– W wojsku.
– To bylo przerazajace. Boze, alez ty jestes caly w bliznach.
– Prowadzilem nadzwyczaj bujne zycie. Przysunela sie do niego.
– Kim jestes, Jamesie Porterze? I co robisz w Hampton Sands?
– Zjawilem sie tu, zeby cie chronic.
– Jestes moim rycerzem na bialym koniu?
– Cos w tym rodzaju.
Jenny gwaltownie sie wyprostowala i zdjela przez glowe sweter.
– Jenny, co ty wlasciwie…
– Ciii, obudzisz Mary.
– Nie mozesz tu zostac.
– Minela polnoc. Chyba nie wygonisz mnie na dwor w taka szaruge?
Zanim zdazyl odpowiedziec, zdjela kalosze i spodnie. Weszla do lozka i wtulila sie w niego.
– Jesli Mary cie tu zastanie, zabije mnie – powiedzial Neumann.
– Przeciez nie boisz sie Mary?
– Z twoim ojcem sobie poradze. Ale Mary to calkiem inna historia.
Pocalowala go w policzek.
– Dobranoc – powiedziala.
Po kilku minutach jej oddech sie wyrownal. Neumann przytulil glowe do jej policzka i po chwili on rowniez zasnal.
Rozdzial trzeci
Lancastery nadlecialy o drugiej nad ranem. Vogel, ktory drzemal na polowce w gabinecie, wstal i podszedl do okna. Berlin drzal pod uderzeniami bomb. Rozchylil zaslony i wyjrzal. Samochod jeszcze stal – duzy czarny woz, zaparkowany po drugiej stronie ulicy. Tkwil tam od ubieglego popoludnia. Vogel wiedzial, ze siedzi w nim co najmniej trzech mezczyzn. Wiedzial tez, ze silnik pracuje, bo z rury wydechowej unosil sie oblok dymu marznacy w zimnym powietrzu. Dusza profesjonalisty burzyla sie w nim na widok takiej partackiej roboty. Palic, chociaz sie wie, ze papieros bedzie sie zarzyl w ciemnosciach. Wlaczyc silnik, zeby nie zmarznac, choc najglupszy amatorzyna zauwazy spaliny. Ale coz, gestapo nie musialo sie szczegolnie przejmowac rzemioslem i zawodowstwem. Podstawa ich dzialalnosci byl terror i brutalna sila. Ciosy mlotem.
Przypomnial sobie rozmowe z Himmlerem w Bawarii. Musial przyznac, ze w teorii Himmlera tkwilo ziarnko rozsadku. Fakt, ze wiekszosc niemieckich siatek wywiadowczych w Anglii funkcjonowala, nie swiadczyl o lojalnosci Canarisa wobec fuhrera. Przeciwnie, dowodzil jego zdrady. Skoro szef Abwehry jest zdrajca, po co zawracac sobie glowe publicznymi aresztowaniami i egzekucjami jego szpiegow w Wielkiej Brytanii. Moze zamiast tego ich wykorzystac i wraz z Canarisem probowac faszerowac Hitlera falszywymi informacjami?
Vogel pomyslal, ze to calkiem prawdopodobny scenariusz. Ale oszustwo na taka skale nie miescilo mu sie w glowie. Wszyscy niemieccy agenci musieliby sie znajdowac w wiezieniu albo przejsc na strone wroga. Musiano by zaangazowac w akcje setki brytyjskich oficerow wywiadu, ktorzy by opracowywali falszywe raporty, nadawane potem do Hamburga. Czy taka mistyfikacja jest mozliwa? Olbrzymie i ryzykowne przedsiewziecie, ale – uznal w koncu Vogel – mozliwe.
Koncepcja genialna, lecz Vogel dostrzegal w niej jeden, za to ogromny mankament. Rzecz wymagalaby calkowitego przejecia niemieckich siatek wywiadowczych w Wielkiej Brytanii. Musiano by schwytac agentow co do jednego – przeciagnac na swoja strone albo zamknac, by nie mogli juz dzialac. Gdyby poza pajeczyna MI- 5 znalazl sie choc jeden czlowiek i dostarczylby prawdziwy raport, Abwehra moglaby zwachac pismo nosem. Na podstawie raportu tego jednego czlowieka moglaby domyslic sie, ze pozostale informacje sa wyssane z palca. A jesli wszystkie zrodla wskazuja na Calais jako punkt ataku, Abwehra moglaby dojsc do wniosku, ze prawda jest cos zgola odwrotnego. Wrog szykuje sie do inwazji na Normandie.
Jak to Himmler ujal? „Klamstwo to prawda, tyle ze na wspak. Wystarczy przysunac do niego lustro, a prawda spojrzy panu prosto w oczy'.
Juz niedlugo pozna odpowiedz. Jesli Neumann odkryje, ze Catherine jest sledzona, on, Vogel, zlekcewazy przekazywane przez nia informacje, uzna je za zaslone dymna stworzona przez angielski wywiad, za element dezorientacji.
Odwrocil sie od okna i polozyl na lozku polowym. Przeszyl go lodowaty dreszcz. Moze i zdobedzie dowody, ze brytyjski wywiad dokonal mistyfikacji na ogromna skale. A to z kolei wyraznie by wskazywalo, ze admiral Wilhelm Canaris, szef niemieckiego wywiadu wojskowego, jest zdrajca. Himmler z pewnoscia uznalby to za niepodwazalny dowod. Za taka obraze pozostaje jedna kara: struna od fortepianu wokol szyi, powolna, straszliwa smierc przez uduszenie, utrwalona na tasmie filmowej, zeby Hitler mogl sie nia rozkoszowac.
I co bedzie, jesli rzeczywiscie znajdzie dowody potwierdzajace angielska mistyfikacje? Wehrmacht ze swoimi jednostkami pancernymi bedzie czekal na aliantow w planowanym miejscu inwazji. Wrog zostanie zmiazdzony. Niemcy zwycieza i nazisci jeszcze przez pokolenia beda wladac w Niemczech i Europie.
„Nie ma juz prawa w Niemczech, Trude. Jest tylko Hitler'.
Vogel przymknal oczy i probowal zasnac. Na prozno. Dwie zupelnie rozne czesci jego natury toczyly walke – Vogel manipulator i szpieg zmagal sie z Voglem wyznawca rzadow prawa. Niewyobrazalnie kusila go perspektywa zdemaskowania intrygi
Anglikow, przechytrzenia brytyjskiego przeciwnika i zniszczenia ich gierki. Rownoczesnie jednak przerazenie budzila w nim mysl, co takie zwyciestwo mogloby przyniesc. Udowodniloby podstep Anglikow, zniszczylo jego przyjaciela Canarisa, zapewnilo Niemcom zwyciestwo, na zawsze umocnilo wladze nazistow.
Lezal wsluchany w warkot bombowcow.
„Powiedz, ze dla niego nie pracujesz, Kurt'. Teraz juz pracuje, Trude – pomyslal Vogel. – Teraz juz tak.
Rozdzial czwarty
– Witaj, Alfredzie.
– Witaj, Helen.
Usmiechnela sie, pocalowala go w policzek.
– Och, jak cudownie znowu cie widziec – powiedziala.
– Ciebie tez.
Wsunela mu reke pod ramie i tak jak to robila niegdys, schowala dlon w jego kieszeni. Zawrocili i bez slowa ruszyli sciezka parku St James's. Vicary'emu ta cisza nie przeszkadzala. Przeciwnie, swietnie sie z nia czul. Sto lat temu miedzy innymi po tym poznal, ze kocha Helen – po tym, jak sie czul, kiedy milczeli. Lubil towarzystwo Helen, gdy rozmawiali, smiali sie, ale rownie mocno je lubil, gdy sie nie odzywala. Przepadal za chwilami, kiedy siedzieli cicho na werandzie jej domu, spacerowali w lesie czy lezeli nad jeziorem. Sama bliskosc jej ciala albo splecione dlonie – to mu wystarczalo.
Popoludnie bylo parne i gorace – posmak sierpnia w srodku lutego – niebo ciemne, wzburzone. Wiatr kolysal drzewami, marszczyl tafle sadzawki. Stado kaczek chlupotalo w miejscu, jak przykute kotwicami.
Vicary po raz pierwszy uwazniej sie przyjrzal towarzyszce. Ladnie sie starzala. Pod wieloma wzgledami wypiekniala. Byla wysoka, prosto sie trzymala, odrobine nadwagi ladnie ukrywal starannie skrojony kostium. Wlosy, ktore niegdys nosila rozpuszczone z przedzialkiem na srodku, teraz czesala w kok. Na glowie miala szary