przyjmowania zgloszen, bym mogla polaczyc sie z nim z domu. Taki dostep oprocz mnie ma wlasciwie tylko Margaret, moja analityczka komputerowa. Nie wiemy tez, skad intruz znal haslo.
– W jaki sposob wyszlo to na jaw? – Tanner patrzyl na mnie ze zdziwieniem. – Powiedzialas, ze odkrylyscie to dzisiaj. Czy gdyby zdarzylo sie to w przeszlosci, nie zobaczylybyscie tego juz wtedy?
– Moja analityczka odkryla to dopiero dzis, bo w piatek zostawila echo na komputerze wlaczone, czego zazwyczaj nie robi. Wstukane komendy nadal byly na monitorze… w przeciwnym razie nadal nic bysmy nie wiedzialy.
Cos zablyslo w oczach Amburgeya, a jego twarz poczerwieniala ze zlosci. Podniosl noz do otwierania listow i przeciagnal palcem po jego tepej krawedzi.
– Chyba bedzie lepiej, jezeli rzucimy okiem na te dane – postanowil. – Zobaczymy, jakiego typu informacji szukal nasz haker. Rownie dobrze to moze nie miec nic wspolnego z wiadomosciami, jakie ukazywaly sie w gazetach. Jestem pewien, ze tak sie wlasnie okaze… Chcialbym takze przejrzec dane ze wszystkich czterech morderstw Dusiciela, doktor Scarpetta. Ludzie zadaja mi mnostwo pytan, musze wiec wiedziec, z czym mamy tu do czynienia.
Siedzialam bezradnie i patrzylam na niego z rosnaca zloscia. Nic nie moglam zrobic. Amburgey podejrzewal mnie, wyciagal na swiatlo dzienne najbardziej osobiste i drazliwe sprawy prowadzone w moim biurze. Na mysl, ze bedzie przegladal dane z tych spraw, ze bedzie gapil sie na zdjecia zmaltretowanych kobiet, zatrzeslam sie ze zlosci.
– Moze pan przejrzec wszystkie dane w moim biurze; nie wolno robic fotokopii ani wynosic ich z mego gabinetu – powiedzialam zimno, po czym dodalam: – Z powodow bezpieczenstwa, rzecz jasna.
– Przejrzymy je teraz. – Amburgey rozejrzal sie dokola. – Bill, Norm?
Trzej mezczyzni wstali; kiedy wychodzilismy z jego gabinetu, komisarz powiedzial rudej sekretarce, ze tego dnia juz nie wroci do biura. Ruda tesknie odprowadzila Boltza wzrokiem do drzwi windy.
Rozdzial siodmy
Zaczekalismy w jasnym sloncu na brzegu chodnika, az zmieni sie swiatlo i przeszlismy na druga strone ulicy. Nikt sie nie odzywal, a ja szlam jakies piec krokow przed trzema mezczyznami, prowadzac ich dokola, na tyly budynku. O tej porze frontowe drzwi sa zamkniete.
Zostawilam ich w pokoju konferencyjnym i pospieszylam do swego gabinetu, by wyciagnac dane z szuflady szafy. Slyszalam Rose przekladajaca papiery w pokoju obok. Bylo juz po piatej, lecz nadal tu tkwila; troche mnie to uspokoilo. Zostala dluzej, gdyz wyczula, ze dzieje sie cos zlego, skoro zostalam wezwana do biura Amburgeya.
Kiedy wrocilam do pokoju konferencyjnego, trzej mezczyzni siedzieli obok siebie po jednej stronie stolu; podalam im dokumenty i usiadlam naprzeciw nich. Zapalilam papierosa i pomyslalam, ze Amburgey mnie wyprosi. Nie zrobil tego, wiec siedzialam.
Minela kolejna godzina.
W pomieszczeniu slychac bylo tylko szelest przewracanych kartek, raportow przeslizgujacych sie po stole z rak do rak oraz cichych komentarzy. Fotografie rozlozone byly na blacie niczym karty do gry. Amburgey zaciecie robil notatki; w pewnej chwili kilka teczek z dokumentami zeslizgnelo sie Boltzowi z kolan i rozsypalo po podlodze.
– Podniose to. – Tanner bez entuzjazmu odsunal krzeslo, na ktorym siedzial, i schylil sie nieco.
– Juz mam. – Boltz wydawal sie zdegustowany gdy pochylal sie, by zebrac dokumenty lezace pod stolem i dokola krzesla. Wraz z Tannerem byli na tyle uprzejmi, ze posegregowali je wedle numerow spraw, podczas gdy ja tylko sie im przygladalam. W tym czasie Amburgey dalej pisal, jakby nic sie nie wydarzylo.
Minuty zamienily sie w godziny, a ja nadal siedzialam naprzeciw nich.
Czasem odpowiadalam na jakies ich pytanie, lecz na ogol trzej mezczyzni nie zwracali na mnie uwagi.
Bylo juz wpol do szostej, gdy przenieslismy sie do pokoju Margaret. Usiadlam przed komputerem, wylaczylam tryb automatycznego zglaszania i momentalnie na ekranie pojawil sie kolorowy wzor stworzony przez Margaret. Amburgey zerknal do swych notatek i wyczytal numer sprawy Brendy Steppe, pierwszej ofiary Dusiciela.
Wchodzac do bazy danych, wyszukalam odpowiedni numer w kartotece i niemal natychmiast na ekranie pojawily sie dane.
W rzeczy samej, na monitorze pojawilo sie ponad tuzin polaczonych ze soba tabel. Mezczyzni zaczeli gwaltownie notowac wszystko, co bylo w nich wyszczegolnione i tylko kiwali glowami, bym przeszla do nastepnej strony.
Zobaczylismy to wszyscy jednoczesnie, na trzeciej stronie.
W tabeli oznakowanej: „Ubrania, rzeczy osobiste” widnial spis wszystkich przedmiotow, jakie wraz z Brenda Steppe przyjechaly do kostnicy, wlacznie z wiezami i stryczkiem. W jednej z rubryk jak wol bylo napisane malymi czarnymi literkami: „bezowy pasek z materialu zadzierzgniety dokola szyi”.
Amburgey pochylil sie nade mna i powoli przejechal palcem po monitorze.
Otworzylam raport z autopsji Brendy Steppe i pokazalam mu, ze nie to podyktowalam w protokole. W raporcie autopsyjnym napisane bylo: „para bezowych rajstop zacisnieta na szyi”.
– Taak – mruknal Amburgey. – Ale prosze spojrzec na raport sanitariuszy, ktorzy odpowiedzieli na zgloszenie. Oni takze wpisali bezowy pasek, czyz nie?
Szybko znalazlam raport sanitariuszy; komisarz mial racje. Sanitariusz piszacy raport, opisujac to, co zobaczyl na miejscu zbrodni, wymienil elektryczny kabel wiazacy rece i nogi ofiary oraz bezowo-brazowy, miekki pasek dokola szyi.
– Moze jedna z twoich sekretarek, wpisujac te dane – zasugerowal Boltz – zerknela na raport sanitariuszy i nie zauwazyla, ze dane w nim nie zgadzaja sie z tym, co podyktowalas podczas autopsji?
– Bardzo watpie – odrzeklam. – Moi pracownicy wiedza, ze dane wprowadzane do komputera maja pochodzic tylko z raportow autopsyjnych, aktow zgonow oraz raportow laboratoryjnych.
– A jednak jest to mozliwe, skoro ktos wprowadzil tu dane o bezowym pasku – odezwal sie Amburgey. – Przeciez wszyscy to widzimy.
– Oczywiscie; wszystko jest mozliwe.
– W takim razie jest tez mozliwe, ze zrodlem cytowanym w prasie, z ktorego dziennikarze dowiedzieli sie o bezowym pasku zacisnietym na szyi ofiary, byl pani komputer. Pewnie jakis reporter wlamal sie do pani bazy danych albo wynajal kogos, by zrobil to za niego. Wydrukowal niedokladne informacje, bo takie wlasnie otrzymal.
– Albo dostal cynk od sanitariusza, ktory napisal ten raport – odparlam ze zloscia.
Amburgey wycofal sie od komputera.
– Ufam, ze podejmie pani odpowiednie srodki, by zabezpieczyc te baze danych – rzekl zimno. – Niech dziewczyna, ktora zajmuje sie komputerami, zmieni haslo dostepu. Nie obchodzi mnie, co pani zrobi, doktor Scarpetta, ale to nie moze sie wiecej powtorzyc. I czekam na pani pisemne oswiadczenie w tej sprawie. – Podszedl do drzwi, stanal na progu i rzucil mi jeszcze jedno spojrzenie. – Wysle kopie tego oswiadczenia odpowiednim organom i zastanowie sie, jakie kroki mam podjac.
I wyszedl z Tannerem depczacym mu po pietach.
Kiedy zawodzi wszystko inne, gotuje.
Niektorzy ludzie po wykanczajacym dniu ida na korty i wyladowuja sie na Bogu ducha winnej pileczce tenisowej albo zdzieraja buty na biezni. Moja przyjaciolka mieszkajaca w Coral Gables po meczacym tygodniu ucieka na plaze z lezakiem i lekko pornograficzna ksiazka, by spalic stres na sloncu – nigdy nikomu oprocz mnie sie do tego nie przyznala, w obawie o opinie; w zyciu zawodowym jest sedzia sadu stanowego. Wielu gliniarzy topi swe zmartwienia w piwie, przesiadujac w barach calymi nocami.
Nigdy specjalnie nie przepadalam za sportem, a w Richmond nie ma zadnej plazy w przyzwoitej odleglosci od miasta. Upijanie sie nie rozwiazuje zadnych problemow; gotowanie jest przyjemnoscia, na ktora zazwyczaj brak mi czasu i choc pizza nie jest moja jedyna miloscia, zawsze wychodzi mi najlepiej.
– Uzyj tarki o najmniejszych oczkach – powiedzialam do Lucy, przekrzykujac halas wody lecacej do zlewu.
– Ale ser jest strasznie twardy – odparla moja siostrzenica, zaciskajac zeby w bezsilnej zlosci.