polozyl ksiazke na kolanach. Nawet jej nie otworzyl, kiedy Snape podszedl i postawil na stoliku dwie herbaty. Usiadl w drugim fotelu, oparl sie wygodnie i zapatrzyl w ogien. Zalegla niezreczna cisza.

Harry staral sie nie gapic zbyt otwarcie, ale chyba nie bardzo mu to wychodzilo. Cienie rzucane przez plomienie tanczyly na wydatnym nosie i kosciach policzkowych mezczyzny. Odbijaly sie w hebanowych wlosach i czarnej, opinajacej cialo szacie.

Z trudem oderwal wzrok i takze spojrzal w ogien. Nie potrafil pojac, jak to sie stalo, ze ten mezczyzna jeszcze do niedawna wydawal mu sie nieatrakcyjny. To prawda, ze mial duzy nos, surowe rysy twarzy i glebokie zmarszczki na czole, pomiedzy brwiami i w kacikach ust. Ale to wszystko nadawalo mu tylko tego nieokreslonego, mrocznego uroku. Jak mogl wczesniej tego nie dostrzegac?

Harry wyczul, ze Snape spoglada na niego.

- Widze, ze tak swietnie znasz odpowiedzi, ze postanowiles odrzucic moja propozycje - odezwal sie cichym, chlodnym glosem. - A wiec doskonale. Mozemy zaczynac.

Harry odetchnal gleboko i usmiechnal sie w duchu.

- Wymien wszystkie skladniki eliksiru milosnego, zwanego amortencja.

- Niestety nie potrafie tego zrobic, panie profesorze - odpowiedzial natychmiast.

Snape zmruzyl oczy, ale nie skomentowal tego.

- W takim razie, moze powie mi pan, jaki zapach ma dobrze uwarzony eliksir?

- Przykro mi, ale nie znam odpowiedzi na to pytanie - odparl gladko Harry, wytrzymujac wbijajace sie w niego spojrzenie ciemnych oczu. Widzial, ze Snape rozwaza cos przez chwile, po czym zadal kolejne pytanie:

- Czy wiesz cokolwiek o tym eliksirze, Potter?

- Bardzo mi przykro, ale nie wiem o nim absolutnie nic - odpowiedzial zdecydowanym glosem, patrzac nauczycielowi prosto w oczy.

Snape odchylil sie w fotelu. Jego twarz nie wyrazala niczego. Wygladalo na to, ze klamstwa Harry'ego nie wywieraly na nim zadnego wrazenia. A przeciez powinien wpasc w szal.

'Przeciez on wie, ze klamie' - pomyslal Harry, nie wierzac, ze ta bezczelnosc uchodzi mu na sucho.

- I co ja mam z toba zrobic, Potter? - westchnal Snape, nie spuszczajac z niego odbijajacych plomienie oczu. Jednak Harry mial wrazenie, ze te plomienie nie pochodza z kominka.

- Bedzie pan musial mnie oblac - powiedzial chlodno Harry.

No dalej! Wsciekaj sie! I tak tego ze mnie nie wyciagniesz.

Snape nie odpowiedzial. Spojrzal na stojaca na stoliku filizanke.

- Herbata ci stygnie, Potter.

Sam siegnal po swoja filizanke i upil z niej kilka lykow. Harry poczul, jak ogarnia go zlosc.

Dlaczego on jest taki spokojny? Przeciez powinien juz dawno wpasc w szal, zwymyslac go i wyrzucic za drzwi. A najlepiej wywalic z zajec. Przeciez Harry nic nie umie.

Zlapal ze zloscia herbate i wypil ja jednym haustem. Moze, kiedy zobaczy, ze Harry nie da sie zlamac, to zrezygnuje w koncu i uzna, ze przegral? Musi jedynie zachowac spokoj. Opanowanie to klucz do sukcesu.

Snape odstawil swoja filizanke i wbil w niego swidrujace spojrzenie. Przez ulamek sekundy Harry'emu wydawalo sie, ze przez jego twarz

Вы читаете Desiderium Intimum
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату