barely conscious, you'll say to no one:

'Isn't something missing?'*

We wtorkowy poranek w Wielkiej Sali panowal zwykly gwar rozmow oraz brzek talerzy i sztuccow. Przyjaciele siedzieli przy stole. No, w kazdym razie Hermiona i Ron siedzieli, poniewaz Harry wydawal sie czesciej przechylac na boki, albo na chwile podnosic z miejsca, udajac, ze wybiera cos sposrod potraw, albo po raz dziesiaty siega po sol.

- Harry, cos ci sie stalo? Boli cie cos? - glos Rona byl zatroskany. - Ciagle sie wiercisz i krzywisz.

Harry odchrzaknal i przestal sie krecic, chociaz nie potrafil usiedziec spokojnie nawet przez chwile. Tylek bolal go tak bardzo, jakby wciaz cos w nim bylo. Mial wrazenie, ze bardzo dlugi i bardzo twardy kij od miotly.

- Nie - staral sie, by jego glos nie brzmial zbyt nerwowo. - Nie, nic mi nie jest.

Zauwazyl, ze siedzaca naprzeciw niego Hermiona oblala sie delikatnym rumiencem i spuscila wzrok. Harry poszedl w jej slady i ponownie zmienil pozycje, starajac sie usiasc tak, by bol zelzal chociaz odrobine. Nie wiedzial, w jaki sposob uda mu sie przezyc dzisiejsze zajecia. Na szczescie pierwsza miala byc Obrona, a ta lekcja rzadko odbywala sie w lawkach, szczegolnie odkad nauczycielka tego przedmiotu zostala nietuzinkowa Nimphadora Tonks.

Nagle dostrzegl katem oka ciemna sylwetke zmierzajaca do stolu nauczycielskiego. Znajomy prad przeszyl jego cialo. Ale tym razem, zamiast go rozgrzac - zmrozil.

- Nie jestem glodny - wymamrotal, odsuwajac talerz i wstajac od stolu. Ron i Hermiona spojrzeli na niego z zaskoczeniem. - Spotkamy sie na lekcji.

Kiedy Harry szedl miedzy stolami, czul wbijajace mu sie w plecy spojrzenie czarnych oczu. Dopiero na korytarzu zauwazyl ze zdumieniem, ze wstrzymywal powietrze i teraz z glosnym westchnieniem wypuscil je z pluc.

Powoli ruszyl w strone klasy.

Obiecal sobie, ze nie bedzie o nim myslal. Nie bedzie wspominal wczorajszego dnia. Nigdy nie bedzie do tego wracal! Musi wyrzucic to z pamieci. Calkowicie i na zawsze!

Jak mogl byc takim durniem? Jak mogl pomyslec, ze kiedykolwiek uda mu sie sprawic, ze Snape'owi zacznie na nim chociaz troche zalezec? Nikogo nie mozna zmienic na sile. Zmusic do zmiany sposobu bycia. A juz szczegolnie nie Snape'a, czlowieka bez zadnych uczuc, czy chocby odrobiny wspolczucia.

Zalowal, ze w ogole to zaczal; ze dal sie poniesc swojemu glupiemu, gryfonskiemu idealizmowi i wierze, ze uda mu sie zwyciezyc w tej potyczce.

Zostal pokonany. Pokonany i zlamany. Nie mial juz sily do dalszej walki. Wiedzial, ze gdyby sprobowal, odnioslby tylko kolejna bolesna porazke. Nie chcial znowu tego przezywac. Na samo wspomnienie poczucia kleski i zdrady, ktore wczoraj odczuwal, jego cialem wstrzasaly dreszcze, a zoladek scisnal mu sie bolesnie. Oddal wszystko, a w zamian otrzymal tylko bol i upokorzenie.

Wiedzial, ze nie powinien tak myslec. Dostal w zasadzie to, czego pragnal. Znal Snape'a. Nie powinien wiec miec do nikogo pretensji. Jednak poczucie niesprawiedliwosci i zawodu bylo silniejsze. Pamiec o tym, jak sie wczoraj poczul, wymazala wszystkie inne uczucia i wspomnienia, zastepujac je jedynie rozczarowaniem i gorycza.

Nigdy wiecej!

Minal zakret i zatrzymal sie nagle. Na koncu korytarza dostrzegl znajoma, jasnowlosa sylwetke. Podszedl blizej i przystanal, zaintrygowany. Luna najwyrazniej czekala na kogos, kto w najblizszym czasie mial przejsc korytarzem, znajdujacym sie niedaleko klasy, do ktorej Harry zmierzal.

Ruszyl w strone

Вы читаете Desiderium Intimum
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату