– Blizej? – powtorzyl Hitler, odchylajac glowe. – Wiec nadal zgadujecie, tak, kapitanie?
– Moglbym kontynuowac,
– Dowiedzielismy sie znacznie wiecej o olbrzymich konstrukcjach z betonu i stali, ktore buduje sie w roznych punktach Anglii. Wiemy juz, ze nosza nazwe Phoenixow. Jak rowniez, ze z nadejsciem inwazji zostana przeciagniete przez kanal La Manche i zatopione na francuskim wybrzezu.
– Zatopione? A w jakimz to celu, kapitanie Vogel?
– Od dwudziestu czterech godzin nasi technicy tkwia nad dokumentami skradzionymi w Londynie. W kazdej z tych podwodnych konstrukcji mieszcza sie kwatery dla zalogi i duze dzialo przeciwlotnicze. Niewykluczone, ze nieprzyjaciel zamierza stworzyc na wybrzezu olbrzymi kompleks przeciwlotniczy, ktory dodatkowo osloni jego oddzialy w czasie inwazji.
– Niewykluczone – powtorzyl Hitler. – Ale po co zadawac sobie tyle trudu i budowac struktury przeciwlotnicze? Wszystkie wasze raporty wykazuja, ze Brytyjczykom brak surowcow: stali, cementu, aluminium. Od miesiecy mnie o tym zapewniacie. Churchill przez te swoja glupia wojne doprowadzil Anglikow do bankructwa. Dlaczego wiec mieliby marnowac bezcenne surowce na taki projekt? – Hitler odwrocil sie i zmierzyl wzrokiem Goringa. – Poza tym, obawiam sie, musimy zalozyc, ze w czasie inwazji wrog bedzie mial przewage nad naszym lotnictwem. – Znowu popatrzyl na Vogla. – Czy macie jeszcze jakies teorie, kapitanie?
– Owszem,
– Prosze je przedstawic – warknal Hitler.
– Jeden z naszych analitykow uwaza, ze te konstrukcje moga stanowic element swego rodzaju sztucznego portu. Budowli, ktore mozna by przygotowac w Wielkiej Brytanii, przetransportowac przez kanal i ustawic na francuskim wybrzezu w ciagu pierwszych godzin inwazji.
Zaintrygowany Hitler znowu zaczal krazyc po sali.
– Sztuczny port? Czy cos takiego jest w ogole wykonalne? Himmler delikatnie odchrzaknal.
– Moze panscy ludzie niewlasciwie interpretuja informacje przekazane przez agenta, kapitanie Vogel. Dla mnie ten pomysl ze sztucznym portem brzmi malo prawdopodobnie.
– Nie,
–
– Nie, kapitanie Vogel, zaintrygowala mnie panska teoria. Rozwazmy ja, chocby na zasadzie sztuka dla sztuki. Jesli nieprzyjaciel rzeczywiscie zamierza budowac cos tak skomplikowanego jak sztuczny port, to gdzie by go umiescil? Von Rundstedt, ty pierwszy.
Stary feldmarszalek wstal, podszedl do mapy i postukal w nia bulawa.
– Z analizy nieudanego ataku wroga na Dieppe w czterdziestym drugim roku mozna wyciagnac cenna nauczke. Pierwszym i glownym celem nieprzyjaciela bylo zdobycie, a potem jak najszybsze otwarcie portu. Oczywiscie, nie udalo mu sie. Nieprzyjaciel wie, ze bedziemy sie starac jak najdluzej blokowac mu dostep do portow, a gdy przyjdzie je oddac, wczesniej je zniszczymy. W takiej sytuacji przyjalbym za calkiem mozliwe, ze wrog przygotowuje w Anglii konstrukcje, ktore umozliwilyby mu szybsze otwarcie portow. Moim zdaniem to dosc logiczne. Jesli tak, a podkreslam, ze kapitan Vogel i jego wspolpracownicy nie zdobyli na to jeszcze dowodow, to nadal uwazam, ze chodzi o Calais. Inwazja w Calais tak z militarnego, jak i ze strategicznego punktu widzenia wydaje mi sie najbardziej prawdopodobna. Nie mozna tego odrzucic.
Hitler uwaznie wysluchal, po czym zwrocil sie do Vogla:
– Co pan sadzi o opinii feldmarszalka, kapitanie?
Vogel podniosl wzrok. Von Rundstedt mierzyl go lodowatym spojrzeniem. Kurt wiedzial, ze musi sie popisac dyplomacja.
– Argumenty marszalka von Rundstedta sa bardzo przekonujace. – Zawiesil glos, podczas gdy feldmarszalek skinal glowa. – Ale z czysto teoretycznego punktu widzenia, chcialbym przedstawic rowniez inne rozwiazanie.
– Mianowicie?
– Jak wskazal pan feldmarszalek, nieprzyjaciel potrzebuje portow, zeby moc szybko dostarczac niezbednego do inwazji sprzetu. Szacujemy, ze pierwsza faza operacji wymagalaby co najmniej dziesieciu tysiecy ton sprzetu dziennie. Wszystkie porty w Pas- de- Calais wchlonelyby tak olbrzymie transporty, chocby Calais, Boulogne czy Dunkierka. Ale, jak zauwazyl feldmarszalek von Rundstedt, nieprzyjaciel zdaje sobie sprawe, ze zniszczymy te porty przed oddaniem ich w jego rece. Wie rowniez, ze na ich obrone skierujemy olbrzymie sily. Bezposredni atak na ktorykolwiek z nich zbyt wiele by go kosztowal.
Vogel zauwazyl, ze Hitler sie rozprasza, traci cierpliwosc. Skrocil wywod.
– W Normandii jest szereg niewielkich portow rybackich, w ktorych brak sprzetu i przestrzeni do przyjecia tak ciezkiego i poteznego ekwipunku. Nawet Cherbourg moglby sie okazac za maly. Musimy pamietac, ze zaprojektowano go jako port pasazerski dla transoceanicznych liniowcow, a nie do przeladunku towarow.
– Wiec, kapitanie Vogel? – dosc ostro przerwal Hitler.
–
Normandii i probowal dostarczac sprzet, wykorzystujac do tego celu sztuczny port.
W oczach Hitlera pojawil sie blysk. Najwyrazniej zaciekawila go teoria Vogla.
Feldmarszalek Erwin Rommel krecil glowa.
– Scenariusz przedstawiony przez pana, kapitanie, rownalby sie katastrofie. Nawet wiosna ladowaniu nad kanalem La Manche towarzyszy ogromne ryzyko: deszcze, silne wiatry, duza fala. Moj sztab przeanalizowal warunki pogodowe. Jesli oprzemy sie na historii, to przekonamy sie, ze wrog moze liczyc na najwyzej trzy-, czterodniowe pasmo dobrej pogody. Gdyby probowal zgromadzic swoje wojska na otwartej plazy, bez portu, bez falochronow, bylby zdany na laske i nielaske natury. Zadne zas przenosne urzadzenia, nawet najgenialniej skonstruowane, nie wytrzymaja wiosennych sztormow na kanale La Manche.
– Frapujaca dyskusja, panowie – przerwal Hitler – ale dosc. Nie ulega watpliwosci, ze panski agent, kapitanie, musi zdobyc wiecej informacji na temat tego przedsiewziecia. Zakladam, ze jest nadal na miejscu?
Vogel znowu poruszal sie po slabym gruncie.
– Tu sie pojawia problem,
Po raz pierwszy odezwal sie Walter Schellenberg:
– Kapitanie Vogel, rownoczesnie nasze zrodlo w Londynie twierdzi cos zgola przeciwnego: ze Brytyjczycy wiedza o przecieku, lecz nie potrafia go zlokalizowac. Panski agent przesadza z tym zagrozeniem.
Zarozumialy dupek! A coz to za wspaniale zrodlo SD ma w Londynie? – pomyslal Vogel.
– Rzeczony agent – powiedzial na glos – jest wysoko wykwalifikowany i niezwykle inteligentny. Moim…
– Chyba nie twierdzi pan – wpadl mu w slowo Himmler – ze zrodlo brigadenfuhrera Schellenberga jest mniej wiarygodne od panskiego, kapitanie?
– Z calym szacunkiem, nie moge ocenic wiarygodnosci zrodla brigadenfuhrera.
– Bardzo dyplomatyczna odpowiedz, kapitanie – odparl Himmler. – Ale chyba sie pan zgodzi, ze panski agent winien pozostac na miejscu, dopoki nie poznamy prawdy o tych betonowych konstrukcjach?
Vogel znalazl sie w pulapce. Nie zgodzic sie z Himmlerem rownalo sie podpisaniu na siebie wyroku smierci. Moga sfabrykowac dowody zdrady i udusic go struna od fortepianu, tak jak to zrobili z innymi. Pomyslal o Gertrudzie i corkach. Barbarzyncy i na nich by sie zemscili. Ufal instynktowi Anny, ale wyciagniecie jej teraz to samobojstwo. Nie pozostawiono mu wyboru. Anna zostanie w Londynie.
– Tak, zgodze sie,
Himmler zaprosil Vogla na spacer po obozie. Zapadla noc. Poza kregiem swiatla las tonal w ciemnosciach. Znak ostrzegal przed zboczeniem ze sciezek – poza nimi teren byl zaminowany. Wiatr kolysal czubkami drzew. Vogel uslyszal ujadanie psa. Trudno bylo okreslic, z jak daleka dobiegalo, gdyz snieg tlumil wszelkie odglosy.