mial sie dopuscic Canaris. W 1942 roku przekazal akta Heinrichowi Himmlerowi, ale ten nie wszczal zadnych krokow. Canaris rowniez przechowywal rozne teczki i Schellenberg podejrzewal, ze w dossier Himmlera znajdujacym sie w dyspozycji Abwehry sa rzeczy, ktorych ujawnienia reichsfuhrer sobie nie zyczyl.
– To dawna sprawa, panie admirale. Przeszlosc.
Canaris dzgnal konia obcasem i znowu ruszyli. W oddali zamajaczyly stajnie.
– Czy moge wylozyc karty na stol i pozwolic sobie na interpretacje panskiej oferty pomocy ze strony SD,
– Chcialby pan uczestniczyc w tej operacji z jednego z dwoch powodow. Albo zeby zniszczyc ja i pognebic opinie Abwehry, albo tez przechwycilby pan odkrycia Vogla i cala zasluge przypisal sobie, za nas zbierajac laury.
Schellenberg wolno pokrecil glowa.
– Ten brak zaufania miedzy nami! Jaka szkoda. Jakiez to bolesne.
– Istotnie, prawda?
Dojechali do stajni, zsiedli
– Jak zwykle bylo mi ogromnie milo – odezwal sie Canaris. – Zjemy razem sniadanie?
– Z prawdziwa rozkosza przyjalby m zaproszenie, ale niestety, obowiazek wzywa.
– O?
– Spotkanie z Himmlerem i Hitlerem, punkt o osmej.
– Szczesciarz z pana. Na jaki temat?
Walter Schellenberg usmiechnal sie i polozyl dlon w rekawiczce na ramieniu towarzysza.
– Chcialoby sie wiedziec.
– Jak sie miewa dzis rano Szczwany Lis? – spytal Adolf Hitler, kiedy punktualnie o osmej pojawil sie w drzwiach Walter Schellenberg.
Himmler juz czekal, siedzial na miekkiej kanapie i popijal kawe. Wlasnie taki wizerunek Schellenberg chetnie prezentowal swoim zwierzchnikom: czlowieka zbyt zajetego, by pojawic sie choc chwile przed czasem i zajmowac towarzyska pogawedka, a rownoczesnie na tyle zdyscyplinowanego, by stawic sie punktualnie.
– Jak zwykle czujny – odparl Schellenberg, nalewajac sobie goracej kawy. Obok stal dzbanuszek z prawdziwym mlekiem. Nawet szefostwu SD ostatnio z trudem przychodzilo zapewnienie sobie stalych dostaw zywnosci.
– Moze to i lepiej – stwierdzil Himmler. Z jego twarzy niczego nie mozna bylo wyczytac. – Im mniej nasz dobry admiral wie, tym mniej zdradzi nieprzyjacielowi.
– Zrobilem sam drobne dochodzenie – podjal Schellenberg. – Wiem, ze Vogel wyslal do Anglii przynajmniej jednego nowego agenta. Musial skorzystac z samolotu Luftwaffe do zrzutu i pilot, ktory z nim lecial, okazal sie nadzwyczaj chetny do wspolpracy. – Schellenberg otworzyl teczke i wyjawszy dwie kopie tego samego dokumentu, jedna podal Hitlerowi, druga Himmlerowi. – Agent nazywa sie Horst Neumann. Reichsfuhrer moze pamieta incydent z Paryza. W paryskim barze zginal esesman. Neumann to czlowiek, ktory sie do tego przyczynil.
Himmler upuscil kartke na niski stolik, wokol ktorego wszyscy trzej siedzieli.
– Wykorzystanie przez Abwehre tego czlowieka to policzek wymierzony w SS i pamiec oficera, ktorego zabil! Swiadczy o pogardzie Vogla wobec partii i fuhrera.
Hitler nadal czytal dokument i najwyrazniej go on zaciekawil.
– A moze Neumann to po prostu idealny kandydat do tej akcji. Prosze spojrzec na jego dossier: urodzony w Anglii, odznaczony spadochroniarz, krzyz rycerski, liscie debu. Sadzac z tego, co tu napisano, wyjatkowy zolnierz.
Schellenberg od dawna nie widzial u Hitlera tak spokojnego i rozsadnego zachowania.
– Zgadzam sie – przytaknal Schellenberg. – Z wyjatkiem tego jednego przykrego epizodu, Neumann wydaje sie wzorowym zolnierzem.
Himmler ponuro lypnal na Schellenberga. Nie lubil, gdy mu sie sprzeciwiano w obecnosci fuhrera, nawet jesli to robil ktos tak blyskotliwy jak Schellenberg.
– Moze nadeszla pora, by zaatakowac Canari sa – podsunal Himmler. – Zdjac go, przekazac wladze brigadenfuhrerowi Schellenbergowi i laczac Abwehre z SD, stworzyc jedna potezna agencje wywiadowcza. W ten sposob brigadenfuhrer Schellenberg bedzie mogl osobiscie nadzorowac operacje Vogla. Tam, gdzie pojawia sie admiral Canaris, sprawy dziwnie sie wymykaja z rak.
I znowu Hitler nie zgodzil sie ze swoim najbardziej zaufanym poplecznikiem.
– Jesli rosyjski informator Schellenberga ma racje, ten caly Vogel najwyrazniej dal sie Anglikom we znaki. Wkroczenie teraz byloby bledem. Nie,
Hitler wstal.
– A teraz darujcie panowie, ale mam inne sprawy, ktorym musze poswiecic uwage.
Dwa sluzbowe mercedesy z warkotem silnikow czekaly w zatoczce. Nastapil niezreczny moment, kiedy trzeba bylo wybrac pojazd, ale Schellenberg ustapil i wsiadl do wozu reichsfuhrera. Zle sie czul, kiedy nie towarzyszyli mu jego ludzie, nawet jesli byl z Himmlerem. Podczas krotkiej jazdy kuloodporny mercedes Schellenberga ani na chwile nie odstapil tylnego zderzaka limuzyny Himmlera.
– Jak zwykle wspaniale przedstawienie,
Schellenberg na tyle dobrze poznal zwierzchnika, by wiedziec, ze to nie byl komplement. Himmler, drugi najpotezniejszy czlowiek w Niemczech, gotowal sie ze zlosci, gdy ktos w obecnosci Hitlera wyrazil przeciwna niz jego opinie.
– Dziekuje,
– Calkowicie.
– Chce wiedziec, jaka gre prowadzi Vogel. Skoro fuhrer nie pozwoli nam tego zrobic od srodka, bedziemy musieli to zrobic od zewnatrz. Zorganizuj Voglowi i jego asystentowi Ulbrichtowi dwudziestoczterogodzinna obstawe. Wykorzystaj wszystkie srodki, jakimi dysponujesz, do przenikniecia na Tirpitz Ufer. I znajdz sposob dotarcia do osrodka radiowego w Hamburgu. Vogel musi sie kontaktowac z agentami. Niech ktos slucha, co tam sie mowi.
– Tak jest,
– I nie miej takiej ponurej miny, Walterze. Juz niedlugo dorwiemy sie do Abwehry. Nie przejmuj sie. Bedzie nasza.
– Dziekuje,
– No, chyba ze znowu bedziesz mi sie sprzeciwial przy fuhrerze.
Himmler leciutko, prawie niedoslyszalnie zastukal w szybke dzielaca ich od szofera. Samochod zjechal na bok, a tuz za nim woz Schellenberga. Mlody general czekal bez ruchu, poki przy drzwiczkach nie pojawil sie jeden z jego ludzi, by oslaniac go przez te kilka krokow, ktore dzielily go od wlasnego mercedesa.
Rozdzial trzynasty