– Spotkala sie z Jordanem. Chce, zeby Neumann jak najszybciej zaczal regularnie od niej odbierac przesylki. Na Boga, Werner, wiec udalo jej sie!

– Nie ulega watpliwosci, ze to wyjatkowa agentka. I wyjatkowa kobieta.

– Tak – odparl automatycznie Vogel. – Jak najszybciej skontaktuj sie z Neumannem w Hampton Sands. Kaz mu rozpoczac ustalona wczesniej procedure przekazywania filmow.

– Tak jest.

– I zostaw wiadomosc w biurze admirala Canarisa. Jutro z samego rana chce go poinformowac o przebiegu wydarzen.

– Tak jest, panie kapitanie.

Ulbricht wyszedl, a Vogel zostal sam w ciemnosciach. Zastanawial sie, jak Catherine to osiagnela. Mial nadzieje, ze pewnego dnia wroci i bedzie mogl ja spytac.

Przestan sie oszukiwac, stary.

Chcial, zeby przyjechala, bo moglby sie z nia. jeszcze raz spotkac i wyjasnic, dlaczego tak strasznie sie z nia obszedl tamtej ostatniej nocy. Wylacznie dla jej dobra. Wtedy tego nie rozumiala, ale moze teraz, po tak dlugim czasie, to dostrzegla. Myslal o niej.

Czy sie boi? Czy grozi jej niebezpieczenstwo?

Oczywiscie, ze grozi. W koncu probowala z samego serca Londynu wykrasc tajemnice Amerykanow. Jeden nieostrozny ruch, a wpadnie prosto w rece MI- 5. Ale jesli juz komus mialoby sie powiesc, to tylko jej. Na dowod Vogel mogl przedstawic swe zlamane serce i szczeke.

Heinrich Himmler przegladal dokumenty lezace na jego biurku w gabinecie przy Prinz Albrechtstrasse, gdy polaczono go z Walterem Schellenbergiem.

– Dobry wieczor, Herr Brigadenfuhrer. A moze raczej: dzien dobry.

– Jest druga nad ranem. Nie sadzilem, ze bedzie pan jeszcze w biurze.

– Nie masz dla mnie spoczynku. W czym moge ci pomoc?

– Chodzi o sprawe Vogla. Udalo mi sie przekonac jednego z radiotelegrafistow Abwehry, ze wspolpraca z nami wyjdzie mu tylko na dobre.

– Doskonale, generale.

Schellenberg powiedzial Himmlerowi o wiadomosci od agenta Vogla w Londynie.

– Czyli twoj przyjaciel, Horst Neumann, wkrotce przylaczy sie do gry – stwierdzil Himmler.

– Na to wyglada, Herr Reichsfuhrer.

– Rano poinformuje fuhrera o najnowszych wydarzeniach. Z pewnoscia bedzie bardzo zadowolony. Ten caly Vogel okazuje sie doskonalym oficerem. Jesli wykradnie najwazniejsza tajemnice wojny, to wcale bym sie nie zdziwil, gdyby fuhrer mianowal go nastepca Canarisa.

– Mnie przychodza na mysl bardziej godni kandydaci na to stanowisko, Herr Reichsfuhrer - odparl Schellenberg.

– Lepiej znajdz jakis sposob zapanowania nad sytuacja. Inaczej wypadniesz z gry.

– Tak jest, Herr Reichsfuhrer.

– Wybierasz sie na poranna przejazdzke konna po Tiergarten z admiralem Canarisem?

– Jak zwykle.

– To moze dla odmiany uda ci sie zdobyc jakas pozyteczna informacje. I przekaz Szczwanemu Lisowi pozdrowienia. Dobranoc, Herr Brigadenfuhrer.

Himmler delikatnie odlozyl sluchawke na widelki i wrocil do papierkowej roboty.

Rozdzial pietnasty

Hampton Sands, Norfolk

Szary swit przedzieral sie przez gruba powloke chmur, kiedy Horst Neumann przebiegl przez sosnowy zagajnik i wspial sie na wydmy. Przed nim rozciagalo sie morze – szare i nieruchome w ten bezwietrzny ranek. Niewielkie fale uderzaly o brzeg plazy, ktora zdawala sie ciagnac w nieskonczonosc. Neumann mial na sobie szary dres, pod nim golf, zeby nie zmarznac, i pare miekkich czarnych butow do biegania. Gleboko wdychal chlodne, rzeskie powietrze, potem zszedl z wydm i spacerowal po miekkim piasku. Trwal odplyw i pojawila sie polac twardego, rownego piachu, idealnego do biegania. Rozprostowal nogi, zrobil kilka wymachow i ruszyl lekkim truchtem. Mewy i rybitwy zaskrzeczaly obrazone, po czym odfrunely.

Dzis rano otrzymal wiadomosc z Hamburga: nakazano mu odbieranie materialow od Catherine Blake. Mialo sie to odbywac wedle procedury, ktorej Vogel nauczyl go na farmie pod Berlinem. Material nalezalo wsuwac do szpary w drzwiach budynku przy Cavendish Square, skad mial go zabierac czlowiek z ambasady portugalskiej i poczta dyplomatyczna przesylac do Lizbony. Niby proste. Ale Neumann zdawal sobie sprawe, ze przez taka kurierska robote na ulicach Londynu moze wpasc prosto w szpony angielskich sil bezpieczenstwa. Bedzie nosil informacje, ktore w razie wpadki zapewnialy mu natychmiastowy bilet na szubienice. Walczac, zawsze wiedzial, gdzie kryje sie nieprzyjaciel. Ale przy tego typu zadaniach wrog mogl byc wszedzie. Mogl siedziec obok niego w kawiarni czy w autobusie, a on nawet by sie tego nie domyslal.

Dopiero po kilkunastu minutach rozgrzal sie i na czole pojawily mu sie kropelki potu. Bieganie zaczelo swe czary – te same, ktore czynilo, gdy byl jeszcze chlopcem. Czul sie lekko, swobodnie, niemal frunal w powietrzu. Oddychal rowno, bez wysilku, wszelkie napiecie sie ulatnialo. Wyznaczyl sobie wyimaginowana linie mety kilometr dalej i przyspieszyl kroku.

Pierwsze kilkaset metrow przebiegl dobrze. Sunal po plazy, dlugimi susami pokonujac dystans, rece i ramiona pracowaly swobodnie. Koncowy odcinek okazal sie trudniejszy. Oddech Neumanna stal sie chrapliwy, nierowny. Zimny powiew rozdzieral mu gardlo. Mial wrazenie, ze na barki ktos mu wrzucil olowiane ciezarki. Wymyslona linia mety widniala dwiescie metrow przed nim. Sciegna ud nagle sie mu naprezyly, musial skrocic krok. Wyobrazil sobie, ze to koncowka finalu na tysiac piecset metrow Igrzysk Olimpijskich – olimpiady, ktora go minela, bo wyslano go zabijac Polakow, Rosjan, Grekow i Francuzow! Wyobrazil sobie, ze przed nim biegnie jeszcze jeden zawodnik, a on ze straszliwym trudem wyrownuje dystans. Od linii mety dzielilo go piecdziesiat metrow. Byla to kupka wodorostow, wyrzucona przez przyplyw, lecz on widzial prawdziwa tasme, mezczyzn w bialych marynarkach, ze stoperami, i flage olimpijska lopoczaca nad stadionem. Zadudnil nogami o twardy piach, minal wodorosty, wyhamowal i ciezko dyszal.

Glupia gra – a bawil sie w nia ze soba od dziecka – lecz spelnila swoj cel. Udowodnil sobie, ze znowu odzyskal sily. Wiele miesiecy uplynelo, nim doszedl do siebie po laniu esesmanow, ale wreszcie mu sie udalo. Czul, ze jego cialo jest gotowe do wszystkich zadan, jakie przed nim stana. Neumann szedl przez chwile, nim znowu ruszyl truchcikiem. I w tej chwili zauwazyl Jenny Colville, ktora obserwowala go z wydmy.

Neumann usmiechnal sie do nadchodzacej dziewczyny. Okazala sie ladniejsza, niz zapamietal – pelne, ruchliwe wargi, oczy duze, niebieskie, jasna cera zarozowiona od porannego chlodu. Miala na sobie gruby welniany sweter, welniana czapke, sztormiak, nogawki spodni wepchniete byle jak w kalosze. Za nia, nad wydmami, Neumann dostrzegl bialy dym z ogniska, unoszacy sie znad sosen. Jenny podeszla blizej. Wygladala na zmeczona, jej odziez byla wymieta, jakby w niej spala. A mimo to, stajac przed nim, usmiechnela sie wdziecznie i bacznie mu sie przyjrzala.

– Imponujace, panie Porter - odezwala sie. Neumannowi trudno bylo zrozumiec jej rozwleka, spiewna gware z Norfolk. -

Gdybym pana nie znala, powiedzialabym, ze pan trenuje przed wyscigiem.

– Trudno zerwac ze starymi nawykami. Zreszta, bieg sluzy cialu i duszy. Powinnas sama czasem pobiegac. Stracilabys te pare zbednych funtow.

– Ach! – odepchnela go zartobliwie. – I tak juz jestem zbyt koscista. Wszyscy chlopcy w wiosce tak powiadaja. Lubia Eleanor Carrick, bo ma duze… no, sam pan wie. Chodzi z nimi na plaze i placa jej, zeby rozpiela

Вы читаете Ostatni szpieg Hitlera
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату