byc kostiumowa. Mowila, ze ma wolny weekend; gdyby byla ladna pogoda, planowalismy pojechac na plaze.

Cisza.

Petersen walczyl ze soba; slyszalam, jak oddycha gleboko, starajac sie opanowac emocje.

Marino: – Kiedy rozmawiales z nia zeszlego wieczora, czy wspominala ci o jakichs problemach? O kims, kto ja nachodzil w domu? Albo moze miala jakies problemy w pracy? Czy moze odbierala dziwne telefony? Cokolwiek?

Cisza.

– Nie, nic podobnego. Byla w dobrym humorze… smiala sie… cieszyla sie, uhm, na nasze spotkanie…

Marino: – Opowiedz o niej cos jeszcze, Matt. Kazdy najdrobniejszy szczegol moze nam pomoc. Moze cos o jej pochodzeniu, osobowosci, o rzeczach, ktore byly dla niej wazne.

– Pochodzila z Filadelfii, jej ojciec sprzedawal polisy ubezpieczeniowe; miala dwoch mlodszych braci. Najwazniejsza rzecza w jej zyciu byla medycyna; to bylo jej powolanie.

Marino: – Jaka chciala robic specjalizacje?

– Z chirurgii plastycznej.

Becker: – A to ciekawe. Dlaczego zdecydowala sie wlasnie na to?

– Kiedy miala dziesiec, moze jedenascie lat, jej matka dostala raka piersi, przeszla dwie mastektomie. Przezyla, lecz jej poczucie wlasnej wartosci zostalo bezpowrotnie zniszczone. Chyba czula sie zdeformowana, bezuzyteczna, brzydka. Lori czasem o tym mowila… Mysle, ze chciala pomagac ludziom, ktorzy mieliby podobne klopoty.

Marino: – I grala na skrzypcach.

– Tak.

Marino: – Czy kiedykolwiek dawala koncerty? Grala w filharmonii czy dla jakiejkolwiek publicznosci?

– Pewnie moglaby. Wydaje mi sie, ze byla wystarczajaco dobra, ale brakowalo jej na to czasu.

Marino: – Co jeszcze? Ty, na przyklad, zajmujesz sie aktorstwem. Czy ona sie tym interesowala?

– Bardzo; byla to jedna z tych rzeczy, ktore mnie w niej zafascynowaly juz na samym poczatku. Kiedy wyszlismy z przyjecia, tego, na ktorym sie poznalismy, przez wiele godzin spacerowalismy po campusie. Gdy zaczalem jej opowiadac o kilku kursach, ktore przerabialem, zdalem sobie sprawe, ze bardzo duzo wie o teatrze… zaczelismy rozmawiac o sztukach i takich tam. Wtedy bardzo interesowalem sie Ibsenem. Dlugo o nim gadalismy, o realnosci i iluzji, o tym, co jest wspaniale, a co paskudne w ludziach i spoleczenstwie. Jednym z tematow, ktory Ibsen czesto poruszal, byla alienacja… uhm, samotnosc i poczucie tesknoty za domem. Dlugo o tym rozmawialismy… i ona mnie wtedy zaskoczyla. Nigdy tego nie zapomne: rozesmiala sie i rzekla: „Wy, artysci, myslicie, ze tylko wy potraficie zrozumiec te emocje. Wielu z nas czuje dokladnie te sama tesknote, samotnosc i pustke, ale nie znamy sposobow na ich werbalizacje. Wiec nic nie mowimy, tylko po cichu staramy sie z tym uporac i jakos zyc dalej. Uczucia to uczucia. Uwazam, ze ludzie na calym swiecie odczuwaja te same emocje, tylko inaczej je wyrazaja”. Nie zgodzilem sie z nia; dlugo sie o to spieralismy. Niektorzy ludzie odczuwaja emocje znacznie silniej niz inni; przezywaja uczucia obce wiekszosci. To wlasnie dlatego sa tak osamotnieni, uwazaja sie za innych…

Marino: – I ty uwazasz sie za takiego czlowieka?

– Ja to rozumiem. Moze i nie odczuwam tego wszystkiego, co inni ludzie, ale potrafie zrozumiec ich uczucia. Niewiele mnie dziwi. Jezeli czlowiek studiuje poezje, sztuke… zaczyna pojmowac, jak rozlegla jest przestrzen ludzkich emocji, potrzeb i impulsow, zarowno dobrych, jak i zlych. Moim zadaniem, jako aktora, jest wczuwanie sie w osobowosc innych ludzi i przezywanie emocji tak, jak oni by je przezywali; postepowanie tak, jak oni by postepowali… ale z drugiej strony, wszystkie te zachowania sa tak naprawde moje wlasne. Jezeli cokolwiek rozni mnie od innych ludzi, to wlasnie potrzeba odczuwania i rozumienia tej ogromnej roznorodnosci emocji, o ktorej przed chwila wspomnialem.

Marino: – A czy potrafisz zrozumiec i wczuc sie w osobowosc czlowieka, ktory zamordowal twoja zone?

Cisza.

Potem, nieomal bezglosnie: – Dobry Boze, nie.

Marino: – Jestes tego pewien?

– Nie. To znaczy, tak! Oczywiscie, ze jestem pewien! Nie chce tego rozumiec!

Marino: – Wiem, ze trudno jest ci teraz o tym myslec, Matt. Ale bardzo bys nam pomogl, gdybys mial jakies pomysly… na przyklad, gdyby wyznaczono ci role mordercy, to czy…

– Nie wiem! Cholerny sukinsyn! – Glos mu sie lamal, lecz jednoczesnie brzmiala w nim ledwie tajona furia. – Nie wiem, po kiego czorta zadajecie mi te wszystkie pytania! To wy jestescie gliniarzami, do kurwy nedzy! To wy powinniscie siedziec i go rozgryzac!

Umilkl nagle, jakby ktos podniosl igle gramofonowa z plyty.

Kaseta obracala sie wolno, choc z magnetofonu nie wydobywal sie zaden dzwiek; potem Marino odkaszlnal.

Chwile pozniej uslyszalam jego glos mowiacy do Beckera: – Masz moze zapasowa kasete w samochodzie?

Odpowiedzial Petersen, niewyraznie, jakby plakal: – Mam kilka w sypialni, przyniose.

– Ojej – rozlegl sie chlodny glos Marino. – To szalenie uprzejme z twojej strony, Matt.

Dwadziescia minut pozniej Matt Petersen zaczal opowiadac o tym, jak znalazl cialo swojej zony.

Okropne bylo slyszec to wszystko, lecz nie widziec mowiacego. Nic nie zaklocalo mojej uwagi, wiec dalam sie poniesc jego slowom, wspomnieniom, zabierajacym mnie w mroczne zakamarki swiata, ktorego nie chcialam ogladac.

Tasma powoli sie okrecala w magnetofonie.

– …Uhm, nie, jestem tego pewien. Nie zadzwonilem do niej przed wyjazdem, nigdy tego nie robilem. Po prostu zaraz po probie, gdy tylko zmylem makijaz i zdjalem kostium, wsiadlem do samochodu i pojechalem do Richmond. Bylo chyba okolo wpol do pierwszej w nocy. Bardzo sie spieszylem; nie widzialem sie z nia caly tydzien. Kolo drugiej zaparkowalem samochod przed domem. Pamietam, ze zdziwilem sie, bo wszystkie swiatla byly zgaszone… pomyslalem, ze Lori juz poszla spac. Miala bardzo wyczerpujacy plan zajec: dwanascie godzin na dyzurze i dwadziescia cztery wolne. Pracowala w piatek do polnocy, miala miec wolna sobote… dzisiaj. Jutro miala pracowac od polnocy, do poludnia w poniedzialek. Wolny wtorek i znowu sroda, od poludnia, do polnocy. Tak to szlo… Otworzylem drzwi frontowe i zapalilem swiatlo w salonie; wszystko wygladalo normalnie. Zwrocilem na to uwage, choc przeciez nie mialem zadnego powodu, by szukac dziwnych szczegolow. Pamietam, ze swiatlo w korytarzu bylo wylaczone, a Lori zazwyczaj zostawiala je dla mnie zapalone… zawsze najpierw szedlem do sypialni. Jezeli nie byla zbyt zmeczona, a prawie nigdy nie byla, siedzielismy w lozku, pijac wino i rozmawiajac… czesto zasypialismy dopiero nad ranem, a potem, w sobote, spalismy do poludnia… Pamietam, ze bylem zdziwiony… cos mnie rozpraszalo. W sypialni… z poczatku prawie nic nie widzialem, bo swiatla… swiatla, rzecz jasna, byly zgaszone. Ale czulem, ze cos jest nie tak. Zupelnie tak, jakbym to wyczul, zanim jeszcze zobaczylem. Tak jak zwierze instynktownie wyczuwa niebezpieczenstwo. I czulem cos dziwnego, co jeszcze potegowalo moj niepokoj.

Marino: – Co czules? Jakis zapach?

Cisza.

– Usiluje sobie przypomniec. Ledwie zdawalem sobie z tego sprawe… ale niepokoil mnie. To byl taki dziwny zapach… slodki, lecz jednoczesnie jakby zepsuty. Bardzo dziwny.

Marino: – Masz na mysli cos podobnego do zapachu ciala?

– Podobny, ale nie do konca. Byl taki jakby slodkawy. Nieprzyjemny. Troche jak pot…

Becker: – Czy przypominal moze jakis inny znany ci zapach?

Chwila przerwy.

– Nie, to nie bylo podobne do niczego, co kiedykolwiek wczesniej czulem. Byl ledwie wyczuwalny, lecz odbieralem go wyraznie, moze dlatego, ze bylo tak ciemno i nic nie widzialem… kiedy wszedlem do sypialni, przez kilka chwil tez nic nie widzialem. W srodku bylo bardzo cicho i spokojnie… pierwsze, co uderzylo w moje zmysly, to ten zastanawiajacy zapach. Przeszlo mi przez mysl, zupelnie nie wiem dlaczego, ze moze Lori jadla cos w lozku. Nie wiem… to pachnialo jak wafle… albo syrop. Ona czasem miala takie napady… gdy byla zdenerwowana albo smutna, zjadala niesamowite ilosci slodyczy. Odkad zaczalem jezdzic na zajecia do Charlottesville, przybrala sporo na wadze.

Glos mu drzal coraz bardziej.

– Ten zapach byl taki dziwny… jakby choroby. Pomyslalem, ze moze zle sie czuje i caly dzien spedzila w lozku. To by wyjasnialo, dlaczego swiatla byly zgaszone i dlaczego nie zaczekala na mnie z pojsciem spac.

Вы читаете Post Mortem
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату