wszystko?
- Cokolwiek zechcesz - wyszeptal zarliwie Harry. Zobaczyl na twarzy Snape'a wyraz zamyslenia, po czym pojawilo sie na niej cos, czego jeszcze nigdy nie widzial... konsternacja. Jednak trwalo to krocej niz zaczerpniecie oddechu.
- Bede mial to na uwadze, panie Potter - powiedzial cicho mezczyzna, chlodnym, opanowanym glosem, bez cienia emocji. Jednak Harry wyczul pekniecie w tym zimnym tonie, jakby Snape za wszelka cene staral sie cos ukryc...
Nie zastanawial sie jednak nad tym dluzej, gdyz nie byl to czas i miejsce na takie przemyslenia. Musial dzialac, dopoki mial taka mozliwosc. Bedzie musial zaryzykowac... Delikatnie dotknal wargami odslonietej szyi. Zachecony tym, ze nie zostal zwymyslany i zepchniety z kolan, przywarl mocniej do bladej skory, skladajac na niej szybkie, wyglodniale pocalunki, jakby bal sie, ze ten moment moze zostac za chwile brutalnie przerwany.
Jeszcze mocniej przytulil sie do szczuplego ciala i jeknal, czujac, jak jego zamkniety w spodniach czlonek ociera sie o brzuch mezczyzny. Zareagowal na ten dotyk twardniejac jeszcze bardziej i lapiac w zeby platek ucha. Kiedy fala podniecenia na chwile odplynela, zaczal jezykiem obmywac przestrzen za nim. Z zaskoczeniem zauwazyl, ze glowa Snape'a odchylila sie do tylu, a z jego zacisnietych ust wyrwal sie jek, po ktorym nastapil dlugi pomruk przyjemnosci.
Wygladalo na to, ze trafil we wrazliwy punkt... Zachecony reakcja, zlapal ponownie w usta platek ucha i zaczal go lapczywie ssac, lizac jednoczesnie cieplym jezykiem. Odglosy staly sie glosniejsze, a cialo pod nim wygielo sie mimowolnie, jakby przyjemnosc byla silniejsza, niz proby zachowania zimnej krwi. Umysl Harry'ego wydal okrzyk triumfu.
Puscil ucho i wpil sie wargami w szyje mezczyzny. Zaczal zachlannie ssac skrawek skory, delikatnie naciskajac na nia zebami. Zapragnal zostawic swoj slad. Slad Harry'ego Pottera na Severusie Snapie. Zakrecilo mu sie w glowie, kiedy poczul, jak silne dlonie lapia go za ramiona i gwaltownie odsuwaja od siebie. Z ust Gryfona wyrwal sie jek zawodu, ktorego nie potrafil powstrzymac.
Jego rozgoraczkowany wzrok napotkal plonace spojrzenie mezczyzny i az zachlysnal sie z wrazenia, widzac szalejacy w tych oczach ogien.
- Co ty wyprawiasz, Potter? - warknal Snape, znakomicie panujac nad swoim glosem. Harry podziwial jego zdolnosc do samokontroli, gdyz sam czul sie tak, jakby mial za chwile eksplodowac z pragnienia. Opor mezczyzny dzialal na niego niczym plachta na byka i sprawial, ze zar w ciele chlopaka ciagle wzrastal i pchal go coraz dalej w szalenstwo. Zapragnal zlamac Snape'a za wszelka cene. Wiedzial, ze potrafi tego dokonac.
Wyrywajac sie z przytrzymujacych go dloni, rzucil sie do przodu, wbil paznokcie w czarny material na ramionach Mistrza Eliksirow, gotow bronic sie zawziecie, gdyby mezczyzna probowal go odsunac. Po czym zaczal skladac szybkie, niecierpliwe, pelne glodu pocalunki na jego chlodnej szyi, brodzie i przestrzeni wokol ucha. Smakowal jezykiem skore, chcac doprowadzic go do takiego samego wrzenia, w jakim sam sie znajdowal.
Czul, jak cialo mezczyzny drzy pod nim, slyszal z trudem powstrzymywane jeki, ktore tylko podgrzewaly buzujace w nim pragnienie, jednak silne dlonie zlapaly go niczym zelazne szpony i ponownie oderwaly od siebie. Harry dostrzegl zanikajacy szybko, goraczkowy blask w oczach mezczyzny.
- Przestan sie ze mna draznic, Potter - rzucil chlodno Snape. Potrafil doskonale wladac swym glosem. W jego tonie nie pobrzmiewala nawet jedna nuta uczucia, jakby nic, co robil Harry, nie wywieralo na nim wrazenia. A przeciez jego cialo przeczylo temu i Harry doskonale zdawal sobie z tego sprawe.
Zamknal na chwile oczy, pragnac uciec od miazdzacego i odbierajacego odwage spojrzenia. Odetchnal gleboko, po czym uniosl powieki i wyszeptal zachrypnietym glosem:
- Chce ciebie... -