Severus zgniotl kartke w dloni, nie doczytawszy do konca i morderczym wzrokiem spojrzal na Slizgona.
Jego oczy zalala fala wscieklosci.
Nic dziwnego, ze Potter zniknal z powierzchni ziemi. Zreszta szykanowania, ktore spotkaly Zlotego Chlopca malo go obchodzily. Najgorsze bylo to, ze on, Mistrz Eliksirow, stal sie takze po czesci obiektem drwin uczniow, a tego przenigdy im nie daruje! Juz nie jest malym, slabym, przestraszonym chlopcem przesladowanym przez bande Pottera! Nigdy wiecej nie pozwoli na to, zeby ktokolwiek chociazby pomyslal o tym, by sprobowac nasmiewac sie z profesora Snape'a. Nawet jezeli tym kims bedzie syn Smierciozercy!
- Panie Malfoy - z ust Severusa wydobyl sie wsciekly syk - przez pana panski dom traci dwadziescia punktow! Zglosi sie pan do mnie wieczorem na szlaban! Punktualnie o siodmej!
Slizgon siedzial tak sztywno, jakby polknal kij, a jego oczy wpatrywaly sie w Snape'a z gniewnym niedowierzaniem.
Przez klase przeszedl szmer zdumienia.
Slytherin ukarany! Malfoy ukarany! Przez Snape'a!
- Cisza! - wykrzyknal Mistrz Eliksirow, obrzucajac uczniow surowym spojrzeniem. - Jezeli
Slizgon zagryzl warge i wyzywajaco wpatrywal sie w Snape'a, a jego wzrok ciskal pioruny. Po kilku chwilach kiwnal sztywno glowa.
- Znakomicie - odparl nauczyciel jadowitym tonem. - A teraz wracajcie do pracy.
Odwrocil sie z zamachem i opadl na swoje krzeslo przy biurku, skad mial doskonaly widok na cala klase. Uczniowie, wymieniwszy porozumiewawcze spojrzenia, powrocili do swoich zajec. Przez reszte lekcji nikt nie odezwal sie nawet slowem. Grozba Snape'a, ze ten, kto uwarzy najgorszy eliksir, bedzie musial go wypic, podzialala jak smagniecie biczem. Zaden z uczniow nie chcial byc krolikiem doswiadczalnym.
Harry kilka razy upuscil swoj noz, albo rozsypal skladniki, co nie uszlo uwadze nauczyciela.
'Trudno uwierzyc, ze taka ofiara losu moze byc najlepszym szukajacym w tym stuleciu' - pomyslal Severus obserwujac, jak Potter niezgrabnie probuje zebrac skladniki z podlogi. 'Zreszta on zawsze mial wiecej szczescia, niz rozumu' - dodal w myslach Mistrz Eliksirow - 'a to wystarczajacy powod, zeby go nienawidzic. Cudowny, bezmozgi chlopiec Gryffindoru.' - Severus prawie wyplul te slowa, slizgajac sie wzrokiem po chudym, troche koscistym ciele chlopaka, jego dlugich czlonkach i zmierzwionej czuprynie.
To, co najbardziej irytowalo mezczyzne, bylo to, ze od poczatku lekcji chlopak nie spojrzal na niego ani razu, jakby Snape byl