przeplynal wyraz satysfakcji.
- W takim razie mozemy kontynuowac - powiedzial cicho Snape i usmiechnal sie mrocznie.
Harry nie wierzyl wlasnym uszom. Nadal chce go zameczac tymi pytaniami? Przeciez juz mu powiedzial, ze nic nie...
Nagle stalo sie cos dziwnego. Obraz przed oczami Gryfona zaczal sie rozmazywac. Zamrugal kilka razy, probujac przegonic mgle, ale to nic nie pomoglo. Poczul zawroty glowy. Wszystko wokol pociemnialo. Zostal sam, w ciszy i pustce. Snape byl tylko niewyrazna sylwetka, ktora zlewala sie w jedno z wszechogarniajacym mrokiem.
W pewnej chwili wszedzie wokol niego rozbrzmial donosny, rozkazujacy glos, odbijajac sie echem od dalekich, niewidzialnych scian i powracajac z jeszcze wieksza sila:
- Wymien wszystkie skladniki amortencji.
Harry wiedzial, ze
- Skladnikami potrzebnymi do uwarzenia amortencji sa w glownej mierze kwiaty. Najczesciej sa to fiolki, astry, jasminy lub irysy. Najlepiej, aby zostaly zebrane w czasie pelni ksiezyca. Poza tym, w kociolku powinna znalezc sie tez skorka pomaranczy, starty korzen mlodej mandragory, werbena i zarodniki paproci, zmieszane z woda lub alkoholem - odpowiadal monotonnym glosem, jakby czytal wszystko z ksiazki.
- Doskonale - rozbrzmial ponownie glos. - A teraz powiedz mi, jak wyglada prawidlowo uwarzona amortencja.
Odpowiedz na to pytanie wydala sie Harry'emu zadaniem wazniejszym, niz cokolwiek innego. Nic nie potrafiloby go powstrzymac od udzielenia jej.
- Znakiem, ze wywar sie udal, jest bijacy od niego perlowy blask i para unoszaca sie w charakterystycznych spiralach - odparl Harry i natychmiast ulzylo mu, ze to z siebie wyrzucil. Mial wrazenie, ze kazde pytanie przygniata go ogromnym ciezarem i jedyny sposob, zeby sie go pozbyc, to na nie odpowiedziec.
W pewnej odleglosci majaczyla ciemna sylwetka Mistrza Eliksirow. Daleka czesc umyslu Harry'ego niejasno zdawala sobie sprawe z tego, ze to on zadaje pytania.
- Moze opowiesz mi jeszcze o zapachu amortencji? - zapytal glos.
- Kazdy czlowiek zapach amortencji odczuwa inaczej - odparl Harry. - Won wywaru kojarzy mu sie zawsze z zapachami, ktore sa dla niego najprzyjemniejsze.
- A jaki jest najprzyjemniejszy zapach dla ciebie?
- Twoj - odpowiedzial bez namyslu Harry.
Po tej wypowiedzi zapadlo milczenie.
Gryfon czekal z niecierpliwoscia na kolejne pytanie, ale nie nadchodzilo. Zaczal sie niepokoic. Po jakims czasie odniosl wrazenie, ze obraz przed jego oczami powoli sie rozjasnia, a z ciemnosci zaczynaja wylaniac sie ksztalty mebli. Glos powrocil, ale wydal mu sie teraz znacznie cichszy i odleglejszy. I znacznie mniej wazny.
- Jeszcze jedno pytanie, Potter. Czy bolala cie glowa w ostatni piatek?
Harry juz mial odpowiedziec, ale cos go powstrzymalo. Pomyslal, ze nie ma ochoty odpowiadac na to pytanie.
- Odpowiedz - ponaglil glos i Harry poczul, ze slowa same wyrywaja sie z jego ust.
- Nie, nie bolala mnie.