– Dlaczego tak pozno?

– Moja zona nie zyje. Nie chcialem zostawiac syna samego.

– Dlaczego wiec pan sie na to zdecydowal?

– Bo zwrocono sie do mnie z prosba, zebym wstapil do marynarki wojennej.

– Prosze opowiedziec, jak to sie odbylo.

– Do mojego biura na Manhattanie przyszlo dwoch mezczyzn. Nie ulegalo watpliwosci, ze zapoznali sie z moim zyciorysem i przebiegiem kariery zawodowej. Oswiadczyli, ze potrzebuja moich uslug w realizacji projektu zwiazanego z inwazja. Nie wyjasnili, na czym ten projekt polega. Kazali mi pojechac do Waszyngtonu i nigdy wiecej ich nie zobaczylem.

– Jak sie nazywali?

– Jeden nazywal sie Leamann, nazwiska drugiego nie pamietam.

– Obaj byli Amerykanami?

– Leamann tak. Drugi byl Anglikiem.

– Ale nie pamieta pan jego nazwiska?

– Nie.

– Jak wygladal?

– Byl chudy i wysoki.

– Coz, to odpowiada rysopisowi mniej wiecej polowy Anglikow. Co sie stalo, kiedy przyjechal pan do Waszyngtonu?

– Po sprawdzeniu mojego zyciorysu wprowadzono mnie w szczegoly operacji Mulberry i pokazano plany.

– Do czego byl pan potrzebny?

– Szukali kogos, kto mial doswiadczenie w realizacji duzych projektow. Moja firma wybudowala kilka najwiekszych mostow na wschodzie.

– I jakie bylo pana pierwsze wrazenie?

– Uwazalem, ze z technicznego punktu widzenia operacja ma szanse, natomiast sam projekt wykonania za farse, oszacowali to zbyt optymistycznie. Z gory wiedzialem, ze beda spoznienia.

– A jakie sa pana wnioski po dzisiejszej inspekcji?

– Ze prace sa ogromnie opoznione i szanse ukonczenia Phoenixow na czas wynosza najwyzej jeden do trzech.

– Podzielil sie pan tymi uwagami z Catherine Blake?

– Prosze, nie wracajmy juz do tego.

– Nie odpowiedzial pan na pytanie.

– Nie. Nie podzielilem sie tymi uwagami z Catherine Blake.

– Czy widzial sie pan z nia, zanim pana zgarnelismy z Grosvenor Square?

– Jechalem do SHAEF prosto z inspekcji.

Vicary siegnal do teczki i polozyl na stole dwa zdjecia: jedno Roberta Pope'a, drugie Dicky'ego Dobbsa.

– Widzial pan kiedys tych mezczyzn?

– Twarze wydaja mi sie znajome, ale nie wiem, gdzie ich widzialem.

Vicary otworzyl akta Jordana i przerzucil strone.

– Prosze mi powiedziec, co to za dom, w ktorym pan mieszka.

– Moj tesc kupil go przed wojna. Czesto przyjezdza do Londynu w interesach i dla przyjemnosci, wiec chcial miec wygodne lokum, w ktorym moglby sie zatrzymac.

– Czy jeszcze ktos z niego korzysta?

– Mieszkalismy tu z Margaret podczas wakacji w Europie.

– Czy bank pana tescia prowadzil interesy w Niemczech?

– Tak, dosc duzo. Ale przed wojna z wiekszosci sie wycofal.

– Czy osobiscie dogladal tych likwidacji?

– Wiekszoscia zajal sie Walker Hardegen. To prawa reka tescia. Poza tym plynnie mowi po niemiecku i zna Niemcy na wylot.

– Czy przed wojna podrozowal do Niemiec?

– Tak, wielokrotnie.

– Czy kiedykolwiek mu pan towarzyszyl?

– Nie. Nie mam nic do czynienia z interesami tescia.

– Czy Walker korzystal z londynskiego mieszkania?

– Mozliwe. Nie jestem pewny.

– Jak dobrze zna pan Walkera Hardegena?

– Bardzo dobrze.

– Czyli sie przyjaznicie?

– Nie, nie powiedzialbym.

– Zna go pan dobrze, ale sie nie przyjaznicie?

– Wlasnie.

– Jestescie wrogami?

– To za mocne slowo. Po prostu za soba nie przepadamy.

– Dlaczego?

– Spotykal sie z moja zona, zanim ja poznalem. Sadze, ze nigdy nie przestal jej kochac. Na przyjeciu, ktore urzadzilem przed wyjazdem, troche za duzo wypil. Oskarzyl mnie, ze zabilem Margaret, zeby ubic interes.

– Gdyby ktos powiedzial o mnie cos takiego, uznalbym go za wroga.

– Mialem wtedy ochote go zatluc.

– Czy wini sie pan za smierc zony?

– Tak, nieustannie. Gdybym wtedy nie kazal jej przyjechac do miasta na te cholerna kolacje, zylaby.

– Co Walker Hardegen wie o pana pracy?

– Nic.

– Wie, ze jest pan utalentowanym inzynierem?

– Tak.

– Wie, ze wyslano pana do Londynu, zeby pan pracowal nad tajnym zleceniem?

– Mogl sie tego domyslic, to fakt.

– Czy w listach do domu wspominal pan o operacji Mulberry?

– Nigdy. Zreszta wszystkie i tak byly cenzurowane.

– Czy kiedykolwiek wspomnial pan komus ze swojej rodziny o operacji Mulberry?

– Nie.

– A przyjaciolom?

– Nie.

– Temu jegomosciowi, Shepherdowi Ramseyowi, tez nie?

– Nie.

– A pytal?

– Nieustannie. Oczywiscie zartobliwie.

– Czy zamierza sie pan jeszcze spotkac z Catherine Blake?

– Nie zamierzam sie z nia spotykac. Nie chce jej wiecej widziec na oczy.

– Coz, to moze sie okazac niewykonalne, komandorze Jordan.

– O co chodzi?

– Dowie sie pan w swoim czasie. Zrobilo sie pozno. Mysle, ze przydaloby nam sie troche snu. Rano wrocimy do przesluchania.

Vicary wstal i podszedl do miejsca, gdzie siedzial Boothby. Pochylil sie nad nim i powiedzial:

– Chyba powinnismy porozmawiac.

– Tak – odparl Boothby. – Moze przejdziemy do drugiego pokoju?

Dzwignal sie z fotela i ujal Vicary'ego pod reke.

Вы читаете Ostatni szpieg Hitlera
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату