje, kupiona jeszcze przed wojna, ktora idealnie sie nadawala na drinka w Savoyu. A mimo to pierwszy raz w zyciu ogarnial ja niepokoj, czy okaze sie wystarczajaco ladna.

Cos jeszcze nekalo Catherine. Dlaczego dopiero w takich okolicznosciach los wreszcie zetknal ja z czlowiekiem typu Petera Jordana? Inteligentnym, przystojnym, zamoznym i… coz, najwyrazniej normalnym. Wiekszosc mezczyzn, z ktorymi do tej pory miala do czynienia, w tej chwili zachowywalaby sie zgola inaczej. Przypomniala sobie pierwszy raz z ojcem Marii Romero, Emiliem. Nie zawracal sobie glowy kwiatami ani umizgami. Nawet jej nie pocalowal. Po prostu pchnal ja na lozko i przelecial. I Catherine to nie przeszkadzalo. Szczerze powiedziawszy, wlasciwie wrecz odpowiadalo. Seksu nie uprawia sie z milosci czy szacunku. Nawet podboj jej nie interesowal. Dla niej stanowil wylacznie akt zaspokojenia fizycznych potrzeb. Emilio Romero to wyczul; niestety, Emilio wyczuwal zbyt wiele rzeczy, ktorych sobie nie zyczyla.

Juz dawno porzucila mysl o tym, ze moglaby sie zakochac, wyjsc za maz, urodzic dzieci. Obsesyjne dazenie do niezaleznosci i wszczepiona nieufnosc nigdy by jej nie pozwolily na glebokie zaangazowanie emocjonalne, niezbedne w malzenstwie. Egoizm i dogadzanie wlasnym zachciankom wykluczaly opiekuncze macierzynstwo. Catherine nigdy nie czula sie bezpieczna z mezczyzna, o ile calkowicie – tak emocjonalnie jak i fizycznie – nie panowala nad sytuacja. Przejawialo sie to takze w samym akcie milosnym. Catherine juz dawno sie przekonala, ze nie osiaga orgazmu, jesli nie jest na gorze.

W wyobrazni stworzyla sobie obraz zycia, jakie pragnelaby wiesc. Po zakonczeniu wojny wyjedzie gdzies, gdzie jest cieplo: na Costa del Sol, poludnie Francji albo do Wloch. I kupi sobie niewielka wille z widokiem na morze. Bedzie mieszkac sama, obetnie wlosy i bedzie sie wylegiwac na plazy tak dlugo, az jej skora stanie sie ciemnobrazowa, a jesli zapragnie mezczyzny, sprowadzi go do siebie i bedzie wykorzystywac, poki jej nie zadowoli. Wtedy wyrzuci go na zbity pysk i bedzie siedziala samotnie przy ogniu, a za cale towarzystwo wystarczy jej szum morza. Moze od czasu do czasu zaprosi do siebie Marie. Tylko Maria ja rozumiala. Dlatego tak bardzo Catherine zabolalo, gdy ja zdradzila.

Catherine nie nienawidzila siebie ani tez szczegolnie siebie nie kochala. Przy tych rzadkich okazjach, kiedy zastanawiala sie nad swoja psyche, dochodzila do wniosku, ze stanowi dosc interesujaca osobowosc. Uswiadomila sobie rowniez, ze doskonale nadaje sie na szpiega – tak pod wzgledem emocjonalnym, jak fizycznym i intelektualnym. Vogel to dostrzegl, podobnie jak Emilio. Nie znosila obu tych mezczyzn, lecz nie mogla ich winic za wnioski, ktore wyciagneli. Teraz, gdy spogladala w lusterko, tylko jedno slowo przychodzilo jej na mysl: szpieg.

Taksowka zatrzymala sie przed domem Jordana. Peter pomogl Catherine wysiasc z samochodu i zaplacil kierowcy. Otworzyl drzwi frontowe i wprowadzil goscia do srodka. Zanim zapalil swiatlo, zamknal drzwi – reguly zaciemnienia. Przez moment Catherine czula sie zdezorientowana i wystawiona na niebezpieczenstwo. Nie lubila sie znajdowac w mroku, w obcym miejscu, z nieznajomym mezczyzna. Jordan szybko wlaczyl lampe i swiatlo zalalo pomieszczenie.

– Wielkie nieba – powiedziala Catherine. – Jakim cudem zdobyles taka kwatere? Sadzilam, ze wszyscy amerykanscy oficerowie gniezdza sie w hotelach i pensjonatach.

Oczywiscie, znala odpowiedz. Ale musiala spytac. Rzadko sie spotykalo amerykanskiego wojskowego, ktory mieszkalby sam w takim luksusie.

– Moj tesc kupil ten dom wieki temu. Bardzo czesto przyjezdzal do Londynu i w interesach, i dla przyjemnosci, wiec uznal, ze warto tu miec wlasny kat. Szczerze mowiac, ciesze sie, ze go kupil. Niezbyt mi sie usmiechala perspektywa spedzenia wojny scisnietym jak sardynka w Grosvenor House. Pozwol, ze zdejme ci plaszcz.

Pomogl jej zdjac plaszcz i poszedl odwiesic go w szafie. Catherine ogladala salon. Przyjemne wnetrze, umeblowane wygodnymi skorzanymi fotelami i kanapami z rodzaju tych, jakie sie spotyka w londynskich klubach. Boazeria, drewniana podloga bejcowana na ciemny braz i wypolerowana na blysk. Porozrzucane tu i owdzie dywany byly doskonalej jakosci. Jedno nadawalo temu pokojowi oryginalny rys: na wszystkich scianach wisialy zdjecia mostow.

– Czyli jestes zonaty – powiedziala Catherine, starajac sie, zeby w jej glosie zabrzmiala nutka rozczarowania.

– Slucham? – spytal, wracajac do salonu.

– Mowiles, ze to dom twojego tescia.

– Chyba powinienem byl powiedziec: bylego tescia. Moja zona zginela w wypadku samochodowym tuz przed wojna.

– Przepraszam, Peter, nie chcialam…

– Daj spokoj, nic sie nie stalo. Bylo, minelo. Ruchem glowy wskazala zdjecia.

– Lubisz mosty.

– Mozna tak powiedziec. Buduje je.

Catherine podeszla do sciany i z bliska przyjrzala sie jednej z fotografii. Przedstawiala most na rzece Hudson, za ktory Jordan otrzymal w 1938 tytul inzyniera roku.

– Projektujesz mosty?

– Nie, projekty wykonuja architekci. Ja jestem inzynierem. Rysuja swoj pomysl, a ja mowie, czy to ustoi czy nie. Czasem kaze im zmienic projekt. Czasem, jesli jest genialny jak ten, staram sie znalezc sposob, by moc go zrealizowac.

– Czyli stawiasz czolo olbrzymim wyzwaniom.

– Bywa i tak. Ale czasem to strasznie zmudne i pracochlonne zajecie, wymagajace nudnych rozmow na przyjeciach.

– Nie wiedzialam, ze marynarka potrzebuje mostow.

– Bo nie potrzebuje. – Jordan sie zawahal. – Przykro mi, ale nie moge rozmawiac o mojej…

– Oczywiscie. Wierz mi, rozumiem zasady.

– Moglbym sie zajac gotowaniem, ale nie recze, czy jedzenie nadawaloby sie do spozycia.

– Po prostu pokaz mi, gdzie jest kuchnia.

– Za tamtymi drzwiami. Przebiore sie, jesli sie nie obrazisz. Ciagle nie moge sie przyzwyczaic to tego diabelnego munduru.

– Prosze bardzo.

Czujnie obserwowala jego nastepne ruchy. Wyjal klucze z kieszeni spodni i otworzyl drzwi. Czyli tam ma gabinet. Zapalil swiatlo i zniknal w srodku na niecala minute. Gdy wrocil, juz nie trzymal teczki. Pewnie schowal ja w sejfie. Poszedl na gore. Sypialnia miesci sie na pietrze. Idealnie. Kiedy on bedzie spal na gorze, ona sie wlamie do sejfu i sfotografuje zawartosc teczki. Neumann dopilnuje, zeby zdjecia dotarly do Berlina, a spece z Abwehry przeanalizuja je i zorientuja sie, na czym polega zadanie Petera Jordana.

Ruszyla do kuchni i nagle ogarnela ja panika. Dlaczego Jordan raptem postanowil sie przebrac? Czyzby popelnila jakis blad? Zrobila falszywy krok? Czy Jordan wlasnie dzwoni do MI- 5?

A MI- 5 wzywa wydzial specjalny? Czy zejdzie na dol, zeby ja zagadac, az tamci wylamia drzwi i ja. aresztuja?

Zmusila sie do zachowania spokoju. Toz to idiotyczne.

Otworzywszy drzwiczki lodowki, uprzytomnila sobie nagle, ze nie ma bladego pojecia, jak zrobic omlet. Maria smazyla pyszne omlety – po prostu powtorzy kazdy jej ruch, jak papuga. Wyjela trzy jajka, oselke masla i kawalek cheddara. W malej spizarce natknela sie na puszke pomidorow i butelke wina. Otworzyla wino, znalazla kieliszki i nalala dla dwojga. Nie czekala na powrot Jordana ze skosztowaniem trunku: byl pyszny. Czula w nim dzikie kwiaty, lawende i morele, przywodzil jej na mysl wymarzona wille. Najpierw podsmaz pomidory – tak robila Maria w Paryzu, tyle ze wtedy kupowalo sie swieze jarzyny, a nie to paskudztwo z puszki.

Otworzyla puszke, odsaczyla i pokroila pomidory i wrzucila je na rozgrzana patelnie. W kuchni natychmiast rozniosla sie ich won. Catherine lyknela odrobine wina, zanim rozbila jajka i rozbeltala je w misce wraz ze startym serem. Az sie usmiechnela pod nosem, tak dziwne jej sie wydawalo to typowo kobiece zadanie –

Вы читаете Ostatni szpieg Hitlera
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату