– Nie pojmuje, jak mozesz byc tak spokojna – powiedzial. – W koncu przed chwila omal nie zginelas. Wolno ci okazywac uczucia.
Kolejny blad. Powinna odgrywac bardziej przerazona. Prosic, zeby ja przy tulil i powiedzial, ze wszystko bedzie dobrze. Powinna dziekowac mu za ocalenie zycia. Nie myslala jasno. Sprawy wymykaly sie spod kontroli, czula to. Rose Morely… Pope'owie… Pomyslala o teczce, ktora Jordan wlasnie zamknal w sejfie. Niosl ja przykuta do nadgarstka. Mozliwe ze najwazniejsza tajemnica wojny – tajemnica inwazji – wlasnie znajduje sie w zasiegu jej reki. A jesli tak? Jesli uda jej sie ja ukrasc? Chce skonczyc z ta gra. Nie czuje sie bezpiecznie. Nie ma juz sil prowadzic podwojnego zycia, ktore wiodla od szesciu lat. Ani ciagnac romansu z Peterem Jordanem. Oddawac mu sie co noc i wslizgiwac sie do jego gabinetu. „Jedno zadanie i wracasz'. Vogel jej to obiecal. Bedzie go trzymala za slowo.
Rozebrala sie i polozyla na lozku. Jordan nadal siedzial na skraju, pijac koniak i wpatrujac sie w ciemnosci.
– To sie nazywa angielska rezerwa – wyjasnila. – Nie wolno nam okazywac uczuc, nawet jesli omal nas nie przejedzie samochod! pedzacy przez zaciemnione miasto.
– W takim razie kiedy wam wolno? – spytal, nadal na nia nie patrzac.
– Ty tez mogles dzis zginac, Peterze – powiedziala.
– Bo kiedy zobaczylem, jak ten przeklety idiota szarzuje na ciebie, cos sobie uswiadomilem. Zdalem sobie sprawe, ze szalenczo, bezgranicznie i rozpaczliwie sie w tobie zakochalem. To sie stalo w chwili, gdy wkroczylas w moje zycie. Myslalem, ze juz nigdy z nikim nie zaznam szczescia. Tymczasem z toba mi sie to udalo. I straszliwie sie boje, ze mogloby znowu zniknac.
– Peterze – odparla cicho.
Siedzial plecami do niej. Wyciagnela reke i chwycila go za ramie, probujac do siebie przyciagnac, ale on ani drgnal.
– Zawsze sie zastanawialem, gdzie bylem w chwili, gdy ona zginela, co dokladnie robilem. Wiem, ze to brzmi nienormalnie, ale to najdluzej mnie nekalo. Dlatego, ze nie bylo mnie przy niej, gdy mnie potrzebowala. Dlatego, ze zginela sama na autostradzie w Long Island podczas burzy. Zawsze sie zastanawialem, czy nie moglem jakos temu zapobiec. I dzisiejszego wieczoru, kiedy tam stalem, zobaczylem, jak to samo wydarza sie po raz drugi. Lecz tym razem moglem cos zrobic, moglem temu zapobiec – wiec to uczynilem.
– Bardzo dziekuje za uratowanie mi zycia, Peterze Jordanie.
– Wierz mi, kierowaly mna wylacznie egoistyczne pobudki. Bardzo dlugo na ciebie czekalem, Catherine Blake, a skoro juz cie znalazlem, nie chce bez ciebie zyc.
– Naprawde tak myslisz?
– Z glebi serca.
Znowu go pociagnela. Tym razem ustapil. Calowala go raz za razem, wreszcie powiedziala:
– Boze, tak bardzo cie kocham, Peter.
Ja sama zaskoczyla latwosc, z jaka sklamala. Nagle Peter rozpaczliwie jej zapragnal. Polozyla sie na plecy i rozchylila uda, a kiedy w nia wszedl, jej cialo samo do niego przywarlo. Wygiela sie w luk i poczula go gleboko w sobie. To sie stalo tak blyskawicznie, ze az glosno wciagnela powietrze. A po wszystkim dostala naglego ataku smiechu.
Jordan polozyl glowe na jej piersiach.
– Co cie tak diabelnie ubawilo?
– Po prostu jestem z toba szczesliwa, Peterze. Tak bardzo szczesliwa.
Vicary niczym niespokojny duch krazyl po budynku przy St James's Street. O osmej zszedl do kantyny cos zjesc. Wybor byl jak zwykle straszny: kartoflanka i jakas duszona ryba, ktora smakowala, jakby wyskoczyla prosto z rzeki. Ku jego zaskoczeniu doskwieral mu jednak taki glod, ze poprosil o dokladke. Inny oficer, byly adwokat, ktory wygladal, jakby cierpial na chronicznego kaca, zaprosil Vicary'ego na partyjke szachow. Vicary zrazu gral miernie i bez entuzjazmu, ale udalo mu sie wygrac dzieki serii blyskotliwych posuniec na koncu. Mial nadzieje, ze jego ostatnia sprawa zakonczy sie podobnie jak ta runda.
Grace Clarendon minela go na klatce schodowej. Do piersi, niczym uczennica niosaca ksiazki, przytulala akta. Poslala mu niechetne spojrzenie i ze stukotem obcasow zbiegla na dol, do czelusci archiwum.
Wrocil do gabinetu i probowal pracowac – zaniedbal ostatnio siatke Beckera – ale na prozno.
„Dlaczego wczesniej nam o tym nie powiedziales?'.
„Powiedzialem Boothby'emu'.
Zameldowal sie Harry – nic.
Potrzebowal godzinnej drzemki. Szmer dalekopisow, ktory zwykle przynosil mu ukojenie, dzis draznil jak lomot mlota pneumatycznego. Malenka polowka, niegdys przynoszaca wyzwolenie z bezsennosci, stala sie symbolem tego wszystkiego, co mu sie w zyciu nie udalo. Przez pol godziny przenosil ja po gabinecie, ustawiajac to pod jedna sciana, to pod druga, w koncu postawil na srodku pokoju. Pani Blanchard, przelozona nocnej zmiany maszynistek, zaniepokojona rumorem wsunela glowe do srodka. Nalala Vicary'emu olbrzymia szklanke whisky, kazala wypic, po czym ustawila polowke z powrotem na miejsce.
Kolejny telefon od Harry'ego – nie.
Siegnal po sluchawke i wykrecil numer Helen. Odezwal sie rozdrazniony meski glos.
– Halo. Halo. Kto, u licha, dzwoni?
Vicary sie rozlaczyl.
Harry zglosil sie po raz trzeci – nadal nic.
Pokonany Vicary napisal prosbe o dymisje.
„A w ogole czytal pan akta Vogla?'.
„Nie'.
Podarl prosbe na kawalki i wrzucil je do kosza. Wyciagnal sie na lozku; lampka swiecila mu prosto w twarz, a on patrzyl w sufit.
Zastanawial sie, dlaczego ta kobieta zadala sie z Pope'ami. Czy byli jej wspolnikami i zajmowali sie nie tylko nielegalnym handlem, wyludzaniem haraczu, ale rowniez szpiegostwem? Malo prawdopodobne. Moze zwrocila sie do nich w poszukiwaniu uslug, ktorych mogli dostarczyc: czarnorynkowe paliwo, bron, ludzie do przeprowadzenia obserwacji. Nie znajdzie na to ostatecznej odpowiedzi, dopoki nie schwyta i nie przeslucha Roberta Pope'a. A nawet i potem trzeba przyjrzec sie bacznie dzialaniom bandy Pope'a. Jesli dopatrzy sie choc cienia jakichs podejrzanych ruchow, wszystkich ich oskarzy o szpiegostwo na rzecz Niemiec i na bardzo dlugo zapudluje. A co z Rose Morely? Czy to mozliwe, zeby jej smierc byla tylko strasznym zbiegiem okolicznosci? Czy Rose rozpoznala Anne Steiner i przyplacila to zyciem? Niewykluczone. Ale przyjmie najgorszy scenariusz: ze Rose Morely rowniez szpiegowala. Przeprowadzi wnikliwe dochodzenie, sprawdzi jej zyciorys, zanim uzna jej sprawe za zamknieta.
Spojrzal na zegarek. Pierwsza w nocy. Podniosl sluchawke i jeszcze raz wykrecil ten sam numer. Tym razem po drugiej stronie zabrzmial glos Helen. Slyszal go po raz pierwszy od dwudziestu pieciu lat.
– Halo. Halo. Prosze sie odezwac.
Vicary chcial cos powiedziec, ale nie mogl.
– Och, niech to licho!
I polaczenie przerwano.
Catherine przekrecila klucz w zamku gabinetu, weszla do srodka i cicho zamknela za soba drzwi. Zapalila lampke na biurku. Z torebki wyjela aparat fotograficzny i mauzera. Ostroznie polozyla bron na blacie, kolba do siebie, zeby w razie czego moc w kazdej chwili wystrzelic. Kleknela przy sejfie i wykrecila kombinacje. Otworzyla drzwiczki. W srodku lezala walizka – zamknieta. Otworzyla ja swoim kluczykiem, podniosla wieko i zajrzala do srodka.
Czarny notes z napisem: SCISLE TAJNE – TYLKO DLA BIGOTOW na okladce.
Serce zaczelo jej bic szybciej.
Polozyla notes na biurku i sfotografowala okladke.
Otworzyla go na pierwszej stronie i przeczytala:
PROJEKT PHOENIX